Madara Organic Skincare Skin Equal, Soft Glow Foundation Podkład do twarzy

Pierwsze 5 minut - SUPER! Butelka naprawdę ładna, kolor podkładu jasny, neutralny. Cieszyłam się, bo dobrać kolor do mojej skóry, to zawsze był wyczyn. Pierwsze nałożenie, podkład wygląda naprawdę ładnie, świeżo. Krycie średnie, tak idealnie na dzień, jeśli nie ma się większych czerwonych przebarwień. Jest glow, podkład naprawdę rozświetla tę cerę. Wiedząc, że potem się wyświecę trochę, sięgam po puder. I pierwsze zdziwienie, bo po dodaniu pudru wyglądam na +10 lat. Twarz wygląda niestetycznie. Może inny puder? No nie, każdy jeden powodował dziwne, nawet nie wiem co. Nie było to ciastkowanie. No to spróbowałam bez pudru. Wychodząc z domu wyglądałam dobrze, ale po czasie - świecę się jak kula dyskotekowa, a krycie zanika. Podkład się szybko wyciera i zostaje z delikatnym kolorem i tym niesamowitym świeceniem. Do połowy podkładu pompka działała, potem stwierdziła, że jej czas dobiegł końca i nie pobierała podkładu. Wybieranie go patykiem z opakowania była naprawdę uciążliwe. Dotrwałam do prawie końca opakowania i trochę się dziwię, że nie kupiłam innego podkładu trochę wcześniej. Bubel. Drogi bubel. Szkoda, że nie wiedziałam o tym, gdy używałam próbki.

Odrazu zaznaczę,że oceniam próbki tego podkładu. Przy zakupach internetowych dostalam 4 próbki podkładów-tego i jeszcze matującego po 2 każdego.Jedna próbka starczyła mi na tydzień stosowania.Jak dobrze że poprosiłam o te próbki bo bym żałowała tak drogiego zakupu bo to nie jest warte nawet 1 grosza.Podkład ma dobry skład idealny,ale co z tego jak nie ma prawie żadnego krycia i się po ok.pół godziny wyświeca!Nawet przypudrowany pudrem jedwabnym z Biochemi Urody okropnie się wyświecał!Dodatkowo moja twarz wygladała w nim nie ładnie-tak jak bym czymś bazarowym wysmarowała,wglądało to bardzo źle.Żadne pudry matujące nie dawały rady dla tego podkładu!Nie polecam!

Wiedziałam, że ryzykuję decydując się na ten podkład, ale już od jakiegoś czasu miałam ochotę na podkład rozświetlający plus staram się stawiać na naturalną pielęgnację i kosmetyki Madara chodziły mi po głowie od dawna. Madara to ta grupa kosmetyków, które ja osobiście stawiam na półce kosmetyków luksusowych, Ich ceny są bowiem dość wysokie i mam świadomość, że nie każdego będzie na nie stać . Jako łowca okazji podobnie jak w przypadku Eko bazaru Alkmie wyłapałam promocję na oryginalnej stronie producenta tzw Factory Sale , która pozwoliła mi kupić całą masę kosmetyków z upustem -40%, - 60% przez co zakupy były dużo bardziej znośne. Paczka szła z magazynu w Łowie 2 dni robocze a rzekomych wad opakowania ( warunek zakupu w promocyjnej cenie, bez możliwości zwrotu) nie potrafiłam się dopatrzyć. Wszystkie kosmetyki dodam mają datę ważności koniec roku 2023. Piszę o tym celowo, gdyż jednym z wytycznych czy dana marka jest naprawdę eko jest dla mnie właśnie podejście producenta do kwestii produktów uszkodzonych ( konkretnie opakowania) czy ze zbliżającą się datą ważności: czy są one utylizowane czy właśnie puszcza je w obieg. Moim zdaniem tutaj firma spisała się na medal. Jednym z produktów objętych promocją był właśnie podkład Skin Eqal , Soft Glow, więc pomyślałam kiedy jak nie teraz ! Zaznaczam, że jestem ciągle w fazie testowania , więc moja recenzja może zostać edytowana ale te kilka podejść już pozwoliło mi wyrobić sobie o nim zdanie. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to zapach i konsystencja podkładu. Zapach kokosowy, mnie mocno pachnie kokosem ( ale przyjemnie) konsystencja jest gęsta ale jednocześnie tłustawa. Trochę mnie to zasmuciło, gdyż mam cerę mieszaną w kierunku tłustej i nie jest to formuła za którą przepada moja cera. Ale jak wspomniałam na początku ryzykowałam z zakupem świadomie. Pierwszy test położenia podkładu szybko na skórę prosto na krem to oczywiście porażka. Kompletnie na nie, twarz bardzo się świeciła, pory były rozszerzone i mega widoczne, efekt był bardzo nieestetyczny. Kolejne razy były już takie jak maluję się na codzień czyli :serum, krem , baza pod makijaż ( w tym wypadku tylko matująca, absolutnie nie rozświetlająca), PUDER MATUJĄCY, i ewentualnie coś do konturowania ale niezbyt świecące. Efekt jest ładny ale już widzę, że będzie to podkład tylko do używania w dni, kiedy moja cera ma nienaganny wygląd, gdyż pojedyncze niedoskonałości są mocno uwydatnione. Dobrym wyjściem jest fakt,że można stopniować krycie podkładu , choć tutaj też bym uważała, ponieważ nie jest to kremowa a właśnie tłusta konsystencja. Póki co daję 3 z rekomendacja ,że nie jest to jednak podkład do każdego typu cery ( tłuste i mieszane musza mocno kombinować z pudrowaniem) , ale przy odpowiednim podejściu wygląda dobrze. Za wcześnie aby ocenić jego walory pielęgnacyjne, ja zamierzam wypróbować mieszanie go z podkładem bardziej matującym i zbadać efekt.

Podkład prawie idealny jednak po wielu próbach i badaniach, nie zostanie ze mną na zawsze. 1. Konsystencja. Dziwną cechą tego podkładu jest to, że przez pierwsze dni po otwarciu, konsystencja jest lejąca wręcz wodnista, a krycie słabe. Po ok 2 tygodniach konsystencja się zmienia na taką "typowo podkładową", a krycie jest naprawdę zadowalające. 2. Krycie można budować i nawet przy kilku warstwach nie ma efektu maski. 3. Moja twarz świeci się niesamowicie ale minimalna ilość pudru załatwia sprawę. 4. Podkład trzyma się całkiem długo na twarzy. Niestety, przy dotknięciu się ściera. 5. Najlepszy odcień uzyskuję wtedy, gdy mieszam odcień 1 i 3. W 2 mam za mało różowych podtonów. 6. Po kilku dniach stosowania na skorze zaczynaja się pojawiać niespodzianki. Znikają natychmiast po odstawieniu podkładu. 7. Cena regularna trochę mnie zniechęca gdy muszę kupić dwa opakowania (mieszanie) 8. Krótki PAO - dla dwóch butelek te pół roku jest prawie niewykonalne (podkład jest bardzo wydajny). 9. Pod koniec butelki trzeba grzebać pompką w środku, żeby wydostać produkt, ktorego jeszcze sporo zostaje. Bardzo lubię swoją twarz w tym podkładzie, niestety szkodzi on mojej skórze. Niemniej jednak, mam go zawsze w zapasie, bo gdy nastaje u mnie gorszy dzień, twarz jest zmęczona, ten podkład zupełnie mnie " poprawia i ożywia".Wykorzystałam 3 pełne butelki i kilka próbek.

Wykorzystałam kilka próbek w odcieniach 40 Sand i 50 Golden Sand. To było moje pierwsze w ogóle doświadczenie z produktami marki Madara, ale bardzo udane :) Po pierwsze, podkład jest bardzo wydajny. Jedna próbka 2ml spokojnie wystarcza na 4-5 dni. Ma dość oleistą konsystencję, ale dzięki temu bardzo łatwo się rozprowadza i jednolicie pokrywa twarz. Zapach kojarzy mi się z orzechami. Jak na podkład naturalny ma bardzo ładne krycie, takie solidne średnie. Nie bardzo da się je jednak budować ze względu na konsystencję produktu. Tak czy siak na twarzy wygląda fajnie, ładnie się stapia ze skórą. Efekt jest BARDZO GLOW. Ja za każdym razem utrwalałam go pudrem transparentnym i uważam, że przypudrowanie jest konieczne, bo podkład dość długo zastyga. Trwałość jak na naturalny produkt, jest bardzo dobra. Oba kolory, które miałam - Sand i Golden Sand - są bardzo ciepłe. Szczególnie Golden Sand to absolutne cudo. Nazwa świetnie do niego pasuje, to kolor złotej opalenizny. Nie jest aż tak ciemny, jak się wydaje, poza tym nie robi efektu maski i ładnie się stapia. Ja normalnie kupuję podkłady z gamy kolorów beige i Golden Sand był dla mnie o ton za ciemny, a Sand idealny. Serio są super te ciepłe odcienie. Używałam tego podkładu przez ok. 2 tygodnie i mam podejrzenie, że może zapychać. Mam cerę normalną, ale z delikatną skłonnością do przetłuszczania w strefie T. Po kilku dniach używania tego podkładu widziałam parę nowych zaskórników w okolicach nosa i brody, a nie wprowadzałam w międzyczasie żadnych innych produktów. Nie mam stuprocentowej pewności, jedynie podejrzenia, ale osobom z cerą mieszaną/tłustą radziłabym uważać i sięgnąć najpierw po próbki. Szczególnie że podkład nie jest najtańszy. Ogólnie podkład oceniam pozytywnie. Nie wiem, czy sięgnę po pełnowymiarowe opakowanie, ale na pewno zainteresuję się innymi produktami tej marki.

W poszukiwaniu dobrego, bardziej naturalnego podkładu zdecydowałam się na zakup właśnie tego z Madary, a odcień jaki wybrałam dla siebie w ciemno to ivory 20. Liczyłam na ciepłe, bardziej żółte tony, a tymczasem są całkowicie neutralne, nie różowe, ale absolutnie nie ma w nich nic ciepłego. Konsystencja jest w sam raz, nie jest ani zbyt gęsty, ani zbyt płynny. Łatwo i równomiernie się rozprowadza. Moim zdaniem bez przypudrowania się nie obejdzie, bo niesamowicie się świeci i musi zostać utrwalony, żeby się utrzymał. Można nim uzyskać lekkie krycie lub zbudować je raczej maksymalnie do średniego. Na pewno nie poradzi sobie z większymi przebarwieniami, bliznami potrądzikowymi itd. W miejscach bardziej przesuszonych na mojej cerze, szczególnie w tym aktualnym zimowym okresie, wygląda niezbyt dobrze. Ściera się i znika dość szybko ze strefy T. Nie jest to podkład, który całkowicie wtopi się w skórę i będzie zupełnie niezauważalny. Mam co do niego mieszane uczucia szczególnie dlatego, że ma bardzo świetliste wykończenie i choćbym chciała go nie pudrować to nie mam wyjścia i muszę to zrobić oraz dlatego, że jest widoczny na twarzy, a osobiście takiego efektu nie lubię. Nawet przy cienkiej warstwie widać, że jest na mojej skórze, nie mówiąc już o dodaniu krycia i dodatkowej warstwy choćby punktowo. Czy jest to produkt, który kupię ponownie? Niestety nie. W tym momencie, kiedy zostały wprowadzone tak różne podkłady z naprawdę dobrymi, naturalnymi składami i są dostępne także w drogeriach, uważam, że nie ma sensu przepłacać, zwłaszcza, że mają dużo ładniejsze odcienie.

Sama nie wiem od czego zacząć opisywanie tego cudeńka. Może od tego, że chcę wymienić z czasem swoją kolorówkę na bardziej naturalną i zaczęłam intensywne poszukiwania eko-ulubieńców. Na ten podkład zerkałam nieśmiało od dawna, ale jako, że City CC mnie zawiódł, to postanowiłam sobie odpuścić. Jakiś czas temu zamówiłam jednak próbkę na amazingy.com w odcieniu Ivory. Teraz zamówiłam pełne opakowanie w kolorze Sand. Jakież było moje zdziwienie po pierwszej aplikacji... Jest to najbardziej zbliżony do tradycyjnego podkładu kosmetyk. Sunie po skórze i rozprowadza się tak jak zwykły podkład z drogerii/perfumerii. Odcień, który zamówiłam był za jasny, ale jakoś tak fajnie się stopił ze skórą, że wyglądał po prostu cudownie. Krycie jest średnie, ale można też uzyskać lekkie. Nie wchodzi w pory, a wręcz je wygładza, daje efekt blur na twarzy. Tu nachodzi mnie refleksja na temat jednego minusa; kolorystyka. Ivory jest bardzo jasny, potem jest kolejny kolor, trochę ciemniejszy, bardzo różowy, a potem juz bardzo ciemny. Nie ma czegoś jasnego z podtonami żółtymi poza odcieniem Ivory, który jest w zasadzie bardziej neutralny niż ciepły. Poza tym są naprawdę tylko plusy. Co ciekawe podkład utrzymuje się pięknie cały dzień, a skóra nie jest obciążona ani przesuszona (mam cerę suchą w kierunku normalnej). Zdecydowanie ją nawilża, bo przestała mi się wyświecać w ciągu dnia (w ogóle nie muszę odciskać czoła w chusteczkę). Podkłady tradycyjne (nawet te nawilżające) niestety podrażniały mi skórę i wymuszały na niej zwiększoną produkcję sebum. Jest to zdecydowanie najlepszy podkład jaki miałam i zdecydowanie, na taki kosmetyk, mogę wydać trochę więcej pieniędzy. A! No i jest mega wydajny/skoncentrowany, ponieważ jedna próbka (2 ml) wystarczyła mi na 5 dni malowania. Jednym słowem CUUUUUDOOOO!! Polecam wypróbować. :)