Uwielbiam zapach i natychmiastową odbudowę ale potrzebuję większej dawki nawilżenia.
Seria ReVerse, od Welli, trafiła w moje ręce ze względu na obietnicę silnej regeneracji. Wnioskując po opisie producenta, miała być to linia idealnie skrojona na obecne potrzeby moich włosów. Czyli mocno zniszczone, kruche, łamliwe i skatowane stylizacjami. Od pewnego czasu wróciłam do rozjaśniania. Wykonuję je systematycznie ale jedynie w okolicy powstałego odrostu, resztę włosów tonuję lub, od czasu do czasu, chłodzę preparatami z fioletowym pigmentem.
OPAKOWANIE I WNĘTRZE
Maskę zamknięto w charakterystycznym, dla salonowej Welli, kanciastym słoiku, o pojemności 400 ml. Opakowanie utrzymane jest w eleganckiej kremowo – beżowej tonacji ze srebrną etykietą. Bez problemu można dostać się do środka, poprzez odkręcenie wieczka. Najbardziej lubię to, że pod prysznicem, nie muszę walczyć z zakręcaniem. Wystarczy nałożyć i docisnąć. Głośny „klik” daje mi pewność szczelnego zamknięcia.
Uwielbiam słodycze więc zapach bardzo przypadł mi do gustu. Jest intensywny, wypełnia całą łazienkę i utrzymuje się chwilę na włosach. Tak jak napisała #02paulinka02 tak i mi, trochę przypomina kozie mleko. Dorzuciłabym jeszcze słodkie ciasteczka lub coś w stylu lodów z bakaliami. Jednak zdaję sobie sprawę, że jego intensywność, na dłuższą metę, może niektórych męczyć.
Konsystencję ma zwartą, przypominającą biały – lekko podbarwiony na beżowo, błyszczący krem. Nie ucieka z dłoni i aksamitnie rozprowadza się na włosach. Dosłownie czuć jak wnika w zniszczenia, przy czym nie obciąża delikatnych włosów. Najlepsze efekty dostrzegłam gdy trzymałam maskę trochę dłużej – ok. 30 min, wg producenta najlepiej ok. 10 – 20 minut, ale i stosowana w pośpiechu – nałóż – rozczesz – spłucz, poprawiała jakość włosa.
DZIAŁANIE I SKŁAD
Jak to opisał producent, maska dla zestresowanych i zniszczonych włosów o silnie regenerującym działaniu – zdecydowanie taaaak. Dla uwrażliwionych, trochę popalonych, gdzieniegdzie gumowatych, matowych, farbowanych, zwłaszcza rozjaśnianych, często poddawanych „obróbce” termicznej – tak, tak, tak.
Już od pierwszego użycia, włosy sprawiają wrażenie pogrubionych i wzmocnionych, tak jakby łatała i wypełniała wcześniejsze ubytki, scalała końcówki. Zauważyłam wzrost energii jednak lustrzanego blasku – już niekoniecznie. Być może byłby bardziej zauważalny na innych włosach, mniej zniszczonych od moich. Jednak prawdziwie głęboki połysk otrzymuję dopiero gdy dołożę porcję olejków.
Chociaż kocham naturalne kosmetyki, tak w niektórych przypadkach jestem zmuszona korzystać z natychmiastowych rozwiązań. Maskę nakładam od ucha w dół, więc cała ta chemia nie wyrządza krzywdy mojej skórze, a świetnie radzi sobie z samymi włosami. W składzie, zaraz po wodzie występują: Stearyl Alcohol (emulgator W/O i jednocześnie emolient, tworzy na powierzchni włosa warstwę okluzyjną, zmiękcza i wygładza), Bis – Aminopropyl Dimethicone (silikon), Behentrimonium Chloride (konserwant oraz środek zapobiegający puszeniu i elektryzowaniu), Cetyl Alkohol (niby alkohol ale nie taki zły, bo jest emolientem i chroni włosy przed nadmiernym wysuszaniem), Pantenol, kolejne alkohole i konserwanty (m. in. fenoksyetanol i parabeny).
Perfum jak i substancje zapachowe są bardzo wysoko, co tłumaczy mocny aromat kosmetyku. Dodatkowo znajdują się jeszcze alkohol denaturyzowany i PEGI. Oczywiście są i ciekawe składniki jak np. kofeina, chociaż nie do końca rozumiem jaką pełni rolę w tym produkcie. To prawda, że potrafi poprawić mikrocyrkulację krwi w skórze, a tym samym przeciwdziałać wypadaniu. Jednak nie wyobrażam sobie nakładania tej maski na skórę głowy. Bliżej końca są jeszcze biotyna, wit. E, wyciąg z wodorostów /Ecklonia Radiata Extract/ oraz wit. A.
PODSUMOWANIE
Maska świetnie radzi sobie ze wszelkimi zniszczeniami. Już od pierwszej aplikacji czuć siłę regeneracji. Faktycznie jakość włosa zostaje poprawiona. Ubytki są wypełnione, struktura ponownie spójna, a końcówki scalone. A to wszystko bez nadmiernego obciążania nawet bardzo delikatnej fryzury, co umożliwia zachowanie pewnej lekkości uczesania. Idealnie sprawdza się przy zniszczonych i długich włosach, ponieważ nakładamy na ich długości, a nie na skórę głowy!!! Jest bardzo treściwa, wydajna i ogromnie pomocna w rozczesywaniu plączących się włosów. Jednak skrajnie suche, nadal potrzebują dodatkowej porcji nawilżenia.
W zależności od dnia i czasu jakim dysponuję, na wilgotne pasma nakładam porcję olejków, bądź odżywiająco – nawilżający balsam bez spłukiwania (np. wonder balm – wcześniejsza recenzja). Dopiero taka kombinacja w pełni zaspokaja potrzeby moich włosów.
Zalety:
- Intensywna regeneracja
- Wypełnia zniszczenia, scala końcówki
- Intensywny słodki zapach (czasami może to być wada)
- Ułatwia rozczesywanie
- Pielęgnuję długie zniszczone włosy, nie obciąża
- Poprawia strukturę włosa od pierwszej aplikacji
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie