The Saem Eco Earth Power, Light Sun Cream SPF 50+ PA+++ Lekki krem fotoochronny przeciwsłoneczny spf 50+

Stosuję go już od roku i mogę go tak podsumować: 1. Świetny, lekki SPF z kategorii "pewniak", bo działa jak powinien i nie ma z nim żadnych niespodzianek. 2. Łatwo się nakłada; nie bieli, jest idealny pod makijaż, bo żaden podkład się z nim nie roluje, a za to wszystko z nim współgra. 3. Niestety po nałożeniu się mocno świeci - metody są dwie, tj. puder (ja używam ryżowego od Ecoderm) albo zmatowić bibułką. Natomiast polecam puder, bo później robi się ładny mat/satyna. 4. Zabójcza trwałość, tj. przy dobrze wykonanym makijażu, całość trzyma się ładnie przez wiele godzin, nawet latem. 5. Nie zapycha, co więcej - po demakijażu cera po nim wygląda naprawdę w porządku. 6. Na początku aplikacji pachnie pięknie, bardzo świeżo - jak takie klasyczne mydło. Jest to o tyle istotne, że ten zapach nie męczy ani nie przeszkadza przy dłuższym stosowaniu tego filtra. *Z ciekawości łączyłam go bezpośrednio z małą ilością podkładu na cieplejsze dni kiedy nie potrzebowałam mocnego krycia, i również pięknie się osadza, nic się nie roluje. Cena jest jaka jest, ale: 1) można czekać na promocje, no i 2) teraz te dobre SPFy dużo kosztują, czy to koreańskie czy rodzime, także na jedno wychodzi. A sam ten SPF jest akurat wart swojej ceny. I polecam go kupić i samemu przetestować, bo widać że różnie się sprawdza na różnych cerach. Dla mnie osobiście jest 5/5.

Początkowo wydawał mi się naprawdę fajny. Ma śliczne opakowanie, przyjemny zapach i sprawdzał się w swojej funkcji. Ale...jego konsystencja pozostawia wiele do życzenia. Jest naprawdę straszna. Bardzo wodnista, przez co spływała z twarzy. Krem mocno się wyświeca i jest średnio wydajny.

Czytając poniższe opinie znowu nie wiem co mam myśleć. Często jest tak, że mnie coś zachwyca, inni narzekają. Ja narzekam, a kompletnie nikt z tym nie ma problemu. Tu widzę podobnie. Ale przejdźmy do recenzji. Krem zakupiłam w Hebe. Ma on dość lekką, wodnistą konsystencję. Korzystałam z niego dużo podczas urlopu w Korei Płd, gdy temperatury były najczęsciej około 30 stopni. Niestety ten krem na taką pogodę się nie nadaje. Po nałożeniu jest całkiem dobrze. Po jakichś 20-30 minutach czuś skrapianie. A jak się wyjdzie na upał to już w ogóle co chwilę można się wycierać chusteczką, bo czujesz jak Ci spływa krem po twarzy, a chusteczka cała mokra. Dodam, że to niekoniecznie kwestia mojej skóry, bo przy używaniu kremu SPF z COSRX takiego dramatu nie było. Nawet gdy smarowałam chłopaka, który ma suchy typ skóry, to był ten sam efekt - ściekało. Ale przed promieniami chronił dobrze. Nie miałam czerwonej czy opalonej cery. Bardziej się nadaje (dla mnie) na wiosnę lub wczesną jesień, gdy nie ma wysokich temperatur - wtedy na twarzy jest taki fajny, zdrowy glow. Natomiast nie wiem, może mamy wadliwy produkt, bo poniższe opinie piszą o "szybkim wchłanianiu", "wodoodporności", "odporności na pot" itd, czego ja kompletnie nie zauważyłam - u mnie jest całkowicie odwrotnie i to jest największy problem tego kremu.

Marka SAEM dała mi się poznać z jak najlepszej strony przy okazji testowania kremu z filtrem z serii zielonej (Jeju Aloe). Po skończeniu opakowania postanowiłam sięgnąć po jego żółtego brata. Przekonała mnie obietnica wodoodporności. Krem zamknięty jest w miękkiej plastikowej tubce, świetnej na wyjazdy. Ma lekką konsystencję, jednak nie wchłania się do końca - wyczuwam pozostałą na skórze cieniuteńką warstewkę. Jeżeli chodzi o działanie: znakomicie chroni przed promieniowaniem słonecznym. Jest wodoodporny - tę cechę testowałam podczas rowerowego wyjazdu, kiedy to pot lał się strumieniami, a w przerwach od pedałowania polewałam się wodą (trafiłam na największe upały). Twarz pozostała nieopalona. Dodatkowo nawilża i nie zapycha. Nosiłam na nim bardzo lekki makijaż, nie wiem jak sprawdza się pod cięższym. Nie jest hiperwydajny, ale w pełni mu to wybaczam. Krem SAEM w żółtej tubce bezapelacyjnie staje się moim wyjazdowym ulubieńcem na trudne warunki :D

W końcu krem, który nie roluje mi się pod makijażem! Nie zapycha, nie jest tłusty i na szczęście nie bieli. Szybko wchłania się w moją skórę za co daje mu duży plus! Zapach bardzo delikatny. Poręczne opakowanie, idealny do torebki, żeby zabrać go na wakacje. To moje pierwsze opakowanie, ale na pewno do niego wrócę.

Używałam oba kremy spf z the saem i to jest mój zdecydowany ulubieniec. Nie piecze, nie podrażnia i nie bieli. Dodatkowo nawilża, że w upalne dni czuję że jest wystarczający dla mojej skóry. Idealny pod makijaż, nie waży się z podkładem. I jest baaaaardzo wydajny :)

Lubię ten krem, bo głęboko nawilża. Używam go naprzemiennie z zielonym SPF od The Saem i jestem bardzo zadowolona. Ma bardzo lekką konsystencję, więc szybko wtapia się w skórę. Na dodatek jego skład jest świetny, bo ma w sobie niacynamid. Używam go na twarz, uszy, szyję i dekolt. Jest bardzo wydajny. Na pewno kupię ponownie ;)

Testuję ten produkt już kilka dobrych miesięcy i muszę powiedzieć, że sprawuje się całkiem nieźle! Ma delikatny zapach, ale nie przeszkadza on w codziennym noszeniu na twarzy. Kremowa i delikatna formuła SPF sprawia, że szybko wchłania się po nałożeniu. No i coś, co jest dla mnie dosyć istotną kwestią- nie bieli. Zdarza się, że po przypudrowaniu niektórymi pudrami robi się efekt ciastka na skórze.

Koreańskie kremy przeciwsłoneczne różnią sie znacznie od tych naszych. Nie biela, nie sa tluste, nie pozostawiają tłustego filmu na twarzy. Smarując sie europejskim kremem z spf czuje sie jakby cała moja twarz ociekala olejem. Ten krem szybko sie wchłania i wysycha. Nie jest tłusty. Ładnie pachnie. Cena jednak straszna. Na szczescie kupiłam w promocji za 19 zl