Yoskine Okinawa Green Caviar, Serum kawiorowe pod krem twarz i okolice oczu `Japoński podwójny lifting` 

Serum o jasno zielonej barwie przepięknie pachnie i ma bardzo lekką konsystencję. Jestem w trakcie drugiego opakowania i przyznam że efekt jest zadowalający. Serum bardzo szybko i dobrze się wchłania, a skóra jest nawilżona i do tego bardzo gładka w dotyku. Bardzo lubię takie efekty przy stosowaniu tego typu kosmetyków. Świetnie nadaje się do stosowania pod makijaż bo się nie roluje. Polecam.

Zużyłam całe opakowanie tego serum i dopiero teraz zauważyłam ze wypryski które mi się pojawiały na linii żuchwy były właśnie jego sprawką. Po zaprzestaniu stosowania serum nagle nie mam żadnych zmian na skórze. Opakowanie ładne, pompka dozuje niewielką ilość produktu, na twarz i szyje zazwyczaj zużywałam 2-3 pompki. Niestety farba z końcówki po kilku miesiącach zeszła przez co zaczęło to brzydko wyglądać i dało do myślenia gdzie się podziała ta farba? Być może wylądowała na mojej twarzy przez co dostałam uczulenia. Konsystencja lekka, ale nie rozprowadza się jakoś idealnie. Szybko wsiąka co jest plusem, ale czasem nie zdążę porządnie go rozprowadzić i już mi zniknął pod palcami. Największy plus to zapach. Świeży, elegancki, niezbyt delikatny, ale szybko wyparowuje, razem z produktem;) Jeśli chodzi o działanie, to faktycznie nieźle wygładza, skóra jest aksamitna w dotyku, bardziej napięta, ale nie podoba mi się fakt ze tak uczula :/

obecnie jestem po zastosowaniu drugiego opakowania. Mam 46 lat, skórę mieszaną z tendencją do przesuszania się na policzkach . Serum na moją skórę działa kojąco. Dobrze nawilża, stosuje je pod krem. jeżeli ni użyję kremu to zaczyna czegoś brakować mojej skórze. Nawilżenie tak na ok 6-8 godzin na dzień. MOże dlatego że mam na policzkach bardziej wymagającą skórę /suchą/

Serum skusiło mnie sporą obniżką ceny, a Marka uchodzi za niezłą, ale u mnie jego stosowanie miało sens w zasadzie jedynie na skórze okolic oczu, którą nieźle nawilżało, i niwelowało mi trochę poranne podpuchnięcia i cienie. W tym zakresie byłam z niego zadowolona, natomiast co do reszty twarzy - nie poczyniło u mnie szkód i w aplikacji było bardzo przyjemne, ale nabrałam przekonania, że w przyszłości… nie ma sensu go kupować, tym bardziej, że jest dość drogie (ponad 50 zł za 30 ml). Kosmetyk, o przyjemnej, żelowej konsystencji i ładnym, subtelnym zapachu – bardzo miły w aplikacji - który można stosować również pod oczy (plus), ma zapewnić cerze ujędrnienie, rozświetlający lifting oraz – stosowany pod krem - przyspieszenie efektów kuracji odmładzającej. Już się zorientowałam, że dla mojej cery 40+, mieszanej i z niedoskonałościami, wymagającej w ciągu dnia lekkiego, nie nabłyszczającego nawilżenia, serum z reguły nie wymaga już stosowania kremu, i tak też było również tym razem, a ponadto skwapliwie korzystałam z możliwości stosowania go również pod oczy, i ten rejon twarzy najbardziej wpłynął na moją opinię o specyfiku. Nagminnie nie dosypiam, co widać po głębokich cieniach pod oczami, i lekki kosmetyk obiecujący liftingujące rozświetlenie, trochę sobie u mnie z takim problemem radził krótko po porannej aplikacji, najwyraźniej usprawniając krążenie, co skutkowało zniknięciem cieni i opuchnięć, tymczasem na reszcie twarzy - nie zauważyłam szczególnej różnicy. Cera wyglądała ładnie – była dobrze nawilżona oraz pozbawiona niechcianego błysku przez cały dzień, co już spełniało większość moich oczekiwań wobec dziennego kosmetyku do twarzy, i w czasie stosowania serum, nie pojawiały się u mnie żadne nowe niedoskonałości. Fajnie, i czasem już tylko taki efekt „robi robotę” natomiast nie odnotowałam jakiegoś oszałamiającego efektu liftingującego. W takim układzie kosmetyk można stosować, jako niezły poranny „nawilżacz” oraz pogromcę cieni w okolicach oczu, i przy takim zastosowaniu, jego atutem jest duża pojemność opakowania – bardzo ładnego i eleganckiego, z pompeczką (plusy!). Jeśli kiedyś trafię jeszcze na niezłą akcję promocyjną lub wyprzedażową produktu, a skończy mi się zapasik kremów pod oczy zachomiczony w domu – być może jeszcze się skuszę.

Zachwycona efektami serum Geisha Gold Secret, chciałam wypróbować kolejne "cudo" od Yoskine. Okinawa Green Caviar jest w takiej samej szklanej buteleczce z pompką jak Geisha. Ma wodnisto-żelową konsystencję i przyjemny zapach. Zachęcił mnie opis producenta, który głosi, że serum błyskawicznie liftinguje i wygładza skórę. Jestem trzydziestokilkulatką więc jak najbardziej chciałabym skoncentrować się na zmarszczkach mimicznych. To serum niestety nie dało mi zbyt wiele (używam ponad 2 miesiące). Nie wygładza i jakoś specjalnie nie napina. Poprzednie serum zaraz po nałożeniu tworzyło delikatny film-bazę pod krem, który dawał świetny efekt. Okinawa nie zmienia na mojej skórze zupełnie nic. No może oprócz tego, ze trochę nawilża skórę. Trzeba przyznać, że produkt jest bardzo wydajny i wystarcza na długo. Świetnie się tez wchłania, wręcz błyskawicznie. Dla mnie jednak to za mało.

Serum Okinawa Green Caviar marki Yoskine sprawia, że cera jest nawilżona, rozświetlona i promienna. Dobrze działa z kremami innych producentów. Ma żelową konsystencję, szybko się wchłania i pięknie pachnie.

Serum kawiorowe pod krem "Japoński podwójny lifting" marki Yoskine serii Okinawa Green Caviar to z pewnością dobre serum nawilżające. Jednak nie mogę się zgodzić z opisem producenta, który obiecuje, że serum w ciągu kilkunastu minut od aplikacji napina skórę, unosi owal twarzy oraz rewelacyjnie rozprasowuje zmarszczki i linie mimiczne, a także niweluje przebarwienia i wyrównuje koloryt. Nie zauważyłam tego działania, chociaż już zużyłam 2 opakowania produktu. Produkt jest bardzo wydajny. Serum ma lekką konsystencję, dzięki czemu bardzo szybko się wchłania. Opakowanie jest bardzo estetyczne i wyposażone w dozownik. Zapach serum jest subtelny.

Kiedyś dostałam próbkę tego serum i w trakcie jej użycia stwierdziłam, że to jest to: ładnie pachnie, nawilża, łagodzi - to było kiedyś (próbka wystarczyła na 2 zastosowania i określiłabym ją jako b. wydajną). Długo potem kupiłam pełnowymiarowy produkt (w promocji, do najtańszych nie należy - ale raz się żyje) i niestety zachwyt znikł. Nie wiem czy próbka była inna (lepsza) czy moje postrzeganie się zmieniło. Moja cera jest wrażliwa, mieszana, dojrzała i nadal skłonna do wyprysków. Po pierwsze zapach teraz wydaje mi się zbyt intensywny i nachalny (taki cytrusowo świeży; jakby lekko odświeżacz wc), Zaczął mnie też podrażniać przy codziennym stosowaniu (zaczerwienienie skóry plus jakiś wysyp krostek). Stosuję teraz 2 razy na tydzień, ale po to żeby zużyć. Samodzielnie efekt i tak jest trochę suchy i wymaga nałożenia kremu (no ale tak to jest zaznaczone , ze pod krem). Nigdy nie czytam składu (należę do tych co kupują opakowanie i obietnice), ale patrząc teraz na niektóre opinie - to nie spodziewałam się po tych obietnicach producenta, że ten skład nie jest najlepszy. Buteleczka z mlecznego szkła, z zielonkawą żelowatą zawartością (och ten zielony kawior; jest taki w ogóle?) z dozownikiem ładnie się prezentuje i wygląda ekskluzywnie jak na moje standardy. Dozownik jednak "ostro wytryskuje" produkt, więc np. z palca zlatuje "odbijając się" o ile się trafi, bo jest to trochę nieporęczne; zatem sugeruję "tryskać" w zagłębienie dłoni. Kupując to cacko spodziewałam się fajniejszego efektu działania; ładna buteleczka to za mało.

Miałam kiedyś olejek do twarzy z marki Yoskine i byłam z niego bardzo zadowolona, dlatego widząc tę markę na promocji i do tego stacjonarnie w drogerii Rossmann postanowiłam się skusić. Zalety: -cena (ja zapłaciłam 31zł) -ładne opakowanie -wygodny aplikator w postaci pompki -przyjemny i delikatny zapach -szybko się wchłania -lubi się z większością kremów Wady: -niezbyt zauważyłam jakiekolwiek działanie -brak obiecanego liftingu -w okolice oczu raczej bym nie polecała, może być drażniący

"Luksusowe serum z efektem japońskiego podwójnego liftingu z zielonym kawiorem z algi Umibudo"... Hmmm brzmi zachęcająco i "jakby luksusowo". Ale czy ten kosmetyk faktycznie zasługuje na takie wyszukane opisy? Absolutnie NIE. Tak dużo słyszy się teraz o azjatyckich kosmetykach i pielęgnacji, o ich dobroczynnych właściwościach i zniewalających efektach, dzięki którym Azjatki mają piękną, nieskazitelną cerę. Mam wrażenie, że niektórzy producenci wykorzystują ten trend i niestety nieświadomość wielu konsumentów. Ten kosmetyk również jest tego przykładem. Wystarczy choćby spojrzeć na skład, który trochę mnie przeraził. Liczyłam na bogactwo naturalnych, odżywczych składników (które faktycznie również są, ale w zdecydowanej mniejszości), a ujrzałam dłuuuuugą listę substancji głównie chemicznych, które pozostawiają wiele wątpliwości. Przykład? Na trzeciej pozycji w składzie potencjalnie silnie drażniący konserwant, na czwartek pozycji - zapychający silikon... KIEPSKO. Jeżeli chodzi o działanie i wrażenia podczas stosowania - tutaj również bez szału. Z plusów mogę wymienić bardzo dobrą i szybką wchłanialność, kosmetyk nie pozostawia tłustej czy lepkiej warstwy, szybko możemy nałożyć na niego krem. Ma przyjemny, cytrusowy zapach, który jest długo wyczuwalny na skórze. Niestety nie zauważyłam tego co powinno być tutaj priorytetem - nawilżenia, regeneracji czy wygładzenia skóry. Trochę to taki kosmetyk, który ładnie pachnie i ogólnie pierwsze wrażenie po aplikacji jest ok, ale tak naprawdę za bardzo nie działa... :| czyli taki "pic na wodę". Opakowanie jak najbardziej na plus - estetyczne, szklane, solidne - cieszy oko. Poza tym posiada fajny dozownik, który pomaga zaaplikować odpowiednią ilość kosmetyku. Konsystencja dosyć rzadka i trochę wodnista jak na serum. Reasumując - nie ma co polecać. Na pewno znajdziecie lepsze serum, z lepszym składem i działaniem w podobnej półce cenowej.

Po nieprzyjemnym doświadczeniu z kremem Geisha Gold Secret, to drugi zawód od Yoskine. Myślę, że marka ma po prostu dwie linie - droższą, która jest bardzo dobra i tańszą - którą lepiej omijać szerokim łukiem. Opakowania są śliczne i udają luksusowe, ale to naprawdę słabe sprzedawać takie serum za około 50 zł. Jak wszystkie kosmetyki Yoskine, serum ma ciekawą, nieco płynną konsystencję i ładnie pachnie. Przyjemnie się aplikuje, teoretycznie wygładza skórę. Tyle, że po zmyciu efekt ten nie jest już widoczny, bo serum zawiera silikony, które nas oszukują. Teoretycznie serum zawiera ekstrakt z zielonego kawioru, peptydy, witaminę C, więc powinno działać głęboko, nawilżać, rozjaśniać, redukować zmarszczki. Nie robi nic z tych rzeczy. To, co robi, to pokrywa twarz filmem wygładzającym i faktycznie lekko napina skórę. Efekt znika po zmyciu twarzy. Jeśli zależy nam tylko na nim, to i tak lepiej kupić maseczkę z Bielendy `Olejek z czarnuszki + czystek - dwa razy tańsza, skład o niebo lepszy, efekt ten sam.

Serum dostałam jako próbkę do jakiegoś kosmetyku. Ma dobrą, żelową i mocno rozwodnioną konsystencję, dobrze się nakłada i wchłania. Ma dla mnie jednak podstawową wadę: po wchłonięciu się zostawia na skórze klejącą warstwę. Jest to dla mnie wada nie do przejścia, więcej nie kupię.

To serum jest tragiczne. Szereg szkodliwych składników w składzie. Daje efekt pozornego wygładzenia przez silikony - po zmyciu to zniknie, więc nie dajcie się nabrać. Ten produkt nie jest wart nawet 10 zł.

Jako fanka produktów firmy Dax, a raczej obecnie Rohto, wybrałam ten produkt wraz z kremem jako następny po denku w poprzednim. Lubię smak tych alg i brakuje mi ich w kraju, choć zdaję sobie sprawę, że to głównie nazwa, ale mam już zaufanie do marki i jestem przekonana, że każdy produkt, odpowiedni dla moich potrzeb, będzie trafionym zakupem. Tym razem padło na odrobinę za mocne może kosmetyki - nie mam jeszcze 50 lat, ale powiedzmy, że wystarczająco blisko ;) Serum jest lekkie, śliskie, ładnie pomaga w rozprowadzeniu kremu na twarzy. Przy obecnych upałach nakładam bardzo niewielką ilość, bez kremu, inaczej długo się wchłania. Samo daje lekko matowy efekt. Jedna pompka wystarcza na twarz, szyję i dekolt. Niestety, niełatwo wydobyć pół porcji, ale za to będę miała zadbaną skórę na większej powierzchni. W zasadzie samo serum wystarcza, cera jest pięknie nawilżona i rozświetlona - efekt nie tyle drobinek ile zdrowej, nawilżonej skóry. Stosuję na noc razem z kremem, który na razie jest jeszcze odrobinę zbyt bogaty. Samo serum nie natłuszcza, natomiast mocno i zauważalnie nawilża. Po tygodniu stosowania widzę wygładzenie skóry, która po myciu zwłaszcza rano, kiedy oczyszczam ją po podwójnej warstwie razem z kremem jest gładziutka i nawilżona w dotyku. Zapach przypomina mi serię Matcha Urban D-stress, może jest odrobinę delikatniejszy. Opakowanie typowe, luksusowa szklana buteleczka ze srebrnym aplikatorem (plastik) oraz przezroczystą plastikową zakrętką. Solidne, przyzwoicie wykonane, litery nie schodzą ani nic nie pęka. Niestety, raczej nie będzie się nadawało do transportu w podróży oraz wymaga uwagi w łazience - upadek może zakończyć współpracę :( Warto jeszcze podkreślić wielkość opakowania - tańsze serie są o połowę czy 2/3 tańsze, ale też mają dużo mniejszą pojemność. Tu za ponad 50 PLN (lub w promocji odpowiednio mniej) producent zapewnia 30 ml, tańsze produkty to pojemność rzędu 15 ml. Co może być wadą lub zaletą.

Do tej pory nie uzywalam zadnego serum i w koncu, ale w zwiazku z tym, ze stan mojej skory zaczal sie pogarszac, musialam cos z tym zrobic. Kupilam to serum i jest to dla mnie odkrycie roku. Stosuje je rano i wieczorem na oczyszczona skore twarzy, przed aplikacja kremu. Juz po krotkim czasie widac poprawe. Skora jest swietnie nawilzona, wygladzona i rozswietlona. Zmarszczki na czole staly sie jakby plytsze. Jestem bardzo zadowolona z efektow. Z opisu wynika, ze serum mozna rownie dobrze uzywac samo w sobie, ale mysle, ze aplikacja kremu rowniez nie zaszkodzi. Podklad sie po nim nie roluje i mam nawet wrazenie, ze jakby dluzej sie trzymal. O wiele dluzej musze go zmywac na koncu dnia. Polecam wszystkim, ktore chcialyby odswiezyc swoja skore i zrobic jej cos dobrego.

Kosmetyki nawiązujące do Japonii i krajów dalekiego wschodu zawsze mają moje zainteresowanie i nie inaczej było w tym przypadku. Na ten moment mogę powiedzieć tyle, że zapach mi się podoba, chociaż zgodzę sie z opinią że skład jest dla mnie troche dyskusyjny. Sama konsystencja jest okej, serum wchłania się łatwo i nie roluje się. Na dzień dzisiejszy (zaraz minie drugi tydzień stosowania) zauważalnych efektów brak.

Skusiłam się na promocję w Rossmanie 2+2 i niestety tylko ten produkt z gamy Yoskine jakoś się broni. Serum ma ładny delikatny zapach, szybko się wchłania. Skład nie powala, ale widziały oczy co brały..... Używam na dzień, pod krem. Nawilża, nie uczula, nie zapycha, można stosować na okolice oczu. Spektakularnych efektów brak ale szkód nie narobi.