HelloSkin Jumiso Whoa Whoa Soothing Sheet Mask Łagodząca maska w płachcie

To już moja 5 i zarazem ostatnia maseczka z tej serii. Tym razem padło na łagodzącą. Teoretycznie, czytając opis, mogło się wydawać, że sprawdzi się ona najlepiej z całej piątki, bo jest przeznaczona do takiej skóry, jak moja - wrażliwej z definicji jako naczyniowa, podatną na podrażnienia, ale to głównie w sezonie grzewczym. Jak pozostałe z serii - identyczna mięciutka płachta, półprzezroczysta, pływająca w esencji, tym razem bez zapachu. Jest ona z przędzy bawełnianej a nie z przęsła, jak widzę już któryś raz w recenzjach, albowiem przęsło to zupełnie co innego i na milion procent nie ma go w tej maseczce ;). Niektóre z Was piszą, że miały problem z tym, którą stroną nałożyć tkaninę na twarz, a przecież to zupełnie wszystko jedno, po obu stronach jest tak samo nasączona. Jak reszta sióstr porządnie nawilża, ale z tym łagodzeniem wcale nie było tak idealnie. Przed jej aplikacją zastosowałam peeling bezdrobinkowy (zawsze to robię przed maseczką), który mnie podrażnił. Było to o tyle dziwne, że stosowałam go już od dawna i wcześniej nigdy się to nie zdarzyło. Nie trzymałam go za długo, nie używałam za często, więc mnie to zdziwiło. Ale świadczy to tylko o tym, że skóra, która jest - jakby nie było - częścią organizmu, nie reaguje jak zaprogramowany automat, tylko ma swoje humory. Nie było więc lepszej okazji (choć to wątpliwe szczęście), żeby użyć maseczki i zobaczyć, czy faktycznie złagodzi cokolwiek ;). Rzeczywiście po 15 minutach z twarzy zniknęło zaczerwienienie, ale jakoś nie czułam ukojenia. Niestety to trwało tylko chwilę, wkrótce delikatne zaczerwienienia wróciło. Na skórze pozostała lepka warstwa, częściowo się wchłaniająca, ale nie tak w 100%. Rzeczywiście w danym dniu aż do wieczora skóra była milsza w dotyku. Tak całkiem to nie spełniła swojego zadania, ale przynajmniej ładnie nawilżyła.

Jak mogłabym przejść obojętnie obok tej maseczki? Wystarczy spojrzeć na to spore, nietuzinkowe, śliczne opakowanie (całe matowe z wyjątkiem napisów i grafiki dziewczyny siedzącej na łóżku z maską na twarzy i telefonem w dłoniach), poczuć jego ciężar i przelewanie się esencji w saszetce pod naciskiem palców, żeby zapragnąć jak najszybciej nałożyć sobie tę maskę na twarz. Tkanina wręcz pływa w bezbarwnej esencji o delikatnym, perfumowanym zapachu. Jest cieniutka niczym sieć pajęcza, co z jednej strony utrudnia jej rozłożenie, ale z drugiej strony zapewnia świetne przyleganie materiału do twarzy przez 30 minut stosowania (rekomendowany czas to 15-20 minut) - podejrzewam,że można trzymać ją na twarzy i dłużej, ponieważ nawet po pół godzinie nie stwierdziłam jakiegokolwiek wysychania materiału. Wycięcie na długość i szerokość idealne, ale otwory na oczy i usta mogłyby być większe. Zagniecenia są minimalne, więc to jak najbardziej na duży plus. Skład esencji jest bogaty w: 1. składniki nawilżające, jak np. gliceryna, betaina, beta-glukan, ksylitol, sok z liści aloesu, pantenol czy argininę, które oprócz tego mają również działanie kojące na cerę i jej ewentualne niedoskonałości; 2. aż osiem różnych ekstraktów, jak np. wyciąg z miodu (antyoksydant odżywiający i wyrównujący koloryt cery), kory wierzby białej (działanie przeciwzapalne, antybakteryjne i odnawiające komórki naskórka) czy liści oregano (działanie antybakteryjne, ochronne i przeciwzapalne; nadaje się do pielęgnacji skóry trądzikowej); 3. niacynamid, wit. C i E, ceramidy, masło shea, lecytynę (zmiękcza, napina i uelastycznia) oraz kofeinę (dotlenia, wyrównuje koloryt i działa przeciwstarzeniowo). W całym tym bogactwie składników nie mogło, niestety zabraknąć czarnych charakterów pod postacią dwóch PEG-ów, disodium EDTA, perfum czy silikonu. Na szczęście występują daleko na liście INCI, dzięki czemu ich potencjalne, negatywne działanie zostało mocno zredukowane. Noszenie maski na twarzy było prawdziwą przyjemnością. Odczuwałam wyraźne chłodzenie skóry, a tkanina nie odklejała się przez pełne pół godziny. Po zdjęciu na twarzy nie zauważyłam żadnych zaczerwienień. Pozostał jedynie lepki film, który wmasowałam w skórę i odczekałam 10 minut przed nałożeniem kremu na noc. Rano moja twarz była nawilżona, rozświetlona, sprężysta, a koloryt wyrównany. Nie mam aktualnie żadnych aktywnych wyprysków, żeby w pełni potwierdzić efekt ukojenia/łagodzenia, ale myślę, że jest, bo przebarwienia potrądzikowe zostały minimalnie zredukowane. Na pewno kupię tę maskę ponownie, aby użyć jej, kiedy moja cera będzie w gorszej kondycji. Zresztą nie tylko tę konkretną, ale i inne maski tej marki, ponieważ ten pierwszy raz z HelloSkin pozostawił po sobie zachęcające, miłe dla oczu efekty. Cieszę się, że piękne opakowanie skrywa w sobie też świetne działanie. Polecam :)

Do zakupu maseczki od Jumiso zachęciła mnie promocja w Rossmannie. Szata graficzna opakowania jest ciekawa i zapada w pamięć konsumenta. W opakowaniu jest dużo płynu, który wręcz ścieka z materiału. Kształt jest okej, choć otwory na oczy mogłyby być szersze. Maseczka nie zsuwa się z twarzy, dobrze do niej przylega. Płachta trochę wysycha w przeciągu 15 minut, które leży na twarzy, ale przy ściąganiu wciąż jest wilgotna. Maseczka wpływa na rozświetlenie twarzy i łagodzi podrażnienia.

Maseczkę kupiłam w Rossmannie za ponad 13 PLN, ponieważ szukałam wytchnienia dla mojej wrażliwej i trądzikowej skóry. Po jej użyciu moja cera rzeczywiście była odżywiona, nawilżona, ujędrniona i trochę ukojona, ale brakowało mi efektu WOW, którego oczekiwałam za tę cenę. Sama płachta jest delikatna, bardzo dobrze nasączona, a esencji pozostałej w opakowaniu, która okazała się bezzapachowa, wystarczyło mi na pokrycie szyi, dekoltu oraz rąk lub nóg. Także było jej mnóstwo. Miałam delikatne problemy z rozłożeniem maski, gdyż była tak mocno opita! Mam za to drobną uwagę do samych wycięć w maseczce – pod nosem miałam zdecydowanie za mało płachty, zaledwie cienki paseczek który cały czas się rolował. Trochę to przeszkaszało, ale jakoś dałam sobie radę. Po zdjęciu maseczki (po około 20 minutach) próbowałam wklepać pozostałą esencję, ale nie byłam w stanie tego zrobić, gdyż pozostało jej tak dużo. Po dłuższym czasie (10-15 minut) na skórze pozostała gruba, lepka warstwa esencji, dlatego darowałam sobie użycie kremu, gdyż bałam się zapychania. Sama maseczka nie zapchała, nie podrażniła, ale delikatnie załagodziła stan mojej cery. Do dnia dzisiejszego zaaplikowałam już 3 opakowania i uważam, że maseczka sprawdziła sie dobrze i była przyjemna w stosowaniu, ale za tę cenę oczekiwałam bardziej spektakularnych efektów. Niemniej jednak, gdy trafię na promocję maseczka na pewno znajdzie się w moim koszyku.

Maseczkę kupiłam z pozostałymi tego producenta, dostępnymi w Rossmann, bo zachwyciły mnie swoim wyglądem graficznym. Opakowania są świetne i rzeczywiście - zgodnie z hasłem reklamowym - powodują uśmiech na twarzy :) A ponieważ uwielbiam koreańskie maseczki w płachcie, byłam pewna, że tu się nie zawiodę. I rzeczywiście - maska jest urocza :) Opakowanie jest przyjemne w dotyku, matowo aksamitne, ma dobrze przygotowane rozcięcie u góry saszetki. Jednak pewne zaskoczenie stanowi fakt, że w tak dużym opakowaniu jest taka mała płachta :) po prostu bardzo cienka i złożona. Czyli jest to pewny przerost formy nad zawartością. Sama płachta jest bardzo mocno nasączona wodno- żelową esencją, aż kapie przy wyjmowaniu i nakładaniu. Esencji w opakowaniu jest dużo i można nałożyć pozostałość na szyję i dekolt, dołożyć do maseczki (będzie wolniej wysychała) lub zostawiać na kolejny dzień jako serum. W końcu objętość opakowania to aż 26ml - prawie pełnowymiarowe serum. Esencja jest bardzo leista, pięknie subtelnie pachnie. Nie powinna być drażniąca lub zbyt intensywna dla osób wrażliwych na zapachy. Konsystencja jest ciekawa - jakby lekko napowietrzonego wodno-żelowego płynu. Szybko się wchłania i nie lepi. Sama płachta udowadnia, że można z maseczkami funkcjonować na co dzień, bo idealnie przylega i dopóki nie zaczyna wysychać, jest praktycznie nie widoczna. Teraz rozumiem, dlaczego Koreanki mogą podróżować komunikacją publiczną. w maseczkach do pracy czy szkoły :) Śmieję się, że mam twarz jak Koreanka, bo maseczka swoim kształtem i wielkością pasuje mi idealnie. Musiałam lekko naciąć przy nosie i wewnętrznych kącikach oczu, jednak pozostałe liczne wycięcia są dobrze dopasowane i pozwalają na idealne dopasowanie. Warto podkreślić, że w tej maseczce wycięcia na usta i oczy nie są duże. Dla mnie to akurat na plus. Maseczka weszła mi nawet idealnie pod oczy - lepiej niż nie jedne płatki. Na plus również wycięcie na usta - nie za duże, nie za małe. pasek pod nosem nie jest tak wąski jak czasami bywa. Materiał płachty jest cienki i miły, na tyle delikatny, że trzeba uważać, żeby jej nie rozerwać przy rozkładaniu. Kapiąca esencja tego nie ułatwia :) dobrze, że esencja nie spływa, gdy już się płachtę nałoży. Maseczkę nosiłam trochę dłużej niż zaleca producent, ale nie przesadnie, bo płachta w niektórych miejscach zasycha. Być może szybciej niż by mogła, bo nie dołożyłam do niej nadmiarowej esencji. Co ciekawe, materiał mimo wysychania nie zaczął odstawać. Samo wrażenie podczas noszenia nie jest tak przyjemne, jak się spodziewałam. Nie czułam schłodzenia, mimo uprzedniego włożenia maseczki do lodówki. Nie czułam też wielkiego ukojenia czy nawilżenia. Efekt jest odczuwalny prawdziwie dopiero po zdjęciu płachty. Twarz robi taki wdech a skóra, tam gdzie przylegał materiał, jest matowa poprzez okluzję, rozjaśniona i stonowana. Nie ma śladu po zaczerwienianiach i podrażnieniach (a stosowałam po mocno drażniącym zabiegu) a skóra jest kolorystycznie ujednolicona. Esencja wchłania się całkowicie, nie zostawia żadnego filmu, za to skóra jest zagęszczona i nawilżona. Lekko pachnąca. Po czasie zanika wrażenie matu, który wywołał nacisk płachty a skóra nabiera rozświetlenia. Pojawia się odczucie lekkiego napięcia. Po nałożeniu kremu pod oczy i kremu z filtrem wszystko to znika i pozostaje miłe odczucie stonowanej i miękkiej skóry. Reasumując, siłą tej maseczki jest dopracowane graficznie i zabawne opakowanie, mięciutka, dopasowana płachta i bardzo przyjemna sensorycznie esencja. Jednak spodziewałam się lepszego efektu po zdjęciu maski. Mimo to przyjemność z noszenia maski jest duża, a to też ważne. Myślę, że będę do niej wracać dla poprawy humoru, ale nie za często, bo do najtańszej nie należy.

Maseczka w płachcie. Ładnie pachnie. W saszetce znajduje się dużo serum. Po nałożeniu na twarz nie czuć szczypania ani mrowienia. Bardzo dobrze łagodzi zaczerwienienia po peelingu. Sprawia, że skóra jest miękka i bardzo dobrze nawilżona. Płachta jest na prawdę delikatna. Saszetka w czarnym kolorze z fajną grafiką. Skład bardzo dobry. Nie uczula. Łagodzi podrażnienia.Polecam.

To moja pierwsza maska w płachcie, ale ba pewno nie ostatnia. Użyta po peelingu bardzo fajnie złagodziła jego działanie. W opakowaniu zostało tyle 'płynu', że starczyło mi to na jeszcze dwa użycia, więc jest bardzo wydajna.bardzo ładne opakowanie. Tak więc ja jestem zadowoloa i z pewnością jeszcze do niej wrócę.

Po odpakowaniu maski widać, że firma nie żałuje kosmetyku. Problem miałam tylko z tym, którą stroną materiału przyłożyć na twarz. Ciężko jest też rozłożyć materiał.Maska fajnie chłodzi twarz. Po zastosowaniu nawilżyła mi skórę i nie miałam efektu ściągania. Nawet nie musiałam stosować przez pare dni kremu ponieważ skóra była tak nawilżona. Miałam parę pryszczy na twarzy i nie mogłam uwieżyć, że po zastosowaniu maski one zrobiły sie mniej widoczne i bardziej wklęsłe.

Nie odczułam żadnego efektu "łagodzącego", a wręcz przeciwnie wrażenie na skórze po zastosowaniu maski było dziwne. Mam cerę mieszaną, przesuszającą się na nosie, ale raczej niezbyt skłonną do podrażnień. Maska owszem zostawiła wrażenie miękkiej, gładkiej i nawilżonej skóry, ale jednocześnie też jakby film na niej i zupełny brak uczucia złagodzenia.

Maskę łagodzącą i rozświetlającą Jumiso dostałam do testowania wraz z 3 innymi maskami w płachcie i opaską gratis, za co bardzo dziękuję. Jestem bardzo zadowolona z obydwu masek, testuję również pozostałe 3 z otrzymanego zestawu. Maska łagodząca spełniła swoje zadanie w 100% - faktycznie sprawia, że skóra jest ukojona, zaczerwienienia są dużo mniejsze, a skóra twarzy dobrze nawilżona, świeża i odżywiona. W opakowaniu jest dużo płynu, którego wystarcza na kilka użyć na całą twarz, szyję i dłonie. Podoba mi się zapach i widoczny efekt nawilżenia, odświeżenia i wygładzenia, skóra wygląda na młodszą. Materiał maseczki jest bardzo miękki i delikatny dla skóry, dobrze przylega do twarzy. Podobne efekty były też przy stosowaniu maski rozświetlającej.

Maski w płachcie nie tylko mają działanie pielęgnacyjne, ale i pozwalają na relaks. Idąc tym tropem, zastosowanie łagodzącej maski od Jumiso sprawia przyjemność nie tylko Twojej skórze, ale i Tobie. Make you smile. Maska zwraca uwagę już na początku designem opakowania, minimalizmem, uroczym nadrukiem — jak na Koreański rynek przystało. Maska dosłownie jest przesiąknięta esencją, dzięki czemu skóra ma co wpijać. Polecam uzbroić się w cierpliwość, bo nie każdemu z tak dużą ilością płynu uda się rozłożyć szybko maseczkę. Za sprawą lekkiej konsystencji, podczas aplikacji nie spływa jak na tak dużą ilość płynu, jest przyjemna w noszeniu i dodatkowo wycięcia dookoła maski dopasujesz do Swojego kształtu twarzy — wycięcie na usta, raczej dopasowane jest pod usta Azjatek, ale zawsze można nożyczki w dłoń i zrobić dwa nacięcia i po problemie. Efekty maski czuć od pierwszego zastosowania. Maska daje uczucie ukojenia, orzeźwienia, nawilżenia głęboko wnikającego w skórę, przez co zostawia delikatny filtr lepki, ale krótkotrwały — Dzięki temu może dawać efekt pięknej, zdrowo rozświetlonej skóry. Skład z łagodzącej maski w płachcie od Jumiso wnika głęboko w skórę, przy dłuższym stosowaniu może poprawić kondycję skóry, ukoić na dłużej. Następnym razem maskę wstawię do lodówki przed nałożeniem, dla ciekawszego doznania. Zalety: + Szata graficzna. + Przepiękny zapach, niedrażniący. + Maska dosłownie jest przesiąknięta esencją, dzięki czemu skóra ma co wpijać (można po ściągnięciu maski wklepać resztę produktu i nałożyć na szyję, dekolt lub na maskę kolistymi ruchami, czemu nie). + Efekty maski czuć i widać od pierwszego zastosowania: dogłębne nawilżenie, przyjemnie miękka skóra, uczucie ukojenia, orzeźwienia. + Lekka konsystencja, która jednocześnie nie spływa jak na tak dużą ilość płynu podczas aplikacji + Płachta za pomocą wycięć dookoła dopasuje się do Twojego kształtu twarzy — wycięcie na usta, raczej dopasowane jest pod usta Azjatek, ale zawsze można nożyczki w dłoń i zrobić dwa nacięcia i po problemie. + Płachta przyjemna w noszeniu, delikatna. + Dają efekty, jakie są przypisane danej masce przy pierwszym stosowaniu a przy dłuższym zapewne widoczne na tyle, że mogą oddziaływać na dłuższą metę. + Cena i dostępność. Wady: Uważam, że nie ma się do czego doczepić, jak na taką cenę i to, co ma do zaoferowania dana maska. Jestem za kolejnym zakupem nawet w większym gronie, aby mieć ubaw przy nakładaniu maseczki : ) - Na doczepne maska daje efekt nawilżenia głęboko wnikającego w skórę, przez co zostawia delikatny filtr lepki, ale krótkotrwały — Dzięki temu może dawać efekt pięknej, zdrowo rozświetlonej skóry. Posiadam cerę mieszaną widoczną w okresie letnim, a w okresie późniejszym normalną z tendencją do delikatnego wysuszania i wrażliwości — Mojej skórze dała wszystko, co miała do zaoferowania.

Łagodząca maska w płachcie od jumiso to rewelacja! Zacznę od według mnie największego plusu, mianowicie faktu z jaką starannością została wykonana ta maska. Materiał jest wysokiej jakości z 100% przęsła bawełnianego co da się odczuć przy użytkowaniu. Nie spada z twarzy, dzięki elastyczności materiału można ją idealnie dopasować do kształtu swojej twarzy. Działanie maski jest bardzo kojące, nawilżające oraz łagodzące. Używając jej miałam skórę bardzo przesuszoną i swędzącą. Produkt w 100% poradził sobie z moim problemem i dał ukojenie.

Maska po wyjęciu z opakowania wręcz ocieka serum. Moja mieszana skóra bardzo ją polubiła. Skóra była po niej nawilżona, jednak nie był to efekt długotrwały. Fajna opcja przed ważniejszym wyjściem, kiedy zależy nam na szybkiej poprawie stanu skóry. Super sprawdza się zwłaszcza po nałożeniu peelingu.

Mam suchą skórę więc zależy mi na jak największym nawilżeniu. Maseczki świetnie sobie z tym radzą, ich zapach jest delikatny nie duszący. Moja skóra jest również skłonna do podrażnień, jednak te maski nie sprawiły mi żadnego problemu. Po ich użyciu czuję,że moja skóra jest w o wiele lepszym stanie niż przed.

Moja skóra jest mieszana ,- strefa T lubi się przetłuszczać a reszta jest dość sucha . Gdy tylko otrzymałam produkty byłam zadowolona ich wyglądem opakowanie to nie wszystko no ale cóż zwraca się na nie uwagę . Po otworzeniu go było jeszcze lepiej . Maseczki mają piękne nie drażniące zapachy. Płachta maski jest bardzo fajnie skrojona , trzyma się super na buzi ,nie zjeżdżając z niej, a esencji jest na tyle dużo , że spokojnie można ją jeszcze z raz dwa razy wykorzystać do pielęgnacji. Buzia po jej nałożeniu wgląda na nawilżoną, zdrową i pełną blasku . Jednym drobnym minusem może być to że buzia jest dość lepiąca.

Maski są świetne. Tkanina jest świetne skrojona, dopasowuje się do twarzy dzieki wycięcia. Są bardzo mocno nasączone, po zaaplikowaniu na twarz w opakowaniu zostaje wystarczająco dużo produktu, zeby użyć go np na szyję lub dekolt. Maski bardzo mocno nawilzaja i odżywiają skórę. Uzylam jedna z masek po goleniu twarzy, kiedy moja skóra była mocno podrażniona i zaczerwieniona. Po 20 minutach naskórek byl wyciszony, napięty, nawilzony. Petarda!

Bardzo lubię tą maskę. Fajnie nawilża i łagodzi podrażnioną skórę. Sprawia, że jest w znacznie lepszym stanie, taka odświeżona i odżywiona. Jestem bardzo z niej zadowolona, nie powoduje dodatkowych podrażnień, ani uczuli. Azjatycka maseczka fajnie się sprawdzi również przy cerze mieszanej, jak moja. Szczerze polecam!

Maska łagodząca w płachcie dała uczucie ukojenia i napięcia twarzy. Pięknie łagodzi cerę i pozostawia ja świeża i promienna. Zapach maski nie jest zbyt intensywny, co jest jednocześnie plusem i minusem, w zależności co kto lubi ;) jeśli o mnie chodzi, nie przeszkadzało mi to. Po zdjęciu maski i wmasowaniu reszty produktu (najlepiej tez rollerem w trakcie trzymania maski można rozprowadzać produkt) cera była pięknie odżywiona.