Bielenda Fruit Fusion, Oleo-kremowa maseczka regenerująco-rozświetlająca 

Skóra po niej jest miękka, nawilżona i promienna. Idealna, gdy cera wygląda na zmęczoną – daje szybki efekt świeżości i odżywienia. Uwielbiam stosować wieczorem jako małe domowe spa.

Kolejna już kremowa maseczka od Bielenda która przypadła mi do gustu :) Energetyczna barwa saszetki przyciąga uwagę na sklepowej półce, cena zachęca do zakupu i wypróbowania. Rodzima marka Bielenda oraz dostępność nic tylko brać ;) W moim przypadku maseczki schodzą lawinowo ;) uwielbiam pachnące, w formie kremu/żelu lub w płachcie, stosuje regularnie kilka razy w tygodniu, zarówno z rana jak i wieczorem. Opakowanie o pojemności 8 g jest ciut małe jak na mój gust lepsza byłaby pojemność 10-12 g no czepiam się... Produkt nie testowany na zwierzętach, wyprodukowany w Polsce, dostępność, atrakcyjna cena. Szata graficzna jest miła dla oka, czytelna i przejrzysta. Oleo - kremowa maseczka zawiera w swoim składzie: fruktoza, olej malinowy, sok z arbuza, witaminę C oraz kilka mniej przyjemnych składników min. EDTA, alkohol, itp. Konsystencja jest idealna przypomina lekki krem na dzień jaki używam z Fluff o zapachu wiśni ;) Kolor różowy, delikatny i subtelny zapach gumy mamby więc aplikacja jest niezwykle miła, producent zaleca trzymanie maseczki 15 minut i zmyć resztki ciepłą wodą. Ja potrafię sobie posiedzieć i z pół godziny rozkoszując się zapachem ;) Stosuje dwa razy w tygodniu i widzę poprawę stanu skóry suchej i wrażliwej, skłonnej do podrażnień, poszarzałej. Zero podrażnień, nic tylko spróbować, polecana do każdego rodzaju skóry. Naprawdę maseczka dość, że banalnie prosta w obsłudze to efekty nawilżenia, rozświetlenia i regeneracji skóry są widoczne od pierwszego zabiegu. Szczerze polecam wypróbować ♥️