Moja pierwsza styczność z tą maseczką była już parę miesięcy temu, kiedy zużyłam bodajże dwa lub trzy opakowania. Nie przypadła mi ona wtedy do gustu, ale zauważyłam w moich zbiorach maseczkowych, że ostało mi się ostatnie opakowanie. Uznałam, że fajnie będzie sprawdzić, czy moje zdanie pozostanie niezmienione – no i niestety tak jest. Ale zacznijmy od początku.
Zapakowana jest standardowo, w saszetkę o pojemności 8g. Jak dla mnie to idealna ilość do zużycia na raz (ileż to razy już pisałam, że nie znoszę zostawiać sobie maseczek w tej formie na kolejny raz?). Łatwo ją rozerwać i dostać się do zawartości. Niestety miejsce rozerwania przechodzi przez napisy, czego nie lubię, co kiedy chcę po otwarciu wrócić do opisu – mam problem z odczytaniem napisów. Szata graficzna jest w porządku, lubię połączenie bieli z niebieskościami.
Maseczka ma postać pasty o średniej konsystencji. Nie za rzadka, ale też nie super gęsta. Gładko sunie po buzi, rozprowadza się bez żadnych problemów. Nie spływa z twarzy. Ma ciekawy, niebieski kolor (chociaż na pewno nie jest tak metaliczny, jak na grafice) i świeży, miły zapach. Niestety zaraz po aplikacji zaczęłam wyczuwać pieczenie. Nie było może jakoś super uciążliwe, ale zdecydowanie wyczuwalne. Nie lubię tego uczucia i zazwyczaj nie sięgam po takie produkty ponownie – no chyba, że zachwycą mnie działaniem. Wracając jednak do tego produktu – nałożyłam go na całą twarz, omijając okolice oczu i ust i trzymałam przez 10 minut, czyli tak, jak zaleca producent. Maseczka zasycha, więc jeśli chcemy ją potrzymać dłużej, to będzie mało komfortowa w noszeniu. Jeśli chodzi o zmywanie, to powiedzmy, że jest na takim średnim poziomie. Nie jest łatwe, ale też nie należy do najgorszych z tej kategorii.
Jakieś efekty po użyciu widać, ale nie są one dla mnie satysfakcjonujące. Nawilżenie może i jest, ale na dość niskim poziomie. Moja mieszana cera odczuła je jedynie odrobinę, sądzę więc, że skóry suche nie poczują go wcale. A przecież maseczka dedykowana jest właśnie takim cerom, więc sami rozumiecie. Na pewno nie jest to maseczka do cer wrażliwych, moja taka jest i odczuwałam pieczenie i dyskomfort podczas aplikacji. Chociaż tyle, że mnie nie uczuliła i nie pozostawiła widocznych podrażnień. Mogę się zgodzić, że maseczka wyrównała koloryt. Oczyszczenie również jest, nie mogę powiedzieć, że nie robi zupełnie nic. Sebum zostało usunięte, twarz zmatowiona i wygładzona. Nie jest to jednak do końca taki efekt, jakiego oczekiwałam. O wiele lepsze efekty daje wersja silver. Do tej na pewno już nie wrócę.
Zalety:
- konsystencja
- cena
- dostępność
- nie przesusza
Wady:
- na pewno nie jest do cer mieszanych, moja taka jest i odczuwałam pieczenie
- słabo nawilża
- efekt oczyszczenia jest znikomy
- trochę mnie rozczarował kolor, nie wygląda tak, jak na grafice
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie