3ina The Cream Eyeshadow Kremowy cień do powiek

Cień otrzymałam w kalendarzu adwentowym, więc niestety nie miałam wpływu na kolor. Posiadam nr 532 (miedziany), który na mojej bardzo jasnej skórze nie prezentuje się szczególnie dobrze. Natomiast mogę polecić ten produkt ze względu na jego trwałość. Większość cieni nawet przy użyciu dobrej bazy roluje się po jakimś czasie na moich powiekach, ale ten pozostaje niewzruszony. W związku z tym polecam wypróbować go wcześniej, by nauczyć się z nim pracować, a nie nakładać po raz pierwszy 15 minut przed wyjściem :)

Marka 3ina była mi kompletnie obca . Tzn coś tam o uszy mi się obiło , że fajne i vege ale tak bardzo w temat się nie zagłębiałam . Cień w kremie odnalazłam w kalendarzu adwentowym i początkowo nie wzbudził mojego entuzjazmu , nie przepadam bowiem za cieniami w kremie , ale temu muszę oddać sprawiedliwość bo sprawdza się u mnie naprawdę dobrze , aż byłam zdumiona...Swoją drogą spodziewałam się ogromu recenzji tego produktu - o ile się orientuje te cienie były też w adwencaku Look Fantastic ( a kto by go nie chciał :D) No ale najwyraźniej jeszcze nikogo na recenzję tego produktu nie natknęło , więc ja się twórczo wyżyje . Bardzo ładne opakowanie - to słoiczek wykonany ze szkła , jest matowy i wygląda na taki lekko oszroniony . Całości dopełnia szeroka plastikowa zatyczka w odcieniu pastelowego różu , na której wybity jest od razu numer cienia , jest to przydatne gdy takich cieni mamy już większą kolekcje - możemy szybciej namierzyć ten , którego akurat mamy ochotę użyć . Ogółem opakowanie wygląda estetycznie i bardzo ładnie . Jako , że ten cień odnalazłam wpływu na kolor jaki mi się trafi nie miałam , ale wyszło super . Mam nr 300 czyli piękny odcień jasnego złota który jest roziskrzony milionem drobinek - są to drobinki złote ale mocno migoczące i na tle cienia są widoczne . Piękny kolor . Ja złoto na powiekach uwielbiam więc jestem mega zadowolona . Cień jest pozbawiony zapachu a jego konsystencja jest faktycznie kremowa ale przy tym świetnie napowietrzona i leciutka . Nakładam go zazwyczaj opuszkami palców , próbowałam kolka razy pedzelkiem , ale opuszkami dużo lepiej mi się z nim pracuje : można go idealnie wklepać i wystarczy już jedna cienka warstwa by cień był widoczny na oku , oczywiście możemy stopniować sobie intensywność , ale naprawdę lepiej nakładać palcami - pędzlem wychodzi za gruba warstwa i można sobie zniszczyć cały makijaż . Wiadomo jaki jest problem z cieniami w kremie : często nie są trwałe , rolują się i szybko blakną . Ten zupełnie tego nie robi . Trwa na powiece idealnie od nałożenia aż do zmycia , nie roluje się nie grudkuje a drobinki w nim zawarte są nie wyczuwalne i nie migrują do oka . Jedyny mały minusik jaki w nim dostrzegam to taki , że wysycha dość szybko i ciężko go połączyć z cieniami prasowanymi ( tzn ciężko go rozblendować na tyle , by zatrzeć granicę cienia ) zaczęłam więc nosić go solo i w zupełności wystarczy - ten piękny i głęboki odcień złota sam w sobie na powiece robi efekt WOW . A i zmyć go bardzo łatwo wystarczy zwykły olejek czy płyn micelarny i schodzi bez żadnych problemów . Nie wywołuje również żadnych podrażnień czy łzawienia z oczu . Jako , że trafiło mi się złoto kilka razy nałożyłam go jak tradycyjny rozświetlacz i wtedy też dał radę - wystarczy wklepać odrobinę na podkład i dopiero potem przypudrować by pięknie trzymał się twarzy a złote drobinki nie migrują w ciągu dnia - co prawda odcień w ciągu dnia lekko traci na intensywności no ale to nie ważne , gdyż finalnie jest to cień do powiek a jako rozświetlacz stosowałam go dodatkowo :) Podsumowując jeśli ktoś jest fanką cieni w kremie albo też ich nie lubi a chce się do nich przekonać to serdecznie polecam te z Miny - gama kolorystyczna jest ogromna a sam cień ( przynajmniej złoty ) świetnej jakości i naprawdę mega wydajny . Świetny produkt !