Selfie Project Shine Like a Love, Rozświetlająca maseczka peel-off 

Maseczki używam często. Coraz częściej wybieram maseczki ,,dziwne", które z jakiegoś powodu przyciągnęły mój wzrok. Tak było I w przypadku tej. Kupiłam ją w Rosmanie, w extra cenie, zapłaciłam za nią 1,99. Była jakaś promocja. Maseczka znajduje się w 12 ml saszetce. Kolorystyka iście dziewczęca. Wszędzie pełno różu. Napisy w kolorze czerni i gdzieś dodatki w kolorze złota. Design niby prostu, ale aż lśni na półce. Co w szaseczce? I tu się dzieje magia. Maseczka ma kolor również różowy, a w jej konsystencji mnóstwo świecącego brokatu. No dziecko by się ucieszyło, mi się też to właśnie spodobało. Ale forma maseczki jest bardzo dziwna. Klejąca, ciężko ją wysmarować na twarzy. Podczas nakładania miałam wrażenie, że rozcieram na twarzy klej w sztyfcie. Mega dziwne uczucie. Na dodatek, strasznie brzydko pachnie, niczym klej magiczny. Maseczka jest rozświetlająca, no jej ilość brokatu to potwierdza, już przed nałożeniem. Kwst to maseczka typu peel-of. Ma nawilżyć, wygładzić, rozświetlić. Posiada w sobie witaminę A+E oraz truffle. Należy ją nałożyć i tak sobie trzymać 20-30 min. Z tym zapachem jest to wyczyn. Już po pierwszym minutach strasznie ściąga skórę. I teraz najlepsze...jak już zastygnie maseczka na twarzy, to trzeba ją oderwać. Jakże ona mocno się do skóry przyczepia. Podczas jej ściągania, czułam się jakbym plastry do depilacji ściągała. Można sobie skórę wyrwać. Pierwszy raz się z takim czymś spotkałam. Oczywiście przez to skóra była podrażniona, mega wyschnięta i napewno nie rozświetlona. Musiałam porządnie skórę nawilżyć, bo ciągle miałam uczucie ściągania. Ta maseczka może wręcz zaszkodzić. Jeśli ktoś się na nią zdecyduje, uważajcie, by nie posmarować brwi. Bo podczas ściągania brwi polecą wraz z maseczką. Po raz pierwszy, skrytykuje kosmetyk po całości. Nigdy wcześniej, aż tak złego nie kupiłam. Ta maseczka nadaje się do wykonania pracy plastycznej na kartce, ale napewno nie na twarz. Poza świecącym brokatem, nie ma żadnych plusów. Jestem całkowicie na NIE.

Rozświetlająca maseczka peel-off z witaminami A i E oraz truflami, która wygląda jak konfetti połączone z brokatem, obłęd. Łatwo się rozprowadza na twarzy oraz wyjmuje z saszetki. Zawartość opakowania wystarczyła na całą buzię i wyglądała imponująco. W środku są małe, słodkie, kolorowe serduszka i milion brokatu, wow. Pachnie słodko i bardzo apetycznie. Ściąga się dosyć ciężko i w kawałkach. Skóra po użyciu jest gładka, promienna i wygląda młodziej. Na pewno efektowna i kolorowa pielęgnacja.

Strasznie brzydki zapach, od razu po nałożeniu zaczyna piec, po chwili drażni oczy. Bardzo długo zasychała. Jedyne rozświetlenie jakie zauważyłam to gdy po zdjęciu jej zostały mi na twarzy brokaciki i serduszka