Delia Vitamin D3 Precursor, Maska silnie liftingująco-napinająca 

Maskę otrzymałam w prezencie i takie prezenty mnie cieszą bo bardzo często stosuję maski całonocne. Polska marka, dobry skład i może to działanie nie jest jakoś super liftingujące ale pielęgnacja cery jest na dobrym poziomie. Maska zapakowana jest w mięciusieńką tubkę w pomarańczowym kolorze o pojemności 50 ml. Mamy tu dużą zakrętkę na której można ją postawić w związku z czym zawartość spływa w dół i nie ma żadnych problemów z wyciśnięciem kosmetyku. Szata graficzna jest przejrzysta z podstawowym opisem kosmetyku, a dokładny jego opis znajdziemy na kartonowym opakowaniu zewnętrznym. Konsystencja jest kremowa, lekko tłusta o jasnożółtym zabarwieniu. Zapach przyjemny bardzo delikatny z wyczuwalną słodką nutą W składzie znajdziemy 97% składników pochodzenia naturalnego w tym tytułową witaminę D3, glicerynę, masło shea, olej sojowy, olej kokosowy, niacynamid, ekstrakt z korzenia kurkumy, witaminę E, olej z nasion słonecznika, olej kukurydziany, olej sezamowy, olej macadamia, oliwę z oliwek, retinol, i delikatne konserwanty. Produkt bardzo dobrze rozprowadza się na skórze, ze względu na delikatną tłustość pozostawię taką lekką warstwę która jednak wchłania się w ciągu kilku minut i nie powoduje że kleimy się do poduszki. Producent zaleca zmyć maskę po 20 minutach, ja nie robiłam tego z racji że maska wchłaniała się całkowicie. Zmywałam ją przy porannej pielęgnacji. Wchłaniając się delikatnie napina skórę, początkowo miałam wrażenie że jest to uczucie ściągnięcia ale faktycznie patrząc w lustro widziałam że ta cera jest ładnie napięta bez żadnego dyskomfortu. Jednak to napięcie skóry znika również szybko jak się pojawiło, więc o jakimś działaniu intensywnie odmładzającym raczej nie możemy tu mówić. Ja ową maseczkę polubiłam za komfort aplikacji i dobre działanie pielęgnacyjne. Rano po przebudzeniu moja buzia wyglądała świeżo , na zdrowa i wypoczętą. Nawilżenie jest dobre, choć przy mojej suchej cerze czułam pewien niedosyt, ale za to maska nadrabiała dobrym odżywieniem i widoczną regeneracją skóry. Wydajność jest bardzo dobra, cena zachęcająca, skład bez zastrzeżeń i działanie pozytywnie mnie zaskoczyło. Bez dwóch zdań spotkamy się ponownie.

Delia jest na rynku od lat ale ja sięgam po ich produkty sporadycznie i sama nie wiem czemu. Do tej pory korzystałam głównie z ich lakierów do paznokci i szminek ( matowe są świetnej jakości) ale z preparatem do pielęgnacji nie miałam jeszcze styczności. Maska przywędrowała do mnie w prezencie i bardzo ją lubię - jest dowodem na to, że budżetowy produkt który w ogóle nie jest popularny może być naprawdę bardzo fajnej jakości. Opakowanie to estetyczna tubka. Miękka w brzoskwiniowym odcieniu przyozdobiona estetyczną szatą graficzną. Na opakowaniu mamy wszelkie niezbędne informacje dotyczące składu i produktu. Dodatkowy plusik za zabezpieczenie maseczki folią - możemy mieć pewność, że nasz produkt jest świeży. Skład jest w 93% naturalny i znajdziemy w nim na przykład : niacynamid, kurkumę, retinol <3 i olej kokosowy. Maska jest przyjemnie gęstym kremem o waniliowym kolorze i bardzo delikatnym zapachu - jest on świeży ale praktycznie nie do wyczucia. Maska dedykowana jest na noc ale mi kilka razy zdarzyło się jej użyć w ciągu dnia ( chciałam sprawdzić efekt napinający pod makijażem ) i w sumie krzywda mi się nie stała ale pamiętałam o tym by sobie zafiltrować twarz- a jak dla mnie to sukces bo mój stosunek do SPF jest...no na pewno nie godny naśladowania. Zgodnie z zaleceniami producenta aplikowałam ją na twarz na 20 minut po czym zmywałam. Dzięki kremowej formule jej aplikacja jest czystą przyjemnością - na twarzy rozkłada się równą warstwą, nie roluje się i nie grudkuje, nie jest również oblepiająca. W ciągu zalecanego czasu stosowania zdążyła mi się zawsze prawie cała wchłonąć a resztki bez problemu domyłam. Mam cerę mieszaną ale oznaki upływającego czasu są u mnie praktycznie nie widoczne. Maski stosuje regularnie i w zasadzie nie mam jakiś konkretnych przyzwyczajeń - dobieram je sobie na podstawie aktualnych potrzeb skóry. Ta sprawdza się bardzo fajnie i jedyne do czego mogę się przyczepić to to, że jest to produkt działający bardziej jak klasyczna '' bankietówka '' ponieważ efektów regularnego stosowania w postaci spłycenia zmarszczek ( a mam mimiczne, niezbyt wiele i płyciutkie ) kompletnie nie zauważyłam. Co nie oznacza, że jest to zły produkt : muszę ją bardzo pochwalić, ża delikatne nawilżenie jakie mojej mieszanej cerze zapewniała oraz za to, że po jej użyciu cera prezentowała się świeżo i promiennie. Jeśli chodzi o efekt wygładzający to faktycznie w dni w które stosowałam ją rano to faktycznie nakładając makijaż naprawdę fajnie się on prezentował - twarz wyglądało mega gładko. Nie odczuwałam może jakieś silnej napinającej warstewki ale cera była zmiękczona a jej regularne stosowanie wydaje mi się, że odrobinę poprawiło sprężystość cery. Nie odnotowałam żądnych podrażnień ale też nie mam do nich praktycznie żadnych skłonności. Największym jej plusem moim zdaniem jest to, że ograniczyła mi wydzielanie sebum szczególnie w strefie T i za to naprawdę ją doceniam. Ogółem to godny uwagi produkt. Dość wydajny w rozsądnej cenie i o fajnym składzie. Efekty jej działania warto sprawdzić na własnej skórze - może będziecie zadowolone z niej tak samo jak i ja.

...a raczej działa odwrotnie. Zgodnie z opisem produkt powinien zmniejszyć widoczność zmarszczek i nawilżyć cerę. Nie zauważyłam niczego podobnego. Maska ma konsystencję kremu i jest zawarta w tubce, mieszczącej 50 ml, więc starczy na kilka aplikacji, nawet jeśli będziemy nakładać grubą warstwę na twarz, szyję i dekolt. Ze względu na zawartość retinolu jest to maseczka przeznaczona do stosowania wieczorem. Producent chwali się również zawartością oleju kokosowego, który ma za zadanie nawilżyć i odżywić, kurkumą o działaniu regenerującym oraz niacynamidami o działaniu regulującym sebum i zmniejszającym widoczność porów. Niestety po kilku, regularnych stosowaniach maski nie zauważyłam nic z obiecanych efektów. Moja cera wyglądała raczej na zmęczoną, przesuszoną, jakbym przez kilka dni jej nie nawilżała. Przy takim stanie cery łatwo sobie wyobrazić, że obietnica zmniejszenia widoczności zmarszczek również okazała się nic niewarta. U mnie uwypukliło lwią zmarszczkę i bruzdy nosowo wargowe, a te drugie normalnie są niewidoczne u mnie. Całe szczęście wystarczy następnego dnia zastosować zwykłą, codzienną pielęgnację według potrzeb, by naprawić szkody, które nie są wielkie, ale pozytywnych efektów stosowania maski brak. Nie zauważyłam ani nawilżenia, ani zmniejszenia widoczności zmarszczek lub porów. Maska jest także polecana dla cery trądzikowej. Nie posiadam takiej, więc nie mogę na ten temat wypowiedzieć się.