Perfecta Happy & Sweet, Gruboziarnisty peeling do ciała `Sweet Banana` 

Moim zdaniem wygląda i pachnie bardzo apetycznie. Peeling średniej mocy a drobinek jest dużo, są wyczuwalne i nie podrażniają. Ma konsystencje rzadkiego kremu o żółtobeżowej barwie. Zapach mocno słodkich, dojrzałych bananów. Pomimo trzech olejów w składzie produkt nie pozostawia tłustej warstwy na skórze i dobrze się spłukuje. Po zastosowaniu skóra jest gładka w dotyku i nawilżona.

Odkąd sięgam pamięcią nie jestem fanką tłustych formuł, nie znoszę uczucia natłuszczenia na skórze, mocno olejowych zdzieraków. Jeśli macie podobnie, polecam Wam bohatera dzisiejszego wpisu. Kremowy peeling do ciała o wdzięcznej nazwie Sweet Banana ma konsystencję rzadkiego kremu, żółto-beżowy kolor i zgodnie z napisem na opakowaniu jest pysznie bananowy - moim zdaniem to zapach dojrzałych, mocno słodkich bananów. Wygląda i pachnie bardzo apetycznie, stosowanie go to sama przyjemność. Peelingu nie zaliczyłabym do ostrych drapaków, ale średnią moc ma z całą pewnością. Drobinek jest dużo, są one wyczuwalne i robią co do nich należy, ale czy są gruboziarniste? Chyba niekoniecznie. O dziwo, pomimo trzech olejów w składzie, kosmetyk w ogóle nie jest tłusty, doskonale się spłukuje. Po użyciu skóra jest gładka w dotyku, nawilżona, ale bez tłustej warstwy, co niezmiernie mnie ucieszyło. Bardzo polecam bananowe cudeńko - ładnie odnowi naskórek, a i poślizg w wannie nie grozi. Peeling jest wegański, posiada również ponad 90 % składników pochodzenia naturalnego. Warto wypróbować.

Niestety dla mnie peeling był zbyt delikatny, bardziej się mazał niż peelingował. No i ten zapach… wiem, że niektórym się bardzo podoba, ale do mnie zupełnie nie trafia, bo jest dosyć sztuczny i przy peelingu całego ciała był męczący.

Peeling kupiłam w promocji a zwróciłam na niego uwagę ponieważ lubię kosmetyki o bananowym zapachu. Peeling został zamknięty w sporym plastikowym słoiku i muszę przyznać, że bardzo apetycznie wygląda. W pierwszym momencie zapach zachwyca, pachnie jak dojrzałe i świeżo rozgniecione banany, bardzo naturalnie i wiarygodnie. Zapach zaczyna być trochę męczący gdy nakładam peeling na nogi po kąpieli w prysznicu, kiedy cała łazienka jest już zaparowana od ciepłej wody. Wtedy zapach jest zbyt intensywny i mam go trochę dość. Sam peeling ma bardzo wygodną konsystencję, nie jest ani zbyt gesty ani zbyt rzadki. Ziarenka peelingu są średniej grubości. Nogi po użyciu tego produktu są zdecydowanie bardziej gładkie i zdrowiej wyglądają. Bardzo się cieszę, że peeling nie pozostawia na nich tłustej warstwy, której ja osobiście bardzo nie lubię. Niestety miałam nadzieję, że peeling pomoże mi uporać się z wrastającymi po goleniu/depilacji włoskami ale nie do końca się sprawdził. Produkt jest bardzo wydajny. Używałam peelingu już około 6 razy i ,mam go nadal całkiem sporo. Myślę, że jest to ciekawy produkt, który warto przetestować na własnej skórze.

Postanowiłam wypróbować ten peeling bowiem zwrócił moją uwagę w drogerii. Jeśli chodzi o plusy tego peelingu to zdecydowanie zapach! Zapach bananowy bardzo ładny. Jeśli chodzi o działanie to zdecydowanie jest to łagodny peeling, delikatnie ściera pytanie tylko czy nie za delikatnie. Skóra po zmyciu peelingu jest gładka i nawilżona. Faktycznie peeling ma kremową konsystencje ale jakoś nie przemawia ona do mnie. Zdecydowanie tego peelingu nie można nazwać gruboziarnistym jak dla mnie to łagodny peeling bardziej może nawet jak balsam. Jeśli szukamy czegoś do mocnego starcia starego już naskórka to ten peeling nam nie pomoże.

Jeśli chodzi o peelingi, to u mnie jest trudno z wyborem, bo te cukrowe podrażniają moją skórę, zaczerwieniają ją i zaogniają rogowacenie okołomieszkowe, które mam na rękach i nogach, bo moja skóra na ciele jest bardzo sucha i wrażliwa, więc zdecydowałam się na ten. Jest zapakowany w słoiczek o pojemności 300 ml, który ma bardzo ładny design. Jest mechaniczny, ale kremowy i delikatny, a za to pachnie prawdziwym bananem, że aż chce się go zjeść, ale oczywiście nie można i nigdy bym tego nie zrobiła. Jeśli chodzi o maskowanie ciała po nałożeniu peelingu, to nie zauważyłam by był za mocny i spowodował zaczerwienienie, podrażnił czy zaognił mi rogowacenie. Łatwo się go spłukuje i drobinki nie zostają na ciele. Niestety w moim przypadku nie jest wydajny i szybko się kończy. Ciało po peelingu jest bardzo miękkie i gładkie, co jest dla mnie zaskoczeniem, bo miałam wątpliwości do jego działania, ale jednak zadziałał i złuszczył martwy naskórek dając uczucie gładkiej skóry. Nie jest też jakiś drogi, więc uważam, że się opłaca. Podsumowując, jestem bardzo zadowolona, bo nie zrobił nic złego z moją skórą, był delikatny i nie drogi, ale jedynym minusem jest wydajność. Tak czy siak, uważam, że jest godny polecenia i będzie świetny dla wrażliwców i tych z rogowaceniem i napewno kupię ponownie.

Peeling pięknie pachnie bananami, to fakt. Natomiast wygląd i konsystencja.... skojarzenie mam jedno - musztarda. A dalej: - peeling na pewno nie jest gruboziarnisty! Kto szuka konkretnego, grubego zdzieraka, może sobie ten peeling odpuścić. - konsystencja peelingu jest delikatna, raczej rzadka, mazista, ma zatopione granulki peelingujące, które zdecydowanie są drobnoziarniste. - kolor peelingu miał być pewnie bananowy, więc powinien być o wiele bardziej żółty, a wyszedł.... musztardowy. - kosmetyk ma wygodne opakowanie, bo ze słoiczka można wszystko zużyć do samego końca. - cena nie jest wygórowana. - dostępność: popularne drogerie typu Rossmann i inne. Ogólnie: zwykły peeling jakich wiele na rynku. Czy kupię ponownie? Raczej nie, następnym razem wybiorę coś innego. Ten mogę ocenić na solidne 3 gwiazdki.

Często powtarzam , że peelingi to moje ukochane kosmetyki do pielęgnacji . No nie wyobrażam sobie bez nich życia . Ten konkretny kupiłam w Rossmanie - u mnie w mieście ten oddział drogerii peelingami to jednak nie stoi , nie ma za bardzo z czego wybierać , więc potrzebując peelingu na przysłowiowe wczoraj trzeba wybierać z tego co jest . Ten wydał mi się najbardziej atrakcyjny ze wszystkiego co tam akurat na półce stało . Po regularnym miesięcznym używaniu wiem jednak , że nie jest to produkt dla mnie . Ja mam inne oczekiwania w stosunku do peelingu . Ale nie jest taki całkiem tragiczny i na pewno znajdzie swoje wierne fanki . Opakowanie to wygodny plastikowy słoiczek z estetyczną naklejką w bananową grafikę . Słoiczek jest transparentny , wiec zużycie produktu jesteśmy sobie w stanie kontrolować na bieżąco . Zakrętka nie zacina się i nię pęka . Producent informuje nas o tym , że składników pochodzenia naturalnego mamy tutaj ponad 90 % w tym : kwiat bananowca , drobiny peelingujące natomiast to połączenie zmielonych łupin orzecha włoskiego , pestek moreli , migdałów i drobin wulkanicznych ( czymkolwiek są ) Faktycznie konsystencja to typowy , odpowiednio gęsty krem o żółtej barwie i zapachu faktycznie bananowym , mi to się kojarzy z zapachem tych zawiesin przeciwko gorączce dla maluchów . No nawet ok ten zapach . Chwilkę go na ciele czuć , do momentu aplikacji na ciało masła czy olejku go wyczuwam , później już nie . Konsystencja faktycznie pozwala na to by bez problemu rozprowadzić produkt po ciele i wykonać masaż . Nic od ciała się nie odkleja i nie spada do wanny , łatwo go również spłukać i z wanny i z ciała ( nie jest to peeling olejkowy , więc żadnej nawet najmniejszej lekko tłustej warstewki nie zostawia ) Drobin ścierających jest sporo ale nie jest to grube ziarno . Dla mnie to mega delikatny peeling ( jestem fanką tych ostrych ). Mogę siłę jego ścierania porównać do peelingu Ziaja , wersja Mango - jest dosć popularny , dlatego większość z Was , już teraz będzie w stanie sobie wyobrazić '' moce ścierające '' bananowego . No dla mnie to za mało , z całym szacunkiem ale jednak nie jest to dla mnie . Peelingu używam głównie po to by wypolerować skórę i pozbyć się martwego naskórka , ten z racji dość delikatnego ścierniwa , nie jest w stanie wywiązać się z tego zadania tak abym była zadowolona , na to jest po prostu za słaby . Ale jakieś tam właściwości pielęgnacyjne jednak ma . Delikatnie zmiękcza i wygładza naskórek co faktycznie powoduje , że po jego użyciu masła do ciała wchłaniają się szybciej . Użyty po depilacji nóg nie wywołuje żadnych zaczerwienień , ale leciutkie szczypanie czuję , a jestem osobą która nie posiada kompletnie żadnych skłonności do podrażnień . Tutaj więc też nie jest zbyt idealnie . Ale , jest wydajny . Peeling to ja mam zazwyczaj niecały miesiąc, a tego po miesiącu na dobre trzy użycia jeszcze zostanie . Podsumowując , jeśli ktoś lubi delikatne peelingi , albo swoją przygodę z produktami tego typu dopiero zaczyna będzie zadowolony . Miłośniczki mocniejszych wrażeń mogą go sobie bez wahania odpuścić - nie jest to w żaden sposób produkt przełomowy , czy też taki który koniecznie trzeba poznać .

Uwielbiam kosmetyki o zapachu banana, więc gdy go zobaczyłam na półce w drogerii to nie mogłam się opanować i go zakupiłam. Cena nie była zbyt wysoka tym bardziej, że zakupiłam go na promocji. Peeling jest zamknięty w plastikowym opakowaniu, które również posiada zabezpieczenie, co bardzo sobie cenię. Szata graficzna opakowania jest przyjemna i bardzo wakacyjna. Zapach jest mocno bananowy, ale niestety wyczuwałam odrobinkę zapachu coś podobnego do alkoholu co w sumie trochę mi przeszkadzało. Po prysznicu zapach był w całej łazience, ale również pozostawał na skórze. Peeling jest gruboziarnisty i ma dobrą moc ścierania. Po prysznicu zauważane jest mocne nawilżenie skóry, a przy regularnym użyciu także wygładzenie. Jest też bardzo wydajny. Mnie zachwycił bardzo mocno.