Przewrotnie powiem, że wcale nie dziwi mnie niska średnia ocen. Zbyt niska, jak na tak doskonały tusz do rzęs...
Zapytacie, o co mi właściwie chodzi – i to będzie wysoko punktowane pytanie... ;)
Już spieszę z wyjaśnieniami!
Wszelkie zarzuty, pod tytułem: "niewypał", "bubel", "słabizna" są podyktowane pierwszym wrażeniem, jakie ten tusz po sobie zostawia. Rzeczywiście, ma płynną formułę, przez co wolno zasycha, ale ma to swoje bardzo dobre strony - tusz dzięki temu jest trwały, bardziej wydajny, a co za tym idzie - o wiele dłużej nam posłuży. Wstrzymajcie się z recenzjami ad hoc, bo te są absolutnie niewiarygodnie, wprowadzają w błąd, i dajcie mu parę miesięcy, aż trochę przeschnie. Rozumiem zawód, bo sama go doznałam, gdy przetestowałam tusz zaraz po zakupie (wtedy rzeczywiście się nie sprawdził, oblepił rzęsy smołą). Czekał na mój powrót przez prawie pół roku i wówczas kompletnie straciłam dla niego głowę!
★ UWAGA!!! ★
Jeśli któraś z pań oparła się na pierwszym/drugim wrażeniu i wyrzuciła tę doskonałość, sprzedała lub komuś oddała, to... może niech sobie daruje czytanie dalszej części tej recenzji, bo może ją to wszystko zaboleć... Czasem po prostu lepiej nie wiedzieć, co się straciło. ;)
Kupiłam go w Hebe w cenie regularnej (60zł). Nie czekałam na promocję z kilku powodów:
- jestem osobą, którą łatwo skusić bajkowymi nawiązaniami (Bambi ♡)
- przypomniałam sobie, że poprzednia podstawowa wersja w srebrnym opakowaniu spełniła moje oczekiwania (ale jeszcze nie czas na recenzję, bo potrzeba mi odświeżyć pamięć co do szczegółów)
- nie chodzę do Hebe zbyt często, zwykle nie śledzę, a TRAFIAM na promocję
- bałam się, że mi wykupią ten tusz
Po krótkim bilansie, odżałowałam te pieniądze i dziś już mogę powiedzieć, że nie żałuję ani trochę!
Wspominałam, że na początku źle mi się z nim pracowało. Byłam zaskoczona, bo przecież ten srebrny... No nic! Po tygodniu użyłam go ponownie - i znów to samo! Rzęsy były pokryte warstwą czarnej błyszczącej mazi przypominającej smołę. Zero podkręcenia, zero rozdzielenie, całość nieestetycznie oblepiona. W tym momencie miałam tak samo negatywne zdanie na temat tego tuszu, co inne niezadowolone klientki, krytykujące go na wizażu, jednocześnie nie mogąc przeżyć, ani uwierzyć, że mój Bambi... że mój Bambi nie jest dobrą maskarą! ( ⚈̥̥̥̥̥́⌢⚈̥̥̥̥̥̀)
Odłożyłam go do koszyka z kosmetykami i nie chcąc doświadczać dalszych zawodów, przestałam go używać, aż po blisko sześciu miesiącach, sięgnęłam po niego ponownie...
Jak intensywnie czarny był, taki też pozostał. Nie wytracał się na granatowo, nie zmatowił się.
Jednak tym razem delikatnie przysechł, dzięki czemu aplikacja była dużo bardziej precyzyjna.
Rzęsy pozostały niewiarygodnie pogrubione, wydłużone do przysłowiowego nieba, zalotnie podkręcone, wciąż błyszczące jakby polakierowane i kruczoczarne od nasady aż po same końce. Bambi powoduje, że rzęsy są widoczne z daleka. Dzięki temu, że formuła jest płynna i zasycha wolno, należy liczyć się z tym, że może odbić się na powiece (dla mnie to żaden problem, bo przecież łatwo można usunąć te ślady), jednak plusy są tego takie, że można nakładać kolejne warstwy w celu zbudowania rozłożystego wachlarzu rzęs, rozczesać ewentualne sklejki, usunąć powstałe grudki - i nie ma kłopotu z tzw. pajęczymi nóżkami. Bambi eye już po jednej warstwie zauważalnie otwiera oko, natychmiast czerni i nabłyszcza rzęsy, idealnie je rozdziela, podkręca, a przy kolejnych - dodatkowo pogrubia, nadaje głębi spojrzeniu. Precyzyjna silikonowa lekko wywinięta szczoteczka ze stosunkowo krótkimi igiełkami działa jak zalotka, dostaje się do najkrótszych, najbardziej lichych i najgłębiej schowanych rzęsek. Co jest bardzo interesujące, malując górną linię rzęs, jednocześnie malujemy dolne! Duża ilość tuszu, która zostaje na szczoteczce to 'wina' zbyt szerokiego wlotu, który nie 'wyciera' dostatecznie nadmiaru – za to ujmuję pół gwiazdki przy ocenie opakowania - które swoją drogą jest superśliczne: czarne, z niebieskim neonowym konturem jelonka Bambi. :3 Opakowanie proste i minimalistyczne.
Chcesz mieć spojrzenie pełne zalotnego wdzięku i świdrującej tajemnicy uważnie otwartego oka jednocześnie? Nie szukaj dalej, bo właśnie trafiłaś na HIT, który pozwoli Ci uzyskać rozłożysty czarny jak smoła wachlarz pogrubionych, gęstych, kokieteryjnie podkręconych rzęs, którym - gdy już zaschnie - będziesz mogła wachlować do woli i ani jedna rzęska Ci nie spadnie, bo wszystko zostanie idealnie utrzymane w ryzach od nałożenia aż do demakijażu (który nie jest prosty... ;))
Okazuje się, że jest to jedna z najznakomitszych maskar, jakie w życiu używałam! Absolutny majstersztyk, którego warto posiadać w swojej kosmetyczce niezależnie od ilości tuszy do rzęs, albowiem bije na głowę wysokopółkową konkurencję! Mimo, że pierwsze próby temu przeczą... Przeczy też minimalistyczny, wciąż bardzo miły dla oka, ale bynajmniej nie luksusowy wygląd. Cudo! Po prostu cudo!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie