The Body Shop Banana Truly Nourishing Hair Mask Maska do włosów

Maskę dostałam w prezencie :) Tak samo jak odżywka z tej serii, maska przepięknie pachnie i ten zapach długo utrzymuje się na włosach. Używam jej na zasadzie odżywki i to się u mnie sprawdza. Moje włosy po jej użyciu są miękkie, jedwabiste i dużo łatwiejsze do ułożenia i co najważniejsze maska ich nie obciąża. Konsystencja gęsta, ale lubi "ześlizgnąć" się z ręki. Opakowanie jest w porządku, łatwo jest wydobyć z niego produkt.

Przede wszystkim maska pięknie pachnie bananami (ale nie jest to chemiczny zapach):). Konsystencja jest gęsta i treściwa, co sprawia, że maska starcza na długo. Maseczka ze względu na skład emolientowo-humektantowy (czyli zawiera zarówno oleje jak i składniki nawilżające) przepięknie nawilża, wygładza i dociąża suche, niesforne, zniszczone włosy. Aby uniknąć efektu obciążenia nie polecam nakładania tuż przy skórze głowy. Fajnie sprawdza się zarówno wtedy, kiedy potrzymamy ją na głowie dłużej - 20/30 minut, jak i wtedy, kiedy potraktujemy ją jako odżywkę i potrzymamy dosłownie chwilkę. Plus za opakowanie - dzięki temu, że jest w słoiczku możemy wykorzystać ją w całości. Jedna z moich ulubionych masek :)

Posiadaczką The Body Shop, Banana Truly Nourishing Hair Mask (Odżywcza maska do włosów `Banan`) stałam się za sprawą zakupu kalendarza adwentowego TBS wydanie 2019. Z każdym kolejnym produktem, który denkuję zmieniam zdanie i coraz bardziej żałuję zakupu... Brzmi dosć brutalnie jednak niestety tak się sprawy mają... Jednak od początku. Maska zamknięta jest w plastikowy, masywny, nieprześwitujący czarny słoik. Standardowo jak dla TBS do opakowania nie mam najmniejszego zażalenia. Wszystko spełnia swoją funkcję i spisuje się do samego końca. Design bardzo przyjemny dla oka. Zawartość. To nic innego jak zbita, kremowa, gęsta maź. Bo tak to trzeba nazwać. Trudna w użyciu i równomiernej aplikacji. Budyniowa, galeretowata konsystencja spada z dłoni. Stąd podczas aplikacji trzeba powoli i niewielkimi ilościami nakładać, ponieważ najzwyczajniej w świecie lubi spadać z dłoni- marnuje się. Zapach. Piękny mocno podkręcony banan. Naturalny nie czarujmy się tak intensywnie nie pachnie... Zapachy dla TBS są typowe, mocne, wyraziste, zapadają w pamięć. Dla osób lubiących mocne kompozycje zdecydowanie przypadnie do gustu. Co ciekawe maska użyta wieczorem na włosach pachnie przez kolejny cały dzień co jak dla mnie niekoniecznie jest atutem. Nie mam ochoty pachnieć cały następny dzień jak banan... Niemniej tutaj tak sie sprawy mają. Przechodząc do sedna. Jak w tytule zaznaczyłam słowo maska w tytule zobowiązuje... Niestety tutaj zrobiła bym korektę na odżywka. Produkt nie nawilża. Owszem zaobserwowałam lekkie wygładzenie i minimalne dociążenie włosa, jednak nic poza tym. Produkt owszem przyczynia się do ułatwienia rozczesywania włosów jednak nie jest to nic nadzwyczajnego. Trzeba się napracować... Podsumowując. Relacja cena a jakość- efekt i wydajność pozostawia niedosyt. Produkt nie spełnia wszystkich obietnic. Uważam, ze winę za to ponosi zawarty już na trzecim miejscu w składzie ALKOHOL!!!! Tak wysoko umieszczony składnik ogranicza, wręcz dezaktywuje każdy kolejny zawarty po nim... Woda na pierwszym, gliceryna- tani składnik i na trzecim alkohol. Skład oceniam jako porazkę... Nie polecam maski. Nie jest ona w żadnym razie warta, aż tak kosmicznej kwoty. Płacimy tutaj za glicerynę mocno perfumowaną, zakonserwowaną alkoholem... Nie daje na włosach zauważalnie żadnego efektu.Wydajność hm.. Owszem zużyłam fundując sobie banana na głowie. Zajęło mi to około 8 użyć na włosy. A mam długie po pas. Więc dla osób lubiących glicerynę na włosach spokojnie wydajność jedynym plusem zaraz po opakowaniu.

Mam średnio porowate włosy i zawsze staram się je wygładzić. Długo szukałam odpowiedniej maski do włosów i używałam różnych, mniej lub bardziej profesjonalnych. Tą maskę dostałam w kalendarzu adwentowym w 2019 roku i od kiedy zaczęłam jej używać to zmieniła moje życie. Maska jest treściwa w konsystencji, moim zdaniem jest bardzo podobna do masła do ciała. Wyśmienicie pachnie i dosyć łatwo się spłukuje. Używałam również szamponu i odżywki z tej samej linii i jestem pewna, że maska jest po prostu najlepsza. Nie obciąża ona moich włosów ale faktem jest to, że stosuję ją raz na tydzień tylko. Niestety, wydaje mi się że nie starcza na długo.

Używałam wcześniej serii bananowej ( szampon i odżywka). Seria bardzo mi służyła, wiec zdecydowałam się kupić maskę. Włosy po umyciu są miękkie i lśniące... a jak pachną! Maska nie obciąża włosów, do tego znacznie łatwiej się je rozczesuje. Opakowanie sprawia, że łatwo nakłada się odpowiednią ilość produktu. Cena niestety jest trochę wysoka, ale mi udało się ja kupić na promocji za pół ceny:) Jestem z niej bardzo zadowolona, dlatego gorąco polecam.

Maska ma bogaty skład, a przy tak bogatych składach łatwo o olej, który nie będzie nam służył. Tutaj trzeba samemu znać swoje włosy i umieć ocenić czy jakiś składnik nam nie służy. Moim włosom skład odpowiadał, choć rzeczywiście wolą nieco mniej bogaty. Zapach maski jest obłędny. Jej konsystencja i wydajność jest dostateczna. Wolałabym aby była w tubie. Jest to maska emolientowo - humektantowa, to znaczy, że trochę obciąża włosy, ale jednocześnie je nawilża, a samo nawilżenie z włosa nam od razu nie wyparuje. Dobra maska, dla osób, które nie chcą mieć 10 produktów do włosów. Wbrew pozorom odpowiednia będzie w zastosowaniu: maska Banana Truly Nourishing Hair Mask , mycie, odżywka emolientowa. Gdy w przypadku suchych włosów użyjemy samej tej maski efekt może nie być aż tak zadowalający. Nie odważyłam się próbować, ponieważ moje włosy uwielbiają emolienty, a nawilżenie bez czystego zamknięcia pielęgnacji emolientami kończy się puchem i przyklapem. Przyczepię się tutaj do ceny, ponieważ równie dobre, a nawet lepsze maski nawilżająco - emolientowe, znajdziemy za ułamek ceny The Body shop Banana Truly Nourishing Hair Mask. Cena i świadomość istnienia konkurencyjnych produktów sprawia, że nie ma potrzeby kupowania takiej maski.

Maseczka The Body Shop ma kilka atutów, do których należy nie tylko piękny, zniewalający, upajający zapach bananów, czy np. przyjemna konsystencja, ale przede wszystkim jej działanie. Dalej można mówić o idealnej gęstości i wszelkich pozytywnych cechach tego kosmetyku, niestety nic złego o niej powiedzieć nie mogę, nawet gdybym chciała się przyczepić;) I nie jest to wcale gęstsza forma znanej nam odżywki z linii bananowej, stanowi zupełnie odrębny kosmetyk. Opakowanie (zarówno plastikowy słoik, jak i zakrętka stanowią zamknięcie pewne i solidne, jak również - głównie dzięki zakrętce- nie wyślizgujące się z rąk) zawiera 240 ml produktu. Maseczka przeznaczona jest do włosów normalnych i suchych. Moje są farbowane na blond, co prawda w formie, ale wymagają maseczki mocno działającej i produkt TBS w sumie ten warunek spełnia, jednakże z uwagi na brak silikonów może nie być wystarczająca do rozczesania włosów bardziej zniszczonych. Moje podcinam regularnie i widać, że można opanować problem rozjaśniania i jednocześnie zadbać o kondycję włosów maskami czy olejami. Maseczkę nakładam na 5 minut- tyle zalecił producent, czasem zdarza mi się na 10. Kosmetyk bardzo dobrze wchłania się we włosy, składniki jak gdyby wnikały w ich strukturę. Po zmyciu resztek tej maski włosy są jedwabiste, zagęszczone optycznie, lekko dociążone, wyglądają lepiej. Zapach tej maski unosi się w łazience i w domu bardzo długo, na włosach pozostaje znacznie krócej. Nie wiem czy same banany mają tyle składników ile potrzeba do rozczesania włosów albo poprawy kondycji, w każdym razie maseczka ma w składzie również masło kakaowe, olej cupuacu, olej z orzechów brazylijskich, czyli to, co TBS zwykle w swoich maskach zamieszcza, ale jak widać te składniki jak zwykle doskonale się sprawdzają. Nie rozczarowują. Dostałam tę maskę w prezencie, ponieważ w Polsce nie mogłam nigdzie jej kupić, ale od tamtego czasu chyba jest już w ofercie. Używam od marca, w słoiczku ubyło około 1/3 zawartości, więc wydajność jest przyzwoita. Cena wysoka, ale można przyjrzeć się kiedy produkt będzie w promocji. Jestem zaskoczona działaniem tej maski, próbowałam kiedyś tej sztuczki ze zmiksowanymi bananami na włosy i zmyć to szamponem, jednakże efekty nie były zbyt dobre- a maseczka z The body Shop daje radę.