Bielenda Water Balance, Intensywnie nawilżające serum-booster 

Bohater nawilżający o którym właściwie nie mam zdania, co do działania. Czy nawilżał? Hmm, ciężko stwierdzić, bo czy go nałożyłam czy nie to różnicy nie odczuwałam jakiejś spektakularnej. Aleee samo używanie bardzo przyjemne. Forma gęstego żelu bardzo przypadła mi do gustu. Pipeta i butelka są tak skonstruowane że pipeta wybrała go do ostatniej kropelki, więc to też duży plus. Ma w sobie błyszczące „bombelki”, ja nie zauważyłam ich po nałożeniu na skórę. Zużyłam całe, ale raczej nie wrócę do niego.

Za te kilkanaście złotych (w Lidlu) warto kupić jako dodatkową warstwę pod krem. Jak to kwas hialuronowy w wydaniu żelowym - nie nawilża jakoś spektakularnie, ale daje radę. Zwłaszcza jako pierwsza warstwa pod krem. Zostawia na chwilę lekko lepki film, ale zaraz śmiało można nakładać kolejne etapy pielęgnacji. Nie wiem po co są te błyszczące drobinki w środku - fakt, wygląda to przyjemnie, ale czy czemuś służy? Opakowanie OK - szklana buteleczka z pipetą. Sam żel nieco gęsty, więc oblepia pipetkę, niemniej stosuje się to bardzo łatwo. Za cenę ok. 15 zł śmiało można wypróbować.

Serum kupiła mi mama (pomyliła je ze Skin Clinic z kwasem hialuronowym) i jest to raczej średniak. Używam go pod SPF i nie czuję, aby nawilżał moją cerę. Ma w sobie drobinki brokatu, które widać po nałożeniu produktu na twarz. Makijaż wygląda na nim sucho, mocno uwydatnia skórki których normalnie nie widać.

BIELENDA - WATER BALANCE INTENSYWNIE NAWILŻAJĄCE SERUM-BOOSTER DO TWARZY * Jako że ostatnimi czasy moja skóra potrzebuje większej dawki nawilżenia, wyciągnęłam z zapasów serum, które łatwo było mi wpasować w każdą rutynę pielęgnacyjną. Przyznam Wam szczerze, że z tego typu produktami od Bielendy mam tak, że one u mnie niewiele robią - czy było tak i w tym przypadku? Serum: +/- zamknięte jest w szklanej buteleczce z pipetą (denerwuje mnie to, że przy wkładaniu pipety z powrotem do środka, sporo produktu osadza się na szyjce), + pachnie bardzo przyjemnie, tak świeżo i trochę morsko, +/- ma lekką wodnisto-żelową konsystencję. Zatopione brokatowe kulki sferyczne wyglądają bajerancko, jednak dość ciężko je nabrać i równomiernie rozprowadzić na skórze, + ekspresowo się wchłania i zostawia lekko lepką warstwę, ale łatwo ją zniwelować kremem, +/- przyjemnie nawilża, ale nie jest to na pewno intensywne nawilżenie i mówię to ja - posiadaczka cery tłustej ????, + wygładza i zmiękcza skórę, + daje uczucie ukojenia oraz odświeżenia, + delikatnie rozświetla, choć to zasługa drobinek miki, - szybko się kończy. Co ciekawego w składzie? filtrat z fermentacji nasion jęczmienia, kwas hialuronowy, kwas poliglutaminowy. Podsumowując: jest to dobre, lekkie serum, które przywraca komfort skórze. Brakowało mi jednak po jego użyciu takiego porządnego kopa nawilżającego i zostałam negatywnie zaskoczona wydajnością, gdyż o ile dobrze liczę - po 2 tygodniach z hakiem mam denko. Produkt kupiłam kiedyś w Biedronce.

To serum przyniosło mi dużo radości, ale bardzo szybko się skończyło (fakt, zdarzało się, że używałam go na dwie osoby) . Przejmy jednak do działania: przede wszystkim produkt świetnie nawilża skórę, uelastycznia ją i sprawia, że buzia jest przyjemnie miękka oraz wygładzona. Posiada ono rozświetlające kuleczki, które pięknie wyglądają, lekko rozświetlają twarz. Serum ma lekką, szybko wchłaniającą się konsystencję przez co super współgra z makijażem, ale nieco się klei. Zapach neutralny, ale przyjemny. Cena na duży plus.

Cała seria była dostępna w Biedronce. Bardzo mnie zaciekawiła ze względu na właściwości nawilżające. Serum wydawało się być bardzo ciekawe - nawilżająca, żelowa formuła - super. Ale nie doczytałam, że zawiera w sobie brokat... I tak z fajnego produktu do pielęgnacji serum stało się bardziej gadżetem kosmetycznym, ciekawostką... Bielenda trochę popłynęła z inwencją twórczą. Serum ma nawilżać a rozświetlać własnej przez brokat. Chyba wolę jak moja skóra jest rozświetlona ze względu na dobre składnik aktywne w produkcie a nie dodanie świecidełek... Serum ma gęstą, żelową konsystencję, z kulkami sferycznymi, które zawierają brokat. Przy wessaniu przez pipetę kulki się rozpadają uwalniając swoją świecącą zawartość. Produkt ma też dość intensywny, perfumowany zapach - kolejny niepotrzebny dodatek. Lubię jak kosmetyki do twarzy ładnej pachną, lecz cenie sobie zapachy powstałe naturalnie - przez to co jest w kosmetyku. Serum szybko się wchłania, dobrze się rozprowadza i się nie roluje pod kremem. Służy mi jako produkt na noc, bo nie wyszłabym z brokatem na twarzy z domu... Mimo wszystko całkiem dobrze nawilża.

Bielenda stała się moją ulubioną marką, jeśli chodzi o takie kosmetyki jak serum do twarzy. Co jedna seria to lepsza, z niecierpliwością czekam na kolejne, które pojawiają się co sezon. Tak samo było i tym razem, gdy Water Balance pojawiła się w Biedronce. Mimo sporych zapasów, musiałam wziąć ;) Oceniam na trójczynę, na prawdę miałam lepsze, choćby z serii Botanical Clays.

Mam dosyć suchą skórę, więc pomyślałam, że to serum nawilży mi cerę i co za tym idzie przyniesie komfort mega spragnionej i wysuszonej skórze, a stało się na odwrót. Najpierw nakładam krem ( najczęściej natłuszczający, lub olejek), a następnie serum i : najpierw czuję lepką warstwę, która za ok. 2 minuty się wchłania i pojawia się uczucie wysuszenia, napięcia i dyskomfortu !!! Nawet gdy stosuję solo, to jest podobnie ( a nawet gorzej), i z innymi kremami podobnie - na początku delikatnie nawilża, a po paru minutach WYSUSZA, choć składniki ma w porządku i nie wiem czemu tak się dzieje !! Być może do tłustych lub mieszanych cer będzie dobre. Natomiast bardziej nawilżająco działają na mnie serum z Ziaji, mam ich kilka i wszystkie są w miarę ok, natomiast to serum będę musiała komuś oddać, albo zużyję do rąk, lub do szyi i dekoltu.

Kosmetyk zamknięty w szklanej butelce z pipetą. Prosta szata graficzna, w niebieskich odcieniach przykuwa uwagę. Serum ma żelową konsystencję z zatopionymi perłowymi kulkami sferycznymi. Ma lekko błękitny kolor i ciekawy mało intensywny zapach. Produkt łatwo się nakłada i szybko wchłania zostawiając lekko lepką warstwę, która dosyć szybko znika. Skóra po użyciu jest przyjemnie gładka i miękka oraz dobrze nawilżona. Dodatkowo sprawia, że cera jest pełna blasku. Wydajność jest w porządku, a poza tym jest to kosmetyk wegański. Nie wysusza i nie obciąża skóry. Po prostu dobre serum nawilżające. Polecam.

Serum kupiłam oczywiście z ciekawości, co Bielenda wypuściła jako ostatnia nowość i to w dodatku z siecią dystrybucji w Biedronce. Zdecydowałam się na serum nawilżające, bo jest to mój must have w codziennej pielęgnacji i właśnie skończyły mi się sera Bielendy z serii CEO. Ucieszona, że udało mi się dorwać podczas zakupów spożywczych ostatnie opakowanie, nie spojrzałam na skład. Nie żałuję zakupu, bo serum spełniło moje oczekiwania odnośnie konsystencji i działania - liczyłam na podobnie gęstą jak w linii CEO, ale teraz zastanowiłabym się dwa razy. A dlaczego? Wątpliwości: * serum ma w sobie "perłowe kulki sferyczne", które nie wiadomo, jak równomiernie pobrać i jakie mają faktycznie znaczenie w kompleksowym działaniu serum - zdarzają się aplikacje, kiedy nie udaje pobrać się ani jednej w pipetę * kulki rozpadają się podczas rozcierania na skórze, ale nie są przyjemne w odczuciu i nie da się ich zawartości równomiernie rozprowadzić * skład serum jest nietypowy - Gin TONIQ, wysoko zmineralizowana woda i kwas poliglutaminowy - ten ostatni lepszy niż kwas hialuronowy - zdecydowanie na plus, jednak 2/3 składu to konserwanty o substancje konsystencjotwórcze * w połowie składu znajduje się mika, która powoduje, że nie wie, czy serum nie działa bardziej optycznie niż realnie - być może jest niezbędna tylko do stworzenia efektu perłowych kulek? Na plus: + solidna szklana buteleczka z praktyczną pipetą + intrygujący jasno-niebieski kolor i kuleczki równomiernie rozmieszczone w dość gęstej żelowej zawiesinie + 6 m-cy PAO + nieinwazyjny zapach, choć perfumowany - przypomina mi preparaty aloesowe + poprawne działanie nawilżające, jednak niczym się nie wyróżnia spośród innych produktów tej marki o podobnej konsystencji + przemyślana i harmonijna kolorystyka grafiki na buteleczce + produkt wegański Na minus: - ujście buteleczki jest za wąski dla tej konsystencji - nadmiar z pipety osiada na gwincie na zewnątrz -/+ wydajność jest względnie niska, ale typowa dla takich konsystencji - problem ze złapaniem kuleczek do pipety :) nie ma mowy o równomiernym ich stosowaniu Reasumując, można spróbować bo serum jest poprawne, ale jednak traktuję je jako jednorazowy bajer.

Mam dojrzała cerę z przesuszonymi policzkami i okolica oczu. Wiem jak ważne jest nawadnianie skóry od zewnątrz dbanie o jej kondycję sprężystość i gładkość. Uwielbiam kosmetyki Bielenda, to marka która nigdy mnie nie zawiodła. Skład jest świetny niskoczasteczkowy kwas hialuronowy, woda z francuskich źródeł bogata w minerały, kwas poliglutaminowy i humakenty. Butelka i szata graficzna wygląda podobnie jak większość produktów tej marki Pipetą z dozownikiem zapewnia higieniczne użytkowanie i nabranie odpowiedniej ilości serum. Zapach niewyczuwalny. Stosuje go codziennie rano i wieczorem od ponad miesiąca serum szybko się wchłania, nie pozostawia klejącej warstwy a inne kosmetyki pielęgnacyjne i makijaż dobrze z nim współpracują. Moja cera wręcz pije to serum booster, stała się bardziej nawilżona, gładsza, trochę jędrniejsza a zmarszczki są optycznie mniej widoczne. Serum otula moja twarz i czuję że jest dobrze nawilżona i zaopiekowania. Jest pełna blasku i wygląda na wypoczętą. Nie szczypie i nie podrażnia oczu, w żaden sposób nie zapycha i jest bardzo wydajne. Jedna pompka wystarcza na twarz szyję i dekolt. Cena również zachęca. Bielenda znów mnie zachwyciła i teraz to mój must have na lato. Sądzę że sprawdzi się dla każdej cery, zarówno dojrzałej jak i młodej czy problematycznej. Jest to produkt, który powinna na co dzień używać każda z nas, by zachować młodość, nawilżenie i nawodnienie skóry. Zdecydowanie polecam i z chęcią wypróbuję resztę produktów z linii Water balance.