Skórę wokół oczu mam wymagającą dużo wspomagania i związanej z tym cierpliwości. Właściwie nigdy nie jest bezproblemowa. Albo jest AZS, albo jest okres remisji, w którym muszę robić wszystko, by zapobiec nawrotom. Nie ma zmiłuj się. Jestem bardzo łasa na hasło ‘balsam’ w produktach pod oczy, również zwracam uwagę, czy można stosować je na powieki, bo niestety zbyt intensywna perfumeryzacja albo konsystencja, która nie jest w stanie osiąść w jednym miejscu powoduje pieczenie i łzawienie. 9 na 10 kremów pod oczy kończy się na powędrowaniu do mamy, dlatego produkt, który udaje mi się zużyć do samego koniuszka robi na mnie duże wrażenie - ergo Nuxe.
Przebosko zabezpieczał mi skórę w okresie grzewczym. Ani razu nie wystąpiło ściągnięcie skóry, dobrze odżywiał kąciki oczu, przy czym w ogóle nie szczypał. Powieki były gładziutkie, nie były też przeciążone w drugą stronę, kiedy to skóra jest przekarmiona i może puchnąć. Tu było wszystko bardzo miło, z początku lekko natłuszczone, co wchłaniało się dość szybko do satyny. Świetna baza pod makijaż, nic się na tym kremie nie rolowało.
Ma średnio tłustą konsystencję, choć muszę przyznać, że na początku bałam się, że jest zbyt mało emolientowa. Powiedziałabym, że jest to tłusty krem, zdecydowanie nie zbity balsam. A więc nie zastyga w słoiczku, nabiera się łatwo koniuszkiem paznokcia. Ma złocisty kolor, i choć etykietka mówi o “mikro-drobinkach rozświetlających”, to ja nie zauważyłam, żeby jakieś większe drobinki brokatu mi tu oślepiały, może prędzej jest to mika, ale nie wygląda to pod okiem jak produkt makijażowy, nic nachalnie nie błyszczy, ale na pewno odbija światło, bo skóra wydaje się gładsza.
Napina. Generalnie nie jestem fanką takiego działania, bo szukam raczej relaksu dla tego kawałka skóry, ale tutaj było to jakby łagodne ujędrnienie i idealnie wyważone napięcie, które przekładała się na takie bardziej ożywienie spojrzenia. To był chyba pierwszy krem, po którym widziałam różnicę w zmarszczkach mimicznych.
Relacja cena a wydajność wydaje się być w porządku. Starczył mi na 3+ miesiące dwukrotnego dziennego stosowania na górną i dolną powiekę. Ja kremy pod oczy zazwyczaj wklepuję zamiast rozsmarowywać, bo przekłada się to na większą wydajność i nie ciągnę dodatkowo skóry podrażnionej egzemą. Nie każdy tak lubi, więc powiem, że ten krem dobrze się sprawdza nakładany każdą metodą, nawet podrasowany bańką do masażu.
Jest leciuteńko perfumowany, ale nie jest to szlagowy zapach Nuxe, tylko bardziej kremowo-kwiatowy, nie ma w sobie tej przykurzonej ciężkości. Nie przeszkadza oczom zupełnie, a umila stosowanie.
Zalety:
- świetny w okresie remisji egzemy
- delikatnie pachnie
- odżywia, a jednocześnie aktywnie działa przeciwzmarszczkowo
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie