Dr. Jart+ Cicapair Tiger Grass Color Correcting Treatment Pielęgnacja korygująca zaczerwienienia

Korzystając z vouchera, który kiedyś udało mi się zdobyć w loterii Sephory, postanowiłam przetestować to cacko. I tak… rzeczywiście działa, zielony pigment przykrywa czerwone odcienie skóry, a także w moim przypadku sińce pod oczami, których ciężko mi się pozbyć. Jednakże przy tym ma skłonności do podkreślania suchych skórek. Testowałam zarówno punktowo jak i na całą twarz w formie takiego lekkiego kremu zakrywającego niedoskonałości. Po przypudrowaniu trzymał się całkiem nieźle, choć przy mojej szybko wyświęcającej się cerze, trudno liczyć na efekt idealny. Czy jest wart swojej ceny? Sądzę, że nie, choć trzeba mu oddać, że zdecydowanie starczy mi na dłuuuuugo.

Super wyrównuje koloryt i ukrywa zaczerwienienia, łagodzi podrażnienia i daje matowe wykończenie. Przyjemna, bogata formuła, która dobrze się rozprowadza. Do minusów trzeba niestety dodać, że przy suchej skórze podkreśla suche skórki( pigment rozkłada się wtedy nierównomiernie), wiec lepiej stosować na serum lub krem nawilżający. Dodatkowo kolor nie jest uniwersalny - raczej dla bladej i chłodnej tonacji

Dla mnie to ratunek dla skóry skłonnej do zaczerwienień i podrażnień, wyrównuje kolor cery, neutralizuje zaczerwienienia. Idealnie sprawdza mi się jako baza pod makijaż.Krem sprawia że podkład wygląda bardziej naturalnie i dłużej się utrzymuje. To must-have w moim codziennym makijażu. Latem używam go jako podkład i tylko wyrównuje delikatnie niedoskonałości korektorem.

Dr.Jart+ Cicapair Tiger Grass Color Correcting Treatment to jeden z najbardziej rozpoznawalnych produktów do pielęgnacji skóry wrażliwej i skłonnej do zaczerwienień. Jego unikalna formuła, oparta na wąkrotce azjatyckiej (Centella Asiatica), ma za zadanie łagodzić podrażnienia, redukować zaczerwienienia i wyrównywać koloryt skóry. Czy rzeczywiście spełnia te obietnice? Produkt dostępny jest w szklanym słoiczku, co nadaje mu elegancki wygląd i sprawia, że jest trwały. Niektórym użytkownikom może brakować pompki lub innego dozownika, który ułatwiłby aplikację, ale klasyczne opakowanie pozwala na precyzyjne kontrolowanie ilości używanego produktu. Krem ma gęstą, bogatą konsystencję, która początkowo może wydawać się ciężka, ale po rozprowadzeniu na skórze zmienia kolor z zielonego na beżowy, dopasowując się do naturalnego odcienia cery. Jednym z największych atutów tego produktu jest jego wydajność – niewielka ilość wystarcza na pokrycie całej twarzy. Dzięki temu jedno opakowanie może wystarczyć na kilka miesięcy regularnego stosowania, co czyni go ekonomicznym wyborem. Efekty stosowania Neutralizacja zaczerwienień – krem skutecznie maskuje zaczerwienienia i wyrównuje koloryt skóry. Naturalny efekt – nie daje pełnego krycia jak podkład, ale sprawia, że skóra wygląda zdrowo i promiennie. Działanie pielęgnacyjne – zawiera wąkrotkę azjatycką, która koi skórę i wspiera jej regenerację. Dla kogo będzie najlepszy? Produkt sprawdzi się idealnie dla osób z wrażliwą, skłonną do zaczerwienień skórą, które szukają lekkiego produktu poprawiającego koloryt. Jeśli zależy Ci na mocniejszym kryciu, warto rozważyć dodatkowy podkład lub korektor. Podsumowanie Dr.Jart+ Cicapair Tiger Grass Color Correcting Treatment to wydajny, skuteczny i dobrze przemyślany produkt, który może być świetnym rozwiązaniem dla osób zmagających się z zaczerwienieniami. Jego pielęgnacyjne właściwości oraz naturalny efekt sprawiają, że jest wart uwagi, choć nie zastąpi klasycznego podkładu.

Nie jest to produkt, który stworzy efekt "pełnego krycia" – jeśli ktoś tego oczekuje, może się rozczarować. Natomiast dla osób, które lubią naturalny efekt zdrowej, promiennej skóry, to może być przełom. U mnie sprawdza się idealnie jako baza pod makijaż albo samodzielnie, w dni bez większych wyjść. Co więcej, ma SPF 30, więc dodatkowa ochrona przeciwsłoneczna jest zawsze mile widziana. Czy kupiłabym go ponownie? Raczej nie. Nie jest to zły produkt, ale w moim przypadku efekt nie był na tyle zachwycający, żebym do niego wróciła.

Jak w tytule recenzji. Trafił do mnie w prezencie,od przyjaciółki z tłustą skórą,która musi rozważnie dobierać tego typu kosmetyki,ponieważ uwidaczniają jej pory,a ten nie dość,że to robił,to i okrutnie jej ciastkował. Moja skóra jest inna,mieszana,sebum produkuje mniej pory są mniej widoczne. Żeby nałożyć go bez podkreślenia porów,trzeba zrobić to palcami czy gąbęczką, im bardziej na skórze go rozcieramy tym gorzej. Najlepszy sposób to delikatne rozprowadzenie i delikatne wklepanie go,trzeba trochę wypracować sobie technikę,ale nie jest to niemożliwe. Teoretycznie dobrze nałożony bardzo ładnie ujednolica,zakrywa bardziej niż gasi zaczerwienienia, te intensywne wklepane jak korektor w kilku warstwach, ale pod koniec dnia zaczyna już mniej fajnie na tej skórze wyglądać. Przede wszystkim zaczyna mi się robić subtelne "ciastko",wydaje mi się,że skóra produkuje więcej sebum,bywało,że subtelnie mnie zapchał,ale dany jako krem na dzień na serum i np lekki krem z filtrem sprawiał,że skóra pod koniec dnia była bardziej sucha i ściągnięta. Danie go przed filtrem trochę mija się z celem,bo efekt "gaszenia" zaczerwienień potrafi się zetrzeć a krem rozmazać, bo teoretycznie to zielony krem,ale to takie bb,które pod wpływem ciepła zmienia kolor na beżowy. Kolor jest odpowiedni raczej dla jasnych skór jak moja, nie wybija w nim intensywna żółć,co dla mnie jest na plus,nie daje też trupiego efektu. Nie zauważyłam za bardzo właściwości pielęgnacyjnych,to znaczy jakieś są,ale dla mojej skóry dużo nie wnoszą. Traktuje go więc po prostu jako kosmetyk kolorowy. Zdecydowanie najczęściej używam go jako zamiennik korektora lub kiedy chce zakryć większe obszary zaczerwienień, czy miejsc gdzie pod wpływem zmiany temperatury robią się czerwone. Niewielka ilość nałożona na twarz potrafi tę skórę ujednolicić, nie trzeba używać go zbyt dużo, co może w jakiś sposób rekompensować jego cenę. Myślę,że im więcej go na twarzy tym trochę gorzej dla skóry skłonnej do wysuszeń. Potrafi podkreślać zmarszczki i suche skórki,wchodzić w załamania. Warunkiem do tego żeby dobrze wyglądał na twarzy jest skóra świeżo po peelingu i dobrym nawodnieniu,ale niestety bywa to akurat dla mojej skóry niewystarczające i robi się jak wspominałam sucha pod koniec dnia. Utrwalam go pudrem różanym z Vipery i teoretycznie trzyma się na skórze długo,ale bywa że zostaje na ubraniach,np na czarnej opasce z tkaniny, którą czasem noszę kiedy jestem w biegu. Trwałość oceniam tak na 4- a nawet 3+,bo najlepsza jest kiedy jest chłodniej,a najgorsza kiedy jest ciepło,wtedy to sebum zaczyna imprezować a ten szybko ciastkować. Posiadam go w wersji 5ml,byłam przekonana,że zużyje go bardzo szybko, ale mam go od kilku miesięcy. Przede wszystkim nie używam go na pewno codziennie,a jeśli już to bywa,że punktowo. Po kilkunastu próbach pokrywaniu nim całej twarzy,no może trochę więcej, doszłam do wniosku że tylko w formie lekkiego tuszowania małych obszarów sprawdza mi się najlepiej. Rzeczywiście ten zielony barwnik pomaga wygasić czerwień, gdy jeszcze nałożymy na niego jakiś korektor to już w ogóle są praktycznie niewidoczne,ale wszystkie inne cechy są dla mnie trochę nie do przejścia. Polecam zacząć od takiego małego opakowania,na próbę,może spełnić taką funkcję jak u mnie,czyli być w torebce żeby na szybko coś zatuszować. Jako krem to jest w porywach na 3, jako bb na 4-,znajdą się lepsze i tańsze. Daje mu w ogólnej ocenie 3+.

Krem niestety nie do końca spełnił moje oczekiwania. Zakupiłam go nakłoniona dobrymi ocenami i recenzjami, ale niestety nie jest on dla mnie. Mam wrażenie, że skóra po nim przetłuszcza się. Nie jest to zbytnio trwały produkt. Ładnie wyrównuje koloryt, ale zupełnie nie podoba mi się jak prezentuje się na skórze. Plusem jest to, że faktycznie na początku krem jest koloru zielonego, a później idealnie dopasowuje się do naszego koloru skóry. Można nim zastąpić krem bb, ale myślę, że w takiej cenie możemy kupić krem bb, który sprawdzi się dużo lepiej niż ten produkt. Jako minus również uważam cenę, która jak na taki krem jest dość wysoka.

Naoglądałam się tylu tiktoków na jego temat więc kupiłam w Sephorze małą wersję na spróbowanie i jakże byłam pozytywnie zaskoczona, Krem świetnie nawilża skórę, zakrywa moje zaczerwienienia w 100 procentach. Czasami stosuję go jako podkład a czasami jako baza pod podkład bo pięknie wyrównuje koloryt. Polecam bo bardzo.

Pierwszy raz widziałam u Maxineczki na kanale, a później dostałam próbkę w Sephorze. Od tej pory jestem zakochana i przestałam używać podkładu. Dr jart daje taki glow i nawilżenie! Cera cały dzień bez zaczerwienienia i bez ciastowatości jaką dają podkłady. Używałam też poprzedniej wersji z spf. Produkt z spf był bielszy co mu bardziej odpowiadało, nowa wersja jest ciemniejsza, jednak nie powoduje zapychania. Jeśli macie zimną, jasną oliwkową karnację z zaczerwieniami jest to produkt wart swojej ceny. Myślę, że do tłustej cery moze być problematyczny ten produkt. Ja mam mieszaną i z pudrem - duet doskonały. Ja używam 4 lata i chyba będę do końca życia. 50 ml zużywam w pół roku przy niemal codziennym stosowaniu, więc nie jest to tak drogi produkt.

Bardzo długo chciałam przetestować ten produkt i pomimo różnych opinii ja jestem z niego zadowolona. Moją cerę bardzo łatwo zapchać, z tego względu używanie podkładów nie jest totalnie dla mnie. Natomiast z tym kremem nie mam takiego problemu, nie dość że super dopasowuje się do koloru skóry to dodatkowo nie zapycha. Nie używam go codziennie ponieważ nie mam takiej potrzeby ale na wyjścia nadaje się idealnie. Zdecydowanie warty przetestowania.

Dla mnie jest bardzo dobrym zamiennikiem fluidu/kremu bb. Nie maluję się zbyt czesto i o ile jestem w stanie staram się tego unikać - ren krem jest w tym przypadku świetnym pomocnikiem. Jest w małym poręcznym słoiczku (15ml), który można zabrać ze sobą do torebki, po nałożeniu na twarz dobrze się rozprowadza, zmienia kolor na beżowy i dobrze ukrywa zaczerwienienia/plamki posłoneczne/potrądzikowe, niestety nie radzi sobie ze świeżymi mocno czerwonymi pryszczami. Jedyna wada to cena - uważam, że za taką pojemność jest ona dość wysoka

Krem kupilam z obawami, bo mam dosyc jasna karnacje i ogolnie nie uzywam podkladow, raczej stawiam na pielegnacje, a nie makijaz. Kupilam sredni sloiczek, gdyz bardziej sie oplacal. Krem ma swietna konsystencje, nie jest tepa ani nie zastyga po sekundzie, bez problemu da sie go rozprowadzic rownomiernie. Kosmetyk jest jakby wodoodporny - ciezko go zmyc z twarzy. Najwazniejsza sprawa, to odcien - kosmetyk z Azji, wiec odpowiedni dla jasnych cer. Jest wybitnie jasny, wpadajacy w zolte tony i dlatego idealnie pasuje do mojej twarzy. Nie jest bez wad, poniewaz faktycznie zbiera sie w zmarszczkach, ale generalnie po codziennym noszeniu przez kilka h, twarz wyglada promiennie, nie zapycha mnie, nie wyswieca sie w sposob nieakceptowalny, trzyma sie porzadnie skory. Musze tez podkreslic niesamowita wydajnosc kremu, bo wystarczy lekko musnac opuszkiem w sloiku i ta ilosc wystarcza. Dla mnie to jest must have, bo bardzo lubie tez sposob aplikacji, tzn. sloiczek, tradycyjne maczanie palucha xD i efekt zmiany koloru z zieleni na jasny bez. Po przyjsciu z pracy, myje twarz i nakladam krem nawilzajacy, wiec nie wglebiam sie, czy cicapair nawilza, bo o to i tak dbam codziennie.

Produkt początkowo wydawał mi się świetnym zamiennikiem kremu BB. Owszem, koryguje zaczerwienienia w lekkim stopniu, jednak absolutnie nie współgra z żadnym kremem nawilżającym, który używam na dzień. Produkt warzy się na skórze, roluje. Kiedy używam go solo niestety moja skóra jest bardzo przesuszona. Wygodne opakowanie w szklanym słoiczku na plus.

Nie, nie i jeszcze raz nie. Krem maże się po całej twarzy, a jego konsystencja w ogóle się nie wchłania. Krem miał dopasowywać się do naturalnego koloru skóry, a w efekcie wyglądam jakbym z grobu wstała. Dobrze, że kupiłam mały słoiczek bo chyba bym się popłakała. Dawałam mu wiele szans ale nic z tego nie będzie.

Krem jest bardzo przyjemny i ładnie wyrównuje cerę. Służył mi jako codzienniak oraz baza na większe wyjścia. Nie mam mu nic do zarzucenia, jest poprawny. Jest on często zestawiany z kremem CC od Erborian. Zdecydowanie wybieram ten drugi produkt ze względu na jego lepsze dopasowywanie sie do koloru cery i walory pielęgnacyjne.

Krem otrzymałam w kalendarzu adwentowym w małej ilości ale polubiłam go od pierwszego użycia i kupiłam kolejne opakowanie. Mam skórę zaczerwienioną przez sporą ilość popękanych naczynek i ten krem świetnie mi je tuszuje. W lecie używam tylko jego, nie nakładając na niego już żadnego podkładu. Natomiast w zimie stosuję go pod podkład i idealnie się sprawdza. Nie natłuszcza mi dodatkowo skóry, nie błyszczy się, nie powoduje świecenia a jednak pięknie współgra z moją skórą, kryjąc wszelkie niedoskonałości i zaczerwienienia. Kremik ma zielony kolor i trzeba uważać przy nakładaniu, aby nie nałożyć za dużo. Wystarczy nie przesadzić, dokładnie rozprowadzić na skórze, równomiernie a naprawdę efekt jest bardzo zadowalający. Po dokładnym rozsmarowaniu robi się beżowy i bardzo naturalnie wygląda na twarzy. Ja polecam.

Koloryzujący krem Cicapair zamknięty jest w małym, szklanym słoiczku. Łatwo dzięki temu wykorzystać go do ostatniej kropli. Jednak uważam, że nie jest wart swojej ceny. Jak na dosyć drogi krem w stosunku do swojej objętości, to jest mocno średni. Nie do końca dopasowuje się do koloru cery, powiedziałabym, że raczej ją rozjaśnia. Podkreśla suchą skórę, a po całym dniu nie wygląda zbyt dobrze, zbiera się w zagłębieniach na skórze i mocno ściera. Jest fajnym rozwiązaniem na szybkie, poranne ogarnięcie się, ale za taką cenę można mieć o wiele lepszy produkt.

Super zakrywa zaczerwienienia,długo się utrzymuje i wygląda na cerze bardzo naturalnie.Naprawdę niewielka ilość wystarczy aby znajdował on się na całej twarzy.