Pharmaceris W, Melacyd, Dermo - ochronny krem wybielający przebarwienia na dzień SPF50+ 

Krem kupiłam z myślą o przebarwieniach pozapalnych ze względu na niacynamid+ ochornę SPF. Wiem, że krem jest ukierunkowany na przebarwienia spodowowane starzeniem się skóry czy na przebarwienia posłoneczne, ale ze względu właśnie na niacynamid postanowiłam wypróbować go na również na inne oraz na moje nawracające wypryski na brodzie. Zacznę od wydajności. Kupiłam dwie tubki (jedna ma tylko 30ml) i kremu zaczęłam używać 28 kwietnia 2024, a skończyłam 23 czerwca 2024. Dwie tubki wystarczyły na nie całe 2 miesiące więc ok. Staram się aplikować odpowiednią ilość SPF, ale tutaj nie chciałam przesadzać z ilością, ponieważ jak pracuję na 6 rano to nie potrzebowałam go nakładać nie wiadomo ile. Wtedy wystarczyłby na krócej, a tak to traktowałam go jako krem na dzień z dodatkową ochroną SPF, więc nakładałam trochę więcej ale nie za dużo. Efekty były takie, że po posmarowaniu buzi nabierała ona zdrowego blasku, jakby była ujednolicona, koloryt w miarę wyrównany. Bardzo mi się ten efekt podobał. Możliwe, że krem ten rozjaśnił troszkę moje przebarwienia pozapalne, ale stosuję również retinol więc może to być sprawa retinolu, albo jedno i drugie :) W każdym razie niacynamid pomógł utrzymać buzię w ryzach i długo nie miałam wyprysków. Wyskoczyło troszkę podczas upałów. Chętnie wrócę do tegu kremu jesienią czy zimą, bo jestem "ziemistym" bladziochem i takie ładne rozświetlenie mi się przyda. Konsystencja kremu odpowiednia, nie za gęsta, nie za rzadka. Jedynie co to nie warto wcierać go za długo, bo u mnie się wtedy troszkę wykruszał ale zawsze tylko w problematycznym miejscu (mam tak z prawie każdym spf'em). Reaplikowałam go czasami popołudniami jak szłam na spacer, ale wtedy zmywałam poprzednią warstwę wacikiem nasączonymwodą (nie maluję się, była to kwestia odświeżenia buzi). Krem ten jest lepiej używać właśnie jesienią/zimą, bo ma PPD w wysokości około 17, na lato to taka podstawa, ale są kremy z wyższą zawartością PPD, więc jak pisałam wyżej, wrócę do niego na jesień/zimę.

Mam dojrzałą skórę, z coraz liczniejszymi starczymi przebarwieniami, niestety. Jak to napisałam, brzmi strasznie;) Cóż, z genami i peselem nie wygram. Ale w kwestii wybielania się nie poddaję. Co jakiś czas kupuję rzekomo cudowny krem...I się rozczarowuję. Używam melacydu od początku lipca, i po niemal dwóch miesiącach nadal coś w tubce jest. Czyli wydajny. Co z tego, skoro nie rozjaśnia. Plamy, jak były, tak są, nie są nawet ciut jaśniejsze. Może i działa na świeże plamy posłoneczne, ale na żadne inne już nie. Mam jedynie nadzieję, że może chociaż zahamował powstawanie nowych. Może. Stosuję na dzień, czasami dwa razy dziennie. Jest lekki, szybko się wchłania, jak serum. Nie ściąga skóry, nie podrażnia. Na to nakładam warstwę spf 50. Nie wyleguję się na słońcu, ale nie da się go całkiem unikać. Zużyję do końca, ale więcej nie kupię. Zdaję sobie sprawę, że drogeryjny kosmetyk plam nie usunie, ale za każdym razem liczę na chociaż MINIMALNE rozjaśnienie. Nic z tego, kolejny bubel na mojej liście.

Krem kupiłam z myślą o wybieleniu moich przebarwień związanych z rumieniem na policzkach i trądzikiem różowatym. Dodatkowo zachęcił mnie wysoki filtr spf 50. Przez pierwszy tydzień stosowania byłam zadowolona, ładnie wyciszał zaczerwienienia i koił skórę, ale po dłuższym czasie zaczął mnie zapychać, mniej łagodził zaczerwienienia, stan skóry się pogorszył. Znalazłam złoty środek i zaczęłam używać go max 2-3 razy w tygodniu i w takiej konwencji jest ok. Stosuję go jednak jedynie jako spf i ochronę mojej skóry przed słońem niżeli wybielenie dla przebarwień bo pod tym kątem nie zauważyłam większych efektów. Z plusów ma lekką konsystencję, jest bardzo wydajny, szybko się wchłania i bezzapachowy. Łatwo się go aplikuje. Mam do niego mieszane uczucia i raczej więcej go nie kupię.

Moje intensywne poszukiwania kosmetyków przeciw przebarwieniom zaczęła się po porodzie i okresie karmienia, gdzie pierwszy raz spotkałam się z taką ilością intensywnych przebarwień na swojej twarzy. Sięgając po krem przeciw przebarwieniom zawsze zwracam uwagę, aby produkt posiadał w swoim działaniu odpowiednie zabezpieczenie przed promieniami UV, ponieważ bez tego to tak naprawdę syzyfowa praca. Preferuję stosowanie jednego kosmetyku taki jak krem marki Pharmaceris o właściwosciach 2 w 1 niż sięgać po kojene zabezpieczenie w postaci drugiego kremu, aby móc wyjść na słońce. Krem Pharmaceris whitening dermo-protective poleciła mi moja znajoma, która również zmaga się z tego typu niedoskonalościami. Jest to krem w niewielkim opakowaniu o lekkiej konsystencji. Niewielka ilość stanowczo wystarczy, aby odpowiednio go rozprowadzić po twarzy. Co do właściwości to w moim przypadku na pewno przyczynił się do rozjaśnienia moich przebarwień, które były bardzo intensywne, natomiast ich zupełnie nie usunął. Daje duży plus za duży filtr SPF 50+.

Kupiłam w promocji za ok.30zł i jestem zadowolona. Krem ma pojemność 30ml, małą tubkę można łatwo spakować. Może być otwarty 12 miesięcy od pierwszego użycia. Pachnie naprawdę bardzo, bardzo delikatnie. Dobrze się wchłania, nie zostawia białych śladów, a naprawdę fajne, lekko matowe, lekko rozświetlone wykończenie, co przy kremie z spf50+ uważam za duży plus. Nie wiem czy ma jakieś większe działanie jeśli chodzi o walkę z przebarwieniami skóry, bo razem z nim stosowałam inne kosmetyki i myślę, że to one bardziej mi pomogły, ale ten krem na pewno warto włączyć do pielęgnacji chociażby tylko że względu na spf50+.