Lumene Lahde [Source], Purity Dew Drops, Hydrating Eye Gel Nawadniający żel pod oczy

Produkt zaliczam do kategorii delikatnych i neutralnych ponieważ zarówno zapach jak i działanie z pewnością klasyfikują się do tej kategorii. Produkt zamknięty jest w tubce i aplikacja nie stanowi problemu. Przed użyciem polecam schłodzić żel w lodówce i wtedy świetnie działa kojąco i pomaga z opuchniętą strefą wokół oczu po nocy. Żel ładnie nawilża ale nie jest to tak mocne nawilżenie jak po zastosowaniu kremu czy nawet płatków pod oczy. Mam delikatną skórę pod oczami i ten produkt jej nie podrażnia. Najbardziej lubię go za właściwości kojące po schłodzeniu. jeżeli chodzi o nawilżenie to czegoś mi w nim brakuje żebym mogła po niego sięgnąć ponownie.

Żel ma lekką konsystencję. Bardzo subtelnie pachnie. Od razu po zaaplikowaniu daje uczucie ukojenia i nawilżenia. Wchłania się mega szybko. Nie podrażnia. Jest aż wręcz za delikatny. Później trzeba nałożyć jeszcze dodatkowo krem, ponieważ żel jest trochę za słaby. Efekt nawilżenia utrzymuje się krótko. Nie zauważyłam, by odgrywał jakąś rolę w mojej codziennej pielęgnacji. Niczego do niej nie wniósł. Dobrze, że trafił mi się w kalendarzu adwentowym. Sama bym go ponownie nie kupiła. Jest też mało wydajny. To kosmetyk z serii NIE ROBI NIC. Czyli nie pomoże ani nie zaszkodzi.

Żel znalazłam w kalendarzu adwentowym Lumene, sam kalendarz zakupiłam z taką myślą, aby móc przetestować jak najwięcej kosmetyków tej marki, ponieważ nie miałam z nią zbytnio kontaktu, a byłam jej ciekawa. Zbliżam się już pomału do końca testowania tego kalendarza i mogę stwierdzić, że to naprawdę świetna marka. Przeważnie nie przepadam za żelowymi konsystencjami, ale w tym wypadku jest zupełnie inaczej. -szybko się wchłania -nawilża -nadaje się pod makijaż -nie zostawia klejącej warstwy (jestem tym pozytywnie zaskoczona) -łagodzi opuchliznę pod okiem -delikatny zapach

Nie jestem wielką zwolenniczką kremów pod oczy. Po prostu się nie lubimy, a moje wrażliwe oczy potęgują tylko potęgują tę niechęć. Testowałam już parę kremów, które faktycznie miały fajne składy, nie uczulały i w miarę dobrze nawilżały, jednak żaden nie został ze mną na dłużej. Kiedy pierwszy raz nałożyłam ten krem, wiedziałam, że zostanie już ze mną na zawsze. Żelowa konsystencja produktu niemal natychmiast się wchłania. Obszar pod oczami staje się mocno nawilżony, ale nie jest obciążony. Ten krem jest trochę jak taki magiczny opatrunek. Zmniejsza opuchliznę i niweluje zasinienia, a przy tym doskonale nawilża. Jest bardzo wydajny, wystarczy zaaplikować jego niewielką ilość. Z przyjemnością sięgnę po kolejne opakowanie.

Uwielbiam ten produkt, ma żelową konsystencję, która bardzo płynnie się rozprowadza i mega szybko wchłania. Skóra pod oczami po zastosowaniu żelu jest nawilżona. Produkt można używać zarówno na dzień, jak i na noc, idealnie sprawdza się jako baza pod korektor. Po zaaplikowaniu daje uczucie ukojenia dla delikatnego obszaru skóry pod oczami. Żel jest bezzapachowy, zapakowany w wygodną tubkę. Używanie tego produktu pozwala na uzyskanie mięciutkiej skóry, efekty są wyczuwalne od samego początku, a sam proces nakładania żelu jest mega przyjemny.

Używałam miniaturki o pojemności 5 ml i starczyła mi na około 3 tygodnie. Żelu używałam tylko rano, pod makijaż. Muszę przyznać, że spisywał się naprawdę świetnie - bardzo szybko się wchłaniał, a skóra pod oczami była odświeżona i ukojona. Cena regularna jest niestety dość wysoka, jak na wydajność tego żelu, dlatego na razie nie planuję do niego wrócić, ale w przyszłości na pewno się nad tym zastanowię.

Nigdy nie byłam fanką produktów pod oczy. Ich zastosowanie wydawało mi się zbędne - byłam pewna, że wystarczy się regularnie wysypiać, a problem podkrążonych oczu, zasinień czy opuchlizny nie będzie nas dotyczył. A jaki kosmetyk zaaplikować na skórę pod oczy? No ten sam krem, co na całą twarz, jakżeby inaczej :). Ach, jakże się myliłam! Intensywny tryb życia oraz mijające lata uświadomiły mi bowiem, że dobry kosmetyk pod oczy może być jednak przydatny. I tym sposobem rozpoczęłam poszukiwania produktu idealnego dla mnie, przeznaczonego właśnie do pielęgnacji skóry pod oczami. Z pomocą przyszedł tu kalendarz adwentowy Lumene. Nawadniający żel pod oczy fińskiej marki Lumene ma do zaoferowania wiele - producent informuje, że kosmetyk posiada właściwości nawilżające, rozjaśniające oraz zmniejszające opuchliznę. W składzie kosmetyku znajdziemy natomiast arktyczną wodę źródlaną i wyciąg z brzozy. Za niewielką tubkę (15 ml) zapłacimy około 80-90 złotych, a zatem bardzo dużo. Swoją drogą zawsze zastanawia mnie, dlaczego kosmetyki pod oczy mają tak małą pojemność. Ok, są tylko pod oczy, ale czy nie jest to rozbój w biały dzień, kiedy za tak malutkie opakowanie musimy zapłacić niemal stówę? Wiem, biznes i te sprawy, ale czuję się głupio, kiedy mój mąż stosuje jeden krem do wszystkiego, a ja mam kilka produktów i wyciągam te szokujące 15 ml do pielęgnacji tylko części swojej twarzy. Wspominałam już, że wartego niemal stówę? ;) Wróćmy jednak do głównego tematu, a zatem żelu pod oczy. Został on umieszczony w eleganckim kartoniku, wewnątrz którego znajduje się niewielka tubka w błękitnym kolorze. Konsystencja produktu - tu bez zaskoczenia - jest oczywiście żelowa. Kosmetyk jest bezzapachowy. Dobrze rozprowadza się na skórze i dość szybko w nią wnika. Przed zastosowaniem warto umieścić żel w lodówce. Dzięki temu jego działanie jest jeszcze bardziej skuteczne - żel delikatnie nawilża i przyjemnie chłodzi, daje uczucie ukojenia skóry, zmniejsza opuchliznę oraz zasinienia. Niweluje zmęczenie, przywracając skórze blask i zdrowy wygląd. Spełnia więc wszystkie obietnice producenta :). Niestety, ze względu na tak małą pojemność szybko się kończy, ale nie wpływa to na moją ocenę tego produktu. Daję mu 5 gwiazdek, bo spełnił moje oczekiwania.