Eveline Cosmetics Kissy Tattoo Lip Tint (Długotrwała pomadka w płynie) 

Tint w odcieniu 02 to solidny wybór dla osób ceniących trwałość i łatwość aplikacji. Produkt dobrze rozprowadza się na ustach, szybko zastyga, a soczysta czerwień idealnie podkreśla makijaż. Przyjemny zapach wiśni i gumy balonowej uprzyjemnia używanie. Najlepiej sprawdza mi się nałożony na 15-30 minut, a następnie delikatnie starty i wykończony błyszczykiem. Daje naturalny efekt, choć może delikatnie przesuszać usta, więc warto zadbać o ich wcześniejsze nawilżenie.

Produkt jest nawet spoko, śmierdzi alkoholem, ma fajne krycie, trzyma się dość długo. Jednak mocno wysusza usta, a w połączeniu z blyszczykiem niestety calkowicie sie rozpuszcza.

Produkt zakupiłam na promocji w dwóch odcieniach Peache Nude 05 oraz Delikate Rosie 04 , ponieważ za pierwszym razem nie trafiłam z kolorem . Odcień 04 wchodzi bardzo w czerwień i wygląda ładnie tylko lekko nałożony i roztarty. Natomiast 05 jest jest już bardziej w kolorach nude i tu mi przypasował. Produkt ma fajną szatę graficzną czerń, czerwień oraz złoto i duże kuszące napisy. Aplikator jest w kształcie serduszkowej gąbeczki. Pomadka jest matowa i dobrze się ją nakłada, nie zauważyłam przesuszenia ust, po nałożeniu trzeba chwilę odczekać i nałożyć kolejną warstwę ponieważ mogą pojawić się prześwity. Co do trwałości hmm.. wytrzymuje kilka godzin gdy tylko pijemy ale przy jedzeniu już jest trochę gorzej, fakt że ładnie się zjada i nie pozostawia intensywnych obwódek niczym makijaż permanentny wokół lini ust, a są one w delikatnym kolorze jak całe usta. Lubie używać go latem, by podkreślić lekko muśniętą słońcem twarz . I przede wszystkim wyglada najlepiej kiedy ust są po delikatnym peelingu.

Produkt zakupiony w markecie ,zamknięty w klasycznym opakowaniu w kolorach złota i czerni tint ma wiśniowy cudny zapach dobrą pigmentację lekka rzadką konsystencję jest minus gdyż przez to jest trudny w aplikacji ciężko jest nałożyć go równomiernie na ustach po zastygnięciu może wyglądać nieestetycznie tworzyć prześwity dziury krycie jest nierównomierne a ładny efekt blask kolor wygląda ładnie od razu po rozprowadzeniu na ustach na świeżo. Plusem jest całkiem niezła trwałość produkt nie jest zły tylko niedopracowany w moim odczuciu ma,swoje wady i zalety ,trochę bo koncepcja produktu jest ciekawa .Posiadam odcień 04 Delicate Rosie czerwony w ciepłym odcieniu.

Kupiłam dzisiaj tą pomadkę w lidlu i już po pierwszym użyciu mi się spodobała. Po otwarciu można poczuć przepiękny słodki zapach, niestety u mnie nie było dużego wyboru kolorów i wybrałam różowy który nie za bardzo mi się podoba. Pomadka pięknie rozprowadza się po ustach, a do tego czuć cudowne nawodnienie i nawilżenie. Po chwili nałożenia pomadki (dosłownie 5 minut może minęło) i zaczęłam jeść, myślałam, że mi się starła z ust ale okazało się, że jest w nienaruszonym stanie, zaczęłam przecierać ją palcami, aby zobaczyć czy coś się rozmaże i nic się nie rozmazywało. Do tego aplikator jest bardzo wygodny i ułatwia malowanie ust. Zdecydowanie polecam!

Kupiłam tę pomadkę bo zależało mi na trwałości i muszę przyznać, że faktycznie jest trwała, bo mocno wgryza się w usta, niestety wysusza je przy okazji też dość mocno. Kolor niby rose a u mnie wygląda na intensywną czerwień. Wygodny aplikator, ja nie miałam problemu z równomiernym nałożeniem, ale nakładałam cienką warstwę produktu. Gdyby nie zawód co do koloru, który na stronie internetowej wygląda zupełnie inaczej pewnie kupiłabym ponownie.

Miałam 2 odcienie tego produktu (czerwień i róż) i nie polecam ich nikomu. Produkt bardzo nierównomiernie rozprowadza się po ustach a przy większej ilości warstw dodanych dla wyrównania koloru klei się na ustach. Jest bardzo nietrwały (chociaż stwierdzenie tint może mylić). Zapach należy do tych bardziej specyficznych (dla mnie był dziwnie słodki i drażniący). Ogólnie żal każdej zł wydanej na ten produkt. Oba opakowania skończyły w koszu. Jego jedyną zaletą jest całkiem fajny aplikator, którym mogłam wyrysować usta.

Bardzo się ucieszyłam gdy zdobyłam dwie pomadki Eveline. Uwielbiam trwałe pomadki i tylko takich używam. Niestety to żaden Tattoo :( Znika po pierwszym jedzeniu na amen. Konsystencja typowego tintu, czyli rzadka, mocno alkoholowa i rozlewająca się po ustach. Jedna warstwa nie ma dobrego krycia, ale po nałożeniu drugiej robią się zacieki. Robiłam kilka podejść, ale fakt, że pomadka nie jest trwała, całkowicie ją dyskwalifikuje.

Dostałam ten produkt jako prezent przy zamawianiu ze strony Eveline. Zazwyczaj większość ich produktów mi się sprawdza ale Tatto Lip Tint to raczej porażka. Po pierwsze produkt jest bardzo nie trwały. Przy nałożeniu na całe usta, rozlewa się poza kontur a przy nałożeniu z konturówką utrzymuje się na może 30min. Kolory są nawet ładne ale co z tego...

Pomadka ma piękne kolory. Dobrze wgryza się w usta i długo utrzymuje, jednak nakłada się bardzo nierównomiernie. Co ważne, trzeba mieć naprawdę ultra zadbane usta. Ponieważ ta formuła podkreśli każdą niedoskonałość, suchość itd. Będzie wyglądać po prostu nieestetycznie. Na pewno jest to produkt wymagający, ponieważ nie nałożymy jej szybko, łatwo i przyjemnie tak aby naprawdę fajnie wyglądał.

Kolor pomadki to chyba jej jedyna zaleta. Pomadka jest alkoholowa, co jest zrozumiałe, bo ma wgryźć się w usta. Rozkłada się plamiście i nierównomiernie. Ile by nie dać jej czasu to i tak nie zastyga do końca i bardzo szybko się ściera. Także jej trwałość, którą producent tak chwali jest praktycznie zerowa.

Pomadka jest średnia. Nie spełnia swojego zadania. Jest bardzo krótkotrwała. Zapach ma mocny, ale tylko na chwilę. Co do krycia - to jedna warstwa nie wystarcza. Są prześwity, trzeba na pewno malować 2 razy. Nie polecam jeżeli szukacie szminek, które otrzymają się kilka dobrych godzin.

To chyba najgorszy kosmetyk do makijażu ust jaki kiedykolwiek miałam. Co z tego, że kolor jest ładny, kiedy po nałożeniu wyglądam dosłownie jakbym się najadła jagód/porzeczek i zapomniała umyć buzi. Nie da się nałożyć go równomiernie, choćby nie wiem jak się nim pracowało. Ściera się, zostawia prześwity, brzydko się rozjeżdża i rozmazuje. Jednym słowem dramat. W dodatku wcale nie jest trwały. Po godzinie-dwóch na ustach zostały tylko te "jagodowe" grudki. Ma ładny wisienkowy zapach i z plusów to by było na tyle.

Spodziewałam się po nazwie, że produkt po nałożeniu będzie można podziwiać kilka godzin. I oto wielkie rozczarowanie czary mary produkt po chwili znika. Ładnie pachnie i to jedyna jego zaletą. No i kolory fajne. Dziwne uczucie na ustach po nałożeniu, nie nawilża wręcz przesusza. Nie polecam alergikom.

Jestem zadowolona jedynie z kolorów, które są rzeczywiście piękne i soczyste. Po nałożeniu usta bardzo mnie szczypały. A jeszcze jak się poczuje ten chemiczny smak na ustach.. Okropieństwo. Do tego usta suche jak pieprz. Nie, nie i jeszcze raz nie. Po zaschnieciu utrzymywała się przez cały czas. Nawet picie i jedzenie jej nie ruszyło. Mocny nasycony kolor i to w sumie tyle

W codziennym makijażu bardzo lubię soczyste kolory na ustach, bardzo dobrze komponują się z moim typem urody, odmładzają i ożywiają twarz. Niestety, moje usta są bardzo blade i mają mało wyrazisty kontur. Nie lubię efektu, kiedy zmazuje się błyszczyk czy szminka i spod spodu wyzierają trupio blade usta;-) Blade dziewczyny na pewno wiedzą, co mam na myśli;-) Bardzo często sięgam więc po tinty, które nadają ustom lekki kolor, podfarbowują je i znacznie poprawiają efekt kolorystyczny makijażu. Wśród niedrogich, polskich tintów od lat sięgam po Bell, ale tym razem postanowiłam wypróbować coś nowego i sięgnęłam po szumnie brzmiący Tattoo Lip Tint od Eveline. Niestety, przecież doskonale wiem, że "lepsze jest wrogiem dobrego" i tak właśnie jest w przypadku pseudo farbki do ist Eveline. Kosmetyk otrzymujemy w estetycznym, plastikowym, czarno- czerwonym, „ombre” opakowaniu ze złotą grafiką. Kosmetyk wyposażono w wygodny aplikator z dość precyzyjną, zwężaną końcówką. Cóż z tego…Ten tint jest jedną z najsłabszych farbek do ust, jaką miałam okazję testować, a było ich naprawdę sporo. Odcień 02 Juicy Red wygląda bardzo naturalnie i twarzowo, ale zwyczajnie…błyskawicznie znika z ust. Kosmetyk ma trudną do opisania, gęstą, tępą konsystencję, która nie tylko uniemożliwia dokładne nałożenie produktu na usta, ale też momentalnie je wysusza i ściąga. Dawałam temu kosmetykowi sporo szans i muszę jednoznacznie stwierdzić, że tint jest naprawdę słabiuteńki, nietrwały, niewart swojej ceny i na dodatek mocno nadwyręża kondycję ust. Lip Tattoo? Wolne żarty! Przerost formy nad treścią w ładnym opakowaniu. Stanowczo odradzam!

Szukałam pomadki, która nada się pod maseczkę bez rozmazania jej po całej twarzy, którą z łatwością będzie można utworzyć efekt ombre i która weżre się w usta. Ta pomadka to spełnia, ale ma swoje wady. Kupiłam kolor 05 nude peach, który jest brązową czerwienią, w ogóle nie żywą. Kolor, który wejdzie w usta jest bardziej żywo brzoskwiniowy (ale zdecydowanie ciemny), natomiast to, co się nie wżera jest bardziej brązowe. I teraz zaczynamy zabawę: Kiedy nakładam ją na usta, jest OK, a potem się tak jakby rozwarstwia i część brzoskwiniowa jest tintem, a część brązowa zostaje na wierzchu ust i się brzydko kłaczkuje. Ponieważ zależy mi na efekcie ombre i po pierwszej warstwie na całe usta dokładam kolejne od środka, kończę z dziwnym efektem: mam sinobrązowe usta na obwodzie i żywo brzoskwiniowo-czerwone od środka... Nie wygląda to dobrze, ale wystarczy przejechać po ustach chusteczką, żeby pozbyć się brązowych kłaków z konturu ust i wtedy wygląda to dobrze. Cieszę się, że produkt nie jest tak uciążliwy do zmywania jak rouge signature, dużo łatwiej z eveline osiągnąć mi pożądany efekt ombre i dużo łatwiej go zmyć, dzięki czemu będzie dobrą pomadką na lato, żeby szybciochem dołożyć ją na mieście. Stosuję ją także jako cień do powiek i róż do policzków i przy tak cienkiej warstwie jaką nakładam na twarz nie ma z nią tego brązowo-kłaczkowatego problemu. Bez problemu zużyję tę pomadkę, spełnia prawie wszystkie czynniki, dla których ją kupiłam, więc czemu nie ;). Natomiast nie wiem, czy kupię ją ponownie ze względu na dłuższy czas wykonywania makijażu ust rano. Normalnie to zostawiam paćka pomadki, dab dab dab ombre i gotowe. A ponieważ tu pigmentacja jest taka sobie to na początku makijażu kładę warstwę, potem lecę z innymi elementami, wycieram to, co się nie wżarło, nakladam drugą, wewnętrzną warstwę, kończę resztę makijażu, wycieram i nakładam trzecią warstwę, ubieram się i wycieram. No za dużo trochę. Daje mi to na tyle trwały, odbarwiony efekt, że potem już mogę tylko od środka albo po całości nałożyć warstwę (i po jej zastygnięciu zdjąć kłaki) i nie modlić się w ciągu dnia nad tym makijażem, ale ten poranek jest kłopotliwy. Z tego powodu raczej będę poszukiwała łatwiejszego w obsłudze tinta :).

Widziałam reklamę tego tintu w gazecie i postanowiłam go kupić. Nie weszłam na Wizaż aby poczytać recenzję bo tak się napaliłam na ten produkt że niskie noty by mnie nie zniechęciły do zakupu:) Co mnie w nim urzekło? Opakowanie i słowo Tattoo-czyli coś co będzie mega trwałe. 1. Opakowanie eleganckie czarne , cieniowane ze złotymi zdobieniami. Mimo że kształt ma standardowy to wygląda ciekawie . 2.Aplikator-gąbeczkowy w kształcie łezki z dziurką w środku. Nie nabiera za dużo produktu i jest precyzyjny aby wyrysować konturówka 3.Konsystencja -raczej wodnista. Jest to tint a więc barwnik ma się wżerać w wargi i je zabarwiać na dany kolor 4.Pigmentacja-no tutaj cos poszło nie tak bo błyszczyk robi plamy, prześwity, nierównomiernie się rozkłada 5.Zapach-jak wiśniowe cukierki ale posmak w ustach już jest nieprzyjemnie chemiczny Zapłaciłam za niego w Hebe 18,50zł niby dużo ale jego cena regularna to nawet 30 zł co uważam za przegięcie patrząc na jakość kosmetyku. Mój kolor to Pretty Purple-z fioletem nie ma nic wspólnego. Jest to po prostu ciemna wiśnia Tint lekko przesusza usta bo nie ma właściwości nawilżających A teraz działanie Eveline tatoo nie jest tintem ani tatuażem -w ogóle to nie wiem co to jest. Nie da się go równomiernie nałożyć bo robią się prześwity. Wargi się nie barwią od koloru, wystarczy się oblizać czy coś zjeść a wszystko znika. Po zrobieniu swatchu na dłoni i zmyciu pomadki faktycznie widać że odbarwia skórę . Nie wiem dlaczego na ustach ja tego nie dostrzegam. Miałam już kilka tintów w życiu i każdy delikatnie barwił usta, pigment wżerał się w naskórek i nawet po wypiciu czegoś kolor był a tu wszystko schodzi w mgnieniu oka. Nakłada się plamiście i niechlujnie. W moim odczuciu coś jest nie tak z konsystencją. Co jakiś czas staram się go użyć licząc chyba na cud że zmieniły się jego właściwości ale cały czas jest słaby, po prostu bubel nie wart zakupu. Próbowałam różnych metod aplikacji: na suche usta, na wcześniej mocno nawilżone (nie tłuste), nakładałam cienką warstwę , potem grubą, starałam się po nałożeniu nie złączać warg i czekać aż wszystko zaschnie. Nic nie dawało rezultatu takiego jakiego oczekiwałam. Produkt wylądował w koszu . PLUSY -ładne opakowanie -zapach -aplikator MINUSY -nietrwały -robi prześwity, dziury, znika z ust bardzo szybko -chemiczny posmak -cena -nie można równomiernie nałożyć