Herbal Care Wzmacniający krem do cery naczynkowej `Orchidea` 

Farmona Herbal Care krem przeznaczony jest do pielęgnacji skóry naczynkowej. Krem bardzo ładnie pachnie. Zapach uprzyjemnia stosowanie produktu. Zawiera 91% składników aktywnych. Krem jest lekki, długotrwale łagodzi oraz nawilża skórę. Krem działa regenerująco i kojąco .Nie wywołuje reakcji alergicznych. Dodatkowym atutem jest korzystna cena.

Niestety należę do tych osób, które posiadają cerę mieszaną i naczynkową jednocześnie. Dlatego ciężko znaleźć dobry krem do twarzy działający w obu przypadkach. Ten niestety jest za tłusty i pozostawia klejącą warstwę. Dlatego używam go na noc lub kiedy nie stosuję makijażu. Nałożony zbyt dużo roluje się. Zapachu nie wyczułam. Cena przystępna, proste, ładne opakowanie. Na pewno koi naczynkową cerę, a czy pomaga przed powstawaniem nowych? Tego nie można stwierdzić. Ogólnie za tę cenę może, być ale szału nie ma.

Jest to mój drugi krem z Herbal Care i właściwie mam o nim dobre zdanie. Niemniej mam cerę mieszaną i jest dla niej trochę za tłusty. Nie zawsze cera z kruchymi naczynkami jest sucha, a większość kosmetyków jest właśnie do cery suchej. Wrażliwa może być też cera mieszana i też potrzebować odpowiedniej pielęgnacji. + nawilżenie, + delikatna ochrona naczynek, + łagodzenie podrażnień, + nadaje się na dzień i noc, + /- konsystencja, jest gęsty - trochę tłusty, nie używałam pod makijaż Warto wypróbować krem, ale osoby z cerą mieszaną bądź tłustą powinny uważać.

Wzmacniający krem z orchideą Herbal Care bardzo wygładza i nawilża skórę. Bardzo dobrze sprawdza się na chłodne dni, które sprawiają, że nasza cera (nie tylko naczynkowa) staje się sucha . Krem jest wydajny i ma bardzo ładny zapach. Świetnie nadaje się do cery naczynkowej i suchej.

Kremów z serii Herbal Care używam od kilku lat. Moim ulubieńcem, zarówno w starej, jak i w nowej wersji, jest ten z dziką różą i jestem mu wierna do tego stopnia, że muszę go mieć zawsze jako rezerwę, niezależnie od stopnia zapełnienia szuflady z kosmetykami. Okazuje się, że Czarna Orchidea może być nie tylko jego zamiennikiem, ale nawet jest bardziej wskazany dla mojej naczynkowej, dotkniętej trądzikiem różowatym cery. Podobnie jak pozostałe produkty z serii, krem zamknięty jest w szklanym słoiczku z plastikową zakrętką i zabezpieczeniem aluminiowym. Produkt jest biały, miękki i gęsty. Zawartość olejów sprawia, że nie jest on lekki, tylko otula skórę, kojąc ją i pozostawiając na niej delikatny, nie klejący się film. Z tego powodu może nie sprawdzić się przy tłustej skórze, ale sucha będzie mu wdzięczna i za oleje, i za dobre nawilżenie. Zmiękcza i łagodzi podrażniony naskórek. Nadaje się pod makijaż, choć nie każdy podkład się z nim lubi (Rimmel Lasting Finish - masakra; Revlon CS dla skóry suchej i normalnej - nie ma żadnego problemu). Po zużyciu jednego słoiczka (zużyciu ekstra szybkim, bo akurat dostałam uczulenia na krem dermatologiczny i w trakcie rekonwalescencji potrzebowałam nawilżenia i ukojenia stanu zapalnego nawet co godzinę) oczywiście nie zauważyłam, żeby popękane naczynka były mniej widoczne, ale dla mnie najważniejsze w kremie jest to, żeby wzmacniał skórę i zapobiegał tworzeniu się nowych "pajączków". Zmarszczek również nie wyprasował, ale tego też nie oczekuję, zwłaszcza że cały czas dobrze nawilżam i odżywiam cerę. Po nałożeniu kremu jest jakby złudzenie lepiej wyglądającej skóry (w porównaniu do skóry bez żadnego kremu), ale myślę że to prostu kwestia odbijania światła. Krem zawiera kompozycję zapachową, co czuje się od razu po otwarciu słoiczka - jest to przyjemny, kwiatowy zapach, który może przeszkadzać osobom nie lubiącym intensywnych zapachów, zwłaszcza że utrzymuje się przez jakiś czas po nałożeniu produktu. Jednak perfumy użyte w kremie nie drażnią - moja skóra nie protestowała.