Motyla noga, kosztuje dużo, działa, ale...poznałam kogoś, kto daje mi coś więcej!
Moje ukochane serum - to mogłoby robić za recenzję tego produktu, ale...nie może ;). Po raz pierwszy używałam go (jak i całej serii) w ramach kuracji przeciwzmarszczkowej - a było to w styczniu 2017. Po raz drugi kupiłam je w lipcu 2018, od razu 50 ml - mało mi serce nie pękło przy kasie (bo brałam jeszcze tonik, maseczki w płachcie oraz serum pod oczy), ale wiedziałam, że naprawdę warto. Poużywałam, odstawiłam, ale teraz znowu wracam i dosłownie pięknieję w oczach ;).
Zacznę od plusów, których ten produkt ma sporo:
+Opakowanie: Widać, że to produkt z wyższej półki. Widać, że to Guerlain. Szklana buteleczka w przepięknym odcieniu chabrowym, ze złotymi elementami - napisy oraz przycisk dozujący - tak, tu jest takie cudeńko. Podobny bajer jest w kremie na noc Golden Root Pulanny, no ale co Guerlain, to Guerlain.
Co ciekawe - pod światło bez problemu widać ubytek, więc nie ma możliwości, że nagle zostaniemy bez serum. Dodatkowo produkt znajduje się w eleganckim kartoniku, zaś wewnątrz kartonika znajdziemy ulotkę dot.serum Super-Aqua.
+Konsystencja: śmietankowa, lekka emulsja. Bez problemu wykonamy masaż, wchłania się szybko, ale pozostawia delikatny, ochrony film, dając efekt glow na twarzy.
+Zapach: korona dzieła. Słynne guerlainowskie fiołki (choć moja przyjaciółka upiera się, że to róże ;)), intensywny, mega kobiecy i luksusowy. Co istotne, nie uczula!
+Dobry skład: wysoko w składzie skwalan, jojoba, kwas mlekowy, fosfolipidy, ślaz dziki, hydrolizowany wyciąg z ziarna prosa i wiele, wiele innych cudów.
+Mega wydajny - pierwsze opakowanie, jakie kupiłam (30 ml) starczyło mi na 3 miesiące. Tutaj mam jeszcze sporo, choć najpierw używałam przez lipiec-sierpień, zaś teraz ponownie od tygodnia. Ale teraz mam 50 ml :D
+Fantastycznie współpracuje z kolorówką, tj. bazy, podkłady, pudry, rozświetlacze/róże w sztyfcie. Makijaż trzyma się dużo lepiej, wygląda ładniej, a skóra jest w dobrym stanie i to jest odczuwalne.
+Nadaje się pod każdy krem, również pod filtry.
+Bardzo dobrze nawilża - zarówno stosowany zimą, jak i latem czy jesienią. Nie pojawiają się kreski na szyi czy pod oczami ( z odwodnienia), skóra jest taka...jędrna i zbita, mega napięta, a pory...to coś takiego w ogóle jest? Doskonały efekt, jak po wizycie w salonie! Nawet bez makijażu wyglądam ekstra, co przy AZS jest nie lada wyczynem.
+Wygładza i zmiękcza skórę, aż chce się ją dotykać, jak aksamit tudzież pupa niemowlęcia.
+Zdecydowanie poprawia koloryt - promienna cera nawet po 2 h snu? Możliwe, jak najbardziej :)
+Mam wrażenie, że latem zmniejszał wydzielanie sebum - tak, maluję się nawet i latem, a z serum Guerlain na twarzy makijaż nie spływał i nie świeciłam się.
+Działa długofalowo, nawet po odstawieniu końcem sierpnia jeszcze przez cały wrzesień miałam piękną skórę - a pogoda robiła cyrki, raz gorąco, raz zimno i wietrznie. Potem sezon grzewczy, próbowałam z serum Bielendy i maską Apisu, nie sprawdziły się, więc wróciłam do Guerlaina.
+Łagodzi podrażnienia, niweluje suche placki, zaczerwienienia etc.
+Nie uczula, a jestem alergikiem.
+Nie zapycha porów.
Minusy:
-Cena - to znaczy, ja powiem tak. Dla mnie nie jest problemem wydać taką kwotę na serum ( a jednak ponad 700 zł/50 ml to mało nie jest). Wiele osób z mojego otoczenia mówi, że to TYLKO kosmetyk, że są inne, tańsze, które robią to samo etc. Były również głosy, że chyba na łeb upadłam lub też czymś mocno w niego dostałam, że wydaję taką kasę na serum. Rzeczywiście, jest tak, jak mówią (tzn.prócz tego rąbnięcia się w łepetynę!),ja te wszystkie zarzuty rozumiem i rozumiem też, że nie każdy jest w stanie wydać tyle na kosmetyk. Ja jestem, bo dla mnie prewencja jest bardzo ważna i choć wiem, że i tak się kiedyś pomarszczę, zestarzeję (wszak młodość to puchar przechodni), to jednak chcę mieć poczucie, że coś dla siebie zrobiłam. Tym bardziej, że medycyna estetyczna też kosztuje i to niemało - a to serum kosztuje tyle, co jeden porządny zabieg, nie oszukujmy się ;)
EDIT 12.04.2019
I cóż, nadszedł ten dzień, gdy znalazłam produkt, który jest nieco lepszy - to serum Life Plankton od Biotherm. Działa intensywniej, szybciej, skuteczniej i tak, że szczęka opada - żeby nie było: lubię Super Aqua! Ale Plankton działa lepiej i jest...tańszy ;) Tu za 50 ml/ponad 700 zł, zaś Biotherm za tę samą pojemność życzy sobie niecałe 500 - dlatego wybieram Biotherm, ale Super Aqua nie odradzam - również ''robi robotę''! :)
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie