Stars from the stars Moon Touch, Liquid Bronzer Bronzer w płynie

Jedyne bronzery jakie używam są w płynie albo w kremie uwielbiam je. Bronzer ten od Stars From The Stars mnie nie zawiódł wiedziałam już że będzie sztosem jak wkładałam go do koszyka. Przede wszystkim nie robi plam świetnie się blenduje i to gąbeczką jak i pędzlem. Nie drogi na promocji jest jeszcze świetniejsza cena. Dwa kolorki do wyboru cieplejszy i chłodniejszy każdy może sobie dopasować pod siebie. Dla mnie hit napewno ponownie kupię.

Jak w tytule, bardzo chciałam sobie sprawić bronzer do konturowania z Rare, ale że mam teraz inne wydatki na głowie, postanowiłam poszukać na razie alternatywy. Jakoś przypadkiem natknęłam się na ten bronzer i po porównaniu postanowiłam się na niego skusić. Nie używałam nigdy bronzerów stricte do konturowania i chłodnych, więc na wypróbowanie uznałam, że to rozsądna opcja. Kupiłam kolor chłodniejszy. Jest bardzo fajny, ma fioletowe podtony, ale nie wypada trupio tylko naturalnie, jak delikatny cień. Ja mam bardzo ciepłą karnację, więc nie mogę się konturować aż tak mocno chłodnymi produktami, żeby nie wyglądało to sztucznie. Formuła jest płynna, ale nie bardzo rzadka - taka w punkt. Mogę go nałożyć bezpośrednio z aplikatora na buzię i rozetrzeć pędzlem, a nie niszczy się od tego makijaż pod nim i nie zostaje plama w miejscu, w które najpierw go nałożyłam. Po jakimś czasie zastyga, jednak nie bardzo szybko, da się z nim dobrze pracować i rozcierać do pożądanego efektu. Nie ściera się też w ciągu dnia i nie przeszkadza kosmetykom na niego nakładanym typu bronzer i róż. Jednocześnie jest na tyle widoczny spod nich, że makijaż wygląda po prostu dobrze. Jak dla mnie świetny zakup i na pewno zużyję go do końca. Od zakupu używam go z wielką przyjemnością i nawet już nie myślę o Rare.

Szukam odpowiednio chłodnego bronzera od lat. Ten produkt na zdjęciach wyglądał na bardzo chłodny więc od razu zamówiłam. W rzeczywistości jest jak zwykle sporo cieplejszy niż na zdjęciach w Internecie ale i tak jest to jeden z chłodniejszych kolorów jakie udało mi się znaleźć. Świetnie współgra z oliwkową, jasną skórą. Pigmentacja jest taka w sam raz, da się nim uzyskać bardzo subtelny efekt ale też na luzie można go trochę zbudować drugą warstwą żeby mocniej przebijał spod podkładu. Warty wypróbowania, szczególnie w cenach promocyjnych. Na zdjęciu kolor nr 01. Zdjęcie robione w sztucznym świetle, które wyciągnęło z niego zielonkawe tony. W świetle dziennym wygląda trochę bardziej neutralnie.

Kupiłam go skuszona promocją, no i widziałam go w filmie Maxineczki, i jej się sprawdził. Mam ten wariant jaśniejszy / chłodniejszy. Zacznę od odcienia - jest bardzo ciekawy, niby jasny chłodny brąz, ale nie wpada w fioletowe czy oliwkowe tony, tylko lekko szare. Ideał do konturowania. Mam bardzo jasną, żółtawo-oliwkową karnację, i dla mnie jest w sam raz. Nie wygląda brudno ani dziwnie (domyślam się, że określenie ,,szare tony" może odstraszać). Aplikacja jest bezproblemowa, nie trzeba się bawić w rozpracowywanie na dłoni czy na gąbce, można prosto z aplikatora naciapać na policzek, rozblendować gąbką, i cała akcja trwa dosłownie chwilę. Wykończenie jest lekko kremowe, nie jest ani matowe, ani tłuste. Bardzo ładnie wygląda na skórze. Pigmentacja w punkt, konsystencja też, taki leciutki krem. Też opakowanie jest ładne, eleganckie, srebrna zakrętka wygląda tak jakby luksusowo. Chyba nie ma żadnych minusów, może cena regularna jest ciut wysoka. Nie zauważyłam problemów z trwałością.

Dawno nie miałam tak fajnego brazera na mokro, uwielbiam jego zimny odcień i to że można niż budować intensywność, ja osobiście nakładam go pędzlem i dzięki temu ma fajne krycie i nie zjada podkładu