Rimmel Scandaleyes Reloaded Mascara Pogrubiający tusz do rzęs

Zacznę od tego co sprawiło mi najwięcej kłopotu - zmywanie tego tuszu! Nie jest wodoodporny a mój płyn micelarny nie mógł sobie z nim poradzić. Używam różnych płynów w granicach 20 zł, takich standardowych popularnych i wszystkie tusze dotychczas zmywały mi się normalnie. Ten najpierw nie chce w ogóle się rozpuścić, a jak już dość uporczywie trę, to zaczyna się kruszyć zostawiając czarne drobinki na około całego oka. Nigdy nie miałam takiego tuszu, totalna beznadzieja. Tyle co się nawkurzałam przy jego zmywaniu to naprawdę... ;-) Pogrubienie także bardzo słabo, o wiele lepiej sprawdzają mi się tusze loreala z podobną szczoteczką - naprawdę dodają volume. Także żadna z obietnic producenta na tuszu "extreme volume & wear, easy removal" nie została spełniona. Na pewno nie kupię ponownie.

Bardzo dobry tusz do rzęs. Szczoteczka ma bardzo fajny kształt z grubymi wloskami.Nie jest wykonana z silikonu co dla moich wrazliwych oczu jest bardzo wazne. Ładnie pogrubia i rodziela rzęsy. Nie kruszy się i długo utrzymuje ładny efekt. Polecam.

Mascara obiecuje pogrubienie, niestety u mnie nic takiego nie robi. Wydłuża i ładnie rozdziela rzęsy, ale widocznego pogrubienia brak. Przy tym szczoteczka jest naprawdę ogromna, z długimi włoskami i przez to brudzi górną powiekę nad linią rzęs pomimo największej staranności. Jest trwała, intensywnie czarna, nie osypuje się, a przy tym dobrze zmywa. Przy takim efekcie jestem na nie.

Tusz świetnie radzi sobie z pogrubianiem i wydłużaniem rzęs. Powiedziałabym, że wręcz ekstremalnie wydłuża rzęsy i nadaje trochę efekt sztucznych, doklejanych rzęs. Ale jest w tym pewien haczyk - szczoteczka jest na tyle potężna, że sprawiało mi trudność w używaniu jej. Ciężej było też złapać i nawinąć na nią te krótsze rzęsy.

Tusz kupiłam zachęcona obietnicami producenta. Rzęsy miały być pięknie podrobione. Niestety nic takiego nie nastąpiło. Nakładanie kilku warstw tuszu również niewiele w temacie zmieniło. Nie wiem czy trafiłam na wadliwy egzemplarz , czy każdy tusz działa tak samo, ale jestem zdecydowanie na nie.

Żywy odcień pomarańczy opakowania i czarne napisy mocno rzuciły mi się w oczy podczas zakupów, a że akurat używana przeze mnie maskara już dokonywała żywota zdecydowałam się na tę ze względu na uwielbienie do potężnych szczoteczek. Przy moich dosyć gęstych, ale bardzo mizernie wyglądających srebrno-brązowych rzęsach z przezroczystymi końcowkami liczy się dla mnie efekt powiększenia oczu i iluzja niwelacji lekko opadających powiek. Faktycznie szczoteczka okazała się potężna i gęsto obsiana syntetycznym włosiem. Konsystencja bardzo płynna początkowo, po około dwóch tygodniach zaczęła gęstnieć i stała się łatwiejsza w aplikacji. Kolor bardzo głębokiej czerni mocno kontrastował z moimi naturalnymi rzęsami, ale końcowo dawał efekt bardzo podkreślonej firanki. Musiałam nauczyć się operować tak dużą szczotą, bo początkowo często miałam wysmarowaną powiekę, którą z łatwością czyściłam patyczkami kosmetycznymi nasączonymi płynem micelarnym, później każdorazowo uzyskiwałam efekt idealnych kresek eyelinera. Formuła potrzebowała dłuższego czasu niż zwykle na wyschnięcie, bo aż około 2 minut przy pierwszej warstwie. Wkurzał mnie brak ogranicznika w otworze, był tak duży, że szczoteczka nie dotykała jego brzegów, przez co nabierało się na nią zbyt dużo produktu. Z tym fantem musiałam sobie poradzić poprzez robienie szczoteczce 'karuzeli' obcierania wewnątrz opakowania o niższy rant otworu. Rzęsy wyglądały niczym doklejone i efekt był bardzo teatralny, były niesamowicie czarne, długie i rozdzielone jeśli dokładnie je wyczesywałam, w przypadku szybkiego przeciągnięcia i zbyt szybkiego nakładania drugiej warstwy powstawała masa grudek i efekt pajęczych odnóży. Tusz delikatnie osypywał się po kilku godzinach od aplikacji i w upalne dni odbijał się szarawymi smugami na powiekach. Oczy ani skóra nie zostały podrażnione, nie wystąpiły żadne zaczerwienienia, maskara stawiała lekkie opory podczas zmywania płynem micelarnym, musiałam użyć na każde oko po 3 płatki kosmetyczne nasączone preparatem do demakijażu. Wykończenie całego tuszu zajęło mi dokładnie cztery miesiące przy codziennym użytkowaniu.

Podobnie, jak w przypadku maskary „The Colossal volume black” od Maybelline - poprawny tusz. Identyczne odczucie na początku - zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie i nawet ma tę samą historię, sprezentowano mi ją jako nowowydany kosmetyk od tej samej Osoby :* Cóż, wydaje mi się, że ten jest nieco mniej wydajny od wyżej wspomnianego Colossala, szybciej go skończyłam i w związku z tym miałam mniej problemów z zasychającym, sypiącym się tuszem (choć przy końcu użytkowania sypiący się tusz to była norma); podobnie rozdziela rzęsy (czyli dobrze), jest podobnie czarny (bardzo intensywna czerń). Szczoteczka - mniejsza, smuklejsza; o ile mnie pamięć nie myli, jej trzon strasznie się gibał (nie wiem, czemu to miało służyć?) Interesujące opakowanie (choć Colossal bardziej mnie zadowolił estetycznie), fajny pomarańczowy kolor i gratuluję kreatywności przy doborze nazwy maskary - bardzo mi się podoba! :) Podejrzewam, że Scandaleyes lepiej sprawdzi w przypadku rzadszych, krótszych rzęs, niż Colossal. UWAGA! Kosmetyk nie jest odpowiedni dla wegan (zawiera koszenilę). Tak jak w tytule: nie ma skandalu i nie ma maskary! ;) Warto sięgnąć. Szczególnie, że cena promocyjna jest zachęcająca. Moja ocena: trójeczka.

Tusz zakupiłam zewzgledy na hasło, że bada skandalicznie pogrubione rzęsy. Może i skandalicznie grube nie są, ale i tak tusz robi dobrą robotę. Rzęsy mają ładny czarny kolor i są ładnie pogrubione, a nawet delikatnie wydłużone. Tusz się nie kruszy i nie obsypuje, nie powstaje efekt pandy. Długo się trzyma na rzęsach i również szybko się zmywa płynem micelarnym.

Tusz do rzęs kupiłam, bo chciałam nowy i inny niż do tej pory. Tusz w wygodnym poręcznym opakowaniem. Szczoteczka jest prosta i tradycyjna (niesilikonowa). Tusz jest mocno czarny - pigment bardzo mocny. Dobrze pogrubia rzęsy - nie skleja ich i nie kruszy. Podczas malowania ładnie rozczesuje. Tusz nie podrażnia oczu nawet wrażliwych. Łatwo się zmywa czy płynem micelarny czy chusteczka do demakijażu. Cena promocyjna super.

Tusz kupiłam bo skusiła mnie wizja skandalicznie długich i pogrubionych rzęs ;) No cóż.... skandalu nie było ale to nie znaczy, że nie jestem z tego tuszu zadowolona. Scandaleyes Reloaded Mascara od Rimmel to bardzo poprawny produkt. Naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Ładnie pogrubia, lekko wydłuża rzęsy. Nie robią się na rzęsach grudki, nie osypuje się pod oczami, jest bardzo wydajny. Bardzo dobrze się zmywa co dla mnie akurat ma duże znaczenie. Może trochę naiwnie ale liczyłam na większe pogrubienie i wydłużenie rzęs... ehhh ta wyobraźnia, za dużo reklam.... ;)

Bardzo szkoda mi było porzucić ten tusz, jednak przyprawiał mnie dosłownie o łzy. Niestety miałam po nim uczulenie i oczy czerwone jak królik. Rzęsy natomiast po użyciu były piękne. Dawał mi ogromną długość i gęstość, ale nie był to efekt teatralny. Nie rozmazywał się i nie grudkował. Gdyby nie uczulenie, to byłby mój ulubieniec. Szczoteczka jest bardzo duża, jednak mi było wygodnie operować nią. Produkt oddałam mamie, stąd wiem, że wydajność jest dobra. Opakowanie dobrej jakości.

Tusz Rimmel Scandaleyes jest świetny, uwielbiam go. Dobrze tuszuje i pogrubia rzęsy, co najważniejsze nie skleja. Nie ma grudek i nie obsypuje się. Prosta fajna szczoteczka dobrze rozczesuje. Ponad to podoba mi się pomarańczowe krzykliwe opakowanie.

Mam długie i cienkie rzęsy. Ten tusz faktycznie je pogrubiał. Nie rozmazywał się i nie obsypywał. Nie podrażniał powiek ani spojówek. Nie był to intensywny czarny kolor. Grudek nie zauważyłam. Ma mój ulubiony rodzaj szczoteczki. Raczej bez skandalu ani w jedną ani w drugą stronę. Starczył mi na długo. Polecam!

Pomyliłam się w drogerii, chciałam inny Rimmela ale jak już go kupiłam to niech będzie. Szczoteczka jest fajna. Ja bardzo lubię takie grubie o długich włoskach i najlepiej sprawdzają się na moich rzęsach. Kolor normalny. Konsystencja dość płynna, ale nie rozmazuje się ani nie obsypuje. Niby wszystko ok z tym tuszem ale nie ma efektu wow na rzęsach. Taki trochę nijaki ale nie jest zły.

Niestety tusz zupełnie się u mnie nie sprawdził. Moje rzęsy po nim wyglądały naprawdę skandalicznie. Przez to, że szczoteczka jedt gruba to pobierała za dużo produktu. Na rzęsach tworzą się straszne grudki i nie wygląda to ani trochę estetycznie. Rzęsy się też sklejają i niestety tusz się zaczyna osypywać po jakimś czasie, a w opakowaniu szybko wysycha.

Posiadam rzęsy krótkie, cienkie, proste i ciężko znaleźć mi odpowiedni tusz. Tanie tusze się nie sprawdzają. Ten tusz jak dla mnie nie ma wad. Nakłada sporą ilość produktu na rzęsy, przez co z reguły nie muszę 2 razy ich tuszować, a konsystencję ma taką, że nie skleja rzęs. Jest trwały. Opakowanie bardzo mi się podoba(kolor), natomiast zapach mi nie przeszkadza. Ja kupiłam go na promocji, więc kosztował mnie 15 zł.

Hejka, mam dość gęste ale delikatne rzęsy dlatego wybrałam tusz pogrubiający,. Niestety, mimo że jestem fanką "grubych szczoteczek" w tuszach, tą trudno mi się posługuje. Tusz jest strasznie gęsty i bardzo dużo zostaje go na szczoteczce. Aplikacja jest utrudniona. A efekt? Nie jest źle, pogrubia. Ale szału też nie ma... Najgorsze jednak jest to, że tusz się bardzo trudno zmywa. Nawet płyn dwufazowy do demakijażu oczu nie rozpuszcza go do końca. Z pewnością go już nie kupię... Szkoda rzęs...

Jakoś nigdy nie zastanawiam się długo nad zakupem tuszu. Zwykle biorę coś w promocji, ponieważ rzęsy u mnie nie są specjalnie problematyczne i nie potrzebuję ani maksymalnego wydłużenia, ani spektakularnego pogrubienia. Właściwie to jeden z popularniejszych tuszy Rimmela, ale jakoś wcześniej nie kusił mnie. W ogóle raczej nie przepadam za produktami tej marki. Cena regularna znacznie zawyżona, ale często można go złapać w promocji. Dałam za niego chyba niecałe 20 złotych na cocolicie. Opakowanie proste. Ze względu na kolor rzuca się w oczy, ale jednocześnie dosyć trwałe, napisy nie zmazują się. Mam tylko zastrzeżenia do wielkiej, nieporęcznej szczoteczki, która uniemożliwia pomalowanie dolnych rzęs. Sam tusz wydajny, nie zasycha. Zwyczajnie ok. Tusz ma kolor głębokiej czerni, na czym bardzo mi zależy. Dobrze kryje, nie wymaga dużej ilości pociągnięć, co swoją drogą zwiększa wydajność. Nie skleja rzęs, nie robi grudek, nie kruszy. Nie widzę też, żeby miał wielki wpływ na stan moich rzęs. Trochę wydłuża, trochę pogrubia, ale producent zdecydowanie przesadził z tym spektakularnym efektem. Dla mnie to bardziej naturalny look, co właściwie podoba mi się. Nie jestem bardzo wymagająca, jeśli chodzi o tusze. Właściwie podoba mi się, kiedy porządnie pogłębia ich kolor, trochę pogrubia i nie skleja. I prawdopodobnie dlatego ten tusz względnie mi się podoba. Nie ma cudów, efektu wow, ale jest po prostu nieźle.