Podkład ten, na początku lipca br., otrzymałam do testu z Klubu Moja Nivea. Najpierw zauważyłam go na stronie drogerii Hebe, a potem jeszcze pokazała mi go na Instagramie mama. Stwierdziłyśmy, że fajnie byłoby taki wynalazek przetestować. No i proszę, jak na zawołanie :D. Wybrałam odcień 02, gdyż wówczas byłam całkiem mocno opalona.
Recenzję zacznę od przedstawienia swojego typu cery, żeby inni mieli jakiś punkt odniesienia. Jest ona mieszana, wrażliwa i trądzikowa. Twarz przetłuszcza się na strefie T, a boki są na zmianę normalne i suche. Toczę walkę z przebarwieniami pozapalnymi, które są strasznie uparte, więc chcę je zakrywać, choć nie w stu procentach (nie lubię robić się na laleczkę bez skazy). Oczywiście mam też trądzik do zakrywania - nie jest zaawansowany, pojedyncze wypryski wyskakują mi na całej buzi. Idealny podkład, to dla mnie taki, który ma przynajmniej średnie krycie, satynowe wykończenie, jest trwały, nie wyświeca się zbyt mocno w ciągu dnia i dobrze dopasowuje się do odcienia skóry. Jednak nie znaczy to, że nie sięgam też po inne rodzaje podkładów - lubię testować wszystko, nawet jeśli nie jest dopasowane do moich potrzeb. Taki właśnie jest podkłado-krem od Nivea. Prawie całkowite przeciwieństwo do tego, co oczekuję. Po pierwsze kolor - 02 Medium tak naprawdę powinien się nazywać 02 Orange. Nie wiem kto ma taki odcień skóry... Na pewno nie ja (jestem oliwkowo-żółta), ale być może ktoś uzależniony od solarium. To totalna, ciemna pomarańczka, która przy cienkiej warstwie jako tako dopasowuje się do naszej tonacji, ale wtedy nie możemy liczyć na jakiekolwiek krycie. Bo krycia to tu praktycznie nie ma. Jedynie wyrównuje kolorystycznie twarz z resztą ciała, a jak potrzeba coś zakryć, to musimy posłużyć się oddzielnie korektorem. Wykończenie, jakie daje, jest na pewno na plus dla cer suchych - świetliste, nawilżone, zdrowe. U mnie coś takiego wygląda dobrze przez pół godziny, a potem wszystko spływa w dół, niczym wodospad Niagara. Nie mówiąc już o przypadkowym dotykaniu twarzy i powstałych przez to ubytkach. Puder nieco ratuje sytuacje, lecz i tak po kilku godzinach świecę się w strefie T jak lampa. Bez niego - trwałość zerowa. Podkład ten dałam do przetestowania również mamie, która ma tak samo mieszaną cerę, jak moja, choć bez przebarwień, tylko raz na jakiś czas z bladymi, pojedynczymi wypryskami. Twierdzi, że jest zadowolona, bo nawilża i dopasowuje się do jej tonacji. Ale ja wiem swoje :D. Widzę te wyświecanie w strefie T. Jak ktoś z Was ma nieskazitelną, suchą skórę, do tego śniadą i ciepłą w odcieniu oraz lubi takie koloryzujące kremy, to proszę bardzo - idealny kandydat. Jeśli natomiast macie cerę problematyczną, tłustą lub mieszaną i lubicie trwałość oraz krycie, to omijajcie go szerokim łukiem. Regularna cena nie jest niska, a szkoda marnować pieniądze.
Konsystencja przypomina lekki krem nawilżający z silikonami, który na twarzy pozostawia świetlistą warstwę ochronną. Rozprowadza się bardzo łatwo, bez tworzenia smug, nawet jeśli użyjemy dołączonej do opakowania płaskiej gąbeczki. Kilka chwil i po sprawie.
Zapach jest świetny. Kojarzy mi się z okresem letnim w dzieciństwie, bo prawdopodobnie moja mama używała czegoś od Nivea o podobnej woni. Możliwe, że był to jakiś balsam z filtrami UV. Bardzo wakacyjny, pozytywny, kremowo-pudrowy, ale nie taki sam, jak podstawowy krem Nivea. Szkoda tylko, że tak intensywny. Uważam to za zbędny dodatek do tego typu kosmetyków.
Opakowanie to wielki plus tego produktu. Mamy tutaj do czynienia z czymś na kształt puderniczki. W całości wykonana jest ze świetnej jakości plastiku, ma biały kolor i minimalistyczny wygląd. W środku znajduje się płaska gąbeczka/aplikator z uchwytem z logo Nivea oraz lusterko. Pod dodatkowym, plastikowym przykryciem jest już sam produkt, czyli gąbka nasączona tymże podkłado-kremem. Widać, że wszystko zostało dobrze przemyślane i niczego nie żałowano. Zawiasy działają tak gładko, że aż koją moje zmysły i to samo tyczy się tego otwierania na klik. Za takie opakowanie wielkie brawa! Chyba sobie je zostawię i będę używać jako lusterko do torebki ;). Pojemność to tylko 15g.
Zalety:
- Wyrównuje koloryt
- Nawilża, rozświetla
- Ma SPF 15
- Łatwy i szybki w aplikacji
- Przyjemny, nostalgiczny zapach
- Cudownej jakości opakowanie z lusterkiem i dołączonym aplikatorem/gąbeczką
Wady:
- Cena z kosmosu
- Odcień 02 Medium jest wręcz pomarańczowy
- Bez pudru ma zerową trwałość
- Brak krycia
- Zapach przyjemny, ale zbyt intensywny i zbędny przy tego typu produkcie
- Słaba wydajność
- Wydajność
- Zgodność z opisem producenta
- Trwałość
- Stosunek jakości do ceny
- Opakowanie
Otrzymałam do testów od marki/producenta