Napisałam już recenzję kremu na dzień z tej samej serii, nietaktem byłoby pominąć krem nocny, tym bardziej, że nie wiem, który z nich zrobił mi "to" z twarzą. Wyglądam jak....nie ja.
Ale od początku. W wieku 43 wiosen doznałam "olśnienia", że być może dobre geny nie wystarczą i należałoby zadbać o siebie bardziej regularnie, a nie jak skóra ciągnie i po prostu się domaga, wrzucić jej cokolwiek, aby kremowate było i nie pachniało jak Nivea (tego zapachu nie trawię). Po przetestowaniu kilku kremów (zaczęłam od półki najwyższej, a patrząc na coraz większą dziurę w kieszeni jechałam w dół) w każdym coś mi nie pasowało. Z reguły kremy skóra po prostu "spijała" z policzków, a w strefie T lśniły sobie jak po nałożeniu, nienaruszone. Żeby położyć jakikolwiek podkład, musiałam ścierać krem z twarzy, inaczej wszystko spływało. Przecież nakładanie kremu, aby później go ścierać jest działaniem cokolwiek dziwacznym, żeby nie powiedzieć, że idiotycznym. Zaznaczam, że szybko nauczyłam się, żeby na policzki kłaść więcej kremu, na nieszczęsną strefę T mniej, ale nic to nie dało. Na kremy dr Eris trafiłam przypadkiem, na makeup.pl była dobra promocja, a ja akurat po kilku niepowodzeniach z EL. Stwierdziłam, że jak mam ponieść kolejną porażkę na polu pielęgnacji twarzy, to niech ona przynajmniej kosztuje mniej. Jakież było moje zdziwienie, gdy krem dzienny został równomiernie wchłonięty (szczegóły w recenzji) i makijaż trzymał się na nim jak rzep psiego ogona, a po nocy obudziłam się z bardzo dziwnym uczuciem na twarzy. To było w końcu dobre nawilżenie i odprężenie skóry. Trafiłam na to, czego szukałam. Krem na noc z serii Algorithm jest genialny. Jego konsystencja jest dużo gęstsza niż kremu dziennego, nuta zapachowa pozostaje ta sama (w mojej ocenie śliczna, delikatna i zachęcająca do stosowania), na pierwszy rzut oka widać, że krem jest dużo bardziej treściwy. Po nałożeniu pozostawia troszkę tłustej warstwy, która dość szybko się wchłania (u mnie ok.20-30 minut), a efekty działania rano czuć i widać. Oba kremy w komplecie zrobiły mi z twarzą coś niesamowitego. Cera jest gładka i jędrna, nie daje żadnych oznak "głodu lub pragnienia", a ja wyglądam jak swoja młodsza siostra, której nie mam (to znaczy już mam, ale tylko w lustrze). Nie dowierzałam w działanie przeciwzmarszczkowe "z zewnątrz" a jednak... Oczywiście zmarszczki nie zniknęły w cudowny sposób, ale naprawdę mniej je widać. Myślałam, że to tylko zasługa dodatków poprawiających optycznie wygląd cery, ale jako naukowiec wymyśliłam swój autorski test (hihi) i przejechałam palcem z góry do dołu czoła, a nie mogąc uwierzyć jeszcze raz, z dołu do góry z tym samym efektem. Zmarszczki są po prostu płytsze. Nie poznikały, rzecz oczywista, ale samo spłycenie ich oraz dokarmienie i trafione (w końcu) nawilżenie skóry wokół odmłodziły mnie o dobre 5 lat. Dodam jeszcze, że oba kremy można stosować pod oczy, u mnie tam też się sprawdziły, a pieniądze zostały w kieszeni. Nie da się ich niestety nałożyć jak mojej "tajnej broni" - sztyftu Embrolysse w trakcie dnia, nie psując makijażu, ale nie traktuję tego jako minus, tylko coś normalnego.
Podsumowując, polecam krem z całego serca, zwłaszcza w komplecie z dziennym wszystkim Paniom 40+, które jeszcze "swojego" kremu nie odnalazły, lub po prostu chcą zmienić. I dziękuję naukowcom z instytutu dr Eris, odwalili kawał dobrej roboty. I jeszcze jedno.....kupuję serum z tej serii i w kościach czuję, że jeszcze podbije działanie kremów. Choć go jeszcze nie mam, już się na nie cieszę.
Zalety:
- spełnione wszystkie obietnice producenta
- ładne opakowanie, a także zapach, sugerujące, że mamy do czynienia z produktem luksusowym
- Wyraźna poprawa stanu skóry
- krem miły w użyciu, dobrze się rozprowadza, całkowicie (aczkolwiek nie gwałtownie) wchłania
- nowatorski, naukowo opracowany i jak widać skuteczny skład
- krem pomimo bogatej konsystencji nie zapycha, a "niespodzianek" na twarzy nie mam praktycznie już wcale
- cena. Nie wiem gdzie ją wpisać, czy do plusów, czy do minusów, bo niska jak na krem ledwo, ledwo wysokopółkowy (z takimi określeniami najczęściej się spotykam) nie jest, natomiast po swoich testach i porównaniu z kremami marek selektywnych uważam zarówno ten, jak i dzienny krem Algorithm za kremy luksusowe od A do Z.
Wady:
- jeszcze nie znalazłam wad. No może brak mniejszej objętości w tubce, którą wygodniej zabrać w podróż
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie