Lynia Multi Repair Eye Cream Intensywnie regenerujący krem pod oczy

Ogólnie krem się u mnie sprawdził, robił wszystko to, co krem pod oczy robić powinien i nadawał się też do nałożenia pod makijaż. Nie jestem jednak pewna, czy jego cena jest adekwatna, gdyż uważam, że można znaleźć podobnie działające produkty za mniejsze pieniądze. Nie sprzyja mu również ograniczona dostępność, więc wątpię, że kupię kolejne opakowanie. Natomiast gdyby jakimś sposobem znalazł się w moim posiadaniu to na pewno bym go używała, gdyż pod względem działania nie mam mu nic do zarzucenia.

Z zamiarem wypróbowania kremu nosiłam się kila miesięcy, aż pojawiła się promocja, w której krem dodawany był do zamówienia. Wiele się po nim spodziewałam, niestety rozczarował mnie. Mam skórę 40+, więc potrzebuję nawilżenia, natłuszczenia, ujędrnienia, a właściwie to wszystkiego :) Lubię produkty o bogatej konsystencji, zostawiające lekki filtr, inaczej skóra lubi się ściągać i przesuszać. Krem jest dość gęsty, wydaje się masełkowy, ma dziwny niezbyt przyjemny zapach, ale nie nawilżył (mam wrażenie, że nawet przesuszył naskórek), nie natłuścił, nie ujędrnił, nie rozjaśnił cieni... W sumie niczego nie zrobił. Nie uczulił, i to jedyny plus. Z żalem - nie polecam.

Krem kupiłam po poleceniu youtuberek. Nie ukrywam, że oczekiwania mialam ogromne. Krem nie pomógł nawet choć w lekkim zminimalizowaniu widoczności cieni pod oczami. Nawilżenie, które dawał nie wystarczało dla mojej młodej skóry. Jakość skóry pod oczami nie uległa poprawie. Uważam, że delikatnie nawilżający krem pod oczy można kupić o wiele taniej i produkt od Lynii nie jest wart swojej ceny. Cena jest po prostu nie współmierna z efektami, które daje na skórze.

Krem kupiłam z polecenia youtuberki Agi Janoszki. Fajny, niemal bezzapachowy produkt. Wydajny, z możliwością dozowania ilości wyciśnięcia produktu. Nie uczula, nie podrażania. Pięknie się wchłania. Super na noc (większa ilość) jak i pod makijaż (odrobinka). Opakowanie próżniowe to duży plus, nie trzeba pchać paluchów do całego pudełeczka ;-) Minimalistyczne, niemal apteczne opakowanie też jest przyjemne dla oka. Szkoda, że nie jest dostępny stacjonarnie. Pięknie nawilża, wygładza i jakby pogrubia skórę pod oczami.

Ja podobnie jak dziewczyny poniżej kupiłam ten krem z polecenia pewnej youtube'rki i ostatecznie nie jestem do końca zadowolona. Z zalet produkt jest wydajny, ma wygodne, higieniczne opakowanie, rzeczywiście nawilża skórę. Jeśli chodzi o zapewnienia producenta może delikatnie rozjaśnia cienie pod oczami, ale nie zauważyłam niestety zwiększenia gęstości skóry. Ja mam młodą skórę, brakuje mi jeszcze sporo do trzydziestki, moja skóra jest generalnie w dobrym stanie, ale mimo wszystko nie zauważyłam specjalnej poprawy moich niewielkich niedoskonałości. Jak dla mnie ten krem jest przereklamowany, nie jest zły, ale z drugiej strony na pewno nie kupię go ponownie.

Krem ma masełkowatą konsystencję i chwilę trzeba poczekać na wchłonięcie, ale uelastycznia i nawilża skórę. Co prawda zmarszczek czy cieni nie likwiduje ale skóra jest wyraźnie nawilżona.

Krem kupiłam po obejrzeniu recenzji na YT u Agnieszki Janoszki. Skupiłam się na zakup w drogerii internetowej, chociaż zazwyczaj używałam tańszych kremów (kupiłam za 59zł). Działa po prostu OK, nie robi szkody ale tez nie widziałam widocznych rezultatów. Nie mam problemów z dużymi zmarszczkami, nie mam też cieni. Oczekiwałam wypełnienia, ponieważ mam widoczne wgłębienia pod oczami. Na pewno skóra była bardziej nawilżona, zregenerowana, elastyczna. Jego największą zaletą jest wydajność.

Krem z Lynii kupiłam podczas promocji w jednej z drogerii internetowych. Od dłuższego czasu chciałam go wypróbować, bo słyszałam pochlebne opinie na jego temat. Moja skóra pod oczami jest bardzo cienka, z tego względu widoczne są wszystkie żyłki i zasinienia. W związku tym jest też delikatna i spory problem stanowią mikrozmarszczki, które szczególnie widoczne są po nałożeniu makijażu. Nie mam jednak oczekiwań, że krem pod oczy rozwiąże problem cienkiej skóry, bo taki kosmetyk chyba nie istnieje, natomiast zależy mi na nawilżeniu i odżywieniu tej części twarzy. OPAKOWANIE i KONSYSTENCJA Krem znajduje się w plastikowej tubce z pompką, która bywa dosyć psikuśna. Czasem zapowietrza się i wypluwa niekontrolowaną przeze mnie ilość kosmetyku, innym razem działa sprawnie i umożliwia kontrolowane dozowanie. Nie do końca przemyślana jest nakrętka, którą dosyć trudno się zdejmuje. Samo opakowanie jest bardzo lekkie, co daje dziwne poczucie jakby produktu nie było w środku i trudno zorientować się w poziomie zużycia. Konsystencja jest bardzo gęsta, nietransparentna, lekko tępa pod palcami, ale delikatnie zmiękcza się pod wpływem ciepła. Trzeba trochę się napracować, by krem się wchłonął, ponieważ na początku bardzo smuży i nie wtapia się w skórę tak łatwo. Z tego względu używam go tylko na noc, bo obawiam się, że może zbierać się pod korektorem. Kosmetyk jest bezzapachowy. DZIAŁANIE Początkowo nakładałam całą pompkę produktu pod oczy, ale uważam, że jest to ilość, która wystarczyłaby na pokrycie nim całej twarzy. Obecnie aplikuję mniej więcej 1/3 pompki. Zaraz po nałożeniu nie mam poczucia nawilżenia, ale też nie widzę, żeby produkt przesuszał moją skórę. Myślę, że pod tym kątem radzi sobie dobrze, ale nie odżywia strefy pod oczami w spektakularny sposób. Nie dostrzegam, by krem szczególnie ujędrniał skórę, ale bardzo ciekawym efektem, jaki zauważam po około miesiącu od stosowania kosmetyku jest zmiejszenie zagłębienia w dolinie łez. Dlatego moja ocena jest dosyć wysoka, ponieważ nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z takim działaniem w przypadku innych kremów pod oczy. Myślę, że krem stosowany solo jest średni, ale w połączeniu z czymś mocniej nawilżającym jest fajny.

Krem regenerujący pod oczy marki Lynia jest zamknięty w bardzo fajnym, smukłym, plastikowym i ładnie wyglądającym opakowaniu z dozownikiem, podobnym do tych które są w podkladach, za to ogromny plus, bo nie musimy wkładać palców do słoiczka z kremem aby wydobyć produkt, i aplikacja przebiega bardzo higieniczne. Opakowanie dobrze dozuje produkt, nie zacina się. Przyznam, że krem ten kupiłam z polecenia jednej z youtuberek. Konsystencja kremu jest bardzo gęsta, przez to wydaje się być bogata w swoim składzie i czytając opis właśnie tak jest. Ale producent obiecuje wiele rzeczy, które ten kremik niestety nie robi, czyli nie niweluje zmarszczek ani kurzych łapek, ani też ich nie spłyca. Jak dla mnie jedynie dobrze nawilża skórę pod oczami i na powiekach, bo tak też można go używać, ale to nawilżenie nie jest jakichś najwyższych "lotów". Jest dobre ale nie najlepsze. Można go nakładać także pod makijaż, nie waży się z korektorami i podkładami. Troszkę trzeba poczekać, aż się wchłonie, nie jest to bardzo szybki proces. Cena to około 60zł, ale jest to produkt dość wydajny dzięki swojej konsystencji, nie trzeba go dużo nakładać. Nie wywołał u mnie żadnej reakcji alergicznej ani nie podrażnił. Bezzapachowy o białej barwie. Ogolnie jak dla mnie jest ok ale mialam lepszy i raczej go już nie kupię.

O kremie usłyszałam u jednej z youtuberki i właściwie jak raz usłyszałam to coraz częściej pojawiał się na portalach czy w Internecie. Jego cena była dla mnie odpowiednia a mój ulubieniec się kończył (Sensum Mare AlgoEye), dlatego postanowiłam przetestować. Moja skóra wokół oczu wymaga odpowiedniego nawilżenia rano jak i wieczorem. Nie posiadam cieni lecz zmarszczki mimiczne. Na co dzień z reguły maluje się i tym samym wymagam, aby dobrze sprawdzał się pod makijażem. Kremu używam od kilku miesięcy codziennie rano i wieczorem. Sprawdza się pod makijaż aczkolwiek porównując go do mojego poprzednika nie jest na tyle dobrze, abym mogła go w przyszłości zakupić ponownie. Nie niweluje zmarszczek, nie nawilża tak jakbym tego oczekiwała. Tak jak wspominałam okolica oczu wymaga nawilżenia, nie jest to skóra przesuszona. Krem miał intensywnie regenerować ale jeśli moja skóra jest powiedzmy w dobrym stanie i ja nie czuje zbyt chociażby mocnego nawilżenia to czy by zregenerował skórę naprawdę wymagającą? Nie wiem, ale myślę, że krem mógłby sprawdzić się młodym osobom, które nie mają problemów z okolicami oczu, malują się i chcą zabezpieczyć tę strefę. Nie zrobił mi krzywdy, nie pogorszył mojej skóry pod oczami i tym samym nie wywarł wrażenia. Jego cena to około 50 - 60 zł i wiem, że ja na pewno do niego nie wrócę i przymrużeniem oka spoglądam na inne kremy pod oczy tej marki. Ale kto wie, może i kiedyś się skuszę na inną wersję.

Kupiłam ten krem i jest najgorszy, po prostu okropny! Miałam kremy, które nic nie robiły, które troche podrażniały, ale żeby pogorszać stan cery i robić zmarszczki? Spotykam się z takim 'cudem' pierwszy raz. Odradzam, 59 zl w błoto!

Intensywnie regenerujący krem pod oczy zamknięty jest w niewielkiej tubce i przeznaczony jest do pielęgnacji skóry wokół oczu. Zawiera kofeinę,kwas hialuronowy,kwas ksymenowy oraz ceramidy.Krem po 3 tygodniach regularnego stosowania liftinguje,wygładza,rozjaśnia i redukuje zmarszczki oraz cienie pod oczami a co jest dla mnie absolutnym zaskoczeniem substancja aktywna pozyskiwana z PERSIAN SIŁKE TREE oraz SIEGESBECKA ORIENTALES posiada zdolność unoszenia górnej powieki. Kosmetyk dobrze się rozprowadza,błyskawicznie się wchłania i jest bardzo wydajny,po kilku minutach możemy nakładać puder czy podkład bez obawy o rozmazanie czy warzenie się kremu,opakowanie z pompką ułatwia aplikacje. Bezzapachowy

Uważam że to bardzo dobry krem pod oczy, w higienicznym opakowaniu i z dobrym składem. Jest dość gęsty a jednocześnie nie tłusty. Nie miałam problemów z nakładaniem makijażu na niego. Skóra była nawilżona i gładka,nie zauważyłam jednak tak spektakularnych efektów o jakich mówi jego twórczyni. Ot zwykły poprawny krem bez fajerwerków. Daje takie 3+ bo jednak jest droższy niż te które zwykle używam.

Kupiłam ten krem pomimo słabych recenzji na Wizażu, ponieważ bardzo spodobał mi się jego skład. Przez pierwszy miesiąc byłam zadowolona, a później było coraz gorzej. Dziewczyny wcześniej już o tym pisały, ja to bagatelizowałam - no i mam za swoje, bo kosmetyk faktycznie wraz z upływem czasu zaczyna robić ze skórą coś bardzo niedobrego... Pomimo nawilżenia i fantastycznego rozjaśniania cieni, po pewnym czasie krem autentycznie zaczął pogłębiać moje worki - i to w sposób makabryczny. Worki zawsze były moją zmorą, natomiast to jak zostały uwydatnione przez ostatnie dwa miesiące woła o pomstę do nieba. Wyglądam na zmęczoną i starszą o 10 lat i tak, jest to wina tego właśnie gagatka, ponieważ odstawiłam go na tydzień i kondycja skóry uległa dużej poprawie. Po powrocie o niego wróciła do kiepskiego stanu. Nie polecam nikomu, kosmetyk leci do kosza(a to mi się nie zdarza). Dodam jeszcze, że produkt nie jest przeterminowany, ani się nie zepsuł - coś jest ewidentnie nie w porządku z jego formułą.

Krem Lynia zamknięty jest w plastikowej tubie z pompką, która dobrze dozuje produkt. Krem jest bardzo gęsty, wręcz masełkowy . Krem fajnie rozprowadza się i dobrze wnika w głąb skóry. Nie pozostawia lepkiej otoczki. Jest odpowiedni do codziennej pielęgnacji okolic oczu. Przy małej ilości wchłania się błyskawicznie. Świetnie sprawdza się nałożony rano pod makijaż. Wieczorem można zaaplikować go odrobinę więcej . Przy regularnym stosowaniu powoduje , że skóra pod oczami jest gładsza, bardziej napięta i odczuwalnie nawilżona. Jest to pierwszy krem- po którym widzę efekty jego stosowania. Produkt jest wydajny, Wystarczy na długo. Jest to bardzo fajny produkt dla cer 30+ :)ponieważ bardzo fajnie nawilża skórę, odżywia ją, delikatnie napina oraz rozjaśnia.

Krem pod oczy Lynia chodzil za mną juz jakis czas, głownie za sprawą opinii youtuberek ale po wczesniejszej wtopie z kremem Nacomi troche się wachałam. Ostatecznie zamówiłam i to była barfzo dobra decyzja. Krem ma bardzo wygodne opakowanie, higieniczne i zgrabne jednak troche denerwuje mnie fakt, ze nie widze ile produktu jest w opakowaniu. Kiedy się skonczy na pewno bedę zaskoczona oczywiscie bez zapasu. Sam produkt jest bardzo wydajny a jego gesta konsystencja powoduje ze wystarcza pol pompki by posmarowac oba oczy. To co w tym kremie podoba mi sie najbardziej to fakt, ze nie jest to tłusty krem a taki jakby suchy. Idealnie sie wchlania bez tlustych filmow itd. Mozna od razu nakladac korektor pod oczy choc szczerze mowiac odkad go stosuje czesto nie ma juz takiej potrzeby. Skora pod okiem zrobila sie jakby gładsza i taka napieta. Zmarszczki nie zniknely ale zdecydowanie mniej je widac. Napewno jeszcze wrocę do tego kremu ale poki co mam jeszcze dwa inne na oku????

Od kilku lat zmagam się już z problemem drobnych zmarszczek mimicznych pod oczami (często mrugam oczami), dużymi cieniami pod oczami oraz okazjonalnie opuchniętymi powiekami. Postanowiłam spróbować ten krem, ponieważ żadne inne drogeryjne (i tańsze) nie pomagały na moje problemy, a póki co nie chcę sięgać po wysokopółkowe kremy. Konsystencja kremu jest bardzo bogata, ale dobrze i łatwo się go aplikuje, chodź czasami może delikatnie zastygnąć w opakowaniu i wtedy są obecne małe, zastygnięte kuleczki. Nie zauważyłam, by krem specjalnie nawilżał skórę pod oczami, ale u mnie przesuszenie skóry w tym miejscu nie występuje. Krem na pewno zniwelował (albo zmniejszył widoczność) niektóre zmarszczki mimiczne pod oczami, skóra wygląda na lepiej napiętą i wygładzoną. Jeśli chodzi o cienie pod oczami to zaważyłam efekty, których wcześniej żadne inne kremy nie mogły mi dać - cienie się rozjaśniły na tyle, by zobaczyć różnicę. Nadal mam cienie pod oczami, ale wiem że w moim przypadku zawsze je będę miała. Krem także dobrze działa na opuchnięte powieki. Jestem z niego zadowolona i póki co to będzie mój hit.

Zakupiłam krem z polecenia Agnieszki z kanału DiM. Trzeba przyznać, ze zrobiono mu niezłą reklamę na youtubie, ale niestety ja troszkę czuje się oszukana. Pokładałam ogromne nadzieje w tym kremie. Niestety zawiodłam się na całej linii. Po ponad miesiącu używania śmiało mogę powiedzieć, że krem okropnie przesuszył mi okolice pod oczami. Do tego stopnia, że po makijażu moja skora wygląda jak ciasteczko, mam ze 300 zmarszczek więcej i nie, nie jest to wina korektora, bo przed tym kremem używałam tego samego. Krótko pisząc, dzięki temu kremowi z 30+ wskoczyłam w 60+. Cały czas mam uczucie ściągnięcia, przesuszenia. Cienie pod oczami jak były tak są, ale za to zmarszczek mam więcej. Nakładanie większej warstwy kremu nic nie daje, kilka chwil później i tak czuje okropne przesuszenie okolicy oka. Dziś było tak kiepsko ze skórą pod oczami, że się poddałam, postanowiłam napisać tą recenzję no i użyłam próbki Ziaja remodeling pod oczy... Boże jaka ulga. Na plus ładne i wygodne opakowanie. Kupiłam w promocji za 45zl, ale jak za takie działanie to dużo za dużo. Nie polecam.