Eveline Cosmetics Eveline D’Aury RemodeLift Therapy, Witaminowe mezo-serum 

Ma lekką, przyjemną konsystencję, która szybko się wchłania i nie zostawia lepkiej warstwy. Skóra po użyciu jest dobrze nawilżona, bardziej napięta i wygląda na wypoczętą. Dodatkowy plus za witaminowy skład – czuć, że działa odżywczo. Świetnie sprawdza się pod makijaż i w codziennej pielęgnacji.

Serum ma lekką konsystencje, szybko sie wchłania nie zostawiając lepkiej warstwy. Jest też bardzo wydajne. Czuć lekkie kłucie cery, później aplikuję krem. Cera lekko się czerwieni, ale nie jest podrażniona. Za to rano bajka- miękka, gładka, odżywiona. Za tą cenę, pojemność i dostępność jestem na tak. Napewno do niego wrócę lub do innych z tej serii.

Mam młodą skórę, ale prowadzę dość intensywny tryb życia – dużo ruchu, czasem stres, powietrze nie zawsze czyste, więc skóra potrafi wyglądać na zmęczoną, szarą i pozbawioną blasku. Zdecydowałam się przetestować Witaminowe Mezo-Serum od Eveline, bo lubię nowinki i ciekawiło mnie to połączenie z mikroigłami. I efekt naprawdę mnie zaskoczył! Już następnego dnia rano skóra była niesamowicie gładka, nawilżona, wyraźnie odżywiona i promienna – jak po profesjonalnym zabiegu. Czuć, że to nie jest zwykłe serum, tylko coś bardziej „terapeutycznego”. Ważna wskazówka: po serum koniecznie trzeba nałożyć krem – najlepiej od razu po wchłonięciu. Ja używałam Samarité Divine Cream i to był strzał w dziesiątkę -idealnie ze sobą współpracują . Gdy stosowałam serum solo, zauważyłam po czasie delikatne przesuszenia w bardziej wymagających strefach mojej twarzy (mam takie „problematyczne miejsca”). Jeśli chodzi o odczucia podczas aplikacji, mam niski próg bólu, więc czułam dyskomfort, zwłaszcza przy pierwszym użyciu. Dla mnie było to całkiem do zniesienia. Na początek nakładałam dwie pompki na dłonie i delikatnie rozprowadzałam na twarzy, potem kolejne dwie pompki na szyję i dekolt. Najgorszy był pierwszy raz, potem już z każdym użyciem było coraz lepiej - skóra przyzwyczaja się do działania serum. Podsumowując - jeśli Twoja skóra potrzebuje zastrzyku energii, elastyczności i odżywienia, a jednocześnie jesteś fanką kosmetycznych innowacji - to serum będzie świetnym wyborem.

Serum używam z całą serią (krem pod oczy, krem do twarzy 40+) Zużyłam już jedno opakowanie, zaczęłam drugie i nawet zakupiłam więcej na zapas bo jest po prostu wspaniałe. Sam efekt igiełek nie jest dla mnie drażniący czy nieprzyjemny, też mam wrażenie że trochę się do tego przyzwyczaiłam natomiast sam produkt daje świetne efekty, napewno zauważyłam spłycenie się zmarszczek, zwłaszcza tej „lwiej” na czole, świetne uczucie nawilżenia po aplikacji, jeszcze lepszy zapach. Po miesiącu stosowania dostawałam już pierwsze pochwały o świetnym wyglądzie twarzy i napięciu skóry. Cieszę się że jest w takiej cenie i mam nadzieję że się to nie zmieni bo jest to naprawdę kosmetyk który daje efekty zabiegów kosmetycznych za dużo większe pieniądze. Serdecznie polecam ♥️

Prawdziwa ambrozja dla mojej skóry! Serum ma lekką i szybko wchłaniającą się formułę, która się idealnie nadaję pod makijaż lub do codziennej pielęgnacji. Super odżywia, wygładza i nadaję skórze elastyczności. Rewelacja!

Kupiłam to serum z polecenia instagramerki nie oczekując po nim w sumie niczego. A miło się zaskoczyłam. Myślałam że za tą cenę nic dobrego ono nie zrobi a wygładziło mi zmarszczkę między brwiami, z którą się zmagam już dłuższy czas. Faktycznie czuć na skórze te igiełki, ale nie jest to nieprzyjemne uczucie. Używam tylko wieczorem, gdyż rano wolę jednak stosować nawilżające kosmetyki. Serum ma ładny zapach i jest w wygodnym opakowaniu. Nie mam się do czego przyczepić.

Pierwszy drogeryjny produkt z mikroigłami niczym te koreańskie. Jak za taką cenę, myślę że produkt bardzo udany i z pewnością przybliży innym o co tak naprawdę chodzi tymi koreańskimi produktami i dlaczego są tak popularne. Nie ma co oczywiście porównywać samych składów, bo wiadomo, że za 40 zł nie dostaniemy tego, co za 140, ale to zawsze coś. Serum jest rzadkie, więc można je bez problemu nakładać na twarz przed nałożeniem innych kosmetyków. Od razu czuć na skórze kłucie, jakby jakieś drobinki szkła wbijały się w twarz. Uczucie nie jest nieprzyjemne, ale jest nietypowe. Po kilku chwilach ustępuje, a przy regularnym stosowaniu można całkowicie się do niego przyzwyczaić. Najśmieszniejsze jest to, że te igiełki czuć przy każdym kolejnym korku pielęgnacji, a czasami nawet przy myciu. Producent poleca używać serum rano i wieczorem, ale dla mnie to przesada. Pomimo tego, że serum poprawia wchłanianie innych substancji głębiej w skórę, to rano nie ma potrzeby, żeby otwierać tę drogę takim produktom, jak kosmetyki do makijażu, a nawet zanieczyszczeniom, które osiadają na twarzy przez cały dzień. Wieczorem w zupełności wystarczy, a i wtedy ma to najwięcej sensu. Serum podobnie do koreańskich poprawia teksturę skóry, znacząco ją wygładza, a w połączeniu z innymi produktami sprawia, że pielęgnacja jest bardziej efektywna. Można je łączyć z większością składników aktywnych, nawet z retinolem, ale to już zależy co kto lubi. Najmniej przyjemnym akcentem w produkcie Eveline jest zapach. Z początku mocny, perfumowany, po chwili daje stęchlizną.