Kupiłam sobie opakowanie tego podkładu i głupia byłam, że nie sprawdziłam, jaka jest kolorystyka, myślałam, że Dior poszedł po rozum do głowy i stworzył linię kolorystyczną zbliżoną chociaż do Forever, albo nawet lepszą a tu co? A no gówno za przeproszeniem. Jestem na poziomie Maca NC13 (ociupinkę jaśniejsza niż NC15 i z bardziej neutralnym podtonem) a tutaj 010 to są ciemności egipskie. Także płacąc kupę kasy trzeba się przygotować jeszcze na to, że podkład trzeba będzie sobie rozjaśniać, dla mnie to mega minus. Aplikator ok, podobny jak w Chanel Velvet i podobny to jest też podkład, chociaż Velvet jest malo kryjący, a tutaj krycie jest większe. Po zabawie w rozjaśnianie i po nałożeniu na twarz Dior zastyga, staje się jakby suchy, nie wiem sama, czego się spodziewałam, ale mnie się to nie podoba, miałam nadzieję, że to będzie jakaś taka satyna bardziej, a nie suchy mat podkreślający suche skórki.
Przypudrowanie go jest obowiązkowe i jeśli to zrobię to on się trzyma cały dzień, bo puder mam dobry i sprawdzony, ale bez pudru to ja tego nie widzę. Oczywiście po jakimś czasie sebum zacznie nieco przebijać i już nie ma takiego matu jak zaraz po nałożeniu. Co o krycia to ok, jest dobre i można je budować troszczeczkę, ale też nie za dużo, bo zważając na to, iż on trochę zastyga dokładanie zbyt wielu warstw może naruszać te poprzednie i mogą się mazać, więc za dużo warstw to nie polecam. Generalnie też ja tego krycia nie lubię. Za dużo, za mocno, za matowo. Nie wiem, czy mi słońce przygrzało za mocno czy co, że ja w ogóle skusiłam się na taki podkład, ale chciałam coś dla odmiany od moich świetlistych podkładów, a nie chciałam EL Double Wear bo on jest już całkowicie za mocno kryjący, z drugiej strony też nie chciałam Velveta z Chanela, bo on jest na mnie nietrwały i padło na tego, ale to był zły wybór. Poużywałam go trochę się męcząc przez miesiąc i poleciał w świat, bo absolutnie to nie jest dla mnie podkład must have.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie