Essence Bye Bye Panda Eyes! Volumizing & Defining Mascara (Pogrubiający tusz do rzęs) 

Technologia tubing jest bardzo ciekawa, tworzy na każdej rzęsie z osobna otoczkę, dzięki której tusz się nie rozmazuje i bardzo łatwo zmywa ciepłą wodą. Essence BYE BYE PANDA EYES! się nie kruszy, nie osypuje i nie rozmazuje, nawet przy łzawiących oczach. Tusz od Essence ładnie pogrubia rzęsy i ma klasyczną, nieco większą szczoteczkę. Tusz jest niedrogi i warty przetestowania

Tusz przypadł mi do gustu bardzo , nie rozumiem trochę jego niskich ocen ... Szczoteczkę ma dosyc grubą , ale mozna ją wyczući sie przyzwyczaić. Super sie rozprowadza , jest mokry , kremowy , elastyczny. Dwie warstwy i rzęski mocno wymalowane. Pod koniec dnia nie mam czarnych podkówek pod oczami , nie ma tez śladów odbicia na moich lekko opadajacych powiekach. Niestety tusz w ostatnim czasie nie jest dostępny w sklepach, . Ze względy na efekt "zero pandy" chcialabym go ponownie dostać

Mascara robi to, co obiecuje - rzeczywiście powoduje, że makijaż nie rozmazuje się i nie osypuje pod oczami. To ogromny plus! Ale...efekt jest bardzo łagodny. Trochę pogrubia, trochę wydłuża, ale cóż...tylko trochę. Mimo wszystko fajny, niezawodny produkt do stosowania na co dzień, zdecydowanie nie na większe wyjścia. Plusem jest cena - za kilkanaście złotych spodziewałam się masakry, nie mascary :)

Maskarę kupiłam za piątaka kiedyś w Hebe i czekała na lepsze czasy (czyli jak wykończę inne). Dużo ochów na yt i insta, a rzeczywistość swoje... Tusz ma nieco inną szczoteczkę - przypomina kapsułkę, prosta, ale zaokrąglona na końcach. Jest inna, ale niezbyt innowacyjna. Nie jest jakoś specjalnie wydłużająca czy podkręcająca. Sam tusz ma w zamyślę to, aby się nie rozmazywać ani nie odbijać na powiekach. I faktycznie to się nie dzieje. Nie skleja też rzęs. Ale jest dość "cienki" w konsystencji. Na niektóre maskary wystarczy jedna warstwa... tutaj przy dwóch tylko się namachasz i niewiele z tego jest. Jest 100% czarny, bez szarości, ale jednak mało podkreśla rzęsy kolorem. Gdzieś przy 3-4 warstwie coś tam widać, leciutkie pogrubienie, ale wraz brak objętości. Pod koniec dnia wręcz zanika, troszeczkę się kruszy, ale w niewidoczny sposób - bez czarnych grudek na policzkach, więc w sumie brak pandy :P Ale i brak efektu wow... No cóż. 5 zł nie majątek, ale Essence ma lepsze w swojej ofercie.

Aby uzyskać tym tuszem średni efekt, należy nałożyć z 5-6 warstw. Pierwsze podejście z ledwością coś pokrywa, trzeba bardzo dużo się "namachać", aby był chociaż średni efekt, który nie wiem czemu, ale po godzinie i tak jest słabszy. Dałabym mu 1 punkt, ale są tusze bardziej felerne, tu coś tam można było wykrzesać, ale kosztowało to dużo czasu, dużo pracy i jednak się nie co po paru godzinach osypywał, nie dużo wprawdzie, ale ostatecznie mogę go tylko odradzić.

Jak dla mnie ta mascara nie robi kompletnie nic, oprócz zabarwienia rzęs na czarno, rozdzielenia ich i lekkiego wydłużenia. Mascara po dosłownie 2 godzinach pozostawia niestety efekt pandy, co mnie bardzo rozczarowało.. dawałam jej kilkanaście szans, jednak niestety, ale nie sprawdziła się w żaden możliwy sposób.

Tusz po otwarciu nie robi z rzęsami prawie nic, ani nie pogrubia ani nie wydłuża, jedynie barwi na czarno. Po kilku tygodniach gdy zgęstnieje staje się przyzwoity, raczej wydłuża i podkręca niż pogrubia, jednak nałożenie go wymaga trochę precyzji i cierpliwości. Duża, klasyczna szczoteczka. Nie osypuje się, nie rozmazuje. W promocji kupiony za ok 7 zł, w porównaniu do innych tuszy na rynku - tyle jest wart.

O wiele bardziej wolę tusz z tej serii z napisem I need Miracle. Tam jak się trochę namacha szczoteczką to rzęsy rzeczywiście są pogrubione. A właśnie pogrubienia głównie od maskary oczekuję. Ten tusz moim zdaniem robi średni efekt. Myślę, że dla kogoś kto lubi bardzo naturalny efekt to może być coś zadowalającego. Ja preferuję mocne, czarne i grube rzęsy. Zawsze nakładam 2/3 warstwy. Ta maskara ma niby dosyć klasyczną szczoteczkę, więc myślałam, że będzie fajna, ale niestety to nie to czego szukam. Tusz naprawdę całkiem ładnie rozdziela rzęsy i całkiem sporo je wydłuża. Osobiście nie przepadam za takim efektem bardzo długich rzęs, a przy tym nie pogrubionych, dlatego to nie moja bajka. Natomiast jak ktoś szuka wydłużenia, to może być zadowolony, aczkolwiek są też lepsze tusze wydłużające, które przy tym trochę lub sporo pogrubiają i rzęsy są mocno widoczne. Przy Bye Bye Panda Eyes mimo kilku warstw nie osiągniemy pogrubionych rzęsy i nie będą też one mocno czarne. Natomiast nie mogę się przyczepić do trwałości, ale u mnie w zasadzie każdy tusz się dobrze trzyma i nie obsypuje. Essence też wygląda przez cały dzień dobrze. No i nie jest drogi i ma fajne opakowanie.

Fajna formuła - nie sypie się po całym dniu noszenia, nie rozmazuje się. Ładnie podkręca i pogrubia rzęsy. Szczoteczka nie za duża, nie za mała, fajnie rozczesuje i rozdziela. Bardzo dobra jakość jak na tak niską cenę. Przyjemnie się zmywa nawet wodą. Nie mam jednak problemu w deszczu czy przy płaczu.