Wcierki to moja codzienność. W sumie nie wyobrażam sobie przed myciem nie nałożyć czegokolwiek na skórę głowy i nie pomasować jej przy okazji. Odkąd wpadłam w taką rutynę, zauważyłam naprawdę wzmocniony przyrost + baby hairy mnie rozczulają za każdym razem. Co prawda cieszyłabym się na nie z obu stron mojego czoła wielkości lotniska, ale jak wiodą prym tylko z lewej strony (zdjęcie) to wybaczam i doceniam je bardzo mocno. Wcierkę od Anwen nabyłam w Hebe. Z perspektywy czasu oceniam jej działanie jako bardzo dobre, wydajność jest powalająca, zapach taki sam jak Grow me Tender - ciężki, lekko ziołowy, ale do zniesienia, no przy czym konsystencja jest toporna. Bawienie się pompką nie wchodzi u mnie w grę, na szczęście strzykawka jakoś daje radę, ale o ubrudzenie się tym produktem nietrudno, nie lubię takiego kombinowania.
Opakowanie
Anwen jak to Anwen umie w opakowania swoich produktów, bez znaczenia czy jest to szampon/odżywka/wcierka czy maska. Butelka jest śliska, wykonana z twardego plastiku, z baaardzo minimalistyczną etykietą (jest nieco matowa, dzięki czemu butelkę wygodniej trzyma się w ręce), która lekko sugeruje, że produkt jest specjalistyczny/profesjonalny. Mi się podoba.
Wcierkę wydobywa się pompką. Powiem tak - działa ona tak jak powinna, sprężynka jest miękka, nie zacina się, nic nie zapycha, o dziwo nie brudzi, ale taka forma aplikacji jest strasznie... toporna? Wiem, że zastosowano tutaj takie rozwiązanie przez gęstą konsystencję wcierki, ale gdyby nie konsystencja, nie trzeba by było pompki :> czyli jak sobie utrudnić, zupełnie niepotrzebnie. I jeszcze jeden przytyk - jak tę wcierkę wydobyć pod sam koniec opakowania?
Konsystencja i zapach
Tak, jest to żel. Tak, jest on brązowy, lekko lejący się. Ale tak, można śmiało nabierać go w strzykawkę (całe szczęście). Tak, łatwo jest się nim ubrudzić przy okazji.
Zapach jest ten sam jak w przypadku Grow me Tender, ziołowy, nieco mentolowy, ale mooocny. Tę wcierkę nakładam na skórę głowy zawsze przed myciem, bo obciąża mi włosy, a nawet po umyciu skóry dwa razy szamponem wyczuwam ten mentol z dobrych kilka godzin. Czy mnie to męczy? Jestem gdzieś w połowie opakowania i jeszcze nie ma nudy, ale może się tak przytrafić, że pod koniec opakowania będę powoli wymiękać.
Działanie
Gdy już uda nam się ten żel zaaplikować na skórę głowy i wmasować (u mnie raczej grabkami, nie dałabym rady z tym zapachem jeszcze na dłoniach) to po jakichś 2-3 minutach wkracza wspaniałe rozgrzanie skóry. Oj jakie to przyjemne. Ja to w ogóle lubię masaże głowy, cokolwiek, co mi ją pobudza fizycznie, także takim ciepłem nie pogardzę nic a nic. Nie jest to mocne pieczenie. Czasem podchodzi pod lekkie mrowienie, ale takie naprawdę relaksujące.
Wcierkę trzymam na skórze minimum 15 minut przed myciem, mi to wystarcza. Nie zmywa jej się źle, poza zapachem nic nie utrzymuje się na skórze głowy, żaden film, nalot. Ale mi ona niestety obciąża włosy, dlatego nie jestem w stanie nałożyć jej po myciu. Szkoda mi świeżości.
Przejdźmy zatem do wrażeń po zmyciu, po długotrwałym stosowaniu:
a) nie podrażnia mojej skóry włosy, nie powoduje nadmiernego swędzenia, nie zapycha meszków włosowych, nie powoduje powstawania ropnych stanów zapalnych. Ale! Jestem świadoma, że moja skóra głowy nie jest bardzo wrażliwa, mimo że jest przetłuszczająca się, dlatego coś czuję, że niektórym może nie przypasować pod tym kątem i narobić "kuku";
b) ładnie pobudza włosy do wzrostu. Hennuję odrost co miesiąc ze względu na siwki. Po upływie tego czasu długość mojego odrostu to takie 1,5-2 cm, może dla wielu nie jest to nic spektakularnego, dla mnie jest :) także widzę, że włosy dostają porostowej mocy;
c) pobudza moje baby hair do zagęszczenia się i to pokażę zdjęciem.
Poza tym znajdziemy tu serio ciekawe składniki: ozonowaną oliwę z oliwek, kompleks z kozieradki, czarnej rzepy, czerwonej cebuli, kwas hialuronowy, pantenol, aminokwasy. Misz masz, ale jaki dobry. Ona robi wszystko: odżywia skórę, nawilża ją, walczy z podrażnieniami, pobudza krążenie. Jest moc.
Ah no i zapomniałabym - moje włosy nie wypadają garściami, całe szczęście. Wiadomo, że podczas mycia trochę ich tracę, ale mam ich taką ilość, że jest to dla mnie raczej normalne. Dlatego nie mogę się wypowiedzieć na temat działania tej wcierki przeciw temu procesowi.
Cena wcierki jest dość wysoka, ale tłumaczę to sobie dobrą jakością składników, przemyślaną koncepcją, po prostu renomą marki. Wiecie jak to jest - za nic się nie płaci. Choć Anwen niejednokrotnie nie urwał mi ręki swoimi produktami, tak w przypadku wcierek trafiają w mój gust.
Zalety:
- butelka matowa, wykonana z twardego plastiku z pompką, która działa bez zarzutu, ale obawiam się wydobycia wcierki pod sam koniec butelki
- działa na porost włosów na długości i zagęszcza moje baby hair
- cudnie rozgrzewa skórę
- bogaty, przemyślany skład
- można ją kupić stacjonarnie w drogeriach
- serio wydajna
- nie podrażnia mojej skóry głowy, nie powoduje swędzenia
Wady:
- formuła mi nie leży, jest przekombinowana. Wolę wcierki wodne, nie mam problemu z nabraniem ich do strzykawki
- łatwo można się nią ubrudzić
- aplikacja niewygodna, pompka to nie jest "to" dla wcierek....
- zaleto-wada: zapach mocny, utrzymujący się nawet po myciu włosów szamponem (dwa razy!), ale jest lekko mentolowy i to mi się podoba
- zaleto-wada: nie oceniam jej pod kątem przeciwdziałania wypadaniu włosów, bo moje nie lecą jakoś wybitnie
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie