Cougar Brazilian Papaya Facial Oil With Hyaluronic Acid Olejek do twarzy `Brazylijska papaya z kwasem hialuronowym`

Olejek otrzymałam w jednym z boxów kosmetycznych, lubię takie kosmetyki przeznaczone do pielęgnacji skóry twarzy , więc byłam pozytywnie nastawiona do jego stosowania. Dodatkowo cena jest wysoka i miał działać "cuda" z skórą więc chętnie przystąpiłam do jego aplikowania . Olejek otrzymałam w tekturowym opakowaniu w przyjemnych żywych kolorach w odcieniach zieleni i żółci. Wewnątrz kartonika znalazłam mała plastikowa buteleczkę w ciemno-brązowym kolorze o pojemności 30 ml z zamykaniem typu "klik". Szata graficzna identyczna jak opakowanie zewnętrzne. Konsystencja przy pierwszym użyciu wprawiła mnie w osłupienie, miał być olejek a tu ...woda. Niczym nie przypomina typowego olejku, zwykły bezbarwny płyn o dziwnym zapachu, który nie ma nic wspólnego z papają ja bardziej wyczuwałam w nim jakieś ropo pochodne nuty. Z racji wodnistej konsystencji olejek jest problematyczny w aplikacji, o nałożeniu bezpośrednio na twarz możemy tylko pomarzyć, zresztą nie mamy pipety która ułatwiła by nam tą czynność. Ja wylewałam kosmetyk na dłoń, a następnie nakładałam na skórę ale i tak często zdarzało mi się że uciekał mi zanim dotarł do twarzy. Wystarczająca ilość 2-3 kropelek do jednorazowego użycia na pokrycie twarzy i szyi (według producenta) u mnie się nie sprawdziła i zużywałam co najmniej dwa razy tyle.,a może i więcej, co automatycznie wiąże się z tym że zawartość szybko znikała z opakowania. Olejek po zastosowaniu natychmiast się wchłania, nie pozostawia na skórze żadnego filmu, ani lepkiego, ani tłustego. Dobrze współpracuje z wszystkimi kosmetykami zarówno pielęgnacyjnymi , jak i kolorowymi nie powodując ich warzenia czy rolowania. Natychmiast po aplikacji można przystąpić do wykonywania makijażu , bez obawy że coś nam spłynie czy się rozmaże. Co do pielęgnacji skóry to wypadł bardzo przeciętnie, nawilżenie jest dobre, skóra jest delikatnie rozświetlona i wygładzona, przyjemna i gładka w dotyku. I to wszystko co zaobserwowałam po kilkutygodniowym stosowaniu, a oczekiwałam dużo więcej. Skład olejku jest tak długi że sporo czasu zajęło mi odszyfrowanie poszczególnych nazw i okazało się że zawiera sporą ilość aktywnych substancji, olejków i wyciągów takich jak: wyciąg z grejpfruta, hydrolizowana ikra, olej rycynowy, glicerydy migdałowe, ekstrakt z białej trufli, koenzym Q10, kwas hialuronowy,ekstrakt z owoców maliny moroszki, ekstrakt z opuncji figowej, olej arganowy, olej z konopi, mleko osła,olej z passiflory, olej z jagód Goji, ekstrakt z mango, ekstrakt z papai, smocza krew, ekstrakt z jagód acai,ekstrakt z kawioru. Ale niestety to wszystko zostało utopione w ogromnej ilości konserwantów i chyba jest ich nawet więcej niż tego całego "dobra". Co przy małej pojemności i wysokiej cenie absolutnie mnie nie zadowala. Po dłuższym czasie stosowania nie zauważyłam również żadnych spektakularnych efektów w poprawie stanu mojej cery. Jak dla mnie kosmetyk nie wart swojej ceny, lepsze i bardziej widoczne rezultaty otrzymałam przy stosowaniu zwykłych olejków np. arganowego czy z czarnuszki, które maja naturalny skład, dużą wydajność i cenę adekwatna do jakości.Miałam, stosowałam ale ponownie nie skorzystam z zakupu.

Olejek Cougar dostałam we wrześniowym ShinyBox. To pierwszy kosmetyk do pielęgnacji twarzy od tego producenta, jaki wpadł mi w ręce. W zasadzie od początku mocno mnie zaciekawił i zaczęłam testy. Olejek dozujemy z małej butelki z ciemnego plastiku. Pierwsze zaskoczenie to jego formuła - baaaardzo lekka. Olejek nie jest tłusty, jest wodnisty przez co spływa z palców. No, konsystencja toniku, co trochę utrudnia nakładanie. Duży plus za to, że błyskawicznie się wchłania. Producent proponuję wsmarowanie 2/3 kropli w twarz i szyję, mi tyle to wyciągało czoło... Tak więc nakładałam go wedle własnego uznania, co sprawiło, że ta butelka, która w zasadzie ma ważność 6 miesięcy, mi starczyła na 2. Po wchłonięciu olejek daje lekko satynowe wykończenie. Skóra jest miękka i gładka, wygląda promiennie i na wypoczętą. Można spokojnie nałożyć krem czy makijaż. Mimo, że w nazwie mamy "olejek" to absolutnie ten kosmetyk nie obciąża skóry. W ciągu dnia nie ma problemu z nadmiernym świeceniem. Przy regularnym stosowaniu nie zapycha czy podrażnia. Również dobrze izoluje skórę przed warunkami atmosferycznymi, i ja przy mojej suchej cerze nie miałam kłopotu z przesuszeniem w ciągu dnia. Jednak po tych paru tygodniach stosowania to powiedziałabym, że jest to dla mnie bardziej coś jak dobra baza pod makijaż niż preparat pielęgnujący. Oprócz takiego działania doraźnego jak wygładzenie, czy utrzymywanie nawilżenia nie spowodował niesamowitej poprawy w kondycji mojej cery. Dalej borykam się z nierównomiernym kolorytem czy potrzebą porządnego odżywienia. Chociaż skład chemiczny tego produktu to prawdziwa litania i wydaje się, że jest tam trochę ekstraktów itp, to jednak nie jest to taka "bomba" jak się spodziewałam :) Testowanie tego niby-olejku było ciekawe ale zważywszy na jego wydajność i cenę raczej do niego nie wrócę. Myślę również, że lepiej w razie czego szukać go na ebay UK bo tam jego cena oscyluje wokół 12 £, czyli praktycznie połowa mniej niż u nas.