Mizon Snail Repair, Eye Cream Krem pod oczy

Czasami nie mogę sie doczekać, aż zacznę używać jakiegoś kosmetyku. Kupiłam, mam, ale nie otwieram, bo wciąż nie skończyłam aktualnie używanego. Ten krem przeleżał kilka miesięcy, aż wreszcie się doczekał. Dużo sobie po nim obiecywałam, bo producent wiele obiecywał, skład niezły (ten ślimak...), no i miałam krem do twarzy z tej serii i był OK. Niestety tu zdecydowane rozczarowanie. OPAKOWANIE Kartonowe pudełko. Szklany słoiczek. Jak wiele innych zabezpieczony sreberkiem. Ale tu po odklejeniu sreberka klej, który je trzymał trochę wymieszał się z kremem. Nie było tego wiele, ale coś tu nie gra w procesie produkcji. Poza tym tubki lepsze, bo bardziej higieniczne. Szkło z kolei lepsze, bo recyklowalne. Ale ciężkie. Więc transport związany z większą produkcją CO2. Nie jest łatwo być pro-ekologicznym... SKŁAD Kupiłam ze względu na śluz ślimaka. Ma działanie nawilżające i redukujące zmarszczki. KONSYSTENCJA Żelowa. Biały. Zapach prawie niewyczuwalny. DZIAŁANIE Bardzo dobrze się rozprowadza. Pierwsze uczucie jest przyjemne - nawilżenie i rozświetlenie skóry pod oczami. Ale trwa to bardzo krótko. Moja dojrzała skóra już za chwilę czuje się nie dość nawilżona. Wklepywanie kolejnej warstwy powoduje rolowanie się, więc nie polecam. Krem przejął u mnie funkcję serum pod oczy. Nakładam na niego treściwszy krem. W tej formie może być, ale liczyłam na dobry krem pod oczy i nie udało się.

MOJE PIERWSZE OPAKOWANIE Kupiłam ten krem przypadkowo i byłam nim zachwycona. Już po kilku użyciach sprawił, że skóra pod oczami mi się wygładziła i drobne zmarszczki mimiczne zniknęły. Dosłownie odjął mi kilka lat. A przy tym nie powodował pieczenia ani łzawienia oczu i nie miałam po nim rano podpuchniętych powiek jak przy innych kremach pod oczy. Czułam się, jakbym znalazła świętego Graala. MOJE DRUGIE I TRZECIE OPAKOWANIE Po około roku, kiedy zużyłam wszystkie swoje pozostałe kosmetyki pod oczy, kupiłam w drogerii internetowej aż dwa kolejne opakowania tego kremu. Chciałam mieć zapas i jedno opakowanie nosić w torebce, a z drugiego korzystać w domu. Niestety tym razem bardzo się rozczarowałam. Nie wiem czy wtedy zmieniono formułę tego kremu, czy moje oczy stały się bardziej wymagające, czy moja skóra pod oczami się do niego przyzwyczaiła. Podejrzewam, że chodzi o zmianę składu, bo w czasie zużywania drugiego i trzeciego opakowania tego kremu robiłam wiele przerw, używałam go w różnych warunkach atmosferycznych, na wiele różnych okazji, i zawsze działał równie słabo. Moja teoria jest taka, że prawdziwy śluz ze ślimaka zastąpiono w tym kremie silikonami - ale to tylko teoria. Takie mam wrażenia i taką różnicę odczuwam używając tego kremu. Obecnie krem Mizon już nie odświeża mojego spojrzenia. Nie niweluje drobnych zmarszczek mimicznych, nie odżywia, nie nawilża. Działa jak kremy pod oczy za kilkanaście złotych, czyli przez jakiś czas po jego nałożeniu skóra pod oczami sprawia wrażenie nawilżonej, ale potem albo zapominam, że w ogóle nakładałam cokolwiek pod oczy, albo odczuwam dyskomfort. Dodatkowo zauważyłam, że kiedy zjadę nim poniżej powiek, czyli na górną część policzków, zapycha mi pory i zaczynają mi się tworzyć zaskórniki. Trochę też podrażnia oczy, kiedy go stosuję na noc, bo rano są zaczerwienione i odczuwam lekkie pieczenie. KONSYSTENCJA Krem jest bardzo rzadki, przypomina emulsję. Jest delikatnie biały, półprzeźroczysty. Nie pachnie. Dość szybko się wchłania, zwłaszcza jeśli nie przesadzimy z ilością. OPAKOWANIE, CENA, WYDAJNOŚĆ Krem jest zamknięty w brązowej tubce z miękkiego plastiku. Można też kupić większą wersję w słoiczku, ale ja wolę mniejsze tubki, żeby je częściej zmieniać. Ponadto tubki wydają mi się bardziej higieniczne podczas używania kremu. Cena jest dość wysoka. Wydajność tego kremu oceniam na średnią. Inne kremy pod oczy o tej samej pojemności wystarczały mi na dłużej. PODSUMOWANIE Nie polecam. Nie kupię go więcej. Z tego, co pamiętam, kosztował prawie tyle samo, co najtańsze kremy pod oczy z Vichy, a kremy z Vichy przynajmniej działają i nie zapychają mi porów.

Wiele sobie obiecywałam po tym kremie z uwagi na samą markę. Kosmetyki mizon poznałam wiele lat temu jeszcze przed wielkim boom na koreańską pielęgnację. Do tej pory marka nigdy mnie nie zawiodła. Tym razem może nie był to zawód, ale jednak niedosyt.. Krem jak najbardziej nawilża, nie podrażnia, nie przeszkadza w żaden sposób.. ale pomocny też wybitnie nie jest.. zwyczajnie nic nie zmienił w moim życiu. Zużyłam całe opakowanie 25ml

Ma fajną ,lekką formułę. Szybko się wchłania, można do dodać jako jego jedyną zaletę. Niestety przy dłuższym stosowaniu strasznie wysuszył mi strefę pod oczami, była jak wiór...???????????????????? Nie polecam...

To najlepszy krem pod oczy, jaki miałam. Po prostu robi różnicę. Mam już siatkę zmarszczek wokół oczu - taka uroda i takie geny. Brak snu, stresujące środowisko pracy i ogólnie sporo zmartwień też robią swoje. Z innymi kremami doszłam już do granicy, tzn. żaden niczego już w mojej skórze nie zmieniał. A ten krem robi coś takiego, że wizualnie mam zmarszczek mniej. Jednocześnie jest bardzo lekki, taki wręcz jak lekki jogurt w konsystencji. Także cały efekt wynika chyba z nawilżenia skóry, jakie daje ten krem. Tak jakby wypełnia zmarszczki od środka. Ale nie sprawia, że skóra pod oczami puchnie, przez co niewygodnie się widzi. A parę innych kremów pod oczy tak mi robiło. No właśnie. Ten krem jest też kompletnie neutralny dla oczu. Nigdy nie czułam po nim swędzenia, pieczenia, opuchnięcia, przesuszenia. Niczego. Tylko ukojenie i nawilżenie. A dla mnie to bardzo ważne, bo zdecydowana większość kremów pod oczy mnie w jakiś sposób podrażnia. Jedyny minus: wysoka cena i brak wydajności. Jasne, że są droższe kremy i nie mam na co narzekać. Ale jest też wiele tańszych. Poza tym zużyłam 15-militrową tubkę (za ok. 50 zł, dokładnej ceny nie pamiętam) mniej więcej w miesiąc - może w niecałe dwa miesiące. Więc na dłuższą metę kupowanie tego kremu jest dla mnie problematyczne. Niemniej naprawdę działa.

Kosmetyk władowałam do wirtualnego koszyka z ciekawości. Odkąd interesuję się kosmetykami, słyszałam już mnóstwo dobrego na temat wszelkich śluzów ze ślimaków, jadów węży i innych takich niezwykle zachęcających składników, że postanowiłam w końcu wypróbować jeden z nich. Dodatkowo producent tyle obiecywał, że nie mogłam pozostać obojętna :D Mam 30 lat, moja skóra pod oczami jest raczej cienka, mam genetyczne sińce, z którymi jeszcze żaden krem sobie nie poradził. Dbam o to, by ją regularnie nawilżać. Każdym krem pod oczy nakładam standardowo poniżej dolnej powieki, a także trochę na górną, tuż pod brwiami. W moim przypadku każdy krem pod oczy ląduje także "nad oczy" :D Krem Mizon, który posiadam znajduje się w innym opakowaniu niż ten przedstawiony tutaj na miniaturce. Mój mieści się w brązowo-beżowej plastikowej tubce z brązową zakrętką. Ma 15 ml i kosztował 40 zł. Posiada praktyczny dziubek, dzięki któremu jesteśmy w stanie precyzyjnie odmierzyć jego ilość nakładaną w okolice oczu. Samo opakowanie jak i szata graficzna niezbyt przypadła mi do gustu, po prostu, jakoś nie jestem fanką beżów i brązów.  Krem ma lekką, żelową konsystencję. Jest mleczny i w łatwy sposób rozprowadza się w okolicach oczu. Ja robię tak, że najpierw go równomiernie aplikuję, a na samym końcu delikatnie wklepuję. Bezpośrednio po nałożeniu jest delikatnie klejący i czujemy, że mamy coś pod oczami, ale po chwili wchłania się i już jest w pełni komfortowo. Nakładam go zarówno na dzień jak i na wieczór. Dobrze współgra z kolorówką, nic się nie waży, wszystko dobrze się utrzymuje w ciągu dnia. Krem nie ma zapachu, a przynajmniej ja nic nie wyczuwam. Krem fajnie nawilża okolice oczu i napina delikatną skórę, ale na pewno nie redukuje zasinień. Może minimalnie rozjaśnia także skórę wokół oczu, ale to może. Ze względu na to, że jest to lekki krem pod oczy, myślę, że będzie dobry dla osób, które chcą działać raczej prewencyjnie i zapobiegawczo na zmarszczki niż już  z nimi walczyć. Tak jak napisałam, nawilża i ujędrnia, ale poza tym żadnych spektakularnych efektów nie zobaczyłam. Wydajny, opakowanie 15 ml starczyło mi na ok 4 miesiące regularnego używania.

Kupilam kilka produktow z wyciagiem ze slimaka w ostatnim czasie, jednym z nich byl wlasnie krem pod oczy. Na poczatku musze przyznac, ze 25 ml za okolo 90zl to dosc dobra cena jednak o tym pozniej. Krem wyglada podobnie do serum z tej samej marki jednak jest w zakrecanym sloiczku, pachnie alkoholowo jednak rowniez czyms innym (nie mam pojecia co to za zapach) jest ok, nie wadzi. Poza tym pudeleczko ladnie wyglada i jest poreczne jednak malo higieniczne. Musze przyznac, ze kosmetyki z wyciagiem ze slimaka bardzo pomogly na stan mojej cery jednak jezeli chodzi o krem pod oczy nie zrobil na mnie tak duzego wrazenia jak pozostale. Po pierwsze uzywam kremu 2 razy dziennie, zarowno pod oczy jak i na powieki, krem daje uczucie nawilzenia i nie przesusza, dobry pod makijaz dodam tez ze jest wydajny i dosc szybko sie wchlania. Jezeli chodzi o dzialanie to nie zauwazylam roznicy w zniwelowaniu moich malutkich zmarszczek, jezeli chodzi o wory pod oczami i ich kolor mam wrazenie, ze krem troche pomogl, bo sa mniej widoczne. Ogolnie musze przyznac, ze jest dobry jednak dosc drogi poniewaz uwazam ze mozna kupic produkt, ktory radzi sobie ze zmarszczkami lepiej i jest o wiele tanszy. Polecam osoba z worami pod oczami!

Zdecydowanie pokochałam całą linię tych cudownych azjatyckich kosmetyków. Krem pod oczy daje radę. Raczej nie mam problemu ze zmarszczkami, ale fajnie nawilża okolice oczu. Czuć efekt napięcia i rozjaśnienia pod oczami. Szybko się wchłania. Nadaje się idealnie pod makijaż. Zdecydowanie jestem na tak

Krem działa dobrze, ale nie świetnie. Jest to naprawdę w porządku produkt, który nie uczula, nie podrażnia, nie wysusza, ogółem nie zrobi nam krzywdy. Ale nadaje się do pielęgnacji skóry wokół oczu u osób, które nie mają jeszcze zbyt dużych problemów ze zmarszczkami czy z jej przesuszeniem. Ogólnie: najlepszy jaki miałam do tej pory, ale wciąż szukam lepszego, bo moim ideałem nie zosatnie.

Niestety nie polecam. Początkowo byłam zadowolona. Lekki, dobrze się wchłania. Ale przy dłuższym stosowaniu wysuszył skórę i powiem wręcz, że moje drobne linie się pogłębiły.. Raczej nie miałam problemów z tą okolicą, ale nie spodziewałam się pogorszenia! Nie wiem, czy to naturalna kolej rzeczy, czy ten krem, ale mówię mu NIE

Moja skóra pod oczami nie jest wymagająca. Jest w stu procentach normalna. Uwielbiam markę Mizon, wiele ich kosmetyków mi się sprawdziło. Szukałam kremu który da mi dobre nawilżenie i będzie stanowił baze pod makijaż. Ten krem owszem nawilża skórę ale takie samo działanie mają kremy za ułamek ceny. Nie robi on nic poza delikatnym nawilżeniem. Jest ok ale bez rewelacji nawet jak na moją całkiem zwyczajną i niewymagającą skórę.

Krem ma lekką konsystencje, jest maga wydajny, szybko się wchłania i całkiem nieźle nawilża. Raczej dla osób, które nie mają dużych wymagań wobec kremu, bo nie nada się dla osób, które potrzebują dużego nawilżenia, ujędrnienia i redukcji redukcji zmarszczek. Raczej jako lekki krem pod oczy na dzień lub jako pierwszy krem dla dziewczyn 20+. Jest stosunkowo drogi, ale maga wydajny ( mi wystarczył na około pół roku codziennego stosowania dwa razy dziennie) więc i tak się opłaca.

Tytułowy krem pod oczy otrzymałam w jednym z pudełek subskrypcyjnych. Byłam zadowolona, że będę mogła go przetestować za ułamek ceny. Jednak jest to kolejny azjatycki produkt, którego działanie mnie nie satysfakcjonuje. Krem ma lekką konsystencję, cos a'la żel-krem. Łatwo się rozprowadza i błyskawicznie wchłania. Przez chwilę czuć delikatnie klejącą warstwę, ale już po chwili nie ma po niej śladu. Nadaje się pod makijaż, dobrze współgra z kosmetykami kolorowymi. Nie podrażnia skóry ani nie powoduje pieczenia czy łzawienia oczu. I to byłoby na tyle, bo na mojej skórze nie robi nic. Nie mam większego problemu z cieniami i workami, skóra wokół oczu nie jest przesuszona, a zmarszczki posiadam jedynie mimiczne. Jednak nie czuję, żebym miała cokolwiek nałożone na skórze. W ciągu dnia pod makijażem czasem czuję lekkie ściągnięcie. Ze zmarszczkami nie robi absolutnie nic. Skład, jak to w azjatykach, ciekawe i w dużej ilości substancje aktywne pomieszane z wątpliwej jakości wypełniaczami i konserwantami. Chyba jednak będę stawiać na polskie kosmetyki, naturalne, z krótkim składem i sporo tańsze. Krem znajduje się w szklanym ciemnym słoiczku. Słoiczek jest ciężki i konkretny. Nie uszczerbił się nawet, kiedy wypadł mi z ręki i odbijał się od umywalki i wanny. Szpatułka nie robi na mnie najmniejszego wrażenia. Taki zwykły chwyt. Przecież kremy nakłada się umytymi palcami, więc tych bakterii aż tak wiele tam nie wprowadzimy, a przecież na takiej szpatułce też będzie się zbierał syf. Chyba, że ktoś zamierzam przed i po każdym użyciu wyparzać szpatułkę. Ja podziękuję, szpatułka od razu poszła w kosz. Pojemność mogłaby być mniejsza, np. standardowe 15 ml, bo kremy pod oczy raczej wolno się zużywają. Cena kosmiczna, jak na taki kremik. Dostępność licha. Mnie to nie ujmuje...

Na wstępie zaznaczę, że krem od początku wydawał się problematyczny - nawet niewielka ilość powodowała efekt inny niż zamierzony. Krem kupiłam aby zredukować małe worki pod oczami - a tu niespodzianka, worki stały się bardziej widoczne, jakby napuchnięte, a wokół nich zaznaczał się siny cień pod oczami... na początku myślałam, że za dużo zaaplikowałam kremu, ale po wielu próbach cały czas efekt był taki sam. Po drugie zauważyłam, że krem wchodzi w kontrakcje z innymi kremami (krem aplikowałam na czystą skórę wokół oczu, a np na policzkach miałam inny krem - na linii styku obu kosmetyków pojawiało się zaczerwienienie i piekący ból) . Cóż widocznie śluz ślimaka nie dla mnie ;)

Niestety okazał się średni nie uczula ale i nie robi nic więcej. Mysle że podobne działanie albo i gorsze po kremie za 20 zł. Z użyłam dwa opakowania i cóż nadal sxukam swojego kremunr. 1

Jestem bardzo zawiedziona tym kremem. Mam cerę mieszaną ale wrażliwą i suchą z pierwszymi zmarszczkami pod oczami. Ten krem w ogóle nie nawilżał mi skóry. Skóra była rano przesuszona i ściągnięta a zmarszczki podkreślone. Używałam go 2 miesiące codziennie. Jestem rozczarowana, bo wielu osobom się sprawdził. Wielka szkoda.

Tego kremu nie da się ocenić. Jest dosłownie niezdatny do użytku. Wiele razy próbowałam go nałożyć, ale bezskutecznie. Moja skóra toleruje go tylko na obszarach oddalonych od oczu, więc jaki sens go używać? Mam wrażliwe oczy, dlatego szukam delikatnych kremów. Nie spodziewałam się aż takiego bubla. Za każdym razem płoną mi oczy. Są przekrwione i naprawdę strach używać tego specyfiku. Mam mniejsze opakowanie i zużyję je albo jako krem do twarzy albo do pięt.

Kupiłam go po przeczytaniu dobrych opinii na jego temat i oczekiwałam sporo ,ale niestety. Jedyne co robi to nawilża podobnie jak kremy z zaji ale cena o wieeele wyższa.