Tołpa Holistic, Pro Age Adaptogen, Wygładzający krem-maska przeciwzmarszczkowy na noc 

Zdarza Wam się kupić kosmetyk z absolutnym przekonaniem, że będzie strzałem w dziesiątkę, bo wiele na to wskazuje, a tu chybienie jak kulą w płot? Właśnie to mi się przytrafiło z bohaterem dzisiejszego odcinka. Krem-maska Tołpa miał być remedium niemal na wszystko: przeciwzmarszczkowy, ujędrniający, napinający, wyrównujący koloryt i przebarwienia, odprężający, nawilżający i niwelujący oznaki zmęczenia. A wymieniłam tylko część obiecywanego działania! Koniec końców najfajniejsza w tym produkcie jest szata graficzna - elegancka i dająca wrażenie luksusu. Kosmetyk ma jasnobrzoskwiniowy kolor i umiarkowanie gęstą konsystencję, nie jest rzadki, ale nie jest też bardzo treściwy, rozprowadza się komfortowo. Zapach, o ironio, zupełnie mi się nie podoba, jest sztuczny i chemiczny. Z tą ironią chodzi o to, że na kartoniku znajdziemy rozpisaną piramidę zapachu, niczym w perfumach. Powinno pachnieć pięknie, tymczasem mnie odrzuca, nie czuję wyszczególnionych tam nut zapachowych. Mam cerę tłustą i być może to wpłynęło na odbiór produktu, który okazał się dla mnie po prostu za ciężki. Konsystencja na to nie wskazywała, ale krem nigdy się nie wchłaniał, nawet rano miałam świecącą twarz z wyczuwalną warstwą kosmetyku, czasem budziłam się z delikatnymi rumieńcami. Może któryś ze składników aktywnych powodował podrażnienie? Krem na pewno nawilżał i odżywiał, nie zapychał mimo subiektywnego uczucia ciężkości, jednak z jakimkolwiek działaniem przeciwstarzeniowym nie było mu po drodze, a zamiast wyrównania kolorytu doczekałam się wspomnianych rumieńców. Nie byłam w stanie używać wyrobu Tołpy codziennie i ostatecznie dokończyłam tubkę stosując krem-maskę wyłącznie w tej drugiej roli mniej więcej raz na tydzień. Cóż, lubię markę Tołpa i jest mi przykro, że tym razem się zawiodłam. Nie zauważyłam u siebie żadnych sensownych rezultatów, za to minusów aż nadto, aby na dobre pożegnać się z produktem. Może cerom suchym lub mieszanym sprawdzi się lepiej? Uprzedzam, że krem-maska ważny jest tylko przez 3 miesiące od otwarcia, więc wymaga systematyczności, aby się nie zmarnował.

O tym produkcie wspominał ktoś na YT, więc zamówiłam. Niestety u mnie się ten krem nie sprawdził. Nawet nie zużyłam do końca. Przydatność to tylko 3 miesiące od otwarcia opakowania, więc bardzo mało. Produkt jest gęsty i dosyć bogaty, jak maska. Dosyć szybko się wchłania, jednak na skórze pozostawia lekki film. Uczucie nawilżenia jest w przyrządku. Mam cerę mieszaną, w stronę suchej z przetłuszczającą się strefą T i ten produkt nawilżał optymalnie. Nie było to jednak jakieś spektakularne działanie, jakiego się trochę spodziewałam po tym, że jest to krem-maska. Rano skóra nie wyglądała jakoś lepiej, jak po niektórych kosmetykach się zdarza, że jest takie wow. Nie zauważyłam napięcia skóry, chociaż mam 26 lat, więc też na skórę nie narzekam jak na razie. Ale uważam, że tym bardziej na młodej skórze powinien obiecany efekt napięcia być widoczny. Czy krem rozjaśnił u ujednolicił koloryt? Nie.Ale też nie używałam go jakieś super regularnie. Bardziej co kilka dni jako maskę na noc. Niestety zauważyłam, że użyciu tego kremu (po jednorazowym może minimalnie, ale jak użyłam dwie noce pod rząd to już było to widać) mam pełno podskórnych grudek na twarzy a także pozapychane pory na nosie. Jako, że moja cera bardzo lubi się zapychać, to niestety później parę dni zajmowało mi doprowadzenie skóry do porządku. Wiele razy odstawiłam i wracałam i zawsze kończyło się tak samo. Także do cer, które są problematyczne zdecydowanej nie. Jak za to cenę to dla mnie działanie zbyt słabe.

Zaznaczę na początku, że moja recenzja opiera się na kilku próbkach - razem uzywałam około tygodnia. Próbka wystarczyła mi na 2 zastosowania, ponieważ mega grubej warstwy też nie nakładałam a przy większej ilości kremu ciężko było mi rozsmarować. Krem ma lekka konsystencję i charakteryzuje się lekkim, delikatnym i przyjemnym zapachem. Kolor kremu jest brzoskwiniowy. Krem po rozsmarowaniu w miarę normalnej warstwy nie przezroczystej i nie grubej, dość długo się wchłaniał a po mimo wszystko pozostawił bardzo lekką warstwę na szczęście nie była lepiącą i nie mega tłusta. Jeśli chodzi o efekt, byłam pewna że krem mega dobrze nawilża ale nawilża dosyć średnio, efekt wygładzenia zauważymy jeśli chodzi o efekt przeciwzmarszczkowy to nie wypowiadam się, ponieważ nie była by to rzetelna odpowiedź po kilku wypróbowanych próbkach. Według mnie krem jest wydajny, ja jednak nie zostałam przekonana do zakupu dzięki próbkom.

Zapakowany w kartonik grafika czytelna. W nim metalowa tubka z plastikową nakrętka. Krem średnio treściwy kremowy ładny świeży zapach. Krem na noc krem po otwarciu zużyć do 3 m-c. Szybko się wchłania dlatego ja nakładałam go naprawdę spora warstwę. I niestety no szału tutaj nie zobaczyłam no wygladzenia to wiadomo, że żaden krem nie da... Tutaj moja sucha skóra dostała ciut nawilżenia i w sumie tyle no dla mnie za mało. I jak dla mnie 40 ml malutko malutko jak dla mnie jest nie wydajny. Może dla tłustej cery bardziej by się sprawdzil

Wiązałam z tym kremem wielkie nadzieje jednak nie do końca się polubiliśmy. Zdecydowanie to jeden z tych produktów który niby był ok ale coś mimo wszystko nie grało i d**y nie urwał mimo wielkich nadziei przy zakupie. Mam cerę mieszaną, 32 lata na karku, ciągłe niedoskonałości w strefie T i mniejsze lub większe przesuszenia na policzkach. No i tak - na tubce kremu jest napisane "działa niczym remedium dla skóry regenerując ją w czasie snu" i muszę przyznać, że z tym się zgodzę. U mnie sprawdzał się najlepiej właśnie jako krem - maska ale muszę zaznaczyć, że jesli użyłam go jako krem to działał tyle o ile a jesli dałam go za dużo to już zapychał. Używałam go bardziej jako maski ale mimo wszystko też nie mogłam przesadzić z jego ilością. Minus ode mnie ogromny za to, że czuć go bardzo na twarzy, zostawia uczucie lepkości którego nienawidzę. Co prawda rano rzeczywiście buzia jest jakby bardziej nawilżona ale mimo to uczucie tej lepkości na twarzy jest dla mnie nie do zniesienia. I to w sumie tyle. Nie zauważyłam ani wygładzenia ani tym bardziej spłycenia zmarszczek. Także ode mnie idzie 3 bo niby jest ok ale jednak uczucie oblepienia twarzy mi przeszkadza na tyle, że nigdy więcej go nie kupię.

Krem stosowałam codziennie na noc, najczęściej solo, bez żadnego serum. Moja skóra jest mieszana, niby niespecjalnie problematyczna, ale muszę bardzo skrupulatnie dbać o balans między nawilżaniem, a oczyszczaniem (złuszczaniem), żeby nie wyskakiwały zaskórniki (czoło, broda), nie reagowały naczynka (policzki, nos), i żadna strefa się nie przesuszyła (zwłaszcza wokół ust i nosa). Zazwyczaj balans w pielęgnacji osiągałam przez stosowanie różnych kremów, np. krem z kwasem azelainowym co drugi dzień, a coś bardziej nawilżającego uzupełniająco również co drugi dzień. Stosując ten krem miałam te same efekty, ale 2w1. Skóra super nawilżona, elastyczna, sprężysta. Do tego naprawdę odczuwalnie wygładzona (w moim odczuciu jak po stosowaniu kremów z kwasami co kilka dni), jakby jędrniejsza. Bardzo komfortowe odczucia miałam po tym kremie. Spodobał mi się najbardziej z całej serii holistic, a kilka kosmetyków z niej przerobiłam :) Konsystencja w moim odczuciu całkiem treściwa, ale moja skóra ją piła, nie określiłabym jej jako tłustą, nie odczuwałam żadnej lepkości, lekką okluzję, ale nie jakąś nieprzyjemną zbyt bogatą warstwę. Dla mnie strzał w dziesiątkę, jak na nocny krem - lekko czuć, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, takie uczucie wypielęgnowanej skóry spijającej składniki aktywne :) Na plus również wygodna tubka, którą można naprawdę dokończyć, tzn. zużyć cały produkt nie gimnastykując się przy tym. Jestem zaskoczona mniej przychylnymi opiniami, ale co skóra, to inne preferencje. Ja już poleciłam tę serię kilku koleżankom i na szczęście im też pasował ten krem, więc nie było wpadki :)

Ile ja już tych kremów przetestowałam... Ciągle szukam takiego, który będzie odpowiedni dla cery mieszanej, tzn. nie obciąży jej, a zregeneruje i wygładzi. Opakowanie Tołpy napewno przyciąga wzrok, tak było i w moim przypadku. Mając codziennie pełny makijaż i 35 lat na karku, od kremu wymagam nawilżenia, regeneracji no i tego działania wygładzającego. Bardzo spodobała mi się w nim forma tubki. Po dokładnym demakijażu nakładałam ten krem. Konsystencja jest dość treściwa, tłusta. Miałam nadzieję, że wchłonie się w skórę, niestety nic takiego nie miało miejsca. Pozostawia wyczuwalną warstwę. Jego zapach jest delikatny, bardzo ładny. Po miesiącu stosowania zauważyłam regeneracje i nawilżenie skóry. Nie zapchał mnie, a tego się obawiałam. Nie zauważyłam wygładzenia. Będzie kremem dobrym dla osób którym nie przeszkadza jego ciężka formuła. Krem w wersji na dzień wchłania się szybciej. Odejmuję gwiazdkę za brak działania przeciwzmarszczkowego.

Zaczęło się od 5 próbek po których pokochałam ten produkt! Moje początki z marką były średnie - peeling i krem 3 enzymy okazały się mega średniakami na skraju niewypałów. Na szczęście nie zniechęciło mnie to do innych produktów tej marki. Krem maska na noc to coś wspaniałego! Fajna konsystencja - maseczkowa ale ekspresowo się wchłania pozostawiając delikatną warstwę na twarzy - w żadnym razie nie jest ona lepka, więc podczas snu nie przykleja się do nas wszystko co na poduszce. Zapach... Och... Tołpa mogłaby wypuść swoją linię perfum. Słodko - kwiatowy Marka nawet zadbała o to aby na opakowaniu umieścić piramidę zapachową. Działanie? Producent obiecuje, że: ????redukuje zmarszczki nawet o 12% ????ogranicza utratę wody z naskórka o 20% ????93% odpręża skórę ????96% głęboko nawilża ????93% regeneruje w czasie snu Jak dla mnie wszystko się zgadza. Nie wypowiem się co do redukcji zmarszczek jedynie bo tego nie wiem. Efekt - skóra świetnie nawilżona, miękka i gładka w dotyku. Czuć, że jest odprężona i zregenerowana. Dzięki zawartości kwasu azelainowego działa również na trądzik wyciszając go i zmniejszając częstotliwość jego występowania. A co mamy w składzie? ????ADAPTOGEN, czyli różeniec górski – to wyjątkowa roślina wspomagająca adaptację organizmu do niesprzyjających warunków, która przywraca skórze równowagę i wycisza skórę w obliczu codziennych stresorów. ????KWAS AZELAINOWY – zamknięty w mikronośnikach dla zwiększonej stabilności i głębszego wnikania, który rozjaśnia przebarwienia oraz zapobiega powstawaniu nowych przebarwień. ????NEUROGUARD G – zmniejsza kurze łapki, zmarszczki na czole, lwie zmarszczki oraz daje natychmiastowy efekt wygładzenia. ????KWAS HIALURONOWY – głęboko nawilża i zapobiega utracie wody z naskórka. Poza tym mamy masło Shea, wyciąg z torfu, fitosterole oraz Wit. E.

Osobiście nie było mi do tej pory z kosmetykami Tołpy po drodze. Jakoś żaden z nich nie przekonał mnie do siebie na tyle żebym kupiła go ponownie i mogła polecić innym. Tego kremu na noc pewnie bym nie kupiła gdyby nie próbka, dołączona do któregoś zamówienia. Użyłam go dwa razy i...byłam w szoku z jak gładką i miękką skórą się budziłam rano. Zaryzykowałam kupno całego opakowania i nie zawiodłam się. Krem ma bogatą, gęstą konsystencję i pozostawia na twarzy wyczuwalną warstwę, co akurat w kremie stosowanym na noc jest pożądane. Idealnie wpasowuje się w aktualne potrzeby mojej skóry. Z jednej strony wygładza pojedyncze zmarszczki, z drugiej łagodzi zmiany trądzikowe które czasem się u mnie pojawiają. Mimo obecności kwasu nie przesusza skóry, wręcz przeciwnie. Zostaje ze mną jako idealne uzupełnienie codziennej pielęgnacji. Opakowanie w postaci tubki jest higieniczne i wygodne.

Krem dostałam jako próbkę. Fajnie, uważam, że każda szanująca się drogeria, czy apteka powinna dawać próbki jako gratis do zakupów. Nie chodzi o to, by mieć coś za darmo, a raczej, by zachęcić do zakupu pełnowymiarowego opakowania. Tu tak właśnie było :) Próbki zabieram zawsze na wyjazdy, żeby mieć pod ręką kremy, a nie taszczyć ciężkie słoiczki :) Maskę nałożyłam wieczorem grubszą warstwą, po całym dniu spędzonym na górskiej wędrówce. Skóra była zmęczona, przesuszona , na szczęście się nie spiekłam na słońcu, bo dbam o filtry spf 50. Rano obudziłam się ze zdrowo wyglądającą buzią, nawilżoną, ukojoną i rozjaśnioną. Fajnie wyglądałam, tak urlopowo :) Chyba poczułam podwójnie klimat adaptogenu zawartego w kosmetyku- to różeniec górski, unikalna i niezwykła roślina porastająca szczyty gór, która przystosowała się do surowych warunków środowiska naturalnego i wykształciła właściwości niwelujące skutki stresu. Dzięki temu odpręża i wycisza skórę. A ja przebywałam w Tatrach i zauważyłam zbawienny wpływ na mój wygląd :) Polecam. Kwas azelainowy i wit C z kolei w dłuższej perspektywie na pewno zadba o rozjaśnienie przejaśnień.

Dostałam kilka próbek tego kremu i przyznam, że wiązałam z nim nadzieję, ponieważ ma działać przeciwzmarszczkowo i na przebarwienia. Ja z opisu producenta zrozumiałam, że jest to krem dla cery dojrzałej dlatego bo przebarwienia tak jak zmarszczki pojawiły się u mnie z wiekiem i takiego kremu szukałam. Ponieważ dawniej już mnie raz Tołpa oszukała, celowo postarałam się o próbki co zawdzięczam drogerii Hebe. - Zapach bardzo przyjemny lekki słodkawy, roślinny. - Ma ładną kolorystykę takiego pudrowego beżu. - Konsystencja lekka i przyjemna do nakładania, tyle że przy nałożeniu większej ilości i potraktowaniu go jako maski spływa z twarzy. - Wchłanianie, przyznam że długie i powolne przy grubszej warstwie, pozostawia na skórze satynowo- błyszczącą powłokę, porównywalną z olejkiem. - Po pierwszej nocy rano nie było go wcale a twarz nie była wygładzona. - Po drugiej i trzeciej nocy tak samo, próbki się skończyły i dobrze. Krem do mojej suchej i dojrzałej cery zbyt mało nawilża, więc podejrzewam że lepsze efekty przyniósłby skórze normalnej a nie suchej. - Temat przebarwień pomijam, ten krem ma takie tempo, że musiałabym zapewne zużyć przynajmniej jedno pełne opakowanie aby móc się wypowiedzieć. - Marka Tołpa próbowała mnie już drugi raz oszukać na czarodzieja adaptogennego jakim jest różaniec górski. Znam tę roślinę z suplementów diety, bardzo dobrze wpływa na pamięć i równowage psychiczną, o związku tej rośliny ze zmarszczkami nie słyszałam. - Kwas hialuronowy jak dla mnie jest mało wyczuwalny, to jest już taki składnik którego nie sposób w moim wieku nie znać. Dla zmyłki zastosowano większe stężenie kwasu azelainowego zamiast dołożyć kwas hialuronowy. Kwas azelainowy w kosmetyce wykorzystywany jest jako środek normalizujący, wygładzający i przeciwzapalny. Bardzo daleko odbiega od kuracji przeciwzmarszczkowej i bliżej mu do oczyszczania skóry ze zmianami skórnymi, ale także na trądzik i przebarwienia. W moim wieku kobiety nie mają już trądziku i jak dla mnie ten skład to jakaś pomyłka. - Dla cery trądzikowej także go nie polecam, ponieważ ta cera nie ma jeszcze zmarszczek i nie potrzebuje tego rodzaju kremu. - Dawno nie używałam tak byle jakiego kremu z głupią recepturą, która nie wiadomo komu ma pomóc.