Tołpa Estetic, Przebarwienia, 4 intensywne zabiegi rozjaśniające przebarwienia 

Usuwa zaczarwienienia, blizny po niedoskonałościach oraz wygładza skórę. Polecam używać co miesiąc, zwłaszcza kilka dni przed większymi wyjściami jednak lepiej wcześniej sprawdzić jak nasza skóra zareaguje na zabieg.

Nie mam dużych przebarwień ale trądzik różowaty i uważam że ten zestaw super wycisza skórę. Poza tym fajnie złuszcza, delikatnie. Bardzo dobrze nawilża i nie zapycha. Skórę miałam jak po wyjściu od kosmetyczki za niecałe 20 PLN:)) Stosowałam dopiero raz, wieczorem i rano miałam piękną cerę. Wyciszoną i jaśniejszą. Bez zaczerwienień. Na pewno jeszcze ze 2x zrobię sobie ten zabieg, tak raz w tygodniu jak dla mnie ok. Polecam:)

Jestem posiadaczką skóry mieszanej, z okresowo występującymi zmianami trądzikowymi, masą przebarwień po nich i porami niczym kratery wulkanu. Do tego kombo dołącza się jej wrażliwość. Gdy zobaczyłam ten zabieg w jednej z drogerii i to na promocji za około 16 złotych, doszłam do wniosku, że to coś dla mnie. Wzięłam od razu kilka opakowań. Bardzo mi się spodobało, że w kartoniku znajduje się wieloetapowa pielęgnacja niczym z salonu kosmetycznego. A konkretniej: w pudełeczku mamy 4 saszetki, których zawartość należy kolejno aplikować na skórę. Dokładną ich charakterystykę przedstawię poniżej. 1) Pierwszy etap to przetarcie buźki chusteczką nasączoną esencją zawierającą kwas glikolowy w stężeniu 8% i 2% kwas fitowy, czyli otrzymujemy peeling chemiczny w wygodnej, szybkiej formie. Chusteczka w mojej opinii mogłaby być nieco lepiej nasączona płynem, ale wystarczy go na w miarę solidne pokrycie twarzy. Zapach jest chemiczny, mało przyjemny, ale przynajmniej nieszczególnie intensywny. Podczas aplikacji nie czułam żadnych niemiłych doznać, choć na saszetce jest informacja, iż może wystąpić mrowienie, zaczerwienienie, pieczenie. Jednakże po wyschnięciu czuć na twarzy lekkie ściągnięcie. Producent sugeruje. by do kolejnego etapu przejść bez zmywania zawartości chusteczki z twarzy. Do zalecenia oczywiście się zastosowałam. 2) W drugim etapie nakładamy na twarz skoncentrowane serum i pozostawiamy do wchłonięcia. Zawartości jest naprawdę sporo, więc musiałam nałożyć na buzię dość grubą warstewkę. Serum jest przyjemne, takie gładziutkie, jednak trzeba uważać przy rozprowadzaniu, gdyż po kontakcie z ciepłą skórą szybko się topi i może spłynąć z twarzy. Zapach przypomina mi trochę połączenia woni ziół z męską pianką do golenia. Znośny, ale niezbyt kuszący. W składzie mamy torf Tołpa, fosforanowy analog alaniny oraz glicerynę, a więc składniki o działaniu nawilżającym i rozjaśniającym przebarwienia (alanina). Czekałam około 10 minut nim serum całkowicie się wchłonęło, bym mogła przejść do kolejnego etapu pielęgnacji. 3) W kolejnej części czekała na mnie biopolimerowa maska nafaszerowana sporą ilością składników aktywnych mających pozostawić skórę promienną i rozświetloną, za co odpowiedzialne są kompleks pullulanu, kwasu alginowego z seryną, trehalozą, mocznikiem oraz komórki macierzyste z kopru morskiego. Zapach znowu niezbyt przypadł mi do gustu, zaś konsystencja jest dosyć gęsta. Z racji, że w saszetce jest aż 6ml zawartości, maskę nałożyłam bardzo grubą warstwą. Zmyłam ją wodą po 10 minutach zgodnie z zaleceniami producenta (nie zauważyłam, by cokolwiek z maski się wchłonęło). Po zmyciu specyfiku zauważyłam, iż moja skóra jest lekko zaczerwieniona i podrażniona, ale i miękka, wygładzona. 4) Ostatni etap to nałożenie kremu z kwasem hialuronowym i komórkami macierzystymi z kopru morskiego. Krem jest dość gęsty, ale o dziwo szybko się wchłania bez pozostawiania lepkiej warstwy. 2ml zawarte w saszetce starczyły idealnie na pokrycie całej twarzy i kawałka szyi całkiem grubą warstewką. Zapach jest neutralny. Co zaś do działania, kremik przyjemnie koi skórę na koniec dość intensywnego zabiegu. Pora przejść do podsumowania. Zabieg jest na pewno bardzo ciekawym urozmaiceniem rutynowej pielęgnacji, gdyż zapewnia miły wieczór niczym z salonu kosmetycznego. Poza tym buzia jest wygładzona i lepiej nawilżona oraz delikatnie jaśniejsza. Nie zaobserwowałam natomiast żadnego wpływu na rozjaśnienie obecnych już przebarwień, a na to liczyłam najbardziej. Biorąc pod uwagę dość wysoką cenę jak za preparaty jednorazowego użytku, po tych 3 podjętych testach raczej nie sięgnę ponownie.

Moim zdaniem Super produkt ja użyłam w połączeniu nakluwaniem dermapen 1 zabieg.sama wymyśliłam połączenie. Koleżanki pytają jak to zrobiłam że moje kilkuletnie przebarwienia zniknęły. Dla mnie super produkt.moze jak pojawią się znowu to kupię produkt.zaplacilam Ok 18zl w Hebe a wcześniej zabiegi u kosmetyczki profesjonalne nie dawały rady z moimi przrbarwieniami.

Umówmy się - po jednym takim zabiegu nie ma szans, żeby przebarwienia - zwłaszcza wieloletnie - nagle zniknęły lub mocno wyblakły. W walce z przebarwieniami ważne jest systematyczne i długotrwałe działanie. Muszę jednak przyznać, że ten zabieg Tołpy jest do tego dobrym początkiem. Nie mam ogromnego problemu z przebarwieniami, ale niestety z wiekiem pojawiły się dwa, z którymi staram się walczyć od jakiegoś czasu. Po użyciu produktów Tołpy mogę stwierdzić na pewno to, że czuć, że działają. Już przy przecieraniu twarzy chusteczką złuszczającą czuć mrowienie i bardzo delikatne szczypanie, a potem to uczucie tylko się wzmagało. Z czterech produktów bardzo spodobało mi się serum i maska - czuć było ich działanie niemalże od razu, bo serum delikatnie rozgrzewało, a maska cudnie koiła uwrażliwioną skórę. Po całym zabiegu skóra była bardziej ujednolicona, przebarwienia faktycznie odrobinę bledsze, a koloryt jaśniejszy. Efekt nie trwał niestety długo, więc produkty Tołpy traktowałabym bardziej jak szybki zabieg rozjaśniający przed jakąś ważniejszą okazją, albo jako sposób na przetestowanie produktów, spośród których większość jest też dostępna w większych pojemnościach.

Kupiłam sobie jeden zabieg. I według mnie obietnice producenta są bardzo na wyrost. Zabieg ma cztery kroki: 1. Złuszczająca chusteczka - to rozwiązanie znam z innego produktu Tołpy - chusteczek złuszczających do ciała. Czuć że chusteczka działa - lekko szczypie w twarz. Myślę że jednak stężenie kwasu jest stosunkowo małe żeby zadziałać jednorazowo. 2. Serum - przyjemne serum o lekko różowym zabarwieniu. Fajnie pachnie. Zastanawiam się dlaczego nie ma pełnowymiarowego produktu? 3. Maska - chyba najprzyjemniejsza część zabiegu. Czuć przyjemne ukojenie, długo się wchłania i ma fajne składniki. Przez moment po zmyciu skóra była bardzo zaczerwieniona, aby potem się rozpromienić. 4. Krem - to jest nieporozumienie. Jak dla mnie niepotrzebny etap. Po dłuższej chwili od użycia tego kremu następuje ściągnięcie skóry. W dodatku źle pachnie. Zastanawiałam się kiedyś nad pełnowymiarową wersją, ale raczej już jej nie kupię. Efekt jaki można uzyskać tym zabiegiem to nawilżenie, wygładzenie, napięcie skóry. Na pewno nie działa na przebarwienia. Może stosowany regularnie by pomógł, ale bądźmy szczerzy... Cena jest wysoka. Za kilka opakowań tego zabiegu można kupić porządny kosmetyk likwidujący przebarwienia, który starczy na długo. Ogólnie jestem na nie.

Maseczka jest atrakcyjnie zapakowana i ma ciekawą formułę nakładania. Robi to wrażenie przy kupnie i pierwszym kontakcie z kupującym. Na nic to jednak bo produkt...nie działa!!! Maseczkę bardzo skrupulatnie nakładałam zgodnie z instrukcją. Zajęło mi to kupę czasu. Efektu brak. Plusem tej kilkuetapowej maseczki jest to, że nie uczula (skóry wrażliwej skłonnej do podrażnień). Cena zdecydowanie zbyt wygórowana jak za taki gadżet. Nie polecam.

Markę Tołpa uwielbiam i co miesiąc w moich kosmetycznych boxach lub we własnych zakupach marka gości na stałe :) Tego produktu akurat nie znałam, nie jest to promowany na yt lub na stronach produkt marki, ale dzięki temu, że znalazł się w pudełku kosmetycznym miałam przyjemność? testować ten produkt. Produkt to zabieg, który składa się z 4 saszetek, bardzo fajna opcja, coś nietypowego na rynku. Czytając jak zastosować ten produkt czułam ekscytację, producent wiele obiecał, niestety nie jest to zgodne z prawdą. Według producenta produkt to zabieg, który ma wpływać na rozjaśnienie powierzchowne oraz na głębokie przebarwienia, wyrównuje koloryt, normalizując proces pigmentacji i rozmieszczenia barwnika w skórze. Według producenta produkt również ma redukować ilość powstających przebarwień, ok w to zupełnie nie uwierzyłam od razu, ale na wcześniejsze obietnice miałam jednak nadzieje. Kosmetyk to kartonowe małe pudełeczko, które zawiera w sobie 4 malutkie saszetki, gdzie każda z nich jest krok po koku kolejnym etapem zabiegu. Samo stosowanie produktu jest proste i przyjemne. Saszetki są dobrze oznaczone, nie ma problemu z instrukcją. Problemem jest brak działania. Po wykonaniu całego zabiegu nie zauważyłam kompletnie żadnej zmiany. Nie na to liczyłam... Po zabiegu moja skóra była nawilżona, przebarwienia jak były tak są, suche skórki, zasinienia, wszystko dokładnie tak samo widoczne, tylko skóra miękka. Pada zatem pytanie czy produkt w ogóle działał może zupełnie nie tak przeprowadziłam zabieg. Podczas wykonywania kolejnych kroków odczuwałam wszystko to co powinnam, na serum widniał napis, że może lekko szczypać, na chusteczce również i tak było, dzięki obecności kwasu czułam lekkie mrowienie. Jestem mocno rozczarowana tym produktem i uważam, że nie jest wart aż 20zł. Tak na prawdę mamy tutaj małe 4 saszetki, które nie wiele robią. Dla mnie produkt jest totalnym bublem i odradzam jego zakup. Na cerze suchej pełnej przebarwień nie zauważyłam nic, a właśnie takiej jest ten zabieg dedykowany.

Intensywny zabieg rozjaśniający przebarwienia otrzymałam w boxie od Beglossy, a ponieważ moja skóra twarzy boryka się właśnie z takim problemem to byłam zadowolona i z przyjemnością go wykonałam. Wszystkie fazy zabiegu znajdują się w czterech różnej wielkości saszetkach.a całość zapakowana jest w małe tekturowe pudełeczko w białym kolorze. Zarówno na opakowaniu , jak i na każdej saszetce widnieje dokładny opis przeprowadzania poszczególnych faz zabiegu. Skład całkiem przyjemny z roślinnymi substancjami aktywnymi,posiada naturalny kolor i odpowiednie ph.Pozbawiony został parabenów, sztucznych barwników, silikonów, parafiny i SLS-ów. Krok 1 W saszetce znajduje się.złuszczająca chusteczka , która zawiera 8% kwas glikolowy i 2% kwas fitowy. Jest mocno wilgotna, ale nic z niej nie skapuje, Tak jak zaleca producent przetarłam niż oczyszczona skórę twarzy i wmasowałam . Mimo ostrzeżenia na opakowaniu o możliwości wystąpienia niewielkiego mrowienia czy pieczenia, ja kompletnie nic takiego nie czułam. Krok 2 Tutaj mamy 2ml, skoncentrowanego serum na przebarwienia zawierającego fosforanowy analog alaniny, oraz glicerynę. Serum ma lekką kremową konsystencję w białym kolorze o dość przyjemnym zapachu waniliowo-kwasowym. Po roztarciu w dłoniach wmasowałam je w skórę twarzy, szybko się wchłonęło i pozostawiło lekko klejąca warstwę. Nie czułam nic nieprzyjemnego, żadnego szczypania czy pieczenia. Krok 3 W saszetce znajduje się biopolimerowa maska, która nałożyłam na buzie i trzymałam około 20 minut, choć producent zaleca tylko 10minut, ponieważ na skórze pozostała jeszcze spora ilość niewchłoniętego produktu. Po tym czasie resztki maseczki wmasowałam w skórę, i spłukałam wodą. Skóra po zastosowaniu była w dobrej kondycji, świetnie nawilżona, wygładzona, zmiękczona i przyjemna w dotyku. Jej ilość 6 ml spokojnie starcza na pokrycie twarzy konkretną warstwą . Maska ma żelowa konsystencję w kolorze złamanej bieli i zapach podobny do zapachu serum., ale bardziej intensywny. W swoim składzie zawiera biopolimerowy kompleks pullulanu,i kwasu alginowego z seryną, trehalozą i mocznikiem oraz komórki macierzyste z kopru morskiego. Krok 4 Ostatnim etapem jest zastosowanie kremu, który kończy zabieg i ma wzmocnić i podtrzymać osiągnięte efekty. Krem w składzie zawiera czysty kwas hialuronowy i komórki macierzyste z kopru morskiego. Krem otrzymujemy w ilości 2ml, co wystarcza na pokrycie twarzy i szyi. Jego konsystencja jest delikatnie kremowa o łagodnym zapachu. Wchłania się szybko po aplikacji, nie pozostawiając lepiącego filmu. Dobrze nawilża skórę i po nałożeniu daje przyjemny efekt chłodzenia. Cały zabieg zabiera trochę czasu, a osiągnięte efekty mnie nie powaliły. Miało być intensywne działanie, a ja nie zauważyłam żadnej redukcji przebarwień., jedynie delikatne rozjaśnienie i wyrównanie kolorytu. Cera nabrała zdrowego wyglądu , zniknął jej ziemisty odcień. Na plus że była świetnie nawilżona i zmiękczona. Zaletą jest fakt, ze do stosowania mamy gotowe produkty w odpowiedniej ilości i z zrozumiałym opisem, jednak stężenie kwasów jest tak niewielkie że raczej niemożliwością jest zredukowanie przebarwień. W tej cenie można zakupić buteleczkę kwasu, neutralizator i wykonać kilka zabiegów, a efekt rozjaśnienia będzie widoczny już po jednym użyciu. Nie polecam, chyba ze ktoś chce sobie delikatnie wyrównać koloryt cery i pozbyć się szarego, ziemistego odcienia, ale to można osiągnąć przy użyciu zwykłego peelingu.

Zabieg tołpa stosowałam dwa razy. Nie mam problemu z dużymi przebarwieniami, zabieg wyraźnie wyrównał koloryt mojej skóry i rozjaśnił małe przebarwienia. Nawilżył moją skórę, przyjemnie się go stosowało.

Zabieg rozjaśniający kupiłam w sklepie firmowym marki. Zestaw jest jednorazowy i kosztuje około 20 zł czyli sporo biorąc pod uwagę wydajność. Niestety efekt nie jest wart tej ceny. Opakowanie to kartonik, z minimalistyczną szatą graficzną w środku którego znajdują się cztery jednorazowe saszetki na każdy etap zabiegu. Każda saszetka jest dokładnie opisana i ponumerowana według kolejności użycia, żeby zminimalizować możliwość pomyłki. To jeden z nielicznych plusów tego zestawu. Każda z saszetek posiada też niewielkie nacięcie ułatwiające wydobycie produktu, jednak tym razem okazało się, że metoda "szast-prast" nie działa i niezbędne są jednak nożyczki. Pierwszy etap. Pierwsza saszetka to jednorazowa chusteczka z kwasami mająca na celu przygotować skórę na kolejne etapy pielęgnacji. Chusteczka jest odpowiedniej wielkości, pachnie typowo zapachami kojarzonymi z zabiegami kwasowymi, stopień nasączenia jest odpowiedni. Producent informuje o możliwości delikatnego mrowienia skóry, na szczęścia nic takiego nie odczułam. Drugi etap. Saszetka z drugiego etapu to skoncentrowane serum, które należy nałożyć na skórę do wchłonięcia. Ma konsystencję lekkiego, lekko rzadkiego kremu o białej barwie i przyjemnym, delikatnym zapachu.Produkt perfumowany co nim przeczytałam skład odczuł mój nos. Serum jest w dużej ilości, więc wystarcza na posmarowanie nie tylko twarzy, ale i szyi oraz dekoltu. Wchłania się nie od razu, ze względu na ilość więc chwilę należy odczekać. Nie powoduje żadnych podrażnień. Etap 3. Saszetka nr 3 zawiera kremową maskę o niezbyt przyjemnym zapachu, którą należy nałożyć na 10 minut po czym należy spłukać wodą. Maseczka ma kremową konsystencję, jest lekka i łatwo się zmywa. Podobnie, jak pozostałe kosmetyki z tego zestawu jej porcja jest obfita i wystarcza na posmarowanie całej twarzy, szyi i dekoltu. Nie powoduje nieprzyjemnych odczuć, nie podrażnia. Etap 4. W saszetce z nr 4 znajdziemy lekki krem rozjaśniający, który ostatecznie kończy zabieg. Łatwo się wchłania i delikatnie nawilża skórę. Podobnie jak w przypadku pozostałych produktów z tego zestawu porcja jest obfita. Niestety nie zauważyłam żadnych widocznych rezultatów, choć producent lojalnie uprzedza, że po pierwszym zabiegu rozjaśnienie wyniesie 6% czyli właściwie będzie niezauważalne. Jednocześnie producent zapewnia, że na efekty ma dowody badawcze przeprowadzone na grupie.... 25 osób. Każdy kto miał cokolwiek doczynienia z badaniami wie, że by badania były wiarygodne próbka badawcza musi liczyć co najmniej 100 osób. Próbka statystyczna w ilości 25 osób jest zbyt mała na poważne i wiarygodne badania. Nie wierzę, że taka poważna, wieloletnia firma kosmetyczna nie wie o tym. Choć sam zabieg nie zrobił żadnej krzywdy mojej skórze, nie podrażnił ją nie mogę polecić tego produktu. Co pewien czas stosuję inny (choć krótszy:tylko peeling i serum) rozjaśniający zabieg innej firmy, również polskiej i tańszej kilkakrotnie od Tołpy gdzie widoczny rezultat jest już po pierwszym użyciu, więc mam tu porównanie, bez mydlenia oczu o "badaniach na grupie 25 osób". Nie wrócę. Nie lubię przepłacać, a przy okazji zaoszczędzę też czas gdyż zabieg Tołpy jest również czasochłonny. Podsumowując jednym słowem : wtołpa!

Niestety nie do końca jestem zadowolona z zabiegów. To co najbardziej mnie interesowało to rozjaśnienie - było, jednak tylko na chwilę. To co mi się spodobało to nawilżenie twarzy i oczyszczenie.

Dziwi mnie, że produkt nie ma do tej pory opinii. Za każdym razem gdy jestem w Hebe i chcę uzupełnić zapasy, ta seria jest wykupiona a wszystkie inne leżą na półkach (4 rodzaje są danych zabiegów). Moja cera jest cerą mieszaną skłonną bardziej do tłustej z licznymi śladami po trądziku, czasem wyskakującymi niespodziankami hormonalnymi, lub chwilowym zaniedbaniem dokładnej pielęgnacji, ale zdarza się, że zbyt mocna pielęgnacja może ją przesuszyć ale nie podrażnić. Przechodzę do produktu.