AA Bubble Mask, Maska bąbelkowa `Wygładzenie i nawilżenie alga różowa + kwas hialuronowy` 

Maska ma działanie wygładzające oraz nawilżające. Wielkim zaskoczeniem była jej lejąca konsystencja, która trochę pobrudziła mi sweterek. Zaraz po nałożeniu maseczki zaczęła ona bąbelkowac , dając fajne uczucie łaskotek. Po dwóch minutach produkt należy dodatkowo wmasować by spotęgować jego działanie. Po zmyciu jej buzia jest mega gładka promienna oraz widocznie odżywiona. Maseczka jest na 2 użycia. Pachnie owocowo, wyczuwam aromat prażonego jabłka.

Ta maseczka to tragedia ! Jak tylko nałożyłam ją na buzię to po minucie zaczęła mnie piec cała twarz , oczy zrobiły mi się czerwone , zaczęły łzawić . Musiałam ją szybko zmyć i nałożyć coś mocno nawilżającego aby ukoić skórę .

Ta recenzja bedzie super krótka - jak większość recenzji produktów, które mi nie podpasowały. Co mnie zaciekawiło w maseczce? Bąbelki! Jestem maseczkowym świrem, lubię nowości. Czemu nie wyprobować tej? PLUSY: + bąbelki faktycznie są, macie nowe doswiadczenia + mozna kupic w fajnej cenie MINUSY: - babelkow w pewnym momencie robi sie za duzo -dosc szybko calosc zaczyna splywac z twarzy, nie ma opcji ze bedziecie z tym chodzic po domu -nieprzyjemne uczucie na twrayz po zmywaniu - zadnego efektu nawilzenia czy wygladzenia Ot, taka nowosc do sporbowania, ale zero pielegnacji. NIE

Na tę maskę natrafiłam przez zupełny przypadek w jednej z drogerii - stwierdziłam, iż te bąbelki brzmią tak ciekawie, że koniecznie muszę je poczuć na własnej twarzy! Zwłaszcza, że cena również była kusząca. Specyfik zamknięty jest w dwóch zachęcająco wyglądających saszetkach, a więc mamy produkt od razu na dwa użycia. Ma średnio gęstą, żelową konsystencję w różowawym odcieniu i o przyjemnej woni. Po rozprowadzeniu na twarzy po chwili zaczynają pojawiać się banieczki powietrza. Jest to bardzo przyjemne doznanie, które na dodatek poprawia ukrwienie skóry :) Niestety szybko bąbelków zaczyna być za dużo i trzeba usunąć maskę z twarzy (ja zrobiłam to po jakiś 5 minutach). Maska jest dość lepka, więc musiałam trochę czasu poświęcić na jej zmycie. Co do efektów: skóra stała się odrobinę gładsza, jednak nie zauważyłam jakiegoś szczególnego zwiększenia jej nawilżenia czy odżywienia. Reasumując: jest to ciekawa opcja do wypróbowania, gdyż daje nowe odczucia podczas użytkowania, ale raczej nie zagości u mnie na dłużej - zwłaszcza, że rezultaty, jakie daje, jak i skład nie powalają.

Zaciekawiona taką nowością w drogerii od razu sięgnęłam po trzy warianty tej bąbelkowej maseczki. I w sumie wszystkie trzy mogę opisać jednym słowem: bubel. Każda z masek ma jedynie jeden plus: bąbelki. Dają one fajny efekt na twarzy i trochę zabawy, ale jak się skończą to pozostaje jedno wielkie nic. Bo właśnie takie właściwości pielęgnacyjne ma ta maseczka - żadne.

Maska hmm niczym mnie nie zachwyciła, stosunkowo nei zauważyłam po niej żądnych rezultatów a wręcz miałam wrażenie,że cera jest bardziej wysuszona. Niestety nie dla mnie.

Nie odczułam jakiegoś spektakularny efektu. Raczej jest to produkt kosmetyczny, który kupuje się z ciekawości, żeby zobaczyć czy działa. Coś tam nawilża, no ale spodziewałam się czegoś więcej. Sam efekt bąbelkowania jest bardzo przyjemny. Maska jest łatwo dostępna, cena też jest ok.

Uwielbiam działanie tej maseczki. Można by się spodziewać, że każda maseczka bąbelkująca tak samo powiększa swoją objętość. Jednak to ta rośnie najbardziej, jak prawdziwa chmurka! Nawilża bardzo dobrze, wygładzenie także jest okej. Ogólnie uwielbiam ją i polecam nawet dla samych efektów wizualnych.

Maseczkę kupiłam na jakiejś promocji w Rossmanie. Spodziewałam się większego WOW! OPAKOWANIE: Saszetka podzielona jest na dwie części, na dwa użycia. Bardzo ciężko ją otworzyć bez pomocy nożyczek. Szata graficzna dosyć fajna, kolorowa, animacyjna, rysunkowa, przyciągająca wzrok. KONSYSTENCJA/ZAPACH: Zapachem przypomina mi sztucznego arbuza(jak są żelki lub gumy do żucia o smaku arbuzowym, albo tymbark arbuzowy) Konsystencja to gęsty różowy żel z połyskującymi drobinkami. DZIAŁANIE: Jedna część maseczki wystarcza na nałożenie cienkiej warstwy. Maska bardzo szybko zaczyna się pienić, przez co utrudnia aplikację i dokładanie kolejnej porcji. Efekt bąbelków widoczny jest bardzo mocno i wygląda to dosyć śmiesznie. Maskę pozostawiłam na 5 minut według zaleceń producenta, ale co chwile latałam do lustra ponieważ miałam wrażenie jakby bąbelki zamieniały się w dosyć dużą ilość wody, która za raz ścieknie mi potwarzy. Resztę maski wmasowałam w skórę. Na początku byłam mile zaskoczona, że przy tak intensywnym zapachu i kolorze maska mnie nie uczula, nie czuje żadnego szczypania. Po d koniec trzymania maski na twarzy zaczęłam niestety czuć ten efekt delikatnego pieczenia. Po wmasowaniu resztek pieczenie się nasiliło przez co po minucie od razu zmyłam produkt z buzi. Dosyć ciężko się ją zmywało ponieważ bąbelki zamieniły się jakby w kleik. Po zmyciu jej cera jest troszeczkę ściągnięta i tępa w dotyku. PODSUMOWANIE: Niestety nie zauważyłam spektakularnego efektu wygładzenia i nawilżenia skóry, a wręcz po użyciu produktu stała się w dotyku jakby bardziej sucha i tępa. Elastyczności skóry też jakoś mocno nie zauważyłam. Niestety żadna z obietnic producenta moim zdaniem nie została spełniona. Fajny bajer bąbelkowy i chyba tyle

Maseczkę kupiłam z ciekawości, ponieważ lubię testować nowości, szczególnie bąbelkowe :) Niestety - zawiodłam się. Maseczka nie zrobiła nic z moją buzią, a już na pewno jej nie nawilżyła. Sam pomysł i formuła jest bardzo przyjemna, jednak są to jedyne plusy tego produktu, a jak wiadomo, nie o to chodzi. Dostępna w większości drogerii, cenowo wypada przyzwoicie. Jednak nie kupię jej ponownie.

Z przykrością zawiadamiam, że ten produkt nie robi kompletnie NIC. Nie zauważyłam ani nawilżenia ani wygładzenia. Pianka, która wytwarza się podczas aplikacji jest bardzo lekka, nie odczujemy tym samym żadnego obciążenia na twarzy. Podczas bąbelkowania wyczuwamy przyjemne łaskotanie. I to jedyny plus jaki mogłabym znaleźć w tym kosmetyku.

Jestem wielką fanką maseczek bąbelkujących. Można spotkać takie na płcie lub do rozmarowania.Muszę przyznać, że jeszcze nie stosowałam maseczek tego typu od AA, dlatego skusiłam się w końcu na wypróbowanie. Z serii 'Bubble Mask' przeznaczonej dla skóry wrażliwej i skłonnej do alergii mamy do wyboru 4 warianty: - 'Elastyczność i gładkość' , Olej arganowy i kolagen, - 'Oczyszczanie i energia' , 24k Złoto i aktywny węgiel, - 'Nawilżanie i świeżość' , Aloes i Zielona Herbata, - 'Nawilżenie i wygładzenie', Alga różowa i kwas hialuronowy. Posiadam ostatnią z wymienionych. Maseczka znajduje się w prostokątnej saszetce składającej się z dwóch części. Takie rozwiązanie pozwala na 2 aplikacje. Zachowana jest w czerwonej kolorystyce wraz z grafiką dziewczyny na głównym planie. Z tyłu mamy wszelkie informacje w naszym języku. Zawiera oprócz wyżej wymienionych składników, olej arganowy,Wit. E,a brak parabenów. Saszetkę łatwo rozdzielić bez zbędnego uszkodzenia, a później rozerwać,dzięki zaznaczonemu miejscu. Nożyczki do tego celu będą zbędne. Produkt ma piękny zapach, który skojarzył mi się z perfumami, ale nie potrafię sprecyzować jakimi. Pachnie świeżo i owocowo.Bardzo wszedł w mój gust. Maseczka ma lekko czerwoną poświatę, a jej Konsystencja jest lekka, żelowa i lejąca. Muszę wspomnieć, że w tym przypadku produktu jest bardzo mało w porównaniu z innymi maseczkami i taka ilość ledwo wystarczyła mi na pokrycie całej twarzy. Niemal natychmiast po nałożeniu tworzy się biała piana, co nie do końca mi odpowiada. Wolałabym mieć trochę więcej czasu, żeby nie ominąć żadnego miejsca. Szybko też nabiera na sile, przy czym odczuwa się miły mikro masaż, ale też szybko traci na objętości.Wedlug zaleceń po 3-5 minutach mamy resztę maseczki wmasować i poczekać jeszcze chwilę,a następnie spłukać. Robi się to sprawnie i bez problemu,a na buzi nie pozostaje żadna warstwa. Niestety produkt nie spełnił moich oczekiwań,bo skóra jest prawie taka sama jak przed użyciem. Zauważyłam tylko lekkie wygładzenie, ale brak wzrostu poziomu nawilżenia skóry na czym mi najbardziej zależało. Przy mojej mieszanej cerze skłonnej do podrażnień na szczęście nie spowodowała uczulenia czy zapychania. Plusem jest cena i łatwa dostępność. Dla mnie ocena 2.

Maska zachęciła mnie swoją cena ba promocji oraz efektem babelkowym na twarzy . Maska jest lekka i nie obciąża skóry. Żadnego nawilżenia albo wygladzenia skóry twarzy nie zobaczyłam.

Jak większość maseczek bąbelkowych i ta działa dość efektownie, ale nie dość efektywnie. Mam wrażenie, że jest to zabieg raczej powierzchowny niż dogłębny i o dobrym nawilżaniu nie może być mowy. Skóra jest świeższa, może minimalnie wygładzona, ale to wszystko. Ja bardzo lubię rozświetlenie jakie pozostawia po sobie ten śmieszny mikropeeling. Wielkim minusem maski jest jej ilość w saszetce, mam dość drobną twarz, a ledwo wystarcza na jej całe pokrycie i to bardzo cienką warstwą.

Po bardzo miłym spotkaniu z nawilżającą wersją zieloną, postanowiłam dać szansę kolejnym bąbelkującym maseczkom od AA. Niestety, ta już nie była tak fajna. Dobrze się rozprowadza, masuje, ale nie łaskocze, nie spada z twarzy. Wygładziła nieco twarz, oczyściła i zmatowiła, ale nawilżenia nie zaobserwowałam, więc działanie słabe.

Swego czasu istną furorę robiły maseczki zmieniające się w kontakcie ze skórą w niebiańskie ptasie mleczko (czy. puchatą pianę). Polskie Kosmetyki AA również wprowadziło w poczet swoich produktów maseczki robiące takie cuda na twarzy. Mój wybór padł na wersję czerwoną z zszokowaną małą blondyneczką i kwasem hialuronowym wraz z różowymi algami. Maseczka miała zapewnić mi wygładzenie i nawilżenie skóry. Niby jest na dwa razy, ale ja przeważnie takie małe saszetki aplikuję o jedno podejście. Maseczka sama w sobie ma dosyć kleistą i nie cieknącą konsystencję o czerwonej półprzezroczystej barwie. Zapach muszę przyznać, że choć mocny, jest całkiem przyjemny. Po rozprowadzeniu maseczki po buziolu, ta faktycznie czyni cudawianki pokrywając pianą całą twarz. Taki efekt utrzymuje się ok. 5 minut, a po tym czasie samoistnie znika. Producent sugeruje aby pozostawić maskę jeszcze na ok. 3 minuty, po czym należy ją zmyć letnią wodą. No dobrze, a jakie są efekty? Czy aby takie o których mówi producent? No i tu się kończą czary mary i hokusy pokusy. Zbyt dużej różnicy po zastosowaniu maski nie widzę, skóra jaka była, taka jest. Może ciut bardziej promienna. Ale za to na pewno jest bardziej... lepka. No nie do końca o taki efekt mi chodziło, producentowi pewnie też nie. Spodziewałam się dobrych rezultatów, a tak naprawdę maseczka nie wniosła do mojego życia niczego sensownego. Od taki tam pieniący się fajny "gadżet" do twarzy. Być może pozostałe maseczki z serii «Bubble Mask» sprawdzają się o niebo lepiej, niemniej jednak czerwona wersja okazała się klapą. A szkoda.

Doświadczenie mówi mi, że maseczki bąbelkowe bez względu na to z jakiej firmy by nie były i w jakiej formie podane- w tubie, na płacie, czy w saszetce- w gruncie rzeczy efekt końcowy dają taki sam. Marka AA ma chyba w ofercie 4 rodzaje tego typu masek, ja zdecydowałam się na nawilżającą. Cena nie należy do najniższych (jedna z wyższych w drogerii) aczkolwiek jak na maski bąblujące jest ok. Ponadto każdy wydatek rozkłada się na dwa, bo saszetka przedzielona jest na dwie części. Można podzielić się z siostrą, mamą, przyjaciółką, lub użyć samemu kolejnym razem. Maseczka ma delikatny, świeży, lekko morski zapach. Formę żelu, który po zetknięciu z twarzą zaczyna bąbelkować. No i właśnie, największy problem leży chyba w tej pianie. Jest rzadka, za szybko bąbelkuje, mocno mrowi i łaskocze twarz, spływa z niej i błyskawicznie zanika. Resztki pianki producent zaleca rozprowadzić na twarzy i przetrzymać przez bodajże kilka minut a następnie zmyć. Miałam już do czynienia chociażby z maską Skin79 na płacie i z Clinique w tubie i choć końcowy efekt jest podobny, czyli szału nie ma, to jednak piana godna podziwu. Gęsta, kremowa, cicha. Przyjemność o wiele lepsza. A tutaj biiiida. Ani piany, ani nawilżenia. W sumie nic. Plusem jest to, że marka AA praktycznie jako pierwsza zdecydowała się na wprowadzenie tego typu masek w saszetkach do drogerii i to w dogodnej cenie. Dla przełamania maseczkowej rutyny każda z nas, może spróbować czegoś innego. A czy warto, niech każdy przekona się sam. Ja nie sięgnę ponownie.

Maseczke dostałam w prezencie świątecznym już wcześniej dużo o niej słyszałam pozytywnych rzeczy. Konsystencja bardzo żelowa po nałożeniu na twarz zaczyna bomblowac oraz puchnac pod wpływem masowania i ciepła. Po zmyciu maseczki skóra wydawała się być nawilżona i zdrowa ale nie była taka jak po np maseczkach skin79. Maseczka dobra jak na swoją cenę ale o wiele bardziej polecam zainwestować w te droższe i skuteczniejsze.