Blistex Intensive Lip Relief Cream Intensywnie regenerujący balsam do ust

Lubię przyjemne i chłodzące działanie tego kosmetyku, który sprawia, że mohe utrzymać moje spierzchniete usta w dobrej kondycji. Balsam jest kremowy, biały, pachnie miętą - od razu widać efekty i uczucie ulgi. Mój maz też go używa, gdy ma problem z przesuszona mi ustami. Obydwoje jesteśmy zadowoleni z tego produktu.

Poleciła mi go koleżanka, która zmagała się bardzo wysuszonymi ustami po kuracji Izotekiem. Gdy żadne z moich dotychczasowych balsamów nie dawały już rady, postanowiłam spróbować tego. Na początku pomyślałam: „Hmm, taki malutki, pewnie szybko się skończy.” I tu byłam mile zaskoczona, bo okazało się, że jest bardzo wydajny i wystarczył mi na długo. Opakowanie to mała tubka z klasycznym ustnikiem. Balsam ma biały kolor, a do pokrycia całych ust wystarczy naprawdę niewielka ilość. Biały kolor znika po chwili. Pierwszy raz, kiedy go użyłam, poczułam lekkie mrowienie, które było efektem mentolu. To uczucie było naprawdę przyjemne i trwało kilkanaście minut. Usta szybko wróciły do normy – były nawilżone i miękkie. Ten balsam jest po prostu świetny! Zdecydowanie będę do niego wracać. Kocham go!

Blistex Intensive Lip Relief Cream intensywnie regenerujący balsam pomógł mi, gdy moje usta były w najgorszym stanie. Moje usta bardzo często są suche i popękane, do takiego stopnia, że krwawią i pieką, co bardzo często aż boli. Mam też skłonność do występowania opryszczki. Przetestowałam już wiele kosmetyków w poszukiwaniu takiego, który w jakimś stopniu pomoże mi choć trochę poprawić ich stan i uśmierzyć ból. Ten balsam, jako jeden z niewielu produktów, spełnia swoje zadanie. Regeneruje ich stan i intensywnie nawilża. Już po pierwszym użyciu widać efekty jego działania. Działa też jak opatrunek na bolące wargi. Dzięki delikatnemu uczuciu chłodzenia uśmierza ból i od razu można odczuć ulgę. Gdy moje usta potrzebują ratunku, jest to pierwszy produkt, po jaki sięgam. Jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, a jego działanie jest widoczne i niemal natychmiastowe. To on uratował moje usta, gdy były w najgorszym możliwym stanie.

zupełnie mi się nie sprawdził. Kupiłam zachęcona opiniami pomimo tego, że skład nie wskazuje na to aby ten balsam miał być jakiś super. Pierwsze wrażenie - ładny zapach, fajna mała tubka, okropny plastikowy aplikator bardzo nie miły w użytkowaniu. Pierwsze nałożenie - no przyjemne, usta pokryte fajną warstwą dającą poczucie nawilżenia i pielęgnacji. Zauważyłam jednak lekki bielenie i sklejanie ust. Druga aplikacja podobnie. Przy trzeciej miałam wrażenie że już mam suche skórki (a nie miałam kiedy zaczynałam to używać), dziś po kolejnej aplikacji sklejanie ust zaczęło przeszkadzać mi jeszcze bardziej, do tego nieprzyjemne uczucie na ustach, jakby szczypanie na krawędziach, wyczuwalne przesuszenie. Myślę że gdybym używała dalej to byłoby jeszcze gorzej. Ma alkohol w składzie może to przez to? nie wiem ale dla mnie zupełny niewypał.

Blistex Intensive Lip Relief Cream to intensywnie regenerujący balsam do ust, który sprawdził się jako prawdziwy ratunek dla moich spierzchniętych i wysuszonych ust. Używałam go przez kilka tygodni, zwracając szczególną uwagę na jego działanie, konsystencję i efekty. Na pierwszy rzut oka, opakowanie Blistex jest funkcjonalne, ale mało wyrafinowane – prosty słoiczek z nakrętką, który jest jednak solidny i praktyczny. Łatwo się go otwiera, a aplikacja nie sprawia żadnych trudności, choć nie jest to produkt, który można nakładać w biegu. Formuła balsamu jest gęsta i kremowa, co sprawia, że nałożenie jej na usta daje poczucie głębokiego nawilżenia. Zawiera składniki takie jak masło shea, wosk pszczeli i olejki, które są znane ze swoich właściwości regenerujących. Dzięki nim balsam nie tylko nawilża, ale także pomaga w odbudowie uszkodzonej skóry ust. W trakcie stosowania zauważyłam, że balsam działa bardzo szybko – już po kilku aplikacjach moje usta zaczęły wyglądać na bardziej nawilżone i mniej spierzchnięte. Efekt nawilżenia utrzymuje się długo, co jest dużym plusem, zwłaszcza w zimowych miesiącach, gdy usta są narażone na działanie wiatru i mrozu. Konsystencja balsamu jest bogata, ale nie klei się, co jest ważne, gdy noszę go przez dłuższy czas. Produkt nie sprawia wrażenia tłustego, ale pozostawia na ustach ochronną warstwę, która zapobiega utracie wilgoci. Jedynym drobnym minusem, który zauważyłam, jest to, że balsam ma dość intensywny, medyczny zapach, który może nie każdemu przypaść do gustu. Niemniej jednak, zapach ten nie utrzymuje się długo i nie wpływa na efektywność działania balsamu. Podsumowując, Blistex Intensive Lip Relief Cream to solidny wybór dla osób, które potrzebują intensywnej regeneracji ust. Jego skuteczność, długotrwałe nawilżenie i zdolność do łagodzenia suchości sprawiają, że jest to produkt, który warto mieć pod ręką, zwłaszcza w trudnych warunkach atmosferycznych. Jeśli Twoje usta potrzebują ratunku, ten balsam może okazać się idealnym rozwiązaniem.

Produkt całkiem nieźle radzi sobie z nawilżeniem i regeneracją spierzchniętych warg, sprawiając, że stają się one miękkie i gładkie. Tubka jest poręczna i łatwa w użyciu, co umożliwia precyzyjne dozowanie produktu bez marnowania go. Na tym niestety kończą się plust. Po nałożeniu, produkt bieli usta, co może być uciążliwe, zwłaszcza jeśli planujemy nałożyć go pod pomadkę lub błyszczyk. Bielenie ust może sprawiać, że wyglądają one nienaturalnie, co nie jest pożądanym efektem. Dodatkowo, balsam wolno się wchłania, przez co efekt białych ust pozostaje z nami na dłużej. Nie sięgnę po niego ponownie.

Jestem w trakcie kuracji izotekiem, więc od balsamów do ust oczekuję porządnego nawilżenia. Ten jednak nie dał mi takich efektów. Stosowałam go kilka razy dziennie przez ok. 2 miesiące i szczerze? Nie zauważyłam żadnych efektów, a wręcz miałam wrażenie, że przez te jego właściwości chłodzące jeszcze bardziej je podrażniał i wysuszał. W dodatku bielił usta. Po posmarowaniu nim ust na noc rano miałam je strasznie wysuszone i ciężko go było zmyć. Zostawiał takie nieprzyjemne uczucie. Mi się nie sprawdził, choć może osobom nie mającym dużych problemów z przesuszeniem ust sprawdzi się lepiej.

Lubię tę wersję. Jest mała i zmieści się wszędzie. Kremik w małej tubce o wielkim działaniu. Doskonale nawilża usta i fenomenalnie radzi sobie z nimi, kiedy zaatakowane są przez opryszczkę. Ja na szczęście z nią nie mam problemów, ale dwóch domowników niestety tak i każdy ma swoją wersję i z powodzeniem użytkuje w tym "wirusowym" okresie. Cena i dostępność są na plus. Warto mieć w domowej apteczce.

Moje problemy z ustami zaczęły się juz całkiem dawno- w listopadzie długo chorowałam i to mnie mocno osłabiło, i między innymi sprawiło ze moje usta zaczęły bardzo mocno wysychać. Od zawsze wysychają mi usta i muszę używać olejków ale w takim stopniu to chyba nigdy. Całe wargi miałam popękane, i wyschnięte, a największy problem był taki że bolały jak tylko sie je dotknęło więc nie było mowy o peelingu lub twardszej pomadce, bo poprostu nie byłam w stanie ich używać. Natrafiłam jednak na dobre opinie o tej pomadce, więc zakupiłam ją za 10 zł (była na promce). Naprawiła mi wszystko w ciągu dwóch dni! Inne pomadki nie potrafiły tego zrobic przez miesiące stosowania non stop, a ta zrobiła to tak naprawde w ciągu dwóch nocy, bo nakładam ją właśnie na noc. Opakowanie jest bardzo wygodne, a sama formuła treściwa, tłusta i po nałożeniu przyjemnie chłodzi, sprawia także ze usta mniej bolą. Jedyny szczegół który mi nie do końca odpowiada to jej kolor, bo zostawia na ustach biały film, który wygląda nieestetycznie. Ale tak jak pisałam- pomadka świetna do nakładania na noc! Mysle ze to jeden z lepszych jak nie najlepszy produkt tego typu na rynku! Moim zdaniem MUST HAVEEE!

Używałam w swoim życiu wiele pomadek i balsamów, ale zawsze wracam do blistexu lip relief. Formuła w wygodnej "wyciskanej" tubce z możliwością założenia grubszej warstwy gdy usta tego potrzebują. Na początku bieli, ale po 5 min wszystko się elegancko wchłania. Nie polecam stosować tuż przed posiłkiem, bo się zetrze. Formuła sprawdza się na lato i na zimę, ma spf 10 i ma smak miętowy, jak guma do żucia. Jest to moje naste opakowanie i starcza mi na około miesiąc- dwa przy rzadszym stosowaniu. Na promocji kupuję za 11 zł

Balsam określiłabym jako krem do ust, bo po nałożeniu szybko się wchłania nie pozostawiając śladu. Jeżeli ktoś liczyłby na blask to to nie jest ten produkt. APLIKACJA: Nie jest super trudna ale nie jest też w pełni higieniczna. Wymaga od nas dokładnego rozsmarowania balsamu na ustach palcem. Po tym wchłania się w przeciągu kilku minut pozostawiając uczucie lekkiego mrowienia ust. Balsam nakładany na dworze, szczególnie w zimniejsze, wietrzne dni powoduje ich spierzchnięcie. Odniosłam wrażenie, że jeszcze bardziej je naraża na działanie wiatru. Kosmetyku jest mniej (tylko 6ml) w porównaniu do standardowych balsamów w tubce, a cena porównywalna do wszystkich innych. Wydajność? hmnnn oczywiście jest jest ona subiektywna, w zależności od częstotliwości jego używania, jak dla mnie nie wyróżnia się. DZIAŁANIE: Balsam regeneruje usta, z powodzeniem poradzi sobie ze spierzchniętymi ustami. Działa kojąco i co najważniejsze - szybko. Ale czy nawilża? Ja mam mieszane uczucia co do tego. Może to też spowodowane jest gliceryną dość daleko w składzie. Jak dla mnie idealnie sprawdzi się początkowa aplikacja, a po jego wchłonięciu nałożenie innej- nawilżającej pomadki. Odniosłam wrażenie, że po aplikacji Blistexu, po kilku godzinach moje usta wręcz domagały się kolejnej warstwy balsamu. Były zregenerowane, uczucie spierzchnięcia zniknęło ale nie były nawilżone. Nie gwarantuje długotrwałego efektu regeneracji.

MUST HAVE na zajady Balsam Blistex kupiłam jakiś miesiąc temu, kiedy miałam z problemem z pękającymi kącikami ust. Sięgałam wtedy po wszystko, co wpadło w moje ręce, licząc że w końcu coś znajdę coś co nawilży i ukoi moje rany na ustach. Jestem nim zachwycona ! Produkt zapakowany jest w wygodną tubkę, z której wyciskamy produkt. Konsystencja jest dość lekka jak na balsam przystało. Na początku zdziwiło mnie lekkie mrowienie na ustach po jego nałożeniu ale uczucie to bardzo szybko mijało. Nakładałam produkt grubszą warstwą w kącikach ust i zostawiałam do całkowitego wchłonięcia i efekt był wspaniały. Podsumowywując jeśli macie tego typu problemy z ustami to polecam jak najszybciej wypróbować, zadziała !

Balsam Blistex kupiłam w zimę, gdy borykałam się z problemem bardzo suchych, spierzchniętych ust. Sięgałam wtedy po wszystko, co wpadło w moje ręce, licząc że w końcu coś stanie się moim hitem i naprawdę zregeneruje moje usta. Niestety, nie był to ten produkt. Mamy tutaj bardzo wygodną tubkę, z której wyciskamy produkt. Konsystencja jest dość rzadka, balsam nie tworzy na ustach tłustej, gęstej warstwy, na co liczyłam. Nie chodzi oczywiście o to, żeby balsam był tłusty i nic nie robił, ale jednak chciałabym poczuć coś bardziej kojącego. Ten balsam był w porządku, żeby używać go w ciągu dnia, ale nie sprawdził mi się na noc. Rano nie czułam, żebym miała jeszcze cokolwiek na ustach, a wolę takie produkty, które są bogatsze i pielęgnują moje usta całą noc. Podsumowując - nie jest to zły pordukt. Nada się do stosowania na co dzień, może nie w zimę, ale po prostu chłodniejsze miesiące lub na lato. Nawilża, regeneruje, ale nie w takim stopniu, żebym pędziła do sklepu po kolejne opakowanie.

No nie jest to coś co lubię. Balsam ma konsystencję gęstego kremu. Nie jest tłusty ani klejący - co ja akurat w kosmetykach do ust lubię. Po nałożeniu czuć bardzo delikatne mrowienie i uczcie chlodu. Jeśli chodzi o działanie to owszem nawilża usta choc nie jest to efekt długotrwały u mnie. Raczej nie regeneruje mocno suchych ust. Nie trzyma się też jakoś bardzo długo co dla mnie jest minusem. Tubka jest bardzo malutka, nie jest wydajny. Chyba że ktoś używa balsam do ust 2-3 razy dziennie to ok ale ja smaruje sie bardzo często w ciągu dnia. Wypróbowałam, zużyłam ale nie wrócę.

U mnie sprawdził się dobrze myślę że warto sobie wybrać coś innego z blistex jak wam się nie sprawdza ten balsam. Ten jest dla mnie bo muszę regularnie nawilżać usta bo często są suche. Naprawdę polecam! Super !

Zakupiłam tą pomadkę gdyż poleciła mi ją farmaceutka. Potrzebowałam coś idąc na operację. Niestety w szpitalach jest bardzo suche powietrze i moja skóra bardzo na tym cierpi. Moje usta mają tendencję do szybkiego wysychania. Pomadka jak pisze na opakowaniu ma być intensywnie regenerująca. Jakie moje zdziwienie było, gdy ją nałożyłam na usta, pierwsze odczucia to lekkie mrowienie. Takie jak w pomadkach "powiększających" usta. Przeczytałam jeszcze raz, na nawet literowałam ;) co tam jest napisane. Tak silnie regenerująca. Po chwili mrowienie ustaje. Pomadka jest w postaci półpłynnej. Rzeczywiście, działa silnie regenerująco i nawilżająco. Dla mnie jest to hit! Jedna z lepszych nawilżających pomadek na rynku.

Moje usta go kochają za to co z nimi robi.???? Przede wszystkim zaznaczę że produkt jest wygodny w użyciu za sprawą opakowania i łatwość wyciskania, Lekka konsystencja która się nie klei a efekt chłodzenia daje wspaniałe uczucie ukojenia. Moje usta od zawsze skłonne są do pierzchniecia, ich struktura nie jest gładka ale ten balsam czyni cuda. Usta są super nawilżone i zregenerowane (są pulchniejsze) po tym produkcie są gładsze i nie odnotowuje już suchych zadziorów. Makijaż ust na tym balsamie też wypada doskonale wkoncu mogę używać pomadek zastygajacych i wygląda to naprawdę dobrze. Balsam pomógł zregenerować usta mojej sorki które były popękane spuchnięte oraz pojawiły się strupy co córce sprawiało ból a przy pomocy tego produktu usta wyleczyły się w kilka dni a proces gojenia był znacznie przyjemniejszy. Dla mnie jest to hit i pomimo zapachu (do którego można się przyzwyczaić) zasługuje na 5gwiazdek Polecam spróbować każdemu :)

Zapach to jedyny minus tej maści która leczy i zapewnia gładkość nawet najbardziej spierzchniętym ustom. Czy producent mógłby zmienić trochę ten zapach?! Pewnie mógłby. Balsam używam zawsze w najtrudniejszych dla mnie warunkach atmosferycznych czyli zima-wiatr-odwilż-wiatr. Moje usta są wtedy przesuszone z dużymi strupami i nic innego na nie nie pomaga jak ta maść na noc oraz gruba warstwa na dzień. Nadaje się pod szminkę i nie sprawia, że ta się rozpływa. Może nawet lepiej z tym zapachem bo wtedy nie zjadamy ze smakiem balsamu?!