AA Voyage Voyage, 2w1 Peeling enzymatyczny + maska kremowa `Papaja i ananas` 

Maseczkę 2w1 z peelingiem enzymatycznym zakupiłam w serwisie aukcyjnym w pakiecie z innymi maseczkami, m.in była tam seria AA Voyage, voyage... za opakowanie zapłaciłam złotówkę więc cena jak najbardziej atrakcyjna. Maseczka z peelingiem tworzą jedna saszetkę przedzieloną na 2 części, którą łatwo rozerwać. Grafika jest kolorowa, w egzotyczne wzory takie jak ananas, pelikan, pani w letnim stroju. Zdecydowanie przyciaga wzrok i obecuje wędrówkę w egzotykę... Na odwrocie jest informacja, że ta maseczka zabierze nas w podróż do Brazylii hmm w moim przypadku po części się sprawdziła bo miałam twarz czerwoną jakbym leżała cały dzień na plaży Copa Cabana :D)))) na odwrocie znajdziemy informację na temat składu, sposobu użycia oraz że zawiera enzymy z papai oraz ekstrakt z ananasa,który wspomaga walkę z niedoskonałościami. Pierwszy etap to peeling enzymatyczny. Jest go bardzo dużo, myślę, że spokojnie wystarczyłby na dwa razy. Jest koloru jasnego różu i pachnie całkiem przyjemnie,owocowo. Jest delikatny i dobrze oczyszcza twarz przed maseczką. Podoba mi się takie zestawienie peeling+maseczka. Przydatne jeżeli nie mamy na stanie peelingu. Następnie należy nałożyć maseczkę, koloru jasno żółtego, gęsta, kremową. Dobrze się nakłada i według zaleceń powinno się ją trzymać ok 15 min, następnie wklepać pozostałość lub nadmiar zdjąć wacikiem. Po ok 2 minutach zaczęłam czuć pieczenie w okolicach polików. Ale myślę sobie, poczekam, dam szansę. Trochę piekło ale później już przestało. Przy ściąganiu, wacikiem się nie dało więc zmylam wodą zaczęłam już czuć mocne pieczenie. Poczekałam godzinę i poszłam spać, a rano obudzilam się jeszcze z lekko czerwoną twarzą. W moim przypadku kompletnie się nie sprawdziła, a jest dedykowana do takiej cery jak moja czyli mieszanej z niedoskonałościami. Klapa totalna, nie polecam.

Lubię maseczki 2 w 1, czuję wtedy, że zapewniam sobie małe, domowe spa. Jednak na tym produkcie się zawiodłam i zdecydowanie była to jednorazowa przygoda. Peeling uważam, że nie zrobił nic. Nie czułam żadnej różnicy po użyciu więc nie wiem co mam więcej dodać. Trochę nie odpowiadał mi też zapach, był dość sztuczny, chemiczny. Jeśli chodzi o maskę chyba bardziej przypadła mi do gustu. Skóra "piła" maskę, a nadmiar jaki został bez problemu usunęłam wacikiem po wyznaczonym czasie. Widziałam różnicę w nawilżeniu, jednak efekt nie utrzymywał się zbyt długo. Dlatego ogólne wrażenia - nie ma w tym zestawie nic nadzwyczajnego i nie wrócę więcej do niego. Zalety: - kosmetyk 2 w 1, - maseczka delikatnie nawilża, - cena. Wady: - brak działania peelingu, - sztuczny, chemiczny zapach.

Używałam wcześniej wszystkich innych wersji saszetkowych z linii Voyage i ta akurat jest z nich najsłabsza. Przede wszystkim dlatego, że praktycznie w ogóle nie widać jakichś pielęgnacyjnych efektów. O ile tamte wersje w większym lub mniejszym stopniu, ale robiły coś dobrego dla skóry, tak tutaj działanie jest naprawdę minimalne. Z tego duetu to peeling chyba jest zupełnie nieprzydatny, a maska jakoś się tam broni, chociaż to bardziej taka sztuka dla sztuki. Peeling ma bladoróżowy kolor i delikatny owocowy zapach. Ma gładką konsystencję, coś jak lekki jednolity krem. Trzymałam go na twarzy ok. 10 minut. Peelingi enzymatyczne nie są dla mnie nowością i co jakiś czas lubię ich używać, i zazwyczaj jakieś wymierne efekty na twarzy potrafię zauważyć - wygładzenie, odświeżenie, ujednolicenie kolorytu. Często czuć też jak enzymy działają, bo towarzyszy im delikatne mrowienie skóry. W przypadku tego peelingu od AA nie zauważyłam żadnego działania na skórę. Tak jak nałożyłam, tak zmyłam po upłynięciu tych 10 minut, a skóra wyglądała zupełnie tak samo jak przed jego nałożeniem. Wiem, że peelingi enzymatyczne są na ogół łagodniejsze w działaniu, ale ten to już zupełnie jest chyba zbyt łagodny, bo nie zostawił żadnych widocznych rezultatów. Maska z kolei w subtelny sposób wyciszyła skórę, była po niej gładka, delikatnie nawilżona, miękka i miła w dotyku. Nic nadzwyczajnego tak naprawdę, ale i tak przynajmniej mogłam zauważyć niewielką zmianę na plus po jej użyciu. Producent trochę przesadził z opisem "intensywnego nawilżenia", jest to bardzo powierzchowne uczucie nawilżenia, które raczej nie wystarczy na długo. Maskę się całkiem przyjemnie używało - ma miłą, gęstą i kremową konsystencję, do tego pachnie ananasem, chociaż nie jest to świeży i soczysty zapach tego owocu, a raczej lekko chemiczny zapach, w którym tu i ówdzie przebija się ananas. Na plus również to, że zarówno maska, jak i peeling nie podrażniły skóry, są łagodne i można je śmiało używać nawet jeśli mamy wrażliwą skórę. Do tej wersji już na pewno nie wrócę, bardziej spodobały mi się inne warianty zapachowe z linii Voyage.

Peeling to kremowa konsystencja w różowym kolorze, którą dość łatwo było nałożyć na twarz, maska natomiast była typowo kremowa i nieco rzadsza, więc nie było tutaj żadnego zaskoczenia akurat. Co do działania, to powiem wam, że to kolejny peeling enzymatyczny, który nie zrobił na mnie zbyt wielkiego wrażenia, a ja nie widziałam jakiegoś mocnego działania tego produktu, bo dla mnie był po prostu zbyt delikatny. Dodatkowo zostawił na skórze dziwną tłustą warstwę, czego się nie spodziewałam po nim. Maska jak napisałam wyżej, była kremowa i nie sprawiała żadnych problemów z nałożeniem. Cera nie była jakoś specjalnie nawilżona ani wygładzona. Zapach obu produktów był owocowy, ale bardzo słabo wyczuwalny.

Takie duo 2w1 to bardzo mobilizująca opcja, żeby po peelingu zrobić albo dogłębne nawilżenie albo oczyszczenie, zawsze to działa lepiej na skórze. PEELING Ma ciekawy, różowy kolor. Zapach owocowy. Konsystencja gęstego kremu, ale rozprowadza się lekko. Podczas aplikacji mnie nic nie szczypało czy piekło, ogólnie to normalne, jeśli coś takiego wystąpi, w końcu to enzymy złuszczające. Zmyła się bez problemu. Po osuszeniu cera była ładnie wygładzona, ale już na tym etapie czułam odżywienie skóry. Peeling nie ściągał skóry, wręcz ją uelastycznił. Skóra zyskała piękny, promienny glow. MASKA Ten produkt także jest gęstszy i kremowy i również lekko się rozprowadza. Pachnie chyba podobnie. Moja cerą ją wpijała. ;) Po trzymanym czasie wpracowałam całą resztę rollerem w skórę. Co ciekawe, skóra nie była nadmiernie tłusta, obciążona, jakby muśnięta kremem na noc. Rano cera była naprawdę promienna, ja ogólnie lubię enzymy z papai i ananasa, rozjaśniają buzię, wygląda ona na taką zdrową i zadbaną. Czułam porządne nawilżenie, miękkość naskórka. Ja ten produkt zużyłam na 2razy (twarz+szyja), myślę, że i na 3 by starczyło, ale chciałam porządnie otulić skórę pielęgnacją. Polecam wypróbować, jeśli brak Waszej twarzy blasku, jeśli chcecie ją ożywić, a aktualny jej stan to szary, suchy, zmęczony, matowy.