Bomba odżywczo - nawilżająca.
Firmę Wella od zawsze kojarzyłam z produktami stylizującymi lub koloryzującymi. Częstymi gości w mojej łazience były właśnie lakiery, pianki lub żele, a od niedawna zaczęły się także pojawiać kosmetyki pielęgnacyjne. Moje włosy przeszły w życiu wiele, stały się wysokoporowate, zniszczone, kruche i łamliwe. Nieustannie są poddawane farbowaniu i różnym stylizacjom, dlatego wszelakie maski i odżywki są wpisuję w pielęgnacyjną rutynę. Dosłownie przerabiam je na tony ;)
Wonder balm zaciekawił mnie z dwóch powodów, po pierwsze jako propozycja odżywki bez konieczności spłukiwania, a po drugie ze względu na silnie nawilżająco – odżywcze właściwości. W wielu przypadkach może być z powodzeniem stosowany jako samodzielny produkt, natomiast przy większych wyzwaniach, stanowi swoistą kropkę nad „i” w pielęgnacji kilkuetapowej.
OPAKOWANIE I WNĘTRZE
Balsam znajduje się w pomarańczowo – łososiowej, plastikowej butelce, o pojemności 150 ml. Aplikację ułatwia sprawnie działająca pompka z małym dzióbkiem. Po naciśnięciu łatwo sprężynuje do góry, dzięki czemu możliwe jest wydobycie mniejszej ilości przy pomocy jednej dłoni. Moje serce skradła pewna uniwersalność. W końcu każdą odżywkę, nawet taką bez spłukiwania – można … spłukać ;) Znacznie poszerza to zakres pielęgnacji i eliminuje „obciążanie”, zaspakajając tym samym różne potrzeby.
Miałam pewne obawy dotyczące wydajności, jak się później okazało zupełnie niesłuszne, nawet przy włosach mocno zniszczonych i sięgających już za łopatki. Stosowałam na wiele różnych sposobów, a najczęściej wprost na umyte i odsączone włosy, nakładałam niewielką porcję od ucha w dół, po czym lekko ugniatałam lub przeczesywałam szerokim grzebieniem. Zazwyczaj głowę myję rano i następnie przechodzę do stylizacji. Czasami dysponując zbyt małą ilością czasu lub odpoczywając od suszarki, cały proces przesuwam na wieczór. Po aplikacji balsamu, gdy włosy są już prawie suche, zaplatam je w warkocz lub nawijam na papiloty/ślimaki i kładę się spać. Rano przeczesuję je palcami, w celu uzyskania artystycznego nieładu. Są miękkie i błyszczące. Sprawiają wrażenie głęboko odżywionych, w dotyku stają się takie jakby „mięsiste/nawodnione” i pięknie pachną. Przestają się elektryzować i wyglądają zdrowo. Muszę zaznaczyć, że w przypadku moich chrustów, wonder balm – jako samodzielny produkt byłby za słaby, więc przed jego aplikacją używam czegoś bardziej treściwego odżywkę lub maskę, ze spłukiwaniem.
Konsystencję ma bardziej żelową niż kremową, o białym zabarwieniu i perłowym połysku. Delikatnie lepka formuła, wykazuje wysoką przyczepność podczas aplikacji. Otacza włos, nie spływa. Przy stosowaniu na wilgotny podkład (zaraz po umyciu lub po spsikaniu hydrolatem) pomaga utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia. Przy wysokoporach dobrze się wchłania. Moja mama, stosuje ten kosmetyk zarówno na mokro jak i na sucho, definiując tym samym loki lub je „ugniatając”. Reszta rodziny, o zdrowszych włosach, od czasu do czasu nakłada solo i spłukuje.
Zapach przy pierwszym poznaniu zdaje się być delikatny ale na moich włosach utrzymuje się aż do dnia następnego. Więc chociaż nieinwazyjny, na samym początku, tak jednak jest stosunkowo trwały. Przypomina mi kompozycję kwiatową z kadzidłowo/drzewną nutą. Dopiero czytając skład olśniło mnie skąd wzięły się te cierpkie akordy.
DZIAŁANIE I SKŁAD
Skład jest bardzo, bardzo długi. Dobroczynne ekstrakty i olejki, praktycznie od początku aż po sam koniec przeplatają się z mniej ciekawymi substancjami. Producent nie obiecuje, że balsam ma być naturalny. Raczej sugeruje obecność naturalnych ekstraktów, zwłaszcza jagód goi, które zostały wyróżnione na froncie. Dlatego dość skrupulatnie przekopałam się przez całą listę. Czołówka należy do nawilżającej gliceryny, PVP – substancji filmotwórczej oraz Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride – substancji kondycjonującej, antystatycznej tworzącej okluzję na włosie, tym samym pośrednio dającej efekt nawilżenia.
Kolejno wkraczają olejki: z nasion krokosza barwiejskiego /Carthamus Tinctorius Seed Oil/ i jojoba /Simmondsia Chinensis Seed Oil/. Moje włosy lubią o. jojoby, a i krokosz przypadł im do gustu. Jest to roślina jednoroczna, która swoim wyglądem przypomina astry. Kwiaty występują w kolorystyce żółto – pomarańczowej, czasami z domieszką czerwieni. Posiadają bardzo silny barwnik, który bywał wykorzystywany w przemyśle farbiarskim lub spożywczym. Cały krokosz barwierski, wykazuje się silnymi właściwościami prozdrowotnymi. Olej pozyskiwany z nasion, zwany też o. kartamusowym/krokoszowym, zawiera m. in: kwas lanolinowy, oleinowy, stearynowy, arachinowy, witaminy A i E. Wykazuje silne właściwości nawilżające i odżywiające. Wygładza i dodaje miękkości.
Kolejną grupą składników są: różnej maści lepiszcza, substancje konsystencjotwórcze i stabilizatory (Hydroxyethylcellulose, Cetearyl Alkohol). Występuje także Panthenol, który zaliczany jest do grupy humektantów. Poprawia możliwość wiązania wody przez keratynę włosów ale także zapobiega krystalizacji (wysychaniu) balsamu przy ujściu butelki. Następnie emulgatory W/O i O/W, umożliwiające mieszanie się wody z olejem i odwrotnie (Cetyl Alcohol, Methyl Gluceth – 20). Są i hydrolizowane proteiny pszeniczne, perfum, a różnej maści konserwanty z grupy parabenów przewijają się przez całe INCI. Niestety występują także: alkohol denaturyzowny, substancje z grupy EDTA i fenoksyetanol, na szczęście bliżej końca ale jednak są.
Po stronie naturalnej widnieją jeszcze: oliwa z oliwek, olej z orzechów babassu, wiesiołka, sezamowy i olej z otrąb ryżowych. Bliżej końca, ale jest (!) ekstrakt z owoców goi/jagody licyjskiej /Lycium Barbarum Fruit Extract/ – wygładza włosy, poprawia rozczesywanie i zapobiega ich splątaniu. Występują jeszcze: wyciąg z zielonej herbaty i ekstrakt z kory wierzby białej.
PODSUMOWANIE
Balsam zdaje się zaspakajać potrzeby mocno przesuszonych włosów i śmiało mogę stwierdzić że spełnia różne oczekiwania. Może mieć także zdumiewająco wiele zastosowań. Jako odżywka bez spłukiwania, ze spłukiwaniem, produkt antystatyczny czy nawet krem do loków. Ciekawa propozycja dla wszystkich zabieganych.
Zalety:
- Dla suchych i zniszczonych włosów be spłukiwania, a przy delikatnych ze spłukiwaniem.
- Łatwa i szyba aplikacja dla zabieganych.
- Silnie odżywia i nawilża.
- Przeciwdziała elektryzowaniu i puszeniu.
- Uniwersalny.
- Zawiera naturalne ekstrakty i oleje.
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Zapach
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie