Vialise Body Wrapping nie jest pierwszym produktem do wrappingu, którego używałam. Miał kilku poprzedników - bardziej i mniej skutecznych, jednak ciągle brakowało mi jakiegoś złotego środka. Wcześniej produkty albo były za mocne w swoim rozgrzewaniu, albo nie dawały go w ogóle, albo - co zdarzyło się przy większości - nie dawały efektów. Miałam sporą przerwę w wykonywaniu tych zabiegów po tym, jak ostatnio zraziłam się do produktu, ale zdecydowałam się zakupić to cudko jak tylko zobaczyłam go na sklepie (były to chyba okolice maja/czerwca tego roku, więc stosunkowo niedawno). I po tych kilku miesiącach używania, i porównując go z jego poprzednikami - myślę, że mogę sporo o nim powiedzieć.
Po pierwsze - opakowanie.
Ładne, zgrabne. Bardzo podoba mi się kolorystyka i sam projekt etykiety. Opakowanie jest z pompką, co bardzo sobie cenie. Ogólnie - na plus.
Po drugie - zapach.
Mocno czuć imbir, ale mam wrażenie, że nie jest to taki duszący, nieprzyjemny zapach, jak czasami mają kosmetyki z imbirem. Ja sama nie jestem fanką imbiru pod żadną postacią, jednak zapach tego produktu jak najbardziej mi pasuje (w porównaniu chociażby do błotka guam - ten zapach to złoto). Nie dziwi mnie też sam fakt tak intensywnego zapachu imbiru, bo sam korzeń figuruje wysoko w składzie - ale o składzie za chwilę. Ogólnie zapach na plus, ja bym powiedziała, że jest całkiem przyjemny.
Kolejna sprawa - konsystencja.
Dla mnie wow. Jest gładziutka, totalnie. Bez żadnych grudek itp. Bez problemu rozprowadza się na skórze, jeszcze przed założeniem folii lekko się wchłania. Po jej zdjęciu na skórze zostaje niewiele kosmetyku - to dobrze, bo większość ładnie się wchłania - więc nie ma później też problemów ze zmywaniem. Bo produkt po trzymaniu około 45 min. pod folią - zmywamy pod prysznicem zimną wodą.
Rzecz dla mnie bardzo istotna - skład.
Ja jestem w nim zakochana. Bardzo nie lubię sztucznych składników, kremów napakowanych PEG, silikonami i innymi cudami na kiju. A tu mamy same dobroci: olejek cynamonowy, ekstrakt z imbiru, kofeina, olej z zielonej kawy, ekstrakt z alg... i długo by tak jeszcze wymieniać. Bardzo dużo drogocennych, naturalnych składników. U mnie nie wystąpiło żadne podrażnienie, a mam bardzo wrażliwą skórę :)
No i sedno - czyli jak to wszystko działa.
Ja trzymam produkt pod folią 45 min. Dodatkowo lubię przykryć się kocykiem i odpalić dwa odcinki Przyjaciół na Netflixie :) Kosmetyk daje przyjemne, ale nie bolesne rozgrzanie. Na prawdę efekt bardzo przyjemny - taki, jakiego od tego typu produktów oczekuję. Później zmywam, bezproblemowo. Ciepło czuć jeszcze po umyciu. Co zauważamy od razu po zabiegu? Nawilżenie - takie porządne, że żaden balsam mi takiego nie dał. Dodatkowo skóra jest bardziej napięta, ujędrniona, i bardzo przyjemna i delikatna w dotyku - bardzo przyjemny efekt.
Aktualnie zużyłam już 2 pełne buteleczki - zakupiłam 3, nową - i z uśmiechem na twarzy mogę powiedzieć, że po wielu miesiącach poszukiwań - znalazłam swój złoty środek. Po dłuższym stosowaniu zauważyłam zmniejszenie się cellulitu i na prawdę porządne nawilżenie skóry, która w końcu wygląda zwyczajnie ładnie. To jest pierwszy tego typu produkt, z którego jestem zadowolona na prawdę w 100%. Fakt faktem cena nie należy do najniższych ale, tak podsumowując:
- produkt jest naturalny - naturalne kosmetyki często nie należą do najtańszych, ale odwdzięczają się naszej skórze, bardzo :)
- produkt działa - tako, najzwyczajniej. Używałam i produktów za 20 zł, i za 200 - takiego efektu nie miałam po żadnym,
- za taką jakoś, zapach, konsystencję - zwyczajnie warto.
Zalety:
- zapach
- konsystencja
- wchłanianie
- działanie
- przyjemne rozgrzewanie
- skład
- efekty!
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie