Do zakupu tego podkładu (już w sumie prawie 2 lata temu) skłoniły mnie obietnice producenta, także pod długich poszukiwaniach odcienia zdecydowałam się na zakup 0W, testowałam też 0N, 1N i 1W, ale albo nie zgadzał mi się podton, albo były za ciemne. 0W też nie jest dla mnie idealny, podton się zgadza, ale mógłby być ciut ciemniejszy (ale już 1W był żołtaczką, także odpadał).
Opakowanie mi się podoba, jest fajne na wyjazdy, do tego pojemność większa, więc jak ktoś produkt lubi, to będzie miał za cenę 30ml aż 50ml. Osobiście po zużyciu już 20 ml mi się znudził, ale używałam i używam sobie dalej, ale już nie codziennie, po prostu raz używam ten, a innym razem coś innego.
Co mi się jednak nie podoba w opakowaniu to to, że kiedy widziałam, że podkładu już jest w butelce tak 1/5 to chciałam mu dopomóc stawiając go 'na głowie', żeby wszystko spłynęło do dziubka. Niestety takie zastosowanie sprawia, że jak już chcemy go w końcu użyć, to z podkładu nie leci nic.
Jak otworzyłam opakowanie wyjmując dziubek, to okazało się, że od środka jest drugi dziubek, także gdyby ktoś nie otwierał do końca żeby wyjąć resztę podkładu, to oczywiście strata produktu byłaby gdzieś na poziomie poł centymetra, a to nie jest tania rzecz, więc życzyłabym sobie, żeby producenci nie robili takich oszustw, jak płacę za podkład w cholerę kasy, to chcę go sobie chociaż zuzyć do końca. W diorze zauważyłam to jest notoryczne, albo flakony z pompkami, których nie da się odkręcić, albo dziubek w środku opakowania, który blokuje dojście reszty podkładu, czyli -> należy lecieć po kolejny?
Jeśli chodzi o walory użytkowe, podkład ma dziwny zapach, nie jest mocny, ale jest taki typowo podkładowy, za taką kasę chciałabym trochę luksusu od Diora, a nie zapach farbki.
Nakładam go gąbką BB, pędzlami nie umiem, więc nie wiem, jak by się spisał w przypadku pędzla. Gąbką jest takie hit and miss, czasem mi się roluje na filtrze pod spodem, czasem jest ok, ale generalnie daje się rozsmarować ok i bez smug.
Krycie jest niewielkie. Jeśli miałabym ocenić poziom w skali 1-10 to powiedziałabym, że takie 4, skóra jest widoczna spod spodu, coś tam jest przykryte, ale wciąż widać fakturę skóry, niedoskonałości, przebarwienia itp. Nie jest to podkład rozświetlający, ale nie jest to też tępy mat, chyba naturalne w stronę lekkiego matu to będzie dobre określenie.
Zawsze pudruję mój podkład, mimo tego Dior Backstage zaczyna się wyświecać już po godzinie, w ciągu dnia wielokrotnie muszę użyć chusteczek do odtłuszczenia mojej skóry, kiedy noszę ten podkład, dziwnym jest, że jeśli zmieniam go na inny, to to zjawisko występuje w mniejszym nasileniu.
Ogólnie pod koniec dnia wygląda słabo, ma też tendencje do ścierania się i znikania. Cera po kilku godzinach wygląda już nieswieżo. Albo może ja mam za duże wymagania, ale używałam w życiu podkłady i mam takie, które jednak lepiej się trzymają w ciągu dnia. Tu jest tak bez szału. Taki przeciętniak, po prostu nie zachwyca niczym, niczym się nie wyróżnia, niczym nie zachęca. Zużyję go do końca (przez ten debilny dziubek i niemożność wydostania reszty musiałam teraz już sobie go przelac do słoiczka, co dla mnie jest niedorzeczne przy podkładzie za TYLE pieniedzy), ale nie odkupiłabym go i nie polecam jakoś specjalnie.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie