Bandi Professional, Tricho-estetic, Tricho-ekstrakt przeciw wypadaniu włosów 

Totalnie nie polecam,kolejny zakup produktu firmy Bandi do włosów i ogoromne rozczarowanie, nie robi nic,mało tego wydaje mi się,że włosy jeszcze szybciej sie przetłuszczaja i sa jakby nie domyte po tym produkcie, wypadaja jak wypadaja nie wart nawet 1 zł

Mam na youtubie taką swoją społeczność, w zasadzie kilka rzeczowych kobietek, które polecają to i owo i nie jest to a bynajmniej mam taką nadzieję, ze nie są to działania na szeroką, marketingową skalę. Raczej kokietki mówią kupiłam to czy tamto za własne pieniądze więc nie jest to żaden sponsoring itp. Po takiej rekomendacji właśnie kupiłam tricho cudo od BANDI. Jeszcze w ramach wstępu wypada dodać, ze zanim dodałam produkt do koszyka skontaktowałam się z producentem. Tam właśnie miłą konsultantka poświęciła mi czas i po wywiadzie zdecydowałyśmy, ze będzie to idealny produkt dla mnie. Po porodzie dosłownie zaczęłam łysieć. Włosy wypadały mi niemiłosiernie i każde czesanie kończyło się płaczem. Zauważyłam pojawiające się gołe plaski na głowie z powodu braku włosów. Przesłałam również do BANDI zdjęcia mojej skóry głowy, moich pustych miejsc i z solidną aprobatą pani kosmetolog za produktem zaczęłam używać. Produkt dotarł do mnie zapakowany w elegancki, zafoliowany kartonik. Zaś w środku szklana buteleczka z pipetą. Ogólnie forma podania zdecydowanie wszystko jak najbardziej na plus. Nie mam zastrzeżeń. Zapach... Hm... No cóż mogę rzec. Śmierdzący. Dosłownie. Niemniej ja się tym nie zraziłam. Do zapachu efektownie działającego kosmetyku mam spory dystans więc działam dalej. Przejdę do sedna. Już po pierwszej aplikacji moja skóra głowy zareagowała katastrofalnie. Dostałam takiego uczulenia, Świądu głowy, podrażnienia. Owszem zaaplikowałam na noc zostawiłam, rano zmyłam i niby było ok. Problem ukazał się wieczorem kolejnego dnia. I przez kolejne dni dosłownie łuszczyłam się, drapałam jak nawiedzona i nie radziłam sobie absolutnie niemiłosiernym świądem skóry głowy. I co w takiej sytuacji mogłam zrobić. Skontaktowałam się z BANDI pani po wywiadzie kazała natychmiast zaprzestać stosować produkt. Tak też uczyniłam. I tak skończyła się moje krótka, jednak ekstremalna przygodna z tym cudem. Analizując skład... No cóż dużo podostawia do życzenia. Na samym początku silnie wysuszający alkohol... Nie do końca jest to dobry pomysł. U mnie to właśnie m.in wywołało tak silną reakcje alergiczno- uczuleniowo- podrażniająco skórę głowy. Podsumowując ja nie mogę polecić produktu w żadnym razie. Długo zmagałam się z konsekwencjami. Wizyta u trychologa była konieczna a dokładniej chyba wizyt współpracy zanim wszytko wróciło do normy. Relacja cena jakość czy wydajność jak dla mnie zdecydowanie po jednym użyciu drogo i co do wydajności uczciwie będzie się nie wypowiadać bo porostu nie wiem jak z wydajnością na dłuższy czas. To co zostało w opakowaniu wylądowało w koszu. Absolutnie nie przekazałam tego dalej. Nie będę nikogo narażać na takie efekty.

Kupiłam dla swojego chłopaka bardzo sceptycznie nastawiona. Na opakowaniu napisano żeby stosować raz w tygodniu poł godziny. Biorę wszelkie zalecenia z wielkim dystansem więc stosowałam to serum po swojemu :) Mój chłopak boryka się z dość dużymi zakolami i strasznie wypadającymi włosami (tylko na czubku głowy) no i niestety z placuszkiem z tyłu (delikatnym). To serum to naprawdę cudo. Za każdym razem wcierałam 3-4 pipetki mniej więcej na całą skórę głowy, od góry do wysokości ucha. Co 2-3 dni na godzinkę czasem dłużej czasem krócej a potem mycie. Facet to facet tylko szampon przeciwłupieżowy (a nie ma łupieżu?) i to cała pielęgnacja. Od mniej więcej polowy stycznia zużył dwa pełne opakowania (jak na ilość której używałam to aż dziwnie wydajny produkt bo myślałam że 2 tygodnie i tyle go widzieliśmy). Mamy koniec marca i ja jestem w wielkim szoku. Na zakolach nowe włoski długości mniej więcej 1.5- 2 cm. Włosy wypadają zdecydowanie mniej ale jeszcze nie widać efektu zagęszczenia- to dopiero 2.5 miesiąca stosowania. Ten produkt zdecydowanie jest wart swojej ceny. Kupiłam właśnie kolejną buteleczkę i z pewnością będzie go używać jeszcze długi czas ;)

Czy to od stresu, czy zmiana sezonów - zaczęły na potęgę sypać mi się włosy. Nie mam chorób przewlekłych ani zaburzeń hormonalnych. Zatem, żeby powstrzymać ten proceder i zapobiec przerzedzeniu włosów postanowiłam działać na wzmocnienie porostu i zmniejszenie wypadania włosów. Ciężar misji spadł na Tricho ekstrakt Bandi. O producencie/linii kosmetyków Bandi jest polską marką profesjonalnych kosmetyków do ciała i włosów. Mimo że firma została założona w latach 90-ch do bardzo nie dawna nie było o niej w ogóle słychać. Dopiero od zeszłego roku bardzo aktywnie zaczęła się promować. Stawiają na ciekawe formuły, choć rzadko ich surowce mają certyfikaty ekologiczne, dopiero od niedawna wypuścili roślinną serię. Warto zaznaczyć, że deklarują przyjazność dla zwierząt (ich kosmetyki nie są testowane na zwierzętach) i że są vegańskie. Deklarują również że ich surowce są biodegradowalne, brak jednak jest konkretnych certyfikatów i info. Mimo że seria nazywa się profesjonalną, jest dostępna w sieciach i drogeriach od ręki - co nieco zaburza percepcję, ale to w ogólnym rozrachunku nie szkodzi - o tym dalej. SKŁAD Skład serum jest przede wszystkim nawilżające - co w zasadzie jest bardzo dobre, ponieważ sucha skóra głowy nie jest w stanie właściwie pracować i tym bardziej nie ma co liczyć na zdrowe i gęste włosy. Dalej w składzie mamy olej migdałowy i jest sporo wyciągów i ekstraktów - co też jest super, bo każdy z nich na swój sposób jakoś odżywi skórę. Brak jest mocnych składników aktywnych/specjalistycznych dodatków - co i dobrze i źle. Dobrze - ponieważ nikt sobie nie zrobi szkody tym specyfikiem, a skoro jest dostępny od ręki dla każdego - to niezwykle ważne. To nie zbyt dobrze, ponieważ seria nazywa się "professional", więc kupując już mamy pewne oczekiwania zarówno do składu jak i do efektów. OPAKOWANIE i ZAPACH Produkt jest zawarty w pięknej buteleczce z ciemnego granatowego szkła (bóstwo!) do którego jest załączona pipeta osobno. Pewnym minusem jest przerost opakowania kartonikowego - są bardziej oszczędne sposoby pakowania, a kartoniki i tak wywalamy od razu. Samo serum jest konsystencji rozcieńczonego mleczka/lotion i jest biało-perłowego koloru. Dzięki swojej konsystencji bardzo łatwo się rozprowadza. Warto zaznaczyć, że ma dość mocny zapach eukaliptusa i czegoś co określiłabym jak zapach chińskiego balsamu "maść tygrysa/gwiazdka" (czy jakoś tak) i nie każdemu się spodoba. Aplikacją jest dość prosta i pipeta tu idealnie się sprawdza. Nakładamy na przedziałek kilka kropli bezpośrednio i wcieramy delikatnie paluszkami, przy okazji robiąc delikatny masaż skóry. Producent zaleca trzymanie 30 minut, ja jednak uważam że to zbyt krótki czas. Pierwszy raz warto trzymać tyle, ale jeśli nie ma żadnej reakcji - warto wydłużyć czas trzymania. Któryś ze składników działa nieco "chłodząco" na moją skórę i odczuwałam przyjemną świeżość w trakcie nakładania. Ekstrakt stosowałam raz w tygodniu, uprzednio robiąc peeling skóry głowy kilka dni przed (bardzo polecam generalnie!). Przy dość oszczędnym nakładaniu i starannym rozprowadzeniu ekstrakt wystarczył na 6 aplikacji - czyli w moim przypadku na 1,5 miesiąca - niezbyt szczęśliwa jestem z tego powodu, ponieważ ekstrakt jest dość drogi dla mnie - 50 zł. Jestem tym bardziej zawiedziona gdyż po tym czasie ani nie zauważyłam baby-hairków, ani zmniejszenia tempa i ilości wypadania włosów. Ekstrakt równolegle też stosował mój chłopak - u niego skończyło się szybciej :) i też nie zauważył jakichś efektów. PODSUMOWANIE Nie będę tu krzyczeć że ekstrak jest picem na wodę, bo nie jest - ma szereg fajnych ekstraktów i warto czasami zafundować sobie mini SPA w domu (tym bardziej że ekstrakt nie ma najprzyjemniejszego zapachu ). Ale nie nazwałabym tego specyfiku kosmetykiem profesjonalnym i nie spodziewałabym się dużych efektów po nim. Ja wątpię czy kupię w najbliższej przyszłości. Jednak za polską markę i dużą ilość ekstraktów daje dwie gwiazdki.

Jest to ekstrakt uzupełniający pielęgnację gdy dotyczy nas wypadanie włosów. Produkt ma na celu stymulację włosów ale nie jest w stanie wyhamować wypadania włosów. Aplikowany powinien być najlepiej po peelingu aby mógł jak najlepiej wchłonąć w skórę głowy. Jednak nie jest to produkt bez którego nie można żyć. Raczej traktowałabym go jako urozmaicenie pielęgnacji.

Regularnie stosuje różne wcierki do włosów, ponieważ borykam się od lat z wypadaniem włosów, podłoże może być zmienne, ale tu nawet lekarz endokrynolog czy dermatolog nie postawi jasnej diagnozy. Choruje na nadczynność od 10 lat, po leczeniu na niedoczynność. Obecne wypadanie włosów jest poporodowe. W trakcie stosowania, a było to około 2 lat temu, nie zaobserwowałam poprawy na włosach. Wypadanie ani się nie zwiększylo ani nie zmniejszyło. Na plus że nie przetłuszczał włosów. Jesli jakis produkt mi pomagal, to juz przy pierwszym opakowaniu, raczej nie spróbuje go ponownie.

Niestety u mnie kuracja zakończyła się fiaskiem. Zużyłam 3 opakowania, bez żadnych efektów. Włosy jak wypadały, tak wypadają. Nie widzę też żadnych nowych mikro włosków. Kuracja jest straszliwie niewydajna. Jedno opamowanie to 3-4 użycia i mamy denko. Nie zaobserwowałam kompletnie żadnych, choćby minimalnych efektów. Nie kupię ponownie i tak już wydałam fortunę.

Ekstrakt od Bandi wystarczył mi na 4 użycia. Kupiłam go kiedy moje włosy nie chciały zakończyć sezonowego linienia. Za malutkie opakowanie (30 ml do włosów to tyle co nic) musimy zapłacić około 50 zł, więc sensowna kuracja wyjdzie nam około 200 zł czyvnawet więcej). Efekty nie są spektakularne. Faktycznie wypadanie lekko się zmniejszyło. Nie mam 100% pewności czy to zasługa produkty czy już po prostu włosy same przestają wypadać. Nie zauważyłam żadnych nowych włosów, na czym mi zależało. Zastanawiam się nad sensem kupowania kolejnych opakowań. Być może dam jeszcze szansę lotionowi, który podejrzewam, będzie bardziej wydajny.

Tricho-ekstrakt przeciw wypadaniu włosów stosuję już bardzo długo. Zgodnie z zaleceniem producenta, pipetką dozuję do szamponu kilka kropel ekstraktu i tak przygotowana mieszanką myję moją skórę głowy oraz włosy:) Raz w tygodniu sam ekstrakt wmasowuje w skórę głowy, zostawiam na godzinę po czym myję normalnie głowę. Zapach mentolu i lekkie uczycie chłodu odczuwam podczas aplikacji ale jest to bez większego dyskomfortu przynajmniej dla mnie. Bardzo dobrze się sprawdza w połączeniu z pozostałymi produktami z tej serii. Polecam gorąco!