L'biotica Maska witaminowa `C + E` 

Rozczarowała mnie ta maseczka. Uwielbiam maseczki w płachcie, ponieważ działają cuda na mojej twarzy. Wydaje sie byc skora po nich po prostu ładniejsza. Lepiej nawilzona, jędrna i ten efekt choc choc. Tutaj otrzymujemy wyschniętą płachtę wyciągnięta z ogromnego opakowania. Opakowanie to jest przerostem formy nad treścią- zdecydowanie. Ogromne, najpierw kartonik, potem zafoliowana maseczka, a w środku malutka płachta. W koreańskich maseczkach ilośc esencji na maseczce jest tak ogromna, że wyciągając ja z opakowania wszystko az mi cieknie i kapie. Esencja pozostała w opakowaniu wystarczy mi jeszcze na 2- 3 dni aplikowania. Tutaj natomiast zapomnijmy o esencji, ktora zostanie nam na pózniej/ na dekolt. Tutaj sama maseczka jest wiórem, ktory wysycha do całkowitej suchości w 10 minut. Maseczka nieprzyjemnie szczypie. Skora po niej moze delikatniej jest bardziej napięta, ale jest to chyba najgorsza maska w płachcie jaka stosowałam.

Maseczkę kupiłam akurat na promocji w Hebe za ok 10 zł. Bardzo lubię kosmetyki firmy L’biotica, a w szczególności te w płachcie. Maseczka jest bardzo mocno nasączona płynem i spokojnie mogłaby starczeć na drugą aplikacje. Ma bardzo ładny zapach. Nie uczula, nie podrażnia, nie wywołała żadnych reakcji alergicznych na mojej cerze. Bardzo fajnie płachta dopasowuje się do twarzy. Po upływie czasu ściągnęłam, resztę płynu wklepałam w swoją skórę. Natomiast pozostawia uczucie dziwnej lepkości na cerze. Myślałam, że jest to może chwilowy efekt, ale długo to towarzyszyło. Skóra jest lekko napięta i nawilżona. Lecz nie zauważyłam większych efektów, które obiecuje producent. Krzywdy nie zrobi, ale nie robi z twarzą żadnego efektu wow i niestety muszę przyznać, że maseczki, które były tańsze od tej lepiej się sprawdziły :)

Maseczkę trzymałam na twarzy około 20 minut, potem według zaleceń producenta, po zdjęciu płachty nie przemywałam twarzy. Resztę żelu wmasowałam w skórę i miałam zamiar pójść spać z jego lekką warstewką. Tuż po zabiegu skóra była bardzo dobrze nawilżona, widziałam mniej zaczerwień i suchych skórek, kurcze serio się wtedy ucieszyłam, bo efekt był super. Po odparowaniu wody utworzyła sie jednak taka gumowa skorupa na skórze. Zmyłam resztkę maseczki, ale niestety rano zauważyłam, że produkt i tak zapchał moją skórę - pojawiło mi sie bardzo dużo zaskórników na czole. Używałam innych maseczek nawilżających, które zostawione na noc nie wyrządzały takich szkód jak ta, tak więc trochę sie zawiodłam tym produktem. Może dla osoby nie mającej problemów skórnych maseczka byłaby dobra, ale ja bym z nią uważała. ZALETY: -Dobre nawilżenie -Przynosi uczucie ulgi i ukojenia WADY: -Droga -Może zapchać pory

Po lecie pojawiły się liczne przebarwienia, dodatkowo cera była widocznie zmęczona terapią dermatologiczną. Zdecydowałam się na niezbyt ciężką maskę, która nie zapcha i nierozleniwi mojej skóry. Maska jest łatwo dostępna w Hebe i można trafić na promocję. Kupiłam kilka i używałam jej co tydzień, by sprawdzić czy będzie długofalowy efekt. Płachta jest dobrze nasączona ale esencja nie spływa po szyji. Nadal nie rozumiem tych klapek na oczy xD Skóra już po pierwszym użyciu nabiera blasku, jest dobrze nawilżona. Nie zapchała mnie a skóra nawet się nie przetłuściła. Widoczne ujędrnienie utrzymuje się przez dłuższy czas. Nie rozjaśnia większych przebarwień ale ogólnie koloryt jest wyrównany a zaczerwienienia przygaszone. Nie zasypiajcie w niej, bo będziecie mieć czerwone oczy! Chyba na tych kilku paczkach poprzestanę.