Zacznę może od zmienionego składu, zaczerpnięty ze strony Korres:
Aqua/Water/Eau, Glycerin, Dicaprylyl Ether, Dicaprylyl Carbonate, Alcohol Denat, Isoamyl Laurate, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate Citrate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Distarch Phosphate, Imperata Cylindrica Root Extract, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Alpha-Isomethyl Ionone, Ascorbyl Palmitate, Ascorbyl Tetraisopalmitate, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Butylphenyl Methylpropional, Caprylyl Glycol, Carbomer, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Glyceryl Caprylate, Glyceryl Stearate, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Hexyl Cinnamal, Hydrolyzed Sodium Hyaluronate, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Lecithin, Parfum (Fragrance), Phenoxyethanol, Rosa Canina Fruit Extract, Rosa Canina Fruit Oil, Rosa Rubiginosa Seed Oil, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Sodium Hydroxide, Tetrahydrodiferuloylmethane, Tetrasodium Glutamate Diacetate, Tocopherol, Tocopheryl Acetate.
Krem właśnie kończę i mam mieszane uczucia, choć jest okrzyknięty jako bestseller raczej nie kupię kolejnego słoika.
Przeglądając recenzje zauważyłam, że niektóre spostrzeżenia innych recenzentek pokrywają się z moimi - intensywnie pachnie (ale nie jest to 'mój zapach) i szczypie, faktycznie szczypie zaraz po nałożeniu, bez zaczerwienienia i żadnych widocznych objawów, ale zawsze w jednym miejscu na twarzy, tj. na szczytach policzków odczuwałam przez chwilę intensywne szczypanie (choć, być może to problem mojej skóry, bo to nie pierwszy kosmetyk, który tak na mnie działa). Kupiłam go dość spontanicznie, bo był przeceniony. Po otwarciu byłam trochę zaskoczona konsystencją, myślałam nawet, że może być zepsuty, ale pooglądałam foto w google i dałam mu szansę. Generalnie sprawował się nieźle, choć kolejną zagwozdką było dla mnie to, że kupiłam go jako raczej wieczorny krem, natomiast na opakowaniu widnieje informacja o tym, że jest przeznaczony dla tłustej/mieszanej cery i dzięki zawartości mąki kukurydzianej gwarantuje matowienie skóry... Tak czy inaczej, nadal używałam go na noc, dość solidną ilość i wnioskuję, że działał, bo rano miałam cerę o ładnym kolorycie, nie ziemistą, wyglądającą na całkiem wypoczętą. Świetnie brzmiącą obietnicą jest długotrwałe nawilżenie dzięki ekstraktowi z trawy - imperaty cylindrycznej, ale w jakim stopniu odnosi się to do rzeczywistości, tego nie wiem. I raczej nie rozumiem również tego, że to krem dla cery tłustej, bo paradoksalnie moja twarz zwykle błyszczała po nałożeniu, więc gdybym miała go oceniać pod kątem matowienia wypadłby słabo...
Dostanie ode mnie 3*.
Nie był to mój najgorszy krem, nie żałuję, że go spróbowałam (choć na promo i tak kosztował sporo), nie zauważyłam efektów ubocznych. Ma niezły skład i piękne opakowanie. Nieźle nawilżał twarz, ale zapach zdecydowanie mnie przytłaczał. 3 będzie najbardziej adekwatną oceną, ma zarówno plusy i minusy, a wszystko zależy od indywidualnych preferencji. My więcej się nie zobaczymy. ;)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie