Oriflame The ONE, Everlasting Foundation Extreme SPF 30 

Otrzymałam w prezencie od teściowej, ale był ciut za ciemny. Musiałam go rozjaśniać innym podkładem, ale ogółem ten bardzo mi się podobał. To jeden z tych żółtych podkładów, który pasowałby do mojej cery, gdybym bardziej się opaliła na twarzy. Niestety nie robię tego, ale jeśli nadejdzie okazja, to zamówię sobie jaśniejszy kolor. Podkład wyglądał naturalnie na buzi, nosił się cały dzień, nie wytłuszczał brzydko. Jak dla mnie spoko choć miałam obawy przed Oriflamem.

Gdy kilka lat temu byłam już załamana brakiem dobrej gamy kolorystycznej podkładów z drogerii, które pasowałyby do cery bladej, na pomoc ruszył mi ten podkład. Można więc powiedzieć, że zakochaliśmy się w sobie od pierwszego użycia. Kolor okazał się dla mnie idealny, a przy masie przebarwień i problemów z trądzikiem, był również idealnie kryjący. Podkład jest dość gęsty, jednak nigdy nie miałam problemu z jego nałożeniem, czy efektem maski. Odpowiednio nałożony dawał bardzo ładny, naturalny efekt. Przy skórze skłonnej do wyświecania się, idealnie matowił na długi czas. Nie podkreśla on suchych skórek, nie ciemnieje ani nie podkreśla rozszerzonych porów. Nałożony rano przy odpowiednim obchodzeniu się z nim, w bardzo ładnym stanie dotrwa do wieczora. Uwielbiam go. Minusem jest dla mnie jednak to opakowanie, które nie sprzyja higienicznemu zużyciu całości podkładu, który pod koniec zalega w dużej ilości na ściankach. Istnieje wtedy rozwiązanie w postaci przecięcia tubki, jednakże nie jest to zbyt higieniczna czynność, chyba, że mamy przygotowany mały słoiczek na pozostałości podkładu. O wiele bardziej polubiłabym się z innym opakowaniem.

O dziwo, jestem bardzo zadowolona z tego podkładu. Ma odpowiedni stopień krycia, które można stopniowo budować. Opakowanie może mało wygodne, ale zawartość jest warta ceny. Zauważyłam wygładzenie porów, skóra wygląda lepiej. Problemem jest to, iż zasycha na buzi i ciemnieje, kiedy nałoży się go za dużo, może tworzyć efekt maski.

Czytałam dużo pozytywnych opinii o tym podkładzie i przyznam szczerze, że miałam co do niego spore oczekiwania - niestety nie pokochaliśmy się, a podkłady używałam zdecydowanie lepsze o tego.. to jest jak dla mnie typowy średniak

Podkład ten stosuje już od kilku lat i przyznam, ze nigdy mnie nie zawiódł. Z tego powodu także nie szukałam mu zastępcy. Uwielbiam go, ponieważ ma piękne krycie a jednocześnie jest bardzo lekki i daje bardzo naturalny efekt. Efekt maski przy jego stosowaniu nie występuje. Podkład nie podrażnia, a po zmyciu makijażu moja skóra wygląda bardzo ladnie. Przy wcześniejszych pokładach miałam przesuszoną skórę i luszczace się miejsca w okolicy nosa i na kościach policzkowych, teraz moja skóra jest idealnie gładka przez cały dzień po nałożeniu. Podkład utrzymuje się bardzo długo i nie ściera. Mimo, ze nie jestem specjalistka jeśli chodzi o make Up to stosując go na codzień czuje się bardzo komfortowo. Dodatkowym atutem jest

Podkład-rewelacja! Nie spodziewałam się że jakikolwiek podkład może dawać tak idealne krycie a przy tym być po prostu niewidzialnym.Odcień natural beige okazał się idealnie dopasowany do mojej cery.Nakładam go gąbeczką,inaczej po prostu nie umiem;) Jest dość wydajny,ma płynną ale nie lejącą konsystencję.Nie tworzy smug,wytrzymuje w idealnym stanie od rana do wieczora.Nie wysusza mojej cery,nie podkreśla suchych skórek ani drobnych zmarszczek,maskuje rozszerzone pory.Nie jest niby podkładem typowo matującym,ale twarz po nim się nie świeci,nie mam potrzeby używania po nałożeniu go pudru.Cera wygląda naturalnie.Jest wart swojej ceny,choć często bywa w promocji.Mój ulubieniec!

Dość średnia recenzja, gdyż produkt używałam kilka razy solo i by ściemnić. gdyż kupiłam strasznie ciemny (a zarazem pomarańczowy kolor). Krycie dosyć fajne, jednak szybko się ściera i nie ładnie wygląda na buzi.

Podkład ma średnie krycie, nie tworzy efektu maski, zachowuje się na skórze jak większość podkładów Oriflame, całkiem przyzwoicie. Na mojej mieszanej buzi, przypudrowany RCMA świeci się po około 4 godzinach. Nie wiem dlaczego jest extreme. Na zdjęciu odcień porcelain. Według mnie niczym się nie różni od wersji zwykłej. Standardowo filtr na zdjęciach odbija flesh.

Podkład ma wprost idealny odcień dla mnie na zimę i wiosnę - jaśniutki, lekko żółtawy odcień Vanilla. Używałam przed latem, zanim trochę się opaliłam (kuracja Izotekiem zmusiła mnie do uważania na słoneczko) oraz w połowie jesieni (aż do dzisiaj) gdy już zbladłam. Nie używam podkładu codziennie, jedynie gdy mam ochotę na jakiś pełniejszy makijaż, albo na jakieś wyjście, czy wtedy gdy moja cera ma gorszy dzień. Kosmetyk ma bardzo jedwabistą konsystencję, nie wchodzi w pory skóry, jest lekki i przyjemnie się go rozprowadza. Średnio kryje - odpowiedni dla niewymagających cer, z lekkimi zaczerwieniami. Nie wysusza i nie podkreśla skórek. Nie czuję dyskomfortu i ściągnięcia skóry po zmyciu. Nie ma działania matującego, na szczęście nie powoduje błyszczenia i nie zostawia świecącej warstwy. Z pudrem matującym nałożonym na strefę T sprawdza się znakomicie :) Nakładam, wklepując go opuszkami - nie zostawia wtedy smug ani żadnych widocznych pasów podkładu na twarzy. Faktycznie odporny na czystą wodę. Ciężko go zmyć płynem micelarnym, do tego celu używam tłustego mleczka albo oliwy z oliwek, które wmasowuję w skórę i dopiero usuwam wacikiem. Mój odcień po nałożeniu na skórę sprawia, że mam twarz porcelanowej lalki, jednak po upływie kilku minut ładnie stapia się ze skórą i leciutko ciemnieje. Trzeba więc uważać, by nie kupić zbyt ciemnego odcienia. W promocji nawet za 18 zł. Dodatkowo mamy wysoki filtr. Warto spróbować, szczególnie, gdy ktoś jest jaśniutki tak jak ja i ma problem z dobraniem pasującego odcienia.