Eveline Cosmetics Face Therapy Professional, Clean Shot, Peeling kwasowy 

Marka Evelline, którą bardzo lubię, ma bardzo bogate portfolio, więc wiadomo, że nie wszystkie kosmetyki będą świetne, ale używanie tego peelingu to był koszmar. Kosmetyk kupiłam spontanicznie w drogerii, skusiła mnie zawartość składników aktywnych: 10% kwasów: AHA, BHA, PHA, a do tego łagodzący panthenol. Pomyślałam, że będę miała nie tylko pięknie oczyszczoną twarz, ale też ukojoną. Nic z tych rzeczy. Peelingu używałam dwa miesiące dwa razy w tygodniu i za każdym razem moja skóra nie tylko nie była oczyszczona, ale pojawiały się na niej zaczerwienienia (po zmyciu produktu przez pół godziny wyglądałam jak w masce z czerwonej glinki), dodatkowo, podczas stosowania czułam pieczenie. Dodatkowym minusem była konsystencja peelingu - bardzo, bardzo, bardzo ciężko się zmywał, dłonie z wodą się tylko po nim ślizgały, czasami musiałam użyć żelu do mycia twarzy, żeby go usunąć. Naprawdę próbowałam się jakoś zaprzyjaźnić z tym peelingiem albo chociaż go okiełznać, ale niestety nie udało się. Nie poleciłabym tego produktu nikomu, więc myślę, że opis moich wrażeń dotyczących estetyki opakowania czy zapachu w ogóle nie ma znaczenia.

Zacznę od tego, że lubię sobie postawić pod prysznicem coś właśnie ala peeling, ale bez drobinek, by pamiętać o tym regularnym stosowaniu 2x w tygodniu (2x myję włosy, więc wyznaczyłam sobie, że właśnie wtedy używam). Skusiłam się na ten peeling, bo zaciekawił mnie swoim wyglądem, tym że ma być peelingiem kwasowym, co przy mojej cerze tłustej jest jak znalazł oraz dlatego, że po prostu markę Eveline bardzo lubię, a to jest stosunkowo nowość, a ja uwielbiam testować :) Opakowanie ma przyciągające, w kolorze limonki. Stojąca tubka z zamknięciem na 'klik', plus za brak naklejki na opakowaniu, dzięki temu nic się nie odkleja, cały czas wygląda dobrze nawet stojąc pod prysznicem :) Niestety działanie dla mnie jest mega słabe, bardzo mało widoczne. Używam go przed pierwszym myciem głowy, czyli nakladam go grubszą warstwą i w międzyczasie, gdy myję głowę, pozwalam mu zacząć działać te kilka minut. Po zmyciu twarz jaka szorstka była przed tym 'peelingiem', tak samo jest po - wygładzenia brak, oczyszczenie słabe. Na minus w moim odczuciu jest też zapach, ponieważ jest on jakby męski i chyba jest taki sam dla tej całej nowej serii, ponieważ tonik który mam kwasowy również tak 'śmierdzi' (btw też mi się nie sprawdził). Na plus mogę podciągnąć konsystencję, która jest gęsta, przezroczysta, dobrze się rozprowadza. Jest również wydajny, ponieważ wystarczy niewielka jego ilość do pokrycia całej twarzy (grubszą warstwą). Niestety tak jak kultowy peeling enzymatyczny z Eveline kocham, tak tutaj coś poszło nie tak. Jestem na nie, zużyję go do końca i więcej nie kupię :(