Perfecta Botulux Ceramidy, Skoncentrowana maska na tkaninie 

Na zakup tej maski skusiłam się ze względu na obietnicę działania opisaną przez producenta na opakowaniu. Maseczka zawiera pszczeli peptyd, mleczko pszczele oraz roślinne ceramidy. Według deklaracji producenta powinna zadziałać nawilżająco, a przede wszystkim silnie zredukować zmarszczki. Moja cera to skóra dojrzała, 40+, przesuszona, ze skłonnością do przetłuszczania w strefie T. Dlatego też chętnie sięgam po wszelkie kosmetyki, które w swoim działaniu łączą nawilżanie i redukcję zmarszczek. Maseczka zamknięta jest w saszetce w kolorze żółci i złota, z nacięciami ułatwiającymi otwarcie. Saszetka jest dość mała jak na maskę w płachcie i trochę się obawiałam, że płachta będzie tak mocno poskładana, że ciężko ją będzie rozłożyć, jak to często bywa w tych saszetkach o mniejszym formacie. Ale takiego widoku po wyjęciu płachty się nie spodziewałam. Płachta jest duża, zdecydowanie skrojona na baaaardzo szeroką twarz, raczej skrajnie nietypową. Ja, jako posiadaczka małej twarzy początkowo nie miałam koncepcji co z tą płachtą zrobić. Jest miękka, owszem, ale tak duża i tak dziwnie ponacinana, że koniec końców jakoś ułożyłam ją na twarzy z dziesiątkami różnych dziwacznych zakładek, żeby to się jakoś trzymało. A właściwie nie tylko na twarzy, ale także na uszach i włosach... Wycięte otwory na oczy i usta są tak ogromne, że miałam dużą trudność, żeby ułożyć to wszystko tak, żeby zaopiekować także okolice oczu i ust. Płachtę, zgodnie z zaleceniem producenta, trzymałam na twarzy przez 15 minut, odliczając niecierpliwie czas do końca, bo moja misterna konstrukcja ułożona na twarzy zaczynała odstawać i odklejać się w różnych miejscach. Po 15 minutach z ulgą zdjęłam płachtę, a pozostałości kosmetyku wklepałam w twarz i pozostawiłam do wchłonięcia. Maseczka ma bardzo fajne działanie. Już po jednorazowym użyciu zauważyłam nawilżenie oraz delikatne ujędrnienie i wygładzenie. Kosmetyk nie podrażnił, nie uczulił, nie pozostawił na skórze żadnej tłustej warstwy, która spowodowałaby zepsucie makijażu, czy szybsze wyświecanie się strefy T. Skóra była przyjemnie odżywiona. Bardzo chętnie stałabym się jej wierną, stałą użytkowniczką, bo widzę w tym kosmetyku duży potencjał. Jednak wizja każdorazowej nierównej walki z tą koszmarną płachtą na tyle mnie zniechęca do jej ponownego użycia, że raczej nie kupię jej kolejny raz.

Maseczkę kupilam w ilości 4 sztuk dla siebie i dla chłopaka. Niestety tak jak lubie maseczki w płachcie, tak w tym wypadku się bardzo rozczarowałam. - opakowanie, formuła produktu - maseczka jest źle wycięta. Nie wiem na jaką twarz ma pasować. Otwory są zbyt wielkie, a płachta ogromna, ciężko ją nałożyć na twarz, jest mega nie wygodna - maseczka niestety mimo dużej ilości substancji, w której jest zanurzona, nie robi nic. Nie oczekiwałam spektakularnego efektu po 2 krotnym zastosowaniu, aczkolwiek mialam nadzieję, że chociaż nawilży, odżywi czy uspokoi moją wrażliwą cerę. Wręcz przeciwnie. Buzia po jej użyciu była zaczerwieniona, podrażniona. - jedyne co jest fajne to opakowanie. Ma ladny kolor. Nic poza tym :(

Nie zauważyłam żadnych efektów po nałożeniu tej maseczki. Jej kształt jest okropny. Lekko mnie podrażnił, więc go nie polecam posiadaczkom cery wrażliwej. Jest natomiast dość tani, jak na maseczkę w płachcie.

Nie nie i jeszcze raz nie! Kupiłam tą maskę w rossmannie w promocji, normalnie ona kosztuje około 9 zł. Gdy ją wyjęłam z opakowania to nie mogłam uwierzyć że taki szajs za taką cenę wprowadzili na rynek. Producent chyba nie widział maski w płachcie. TA przypominała ser z dziurami. Fatalna jakość. Powinna kosztować 0.99 zł. Ciężko ocenić substancje zawarte w tej masce, ponieważ gdy ją założyłam na twarz to niewiele niestety z niej wniknelo w głąb skóry. Tyle TEGO drogocennego eliksiru co kot napłakał. Ta maska przypomina trochę pantalony z otworami.

To już kolejna maseczka od Perfekta którą stosowałam i nie do końca mnie zadowoliła. Wszystkie które trafiły w moje ręce miały wspólną cechę, a mianowicie płachta jest fatalnie skrojona i dobre dopasowanie do twarzy graniczy niemal z cudem. Opakowanie jest małe, poręczne i łatwe w otwieraniu. Saszetka ma bardzo ładną grafikę w odcieniach żółci i złota z widocznymi plastrami miodu pszczółką. Zawiera również szczegółowy opis działania i składu kosmetyku, oraz schemat jej stosowania. Całość wygląda elegancko i schludnie. Wewnątrz znajduje się materiałowa płachta zanurzona w dużej ilości serum. Serum ma żelową konsystencję, mleczny kolor i przyjemny słodki, kwiatowy zapach. Jest go a tyle dużo że wystarczyło mi na zastosowanie na szyje i dekolt. Najsłabszym ogniwem w tej maseczce jest płachta, mimo że miękka, delikatna i wytrzymała na rozciąganie i targanie to jej wykrój pozostawia wiele do życzenia. Nie wiem jaki kształt twarzy brał pod uwagę producent ale z pewnością nie standardowy. Płachta jest ogromna nie tylko pokrywa buzię ale również włosy i uszy. Otwory są wielkie i źle rozmieszczone w wyniku czego ciężko dopasować ją do twarzy. W dodatku w czasie trzymania ciągle się odkleja i wymaga poprawek, relaksu w czasie jej stosowania nie miałam, bo skupiałam się na dopasowaniu jej do buzi, ale te 20 minut dałam rade i wytrzymałam, Po aplikacji płachta daje przyjemne uczucie chłodzenia, nie występuje żaden dyskomfort w postaci szczypania czy pieczenia, nie wywołuje również żadnych podrażnień. Wysycha powoli , po 20 minutach byłe jeszcze delikatnie wilgotna, Po jej usunięciu na skórze pozostaje klejący film na długi czas, ja nie zmywałam tej warstwy bo dysponowałam czasem i po około 30 minutach skóra wchłonęła pozostałości maseczki. Samo działanie jest dobre i natychmiastowo widoczne. Skóra jest super nawilżona, wygładzona, ładnie rozświetlona z delikatnie większym napięciem. Taki efekt utrzymywał się do dnia następnego. Makijaż wykonany po zastosowaniu maseczki wyglądał świeżo i w nienagannym stanie utrzymywał się cały dzień. W składzie z substancji aktywnych mamy : peptydy z mleczka pszczelego, lecytynę, masło shea, fosfolipidy,biotynę, witaminę C, witaminę E, mleczko pszczele, ceramidy. W gratisie producent dorzucił nam sporo konserwantów,w tym edta i zagęszczaczy włącznie z mikroplastikiem. Podobała mi się moja buzia po zastosowaniu maski, ale i tak nie zakupie jej ponownie. Przez nieodpowiedni wykrój i zbyt duże gabaryty płachta nie jest komfortowa aplikacji i trzymaniu jej na twarzy.Jak dla mnie zbyt dużo zachodu w stosunku do efektu końcowego.

Po maskę sięgnęłam, ponieważ moja cera stała się ściągnięta i sucha, a miód kojarzy mi się z dobrym działaniem. Maska bardzo obficie nasączona bogatym i skoncentrowanym składem (wystarczyło na twarz, szyję i dekolt mimo, że płachta jest tylko na twarz). Dobrze przylega do twarzy i szczelnie ją otula umożliwiając równomierne wchłanianie się składników. Nawilża i regeneruje, likwiduje dyskomfort ściągnięcia skóry. Wygładza i odżywia co widać już po pierwszym zastosowaniu. Pszczeli peptyd, mleczko pszczele i roślinne ceramidy to ratunek dla przesuszonej skóry.