SKIN79 All that Rose, Natural Beauty Rose Mask Różana maska w płachcie

Maseczka bardzo dobrze nawilża, jest super nasączona i możną tę esencją wysmarować szyje, dekolt a nawet całe ciało. Maseczka ma piękny zapach i cera po niej jest naprawdę wypoczęta i nawilżona. Maska ma 2 części, o czym wyraźnie powiadamia nas instrukcja (bo ktoś tam w komentarzach pisał że nie wiedział jak tego użyć :D). Ja jednak jestem zwolennikiem masek w saszetkach albo dużych opakowaniach. Ilość śmieci po masce w płachcie jest duża, za każdym razem wyrzuca się i opakowanie i płachtę, którą użyło się tylko raz. Więc 4 gwiazdki postawie, ale mojego serca tej maseczce nie oddam :)

Jestem "lekko" nie zadowolona po tym zakupie, pociesza mnie tylko myśl że kupiłam tylko dwa opakowania tej maseczki. Zastanawia mnie bardzo kto wycinał tą maseczkę. Poważanie. Mam trochę maseczek z skin79, trochę z nich już użyłam i żadna nie była tak źle wycięta jak ta. Możliwe że jakbym ją nałożyła lalce, to by pasowała idealnie... MOŻLIWE. Opakowanie standardowe tak jak u każdej maski z skin79, z tym że oczywiście różni się graficznie. Jako że maseczka jest różana, na opakowaniu znajdziemy grafikę róż. Łatwe otwarcie - brak potrzeby nożyczek, kompletnie nie trzeba się z nim szarpać. Po wyciągnięciu trochę zwątpilam, ponieważ w jednym opakowaniu miałam dwie płachty bawełny. Jednak znacząco różniące się teksturą. Jedna o wyglądzie i dotyku jak wszystkie maseczki skin79, druga bardziej jak bandaż... I tu pojawia się pierwsze ale, bo o ile nie znalazlam nic na ten temat na opakowaniu (ani w języku polskim jak i angielskim) tak strzelałam którą stroną przyłożyć do skóry. Padło na tą "bardziej nawilżoną". I tu znowu pojawia się ale. Otwory na oczy strasznie małe z ledwo pozostawionym miejscem na nos. Ten mały materiał na nos za to zakrywa cały (w żadnej maseczce z skin79 tego nie dostalam; a wcale nie mam jakiegoś wielkiego nosa... Tak myślę :D). I usta... No cóż, w tej maseczce na pewno nie pogadamy. Jeden z plusów tej maseczki jest taki że nie podrażnia, bo nawet jakbym się starała ją ułożyć na twarzy jak tylko mogę, to i tak z prawej lub lewej wchodzi w oko... I DZIĘKI BOGU ŻE NIE SZCZYPIE. Efekt? Zaraz po ściągnięciu pozostawia film który powoli się wchłania a skóra wygląda jakby dostała kopniak nawilżenia, jednak po jednorazowym użyciu nie widzę aby uspokoiła moje zaczerwienienia. Po wskazanym przez producenta czasie w materiale wciąż pozostaje sporo "soku" więc można śmiało wetrzeć go w skórę szyi czy dekoltu. Reasumując, zastanowię się czy kupię ponownie, może jak będzie promocja, ale to kiepskie wycięcie bardzo mnie zniechęca. Nie lubię się męczyć z czymś co sprawia mi dyskomfort wokół oczu. Przemilczę niedopasowany nos czy usta... Ale oczy w tej maseczce wyglądają jakbym miała opatrunek po oparzeniu.

Lubię maski ze Skin79, sprawdzaj się u mnie jak żadne inne. Czasem robię skok w bok i próbuję masek innych marek, ale bezwątpienia te od Skin79 wiodą prym w mojej dodatkowej maskowej pielęgnacji. Ostatnio korzystając z darmowej dostawy na Skin79, kupowałam zapas masek, które lubię najbardziej, ale postanowiłam dokupić te, ponieważ znajoma wspominała mi, że ta różana jest naprawdę spoko. Postanowiłam dokupić parę sztuk i sprawdzić na sobie. Maska ma oryginalną grafikę i zapakowana jest w standardową dla jednorazowych masek w płachcie "saszetkę". To co zaskakuje na plus w masce, to to, że jest mocno nasączona ale z niej nie kapie. Maska składa się z 2 warstw, 1 to właściwa maseczka, a 2 warstwa która ma ułatwić aplikację maski jest sztywniejsza, i zdejmujemy ją zaraz po umieszczeniu maski właściwej na twarzy. Podejrzewam, że producent wymyślił tą 2 warstwę, dlatego, że właściwa maseczka jest bardzo cienka, co bardzo przypadło mi do gustu. Maska dzięki temu przywiera do skóry jak magnes, nigdzie się nie odkleja a fakt, że jest jak wspomniałam nasączona czuć jak cera wypija i chłonie cały płyn. To co może przeszkadzać i jest w sumie jedynym minusem to słabe wycięcia i otworki na oczy. Trochę mnie to dziwi bo sama maska nie jest jakaś mała czy za wąska, ale otwory są bardzo małe. Ja okolice oczu i nosa musiałam rozciąć delikatnie nożyczkami. Jednak efekty stosowania maski są dla mnie mega zadowalające. Maskę trzymałam ok. 20 minut za każdym razem, cera była ujednolicona, zaczerwienienia zdecydowanie zredukowane a skóra odprężona i miękka. złużyłam 3 maseczki, po użyciu kwasu z Ordinary i jestem bardzo zadowolona, cera w tym mixie wyglądała dużo ładniej.

Niestety, mimo że dotychczas miałam dobre doświadczenia z maskami od skin79, ta nie spełniła moich oczekiwań. Przede wszystkim jej zapach jest męczący, mdły, ciężko mi było wysiedzieć w tej masce. To może być tylko moje subiektywne odczucie, ale zaznaczę, że bardzo lubię zapach róż, a to raczej pachniało jak stare mydełko różane. I ten zapach był zbyt intensywny. Natomiast jeśli chodzi o działanie, to nie jest jakieś wyjątkowe, na szczęście maska mnie nie podrażniła, choć gdy miałam ją na twarzy czułam szczypanie, zwłaszcza wokół oczu. Po użyciu czułam nawilżenie, ale nie tak długo jak na przykład po masce Aloe tej firmy. Głównie czułam taką nieprzyjemną lepkość. No i ten zapach... Natomiast za opakowanie dałabym piątkę z plusem, ale przecież najważniejsza jest zawartość. A w tym przypadku nie jest za specjalna.

Niestety nie wiem czym to spowodowane ale mimo dobrych opinii dwa podejścia do tej maseczki skończyły się u mnie tragicznie, Podrażnienie, świąd i wysyp, maseczka ma piękny zapach ale to niestety tyle ile jestem w stanie o niej powiedzieć dobrego

Po otwarciu opakowania od razu czuć bardzo ładny zapach róży (myślę, że ogólnie maski SKIN79 mają jedne z lepszych zapachów na rynku - nie gryzą w nos i nie powodują bólu głowy). Wydaje mi się, że jest o wiele mniej nasączona produktem niż pozostałe maski, które stosowałam i z których wręcz kapało od nadmiaru esencji. Tutaj materiał wyjęłam bez większego problemu i był wilgotny, ale bez przesady. Próbowałam również wycisnąć dodatkowo esencję z opakowania, ale o dziwo w torebce już nie było praktycznie nic (nie to co w innych maskach, gdzie wręcz esencja wylewa się i chlapie wszystko wkoło). Płat materiału jest na tyle duży, że spokojnie można przykryć całą twarz aż po linię włosów (co przy niektórych maskach było niemożliwe), ale te wycięcia - istny koszmar... Zgadzam się z poprzednimi opiniami - nie dość, że są to tak małe otwory, że ledwo widać pół oka, to ich ułożenie jest tragiczne i bardzo niedopasowane :/ Początkowo przez 2-3 min po nałożeniu maski czułam delikatne pieczenie mocniej zaczerwienionych miejsc, ale potem uczucie to znikło. Po zdjęciu maski esencja ładnie się wchłania, ale pozostawia lepką warstwę. Lepka twarz - niestety jest to jeden z efektów, których wprost nienawidzę. Konieczne dla mnie było przetarcie twarzy tonikiem i usunięcie tego lepkiego filmu. Po tym nałożyłam swój zwykły krem nawilżający, ale ciągle gdzieś czułam, że twarz jest dalej delikatnie oblepiona. Na plus jest to, że moje podrażnienia, które początkowo piekły podczas aplikacji maski, po jej usunięciu były mniej widoczne i zaognione.

Uwielbiam kosmetyki różane więc nie mogłam przejść obojętnie obok tej maseczki. Maseczka ma bardzo przyjemny i delikatny zapach róży, który nie jest chamski. Maseczka ma również bardzo dobrą tkaninę, która jest bardzo gruba i wytrzymała. Dobrze też jest dopasowana do twarzy i dobrze i w łatwy sposób mogłam ją nałożyć na twarz. Maseczka jest bardzo mocno nasączona płynem i nie ślizga się ani też nic nie ścieka. Maseczka bardzo fajnie załagodziła wszelkie zaczerwienienia i dla moej skóry okazała się zbawienna. Pozostawiła skórę miękką i delikatną.

Jest to maseczka, z którą zaczęłam swoją przygodę z marką skin79. Ty bardziej byłam zachwycona, gdyż na oficjalnej stronie producenta zakupiłam ją za niecałe 5 zł :) Bardzo miłe zaskoczenie spotkało mnie zaraz po otwarciu opakowania. Bardzo przyjemny, delikatny różany zapach, który jest wyczuwalny, ale nie nachalny. Kolejnym zaskoczeniem było bardzo, ale to bardzo była tkanina, która jest grubsza niż te standardowe z drogerii. W prosty i szybki sposób, bez najmniejszego problemu rozłożyłam i nałożyłam na twarz. Niestety bez wad się nie obeszło..... na tkaninie zostały wycięte zdecydowanie za małe otwory na oczy...... po nałożeniu tkaniny na twarz oczy do połowy były zakryte - dramat! Tkanina jest bardzo nasączona i przyjemnie się ją trzyma na twarzy. Podczas noszenia maseczki na twarzy, czułam intensywne nawilżenie i ukojenie skóry. Co ważne jest to bardzo lekka i przyjemna maseczka, która dodatkowo chłodzi. Bardzo dużym jej atutem jest to, że łagodzi wszelkie zaczerwienienia. Po zdjęciu maseczki muszę przyznać, że miałam dość dobre odczucia.. Skóra delikatna, miękka, nawilżona. Niestety po wchłonięciu pewnej części produktu strasznie klei się na twarzy, co może być denerwujące.. Ogólnie mam dość dobre wrażenia co do tej maseczki. Może dlatego, że kupiłam ją za 5 zł. Gdybym zapłaciła ciut więcej, to byłaby lekka przesada. Generalnie gorąco polecam, myślę, że warto ją przetestować :)

Uwielbiam maski tej firmy. Są odpowiednio nasączone, nie podrażniają mojej wrażliwej cery. Długo były u nas dostępne jedynie przez internet, a niedawno odkryłam, że są dostępne w Hebe stacjonarnie. I przepadłam :D Zaopatrzyłam się w niemal wszystkie dostępne i zaczęłam testować. Uwielbiam w nich to, że można ich użyć wszędzie, zabrać ze sobą do torebki i użyć gdzie chcemy, czy to na wakacjach, czy po siłowni, czy na weekendowym wypadzie. Nie potrzebujemy nic aby ją przygotować, nie trzeba nic zmywać. No rewelacja :) W zasadzie wszystkie mają podobne działanie, odprężają skórę i relaksują nas po ciężkim dniu. Te z tej serii pachną delikatnie (pozostałe serie są bezzapachowe) ale pielęgnują twarz tak samo. Wszystkie uwielbiam :)

Hmm, niestety muszę się zgodzić z opiniami poniżej. To najsłabsza maska w płacie jaką miałam szansę (bo tym razem nie przyjemność) użyć. Obietnic wiele a działanie naprawdę znikome. Tym bardziej mnie to trochę zdenerwowało, bo maska kosztuje 15-16zł. Nie żałowałabym 4-5zł, ale myśl, że w tej cenie mogłam mieć 2 a nawet 3 inne, lepsze maski - no mnie już to trochę frustruje;/ Może zacznę od plusów, bo ta maseczka ma 2 plusy i stąd też nie ocenię jej na surowe 1. Pierwszy z nich to zapach - jeśli ktoś lubi zapach róży to z pewnością trafi w gust różoholiczek :) jest naprawdę dobrze odwzorowany, ale nie mdły i przesadzony. Drugi plus to zniwelowanie zaczerwienień. Oczywiście przed świętami i innymi okazjami jakaś niedoskonałość musi mnie ,,uraczyć" a po zdjęciu maski (o dziwo!) zaczerwienienie było znacznie mniejsze. Stąd jak najbardziej potwierdzam, że maska wykazuje właściwości łagodzące zaczerwienienia oraz kojące - przyjemnie chłodziła mi twarz. Działanie nawilżające oceniam na 2 sposoby. Pierwszy zaraz po zdjęciu maski i jest ok, drugi jeśli chodzi o trwałość efektu - i tu jest już gorzej. Niestety efekt nawilżenia nie towarzyszył mi zbyt długo, właściwie następnego dnia już go nie czułam. W cenie 15zł chciałabym, aby maska podziałała przynajmniej ze 2 dni, to chyba nie zbyt wygórowane wymaganie.. Inna sprawa, z którą także się zgodzę to lepkość maski, która towarzyszy nawet po nawilżeniu cery kremem. Gdybym robiła maskę w wolny dzień, w którym nie planuję makijażu to w pewnością uczucie lepkości denerwowałoby mnie. Na szczęście nakładałam podkład po około 30 minutach od zdjęcia maski i tę lepkość wykorzystałam jako bazę pod make up. Wycięcie maski to chyba jakaś pomyłka.. Otwór na oczy nie jest większy od pięciozłotówki a odległość między jednym z drugim jest tak mały, że oczy od strony zewnętrznej były do połowy zakryte. Zdaję sobie sprawę z tego, że wszystkim się nie dogodzi i nie każda maska musi na każdego pasować, ale tutaj ktoś wyciął maskę chyba pod wymiar dziecięcej twarzy. Wycięcie na usta to samo - w żadną stronę nie idzie tego dopasować. I najgorszy aspekt - skóra po kilku godzinach zaczęła mi się przetłuszczać. Mimo cery mieszanej jak przypudruję ją na mokro to mat trzyma mi się zwykle 5-7h (zależy którym pudrem), ale 5h to absolutne minimum. W tym przypadku zaczęłam wyświecać się na czole już po około 3h i musiałam posiłkować się czymś zdejmującym warstewkę sebum (bibułka matująca lub kolejna warstwa pudru, co rzadko zdarza mi się robić w ciągu dnia), bo twarz wyglądała na spoconą jak po siłowni. No niestety, miał być hit a jest naprawdę słabiutko. Po masce Skin79 spodziewałam się o wiele, wiele więcej tym bardziej, że marka ma naprawdę fajne maseczki w sprzedaży. Do tej raczej nie wrócę, nie za tę cenę.

To najgorsza maska w płacie jaką testowałam. Sam kształt maseczki pozostawia wiele do życzenia, otwory na oczy i usta są zdecydowanie za małe i sama maseczka nie jest dopasowana do twarzy. Podczas noszenia zsuwa się z twarzy co jest niekomfortowe i trzeba ją ciągle poprawiać. Nigdy wcześniej żadna maska nie wyrządziła szkód, co najwyżej nie dawała żadnych efektów. Ta maska to pierwszy taki przypadek ! Skóra po niej była tłusta i lepka, maska się nie wchłonęła. Po jej zmyciu twarz nadal się świeciła i jak nigdy dotąd wydzielała ogromną ilość sebum. Nigdy wcześniej moja skóra nie była w takim stanie. Zero plusów, same minusy - odradzam !

Maska ma śliczne opakowanie z zewnątrz i wiele obiecuje, ale niestety tak jak kocham koreańskie maski w płachcie, tak na tej się zawiodłam. Po pierwsze po wyjęciu z opakowania i nałożeniu na twarz zastanawiałam się, na jaki kształt twarzy ona jest - otwory na oczy są malutkie i wąskie, tak samo w przypadku ust. Sama maska jest bardzo podłużna. Nie trzyma się dobrze na twarzy i non stop się zsuwa. Jeśli chodzi o działanie - odrobinę pomogła z zaczerwieniami i przebarwieniami. Ładnie pachnie, ale to na tyle.