Inglot Moonlight, Illuminating Face Primer Rozświetlająca baza pod makijaż

Mam jeden zasadniczy roblem z tym produktem. Moim zdaniem on nie jest bazą.... To rozswietlacz , subtelny i piękny ale jego konsystencja i ciężkość nie pozwalają mi go używać jako bazę. Mimo że mam bardzo suchą cerę to jest to dla niej za dużo. Widzę ewentualnie możliwość nakładania produktu punktowo pod podkład. Na całą twarz? Nie wiem , może jakaś syberyjską zimą. Tak czy siak uwielbiam. Hiper wydajny piękny rozswietlacz dający efekt tafli. Biorąc pod uwagę pojemność i stosunek ceny do jakości. To jest najlepszy kosmetyk w tej kategorii jaki mam. Pięknie pachnie, cudownie wygląda. Jest ultra plastyczny i użytkowy. Nie jest to kosmetyk drobiniasty choć ciut pyłku wydaje mi się że ma. Posiadam kolor najjaśniejszy , dokupie na pewno także średni . Mój hit!

Nie jest to totalny bubel ale moich minimalnych oczekiwań nie spełnia, niestety. Miałam dwie próbki otrzymane wraz z zakupami. Ciemniejszy odcień trochę mnie przeraził - mocno pomarańczowy, ze złotymi drobinkami, jednak o dziwo dosyć dobrze się rozprowadził i pomarańczy na twarzy nie było. Odcień jaśniejszy to bardzo ładny, porcelanowy kolor z perłową poświatą. Bardzo ładnie pachną. Niestety, baza nie spełnia swojego podstawowego zadania jakim jest przygotowanie cery do łatwiejszego rozprowadzenia podkładu. Używałam lekkiego kremu bronzującego od Lancastera, który świetnie rozprowadza się sam na twarzy. Tutaj baza delikatnie się rolowała i tez niestety przebijała w miejscach, gdzie (jednak) nierównomiernie się rozprowadziła. Było to szczególnie widoczne przy ciemniejszym odcieniu bazy. Miałam tu i ówdzie malutkie pomarańczowe kropeczki niewchłoniętej bazy. No nie po to zazwyczaj sięgam po tego tupu kosmetyk, a więc jestem na nie.