Lomi Lomi Acerola, Recovery Mask Maska regenerująca 'Acerola'

Maseczka w wygodnym opakowaniu, która kupiła mi córka w zestawie z 7 innymi z serii. Maseczka jest na cienkiej tkaninie, która jest dobrze wycięta, wręcz za duża i bardzo mocno nasączona esencją. Maseczka po nałożeniu koi i przynosi ulgę. Po zastosowaniu zmywam pozostałość. Cera jest nawilżona, rozświetlona i zregenerowana. Produkt nie podrażnia.

Szata graficzna jest minimalistyczna oraz estetyczna - białe tło, grafika aceroli i prosta czcionka. Do mnie takie klimaty bardzo trafiają, podoba mi się. Saszetka posiada u góry nacięcia, które sprawiają, że bardzo łatwo ją otworzyć bez nożyczek. Maseczka pachnie jabłkowo. Nigdy nie miałam styczności z acerolą, więc nie wiem, czy moje odczucia są słuszne, czy wręcz przeciwne. Woń produktu jest intensywna, ale nie aż na tyle, aby przyprawiać o ból głowy. Czuć go podczas aplikacji, umila on cały proces. Jest naturalny, nie czuć w nim chemicznych nut. Maska ma postać białej, cienkiej płachty. Materiał, z którego została wykonana, jest bardzo mięciutki. Otwory na oczy i usta są odpowiedniej wielkości oraz znajdują się we właściwych miejscach. Osobiście otwór na usta jest trochę za nisko, ale to często się u mnie zdarza. Płat wymagał również delikatnych poprawek w okolicy skroni, ale ogółem maseczka ma bardzo dobry wykrój. Dokładnie przylega do twarzy, nie spada ani nie przesuwa się. Płachta została solidnie nasączona przezroczystą, lekko żelową esencją. Jest wręcz mokra, ale nie kapie z niej. Ilość serum w saszetce jest wystarczająca na posmarowanie szyi i dekoltu. Doceniam fakt, że kosmetyk lekko chłodzi przez cały czas aplikacji. Po zdjęciu płatu pozostaje klejąca, długo wchłaniająca się warstwa. Ale od razu powiem, że po upływie ok. pół godziny ta lepkość w większości znika. Moją pierwszą myślą po usunięciu płachty było: "Jak ja ładnie wyglądam" :D Koloryt cery został ujednolicony, twarz jest promienna. Skóra była bardzo dobrze nawilżona - na tyle, że już nie miałam potrzeby nałożenia kremu. Cera wygląda na ujędrnioną. Mam także wrażenie, że linia żuchwy jest mocniej zarysowana. Ta maseczka to solidny produkt o naprawdę przyzwoitym działaniu. Podoba mi się, jakie efekty zapewnia. Z czystym sumieniem mogę ją polecić.

Moja maska ma w nazwie Wygładzająca a nie tak jak na miniaturce Regenerująca-widocznie producent coś zmienił. Mam skórę suchą i jestem przez 40-stką więc różnego rodzaju przebarwienia i brak jędrności nie są mi obce. Opakowanie mimo że minimalistyczne przykuło moją uwagę w drogerii. Zabrałam 3 różne rodzaje. Zapłaciłam 7,99 zł za sztukę. Mam ostatnio więcej czasu na robienie maseczek a ponieważ mam całkiem spory zapas to co jakiś czas podzielę się z Wami moimi odczuciami. Skład-na pierwszy rzut oka wydawał się fajny ale po zagłębieniu ma jeden składnik (TEA) który sprawił że nie sięgnę więcej po te maski. Ta lepsza część to: -ekstrakt z aceroli -ekstrakt z nasion fasoli złotej -ekstrakt z anyżu -ekstrakt na bazie mąki z ziaren owsa -ekstrakt z lukrecji -ekstrakt z liści morwy białej -ekstrakt z miłorzębu -ekstrakt . z sumaka chińskiego -aminokwasy -witaminy Szkoda tylko że te wspaniałe substancje są daleko w składzie po Phenoxyetanolu i TEA. Zapach owocowy jakby jabłko z czereśnią. Słodki i przyjemny. Płachta miękka i wytrzymała. Otwory dobrze wycięte i o dziwo całość dobrze skrojona do mojej twarzy. Nie zsuwa się podczas noszenia .Pewnie to zasługa nowoczesnej tkaniny Eco-Sheet 40 która w miarę wysychania kurczy się i lepiej przylega. Esencji jest dużo , jest ona bardziej żelowa niż wodnista. W saszetce zostaje dużo płyny i można dołożyć na twarz , dekolt, szyję. Maskę trzymałam dobre pół godziny i ciągle byłą mokra. Dodatkowo używałam wałka jadeitowego aby wspomóc działanie składników. Po zdjęciu tkaniny skóra była lepka , troszkę się wchłonęło ale nie całkowicie. Wyczuwalny był klejący film. Skóra stała się ona gładsza i delikatnie nawilżona. Niestety efekt nie utrzymywał się długo. Po ok. 2 godz zmyłam klejącą powłokę ,nałożyłam krem ( maskę robiłam rano bo ostatnio siedzę całe dnie w domu) Nie podrażniła mojej skóry ale nie jestem typem wrażliwca. Ogólny efekt to lekkie wygładzenie i krótkotrwałe nawilżenie plus klejąca warstwa na skórze która nie wchłania się całkowicie. Sprawia to że maska daje bardzo przeciętne rezultaty i niczym specjalnym mnie nie ujęła. Plusy -ładne opakowanie -zapach -żelowa esencja -dobrze skrojona płachta -dobrze przylega do twarzy -nie podrażnia -lekko nawilża i wygładza Minusy -pozostawia lepka warstwę na skórze -krótkotrwałe działanie -TEA w składzie

Maskę miałam już wielokrotnie. Zarówno w zestawie "7 masek na 7 dni tygodnia" jak i pojedynczo. Uważam że to dobra maska w przystępnej cenie, ale nie należy do moich faworytów. Mimo wszystko jestem zadowolona i zapewne jeszcze nie raz po nią sięgnę. Nakładałam ją zawsze na wieczór po wcześniejszym oczyszczeniu i stopniowaniu twarzy. Zwykle zdejmowałam dopiero po 30-40 minutach (do samego końca była porządnie nasączona i nie odchodziła). Na noc nie odczuwałam potrzeby nakładania kremu (ta maska pozostawia mocno wyczuwalną, lepką warstwę). Mam cerę mieszaną, boki twarzy bardzo suche, 36 lat.

Użyłam tej maski z acerolą, ale o dziwo na mojej nie jest napisane że "regenerująca" tylko "wygładzająca". Widocznie firma zmieniła napis. Co do jakości produktu to maska nic nie daje. Tak samo jak inne w zestawie 7 sztuk z tej serii. Gdy zdjęłam maskę, skóra bardzo delikatnie ale jednak - poszczypała. Pewnie przez alkohol w składzie. Poczekałam aż pozostałości maski się wchłoną. Strasznie nie miła niespodzianka - twarz zrobiła się kleista, tłusta. Po prostu okropna i mocno napięta, ciężka. Jedna dziewczyna w recenzji tej maski napisała że chyba najgorsza jest acerola z 7dniowej serii. Już wiem o co jej chodzi. Po tamtych skóra też się kleiła ale po tej to już istna katastrofa.

Maseczki Lomi Lomi używam od dawna. Tkanina maseczki świetnie dopasowuje się do twarzy, nie ścieka po szyi. Ja osobiście maseczki trzymam w lodówce, dzięki czemu dodatkowe działanie jest pobudzające, likwidujące obrzęki i opuchnięcia. Zapach super przyjemny i słodki. Po niej twarz jest odżywiona, pełna blasku oraz nawilżona.

Recenzje rozpoczne do tego, ze jestem ogromna fanka azjatyckiej pielegnacji i masek w plachcie juz przetestowalam naprawde wiele. Maseczki od Lomi Lomi wyjatkowo mi przypadly do gustu i z checia do nich wracam. Recenzowana maseczke zakupilam za cene ok 22 ( opakowanie 7 masek od Lomi Lomi) stacjonarnie w hebe, czyli cena jednej maseczki na promocji wynosi 3,14. Warto wspomniec, ze cena pojedyncza maski tez jest bardzo niska i nie przekracza 7zl. 1.Plachta: Plachta jestem oczarowana najbardziej, zdecydowanie jest to dobry material, elastyczny, dopasowuje sie do ksztaltu twarzy, zdecydowanie jest to jeden z najwiwkeszych plusow maski. 2. Konsystencja serum: plachta jest bardzo bogato nasaczona i serum ma postac zelu, przez zelowa postac bardzo szybko wchlania sie w skore i maska caly czas trzyma sie twarzy, nic nie skapuje, nie leje sie, rewelacja. 3. Dzialanie : 3 RAZY TAK! To w jaki szybki sposob maska zadzialala mnie zachwyca, jej wystarczy uzyc raz by na prawde poprawic stan skory na najblizsze 24-36h, bo tyle sie u mnie utrzymal efekt po niej. Zdecydowanie jest to maska regenrujaca, jak zapewnia producent, stosowalam ja szczegolnie w okresie zimy na wysuszona, szara twarz i spisala sie swietnie, latem polecam ja wsatawid do lodowki na 2-3 minuty przed nalozeniem, ukojenie murowane. 4. Jezeli chodzi o zapach to ciezko mi sie wypowiedziec, poniewaz nie znam zapachu aceroli :( Jest jedak bardzo przyjemny i pachnie "kwiatowo", na pewno zaliczyalbym go do tych milych zapachow wsrod kosmetykow.

Maseczkę kupiłam w siedmiopaku i użyłam jako pierwszej. Kupiłam je na promocji na której kosztowały one ok. 3 zł za sztukę więc jest to cena bardzo korzystna. Maseczek nie używam codziennie, lecz raz na kilka dni i niezgodnie z kolejnością . To co mnie zachwyciło gdy ją otworzyłam był piękny owocowy zapach. Po wydostaniu płachty okazuje się, że jest ona bardzo dobrze nasączona substancją o lekko żelowej konsystencji. Jak dla mnie super gdyż nie lubię gdy esencja jest zbyt wodnista. Płachta jest bardzo delikatna, łatwą ją uszkodzić. Za to ma idealną wielkość i umieszczenie otworów na oczy, nos i usta. Jeszcze nigdy nie miałam maseczki w płachcie, która tak dobrze leżałaby na mojej twarzy. Trzymałam maseczkę na twarzy około pół godziny i nadal była mokra. W stosowaniu maseczek w płachcie trzeba uważać gdyż zbyt długie pozostawienie na twarzy i pozwolenie by płachta wyschła może prowadzić do odwrotnych efektów niż oczekujemy. Pół godziny to wg mnie dość długo, maseczki marki Purederm już po około 20 minutach zaczynają się robić suche (a są droższe niż te marki Lomi Lomi). Po zdjęciu płachty skóra jest widocznie odżywiona i nawilżona. Zaczerwienienia znikają (widać zwłaszcza na drugi dzień) a cera wydaje się być wygładzona. Skóra mojej twarzy aktualnie jest w bardzo dobrym stanie, gdyby była w gorszym nie wiem czy maseczka by sobie poradziła. Jednak trzeba zauważyć, że za tą cenę efekty są bardzo dobre. Po drugie kuracja zakłada, że maseczki będziemy stosować codziennie przez 7 dni. Jeżeli miałabym cerę w złym stanie i stosowała kurację zgodnie z założeniem to końcowy efekt mógłby być efektem wow. Jak dla mnie maseczka sprawdziła się świetnie. Nie podrażniła a wręcz ukoiła skórę. Jeżeli ktoś oczekuje natychmiastowego efektu wow (i jednocześnie jego cera jest w złym stanie) nie będzie zadowolony. Reszta użytkowników powinna być zadowolona przynajmniej w jakimś stopniu.

Dostałam cały zestaw tych maseczek i aceroli używałam jako trzeciej- po aloesie i ogórku. Muszę przyznać, że mimo, iż pachnie najlepiej działa chyba najgorzej z tej trójki. Tkanina jest, jak w pozostałych- cieniuteńka i delikatna, idealnie przylega do skóry i nie zsuwa się aż do końca. Esencji jest bardzo dużo, dlatego lepiej uważać przy wyciąganiu cieniutkiej mokrutkiej tkaniny z woreczka. Za to esencji starczy jeszcze na użycie następnego dnia zamiast serum, choć w tym przypadku to chyba nie był najlepszy pomysł... Zapach na samym początku taki jak ogórka i aloesu- sama chemia i alkohol... ale po chwili czujemy słodziutki, owocowy aromat- dla mnie cudo, który towarzyszy nam przez cały czas trzymania maseczki. Maseczkę trzymałam około godziny, po tym czasie tkanina zaczęła wysychać- najszybciej ze wszystkich masek, ale producent rekomenduje trzymanie jej 30 minut więc to i tak dobrze. Jednak po zdjęciu tkaniny na twarzy zostaje potwornie lepka warstwa... Oprócz tego pojawiły się czerwone swędzące plamki. Czekałam z pójściem spać aż wchłonie się do końca, ale nie bardzo to szło. Rano kiedy się obudziłam skóra nadal trochę się lepiła, zupełnie jakby esencja się nie wchłonęła tylko na niej zaschła. Czerwonych plamek było mniej, ale skóra nadal miejscami swędziała. Co do plusów to tylko tyle, że miałam jakby mniej widoczne pory- może maseczka je pozlepiała :-P. Następnego wieczoru użyłam pozostałej esencji zamiast serum po myciu twarzy, przed kremem. Znów się lepiła i nie chciała się wchłonąć, choć poszło ciut lepiej. Za to rano obudziłam się z białymi krostkami na twarzy. Pewnie sama sobie jestem- winna, nie powinnam jej używać, wiedząc, że to taki zalepiacz... Nawet jeśli uda mi się gdzieś znowu dorwać cały zestaw maseczek tę oddam komuś innemu

Miałam już wszystkie maski z tej serii i ta z acerola mi najbardziej podpasowała :) Maska jest bardzo mocno nasączona oraz rewelacyjnie się trzyma twarzy, nie zjeżdża w dół, nie przesuwa się, nie odstaje od twarzy, można ją trzymać 30 min i zostaje w tym samym miejscu. Podoba mi się delikatny zapach ale to wszystkie ich maseczki mają piękny zapach. A nie podoba mi się to że twarz jest lepka od esencji nie wchłania się cała po jej zdjęciu, a bardzo tego nie lubię. Ogólnie maska działa!

Osobiście nie widzę wielkiej różnicy między wariantami tych maseczek w płachcie - jedyne, co je wyróżnia, to zapachy. Dlatego poleciłabym je wszystkie lub po prostu zestaw wszystkich 7, bo wychodzi najtaniej :) + Dobrze nawilża skórę. + Ma dość dobrze wyprofilowany kształt - wszystkie otwory są tam, gdzie powinny. + Dobrze trzyma się twarzy, więc można spokojnie się relaksować z herbatką i filmem, a nie leżeć plackiem, bo jeszcze coś się zsunie ;) + Serum, którym nasączona jest płachta ma - moim zdaniem - idealną konsystencję - jest dość gęste i bardziej klejące, przynajmniej nie spływa z twarzy i sprawia, że płachta dobrze się "klei" do twarzy. Część maseczek nasączona jest bardzo rzadkim serum, przez co spływa po szyi i/lub podrażnia oczy. + Nie zapycha i nie podrażnia.

Maseczka faktycznie regeneruje i pomaga zaleczyć sie drobnym rankom, Posiadam skore trądzikową, wiec wypryski to u mnie norma, i jak większość osób wyciskam nie miłych gości. Oczywiście po tym długo trwa by sie to zagoiło ale ta maske w tym pomaga. Zastosowalnym ja własnie na wyciśnięte syfki, i maseczka zredukowała zaczerwienienie i ranka stała sie mniejsza. Poza tym nawilża, jest dobrze nasączona, ma fajny zapach. Dobrze by sie nadawała po zabiegach kosmetycznych.

Sięgnęłam po tę maseczkę, gdy nabawilam się delikatnej, czerwonej opalenizny na twarzy. Od razu po nałożeniu poczułam ukojenie na podrażnionych miejscach. Świetnie nawilżyła i wyciszyła skórę mojej twarzy. Po 30 minutach stosowania podrażnienia posłoneczne zniknęły. Poza tym, podobnie jak w przypadku innych maseczek z tej serii, elastyczna, dobrze nawilżona płachta, wystarczającą ilość esencji na rozprowadzenie na szyi i dekolcie i lepki film na skórze.

Koreańska maska do twarzy Acerola LOMI piątek regeneruje zmęczoną twarz. Po otwarciu naszym oczom ukazuje się bardzo dobrze nasączony płat, który nakładamy na twarz. Po odczekaniu 30 minut, ściągamy ją, Ta maska ma cudowny wpływ na moją cerę twarzy. Odżywia moją skórę, regeneruje i koi wszystkie podrażnienia. Maska nie wysusza mojej skóry, tylko ją dogłębnie nawilża. Zapach jest boski, taki jaki lubię najbardziej.Po użyciu skóra dużo lepiej wygląda i jest przyjemna w dotyku.

Jestem ogromną zwolenniczką masek w płachcie. Testowałam juz sporo z nich. Tę maskę poleciła mi moja przyjaciółka i stwierdziłam, że ja wypróbuje. Maseczka jest bardzo nasączona, ale mimo to nie mialam problemu z jej splywaniem z twarzy. W porównaniu do innych masek, które juz stostosowalam, bardzo dobrze przylega do twarzy. Ma bardzo ładny zapach a konstystentcja na poczatku po nalozeniu na skore jest nieco lepiąca, ale po wchlonieciu produktu w moim przypadku ten efekt mija. Mam okres gdzie moja skora jest bardzo sklonna do przesuszen, potrzebuje duzego nawilzania i nawadaniania, mam rowniez problem z suchymi skorkami w tym momencie. Trzymalam maske nieco dluzej niz pisało na opakowaniu i wiekszosc produktu na prawde szybko sie wchlonela! Reszte produktu, która zostala rowniez wklepalam w twarz. Rano obudzilam sie z super nawilżoną skórą, bez suchyc skorek i bardzo gładziutką! Jestem niesamowicie zachwycona efektem! Serdecznie polecam!!

Dla mnie jest to zwyczajna maska do codziennej pielęgnacji, która nie przynosi spektakularnych efektów. Nie zrobiła mi krzywdy, ale też nie powaliła na kolana. Używam ją z myślą, że w jakimś małym stopniu wpływa na nawilżenie mojej skóry, ale po kilku użyciach, nie widzę wielkich efektów. Lubię firmę LomiLomi, ale jest parę lepszych masek.

Nic specjalnego, nawet powiedziałabym, że nie warta swoich pieniędzy. Jedynie fajnie nawilża, chłodzi i rozluźnia, ale jak na mój gust każda maska z LOMI LOMI w płachcie daje ten efekt. Żadnych fajerwerków, fajna żeby sobie zrobić tak o, bez oczekiwania spektakularnych efektów.

Maska bogato nawilżona o całkiem ładnym zapachu. Płachta dobrze dopasowana do twarzy, podczas zabiegu utrzymuje się na miejscu. Działanie przeciętne, nawilżenie niezbyt długotrwałe, nie zauważyłam poprawy stanu cery. Przeszkadza mi lepka warstwa którą zostawia na twarzy a którą producent zaleca "wmasować" do wchłonięcia. Otóż nie wchłania się, po 15 minutach musiałąm więc umyć twarz i pozbyć się tych lepiących resztek po były nie do zniesienia. Nie kupię jej więcej, pozostaję wierną fanką masek z Lushu.