AA Wings of Color Sensitive Extreme Foudation Podkład do twarzy matujący - wypełniający

Podkład ma ładny żółty odcień, idealnie dopasował się do mojej karnacji. Wykończenie ma świetliste, jest lekko kryjący w kierunku do średniego. Pompka dozuje odpowiednią ilość produktu, opakowanie wygląda efektownie. Niestety jeszcze żaden podkład nie podkreślił mi tak niedoskonałości i porów. Zaraz po nałożeniu wygląda niekorzystnie. A z godziny na godzinę jest coraz gorzej. Niestety do mojej cery nie pasuje.

Kupiłam ten podkład w rossmanie na promocji za ponad 20 zł. Produktu nie warto kupować w normalnej cenie 49 zł, bo często są promo. Produkt jest średnio kryjący, ale można go dołożyć w strategicznych miejscach. Delikatnie zastyga, ale nie na beton. Właśnie to sprawia, że z jednej strony nie da się go poprawić w ciągu dnia, z drugiej nie jest turbo wytrzymały. Dla osób które pracują po 6 godzin + plus dojazd Ok, ale jak kogoś ma 12+, już tak fajnie nie wyglada. Po nałożeniu bardzo się świeci i u mnie kiepsko się dawał matowić pudrem. Wygładzenie, które obiecuje producent jest standardowe. Kwestia składu: nie ma produktów odzwierzęcych wiec +; ma natomiast plastik i sylikony oraz PEG - nie jakoś bardzo dużo, ale jednak. Opakowanie szklane z pompką, estetyczne. Może się sprawdzić dla osoby, która potrzebuje standardowego krycia i świetlistego wykończenia przez kilka godzin w ciągu dnia. Ja raczej nie wrócę do niego.

AA Wings Sensitive Extreme nie należy do moich udanych zakupów. Jestem zadowolona w zasadzie tylko z odcienia, nr 503 Honey, który ładnie się dopasował do mojej śniadej karnacji. Na pewno też skład jest ok, ponieważ będąc nim pomalowana nie miałam żadnego dyskomfortu na skórze, nawet pod oczami. A czy jest jakiś efekt nawilżenia, to raczej nie na mojej skórze. Niestety ten podkład nie wygładza mojej skóry tak jakbym sobie życzyła. Pory wyglądają po nim jak pod lupą, dokładnie mogę je wszystkie policzyć na moim nosie, a już myślałam że nie mam z tym problemu. Poza tym ta obietnica, że zmniejsza widoczność zmarszczek to można pomiędzy bajki włożyć. Być może to wina mojej 40-letniej skóry, która nie jest już pierwszej młodości. A może potrzeba użyć jakiejś sprytnej bazy pod makijaż, co oczywiście dla mnie jest bez celu, bo nie mam ochoty spędzać nad makijażem pół godziny i nakładać kolejne warstwy. Podkład wyglądał luksusowo na półce w sklepie i dlatego się na niego skusiłam, ale w ogóle nie jestem zadowolona z efektu jaki daje na twarzy.

Kupilam w odcieniu nude nr500 Troszkę za jasny ale na zimę w połączeniu z brązerem jest w miarę ok.Bardzo ładnie wygląda na skórze.Przypudrowany trzyma sie bez problemu ok 8godzin.Nie sciera się,nie wchodzi w zmarszczki i.pory. Rzeczywiście wygladza .Co do matowienia to cięzko mi stwierdzic bo w okresie zimowym moja skora jest sucha.Kupìlam za okolo 45zl w drogerii. Warto sprobować bo widzę że jest dość malo popularny a szkoda bo jest dobry.Tylko radzę sprawdzic pożądnie odcienie.

Podkład porównałabym do podkładu tarte z sephora.Mocno kryje ,jak się sprawuje w ciągu dnia nie wiem ,ponieważ kupiłam w ciemno odcień Beige ( nie było próbek w drogerii) zaraz po nałożeniu musiałam go zmyć ,odcień nijak się ma do beżu, jest on typowy blady porcelanowy kolor.